9 february 2015
Pod wieczór a może z rana
nieustanna gorączka
chwiejna krawędź we mnie
która twardnieje w ostrze klingi
i zawsze zgiełk przede mną
kiedy mówię świat
i zawsze ciemność we mnie
gdy kiełkuje wiersz
porzucany przez siebie
budzę się niekiedy
w szarym milczeniu ścian
w pustych ramach twarzy
kiedy wypływam to wyrusza cień
gdy zawijam do portu to cumuje ołów
i wciąż we wszystkie strony
muszę co dzień iść
bo widać żadne z miejsc
nie może mnie przyjąć
29.11.2014
28 september 2025
Jaga
28 september 2025
absynt
26 september 2025
wiesiek
26 september 2025
wiesiek
24 september 2025
wiesiek
24 september 2025
absynt
23 september 2025
Jaga
19 september 2025
absynt
19 september 2025
ajw
17 september 2025
wiesiek