Natali | |
PROFILE About me Friends (40) Poetry (100) Photography (20) Graphics (27) Postcards (12) Diary (2) Handmade (2) |
Natali, 11 april 2011
w górze zwisa późny błękit
pokrojony iglicami wież
z rozprutego worka
myśli wypełzają
leniwie
światło w cienie ubiera
nastrój wieczorny
ściele się pasmami
nad starówkowym brukiem
spacer w poświacie
bagaż spowalnia kroki
wytarte i schodzone
już od świtu
mrok zabiera ze ścian
graffiti pamięci
opadają
układają się miękko pod stopami
zostają w tyle
idę w stronę blasku
z nastawieniem na
nowy pasaż
do jutra
z prawej słyszę
zapytaj mnie
dokąd prowadzą
mroczne drzwi
Natali, 7 april 2011
harfą dziesięciostrunną grają zmysły
drżę cała w jego dłoniach
faluję gdy na górnej pięciolini
ćwierćnutami rozsypuje drobne muśnięcia
jednym pociągnięciem jak włoskami smyczka
wydobywa śliskie dźwięki
smukłość klucza wiolinowego
otworzy
by uchwycić ciszę pauzy na dwa pas
wyklaskaj rytm bioder
roztańcz kastanietami stopy
niech wiruję pod dotykiem
tamburynem wygładzonych ustami wzgórz
Natali, 4 april 2011
płynie
coraz szybszym nurtem
potok nie uwzględnia czasu
co rano nowa rysa
zmienia spojrzenie
unosi do ust dobre chwile
chce zdążyć zebrać
wszystkie zdradliwe pocałunki
rozgrzane palą pamięcią
biegnę i ciągle mi daleko do ciebie
komunikatory milkną
wczoraj niedokończone mosty zawróciło nocą
dziś rozpoczyna nowy
Natali, 2 april 2011
maleńka mówił
biorąc w dłoń
przez całe lata
domem była jego kieszeń
między zapalniczką
a mocnymi
sięgał i wybierał papierosy
więc nie zużyła się szybko
po kilku latach
wyprowadziła
z równowagi
słow i czynów
nie żałowała
nigdy nie lubiła sąsiedztwa
tej rudej papierośnicy spod ósemki
Natali, 24 march 2011
powiązana bluszczem
stoję tam
neptun porzucił
swój atrybut bez zęba
prześwituję przeciągiem
zdarty kil szarpie
od nowa
zabliźnione niegdyś rany
kadłub wdziera się głęboko
złamana wręga sięga potylicy
na pokładzie bez pokładu
sześcienne budy kneblują
zgrzyt z krzykiem
wyrzucasz przez dziury
w rozpadłej burcie
zawisły ciężkie chmury
szczury wszystkie już
pouciekały przed nieuniknionym
ten sztorm nie zakołysze
powali
pozostanie przykry smak
po chorobie morskiej
Natali, 23 march 2011
zimne słowa
trudne treści niosły
czyny dotykały
głośnych strun
bolało
czas obudził
słońce
lody uwolniły
potok
samotnie popłynął
rozlał zielenią
po marcowych łąkach
wiosenne marzenia
szumem skrzydeł ptasich
treli rzewnym brzmieniem
kołysaniem wersów
wymyślony
stałes się spełnieniem
* http://www.youtube.com/watch?v=drvtDcpB9zA
Natali, 19 march 2011
sępim uderzeniem
szarpiesz resztki ciała
odsłaniając
porcelanowe kości
poznałam nagość i odarcie
dziś wiem
ze złudzeń
pozostało nic
odleciałeś nienasycony
mogłam nałożyć wreszcie
zakazany kolor
żyć i umierać
bez ciebie
Natali, 19 march 2011
roztrwoniłeś ją w za-chwycie
pod-rzucałeś coraz niżej
by bawić się
jak przedmiotem
uderzyłeś
znów użyłeś
raz upadła
nigdy potem
nie powstała
rozedragana resztą mocy
stoi bez baterii
w kącie
drażni dźwiękiem pozytywki
zepsutego mechanizmu
chciałeś pozbyć się jej
ktoś zamówił
nie odebrał
Natali, 18 march 2011
błękitem oka wnikasz głęboko
siatkówka porosła bliznami
odbicia zapisanego trwale
skrzydła poranione purpurą
bycia człowiekiem
podkreślają jasność aureoli
receptory czują i krwawią
od wieków
zalewają winy miłosierdziem
układam się delikatnie
przy końcu zmarszczki
zaznaczonej pyłem kolorów
już nie czuję
ciepła dłoni
szukam
linii nowego życia
Natali, 17 march 2011
tańczy w promieniach słońca
trącony pęsetą
wydaje się rozsiewać radość dla oczu
ułudą lekkości i barw
powiewem skrzydeł
mami oczy i postrzeganie rzeczywistości
pierwsza gablota
piąty rząd
trzecia szpilka od prawej
Natali, 17 march 2011
niespełna trzy dni temu
wyszedłeś z ciemności
kokon uwolnił skrzydła
marzysz by ulecieć
o własnych siłach
lotem sukcesu
choćby przyszło zapłacić najwięcej
masz swoje pięć minut
kiedyś
lądowiskiem bezpiecznym
były jej czułe dłonie
tak rozległe
nie dostrzegłeś
rozmiaru serdeczności
teraz
za późno na
przeczytanie instrukcji
jak zostać motylem
i wiecznie życ
Natali, 17 march 2011
uczucia kruche
jak motyle życie
otulone dłońmi
niby ciepła szalem
próbują wzlecieć
za krótki ich żywot
nie pozwala
wiecznie trwać
zaniedbane umierają
jak barwny pył
zostawiają ulotną poświatę istnienia
Natali, 11 march 2011
zasłona rozdarła się na dwoje
stalowym zgrzytem
odsłaniając oślepiające wnętrze
wypalone do czerwoności
płomieniem zaufania
wykonała się obietnica
poznana przebaczeniem
dopełnił się tragizm
w człowieku
całą gębą w new age
cela więzienna
zgodziła się być ziemią obiecaną
nadgarstki wrosły
w okowy nierozerwalne
bezwolnie wybierają zniewolenie
z obawy przed za szerokim światem
zobojętniają lizaniem wycie
bezradni bogowie teraźniejszości
Natali, 6 march 2011
w pasma włosów wmieszane
źdźbła świeżo skoszonej trawy
zielony zapach przenika twoim piżmem
musi smakować nieziemsko
skoro z takim zachwytem
zlizujesz krople szampana
z truskawek
przyjemnie chłodzą puchar
długo badasz rozgrzany brzeg
palcami dotykając strun
ledwie zagrałam
powstało
wysoko odleciałam w tańcu
spłynąłeś kroplami wiosennego nektaru
na płatki i nagie wzgórza
zaraz potem masz apetyt na następną porcję
Natali, 5 march 2011
plusk monety na szczęscie
odsłonił przejrzyste granice
oblicza strachu
wlewają się w myśli
ciężkimi kroplami doświadczeń
jednym brzegiem ja
drugim ty
biegniemy
ostrą krawędzią
kalecząc stopy
szukamy dogodnego miejsca
by rozstąpiło się
morze niewyleczonych draśnięć
poczerwieniałe
od braku zrozumienia
potrzeba nie jednego odpływu
Natali, 4 march 2011
ciężkim powietrzem płynę
po ziemi
to nawet dobrze
jestem niewidzialna
opasłe myśli ciągną
jeszcze niżej
w kanale żaden ściek nie pyta
czy może zalać lepkim brudem
wieczorem dwie godziny
w wannie
rano dziesięć centymetrów
nad podłogą
Natali, 4 march 2011
przygnębiona długim chłodem
zacieram dłonie z nadzieją
czekam na odpowiedź
jak mija lato w Cape Town
ta starsza pani
co projektowała przed tobą
miasto dawnych duchów
umarła wraz z pamięcią
nieodkrytego miejsca
wpomnienia wiążesz tęsknotą
w bagaż i wyruszasz
na nieswoją wojnę
potem wracasz
tylko po to
by obejrzeć koniec świata
radość sprawia
niespodziewana odpowiedź
na list w butelce
nadany oceanem
dzisiaj znów wysłałeś do mnie jaskółki
Natali, 27 february 2011
zimny kolor ścian
powiewa uprzejmym chłodem
blady puch przyprószył
twój niemy świat
w słowa nigdy nie ubierałeś uczuć
żyłeś jednak tak
bym czuła się ważna
nie śmiałam ranić twojej dobroci
bezradnie skostniały
czekasz na ciepło
jak ja tęsknię do chwili
gdy zakup niebieskich taczek
wywołał radość dziecka
wykrzyczałbyś pewnie
wszystkie przemilczane słowa
gdyby tylko usta przypomniały
jak zegrać się z głosem
kawałek drzewa stał się podporą
jak przyjaciel z którym
dzielisz ból równowagi
zbliżył do natury
moc drżącego cierpienia
zmieszana z cichą pokorą
uczyła zmieniać pampersy wstydu
egoizm klęknął przed agape
spod raz po raz zamykanych powiek
wypłynęła łza
tak samo cicha jak ty
męstwo spoczęło w dłoniach kobiety
* mojemu tacie
Natali, 24 february 2011
miotana podmuchem
podpieram się wiatrem
jak garncarz modelujesz
i wypalasz myśli
ugniatasz by pobudzić życie
kapelusz pełen wspomnień
po ojcu
płaszcz zakrywający
wstyd i bezradność
to cały spadek
z trudem szarpię
wbrew za sobą
zostawię
pójdę aleją starych drzew
nie do przesadzenia
nawet nie zauważyłam
kiedy przyszła
bezlistność
wiosną kałuże odsłonią prawdę
Natali, 18 february 2011
szklana tafla
czysta
w warstwach przelewa
płaskie światło
zimne dotknięcie
wygina plecy w łuk
pobudza sterczące pragnienia
dreszcz skrzy na skórze
małymi kroplami
nagie dłonie w uniesieniu
malują wilgocią
posuwiste obrazy
zdradzając tor
dla ust rozwartych
kreślących kontury
by je potem zasłaniać raz po raz
mgłą oddechów
gorący przypływ
zalał rzeczywistość
fontanną pulsujących drgnień
przy stole eros czeka
na lampkę czerwonego
wina
Natali, 17 february 2011
kontrasty barw
widoczne w spojrzeniach
biało czerwony filtr
cieniuje informacje
przetworzone przez ignorancję
bawią i cieszą tłum
bezczułych sztywnych karków
co to za styl Panie Waldku
- asuański
Piotr ma oko
na Nasera i Sadd el-Ali
a ja dryfuję
w stylu nijakim
*przyjacielowi
Natali, 17 february 2011
oślepiło
jakby wyciagnięta dłoń
miała moc ochrony
przed czernią
jakby mogła dotknąć
nierealnej już rzeczywistości
smutny woal
przefiltrował z obrazu
większość pikseli
anielski orszak zabrał
radość bezpowrotnie
świat za plecami
twarz zanurzona w ścianie łez
woła o suszę
ten pierścionek
uparcie nie chce zejść z palca
pasuje jak jej oczy
do podpuchniętych wspomnień
Natali, 16 february 2011
pamiętam ten dzień
zrobiłem ci zdjęcie
nie uśmiechnęłaś się nawet
zapomniałem
nie znosisz gdy przychodzę
blada drżąca ręka
broniłaś się wtedy
przed nieuniknionym
zawsze to robisz
jak ty potrafisz
nie mówiąc nic
rzucić nienawiścią
w twarz
wzrokiem
gdy odchodzę
nie prosisz bym został
trwasz tylko wklejona
w tę swoją ścianę
rozpostarta w bezruchu
jak ptak
w locie zatrzymany
niewidzialną siecią
czy ja jestem zły
inne nie narzekają
tylko ty
Natali, 15 february 2011
wyłuskaj mnie
z kłosów nadziei
posiej na lepsze jutro
chcę trafić
rzucona w skały
i kruszyć
uprawiaj
zasil wilgocią i ciepłem
słońcem pobudź chlorofil
by wzrastać
i karmić
latami
dla Ciebie
* http://truml.com/profiles/19954/photography/35233
Natali, 15 february 2011
wczoraj potok słów
nieprzemyślanych
kwiaty powiędły we włosach
w nieładzie spadają
jak gorzkie krople
do beczki miodu
nogi zastygłe od uniesień
w tańcu bez końca
rano obudziło myśli
o niczym
myśli chcą obudzić
zapomnienie poranne
o tobie
wszystko zostało
po staremu
Natali, 12 february 2011
dwa pudełka zapałek
drobne patyki z głowami jak w lukrze
odpalam
pierwsza wcale się nie zapaliła
niedoświadczenie
pozostał lekki swąd
druga szybko zgasła
ale dym
trzecia długo płonęła
zrobiło się nawet ciepło
w końcu musiała zgasnąć
poparzyła nie tylko palce
bolało
sięgam po czwartą
już wypalona
ciekawsze wydawały się
gdy były jeszcze nie odkryte
już ich nie chcę
nie potrzebuje
odłożę je tam
gdzie znalazłem
na dotkniętej doświadczeniem drodze
dla nich zostawię
niech mają swoją chwilę
złudnej nadziei
Natali, 1 february 2011
pięć lat wiary
zwątpienie
miał być cud
został strach
czuć jak galopem
żegna czas
wycieczka na marsa
straciła swoje miejsce
w marzeniach
plan
zamieścić ogłoszenie
umieranie na życie
pilnie
zamienię
Natali, 25 january 2011
ziemia zryta palcami
od modlitwy
obok stos
kamieni pokutnych
we włosach popiół
wczoraj zadany
decydujący cios
chcę krzyczeć
słowa utkwiły w tchawicy
nagromadzone przez lata
zatrzymany oddech
tracheotomia
ulżyło
wyziewam z dwutlenkiem węgla
ciebie
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek