Natali | |
PROFILE About me Friends (40) Poetry (100) Photography (20) Graphics (27) Postcards (12) Diary (2) Handmade (2) |
Natali, 20 november 2018
po nagich granicach dnia
stąpają
ranne myśli
zeskakują nagle
z fali dźwięku
od naświetlnej
prześwitem
między palcami
wycieka toksyczny czas
zatruta przyszłość
chce zmartwychwstać
byle w granicach normy
Natali, 5 may 2013
ogarniam
jak co dzień
ciszę
zamykam
niezapamiętany kolor
okrywa miękko
by potem wylać się
poza brzeg
niosąc martwe zakrętki
butelek pełnych treści
przeczytane listy
bez sensownych odpowiedzi
na dnie
wraki kaleczą stopy
bolą oczy niewidome
Natali, 28 october 2012
stanęłaś jak krzyż przydrożny
świeżym słowem
artysta wyrył na nim
kilka wersów
od tamtej chwili świat
jest o jeden promień
jaśniejszy
Nesco
Natali, 27 october 2012
żaluzje kroją świat
na pięciolinie
deszcz chlapie w takt
ostatnie akordy
jesiennego bluesa
liściana crotchet brzmi
co ćwierć na przemian z długą pauzą
przerywa śpiew na wiele taktów
aż do maja
długie wieczory próbują
zanucić minione lato
Natali, 13 october 2012
grząska ścieżka
czas
odrywa od butów
grube godziny
zapada się i unosi cyklicznie
długie palce brodzą po dnie
znajdują
martwe drzewa
szumią suche pieśni
dzisiaj ciszej
interferencja brzmi niezrozumieniem
zmieniam długość fali i znikam
w paśmie ultrafioletu
jak co dzień wymyśla mnie
w kolorze sepii
Natali, 27 august 2012
za progiem
dziurawe schody
tylko w górę
zgubiony przepis
jak przeżyć
żegnaj gdy witaj
tak odległe
spojrzenie w tłumie
zakreśla puste pola
znacząc żółtym światłem
granice przejaśnień
z modlitwą
jak z kawałkiem chleba powszedniego
w ustach i dłoni
brakiem pewności
czy lepiej być ślepym czy
daj nam miłowanie
Natali, 9 august 2012
świat do zdobycia
kurczy się w czerń
urządzasz loty paradne
kruczymi wyrostkami ranisz
nawet gdy tulisz
tabele i statystyka
reszta w granicach błędu
czyścisz pióra w krwi
nie z tego świata
tylu ich
nie ogarniasz
za długi byłby lot
a ty szybko krótko intensywnie
Natali, 21 march 2012
odrobinę wody
jak bezradne pisklę
podejmuje do ust
połowę wylewa
jego zmęczone dłonie
bez nich jej godność
nie miałaby gdzie przetrwać
jeszcze raz w przerwie
między nieświadomością i bólem
opiera łysą głowę
o już tęskniące ramię
łapie każdy
uśmiech
może ostatni
to na potem
Natali, 3 february 2012
co stanie się
gdy ponownie zaciśniesz
tłuste palce na kruchej łodydze
lepki sok ocieknie
wytrawi rozdartą zieleń świeżych liści
pożerających płatki by przetrwaniem
uzupełnić ciąg naturalnych zdarzeń
nie licząc limesa
masz zdolność zabijania
równie silną
jak ona patent na przeżycie
Natali, 13 january 2012
twój sweter i mój szal
godzinami
plotą nitki z zapachów
zapatrzone w sinusoidy oczek
zaplątane frędzlami
filcują nadszarpnięte kłębki
wiążą
koniec z końcem
rękawom
zacieśnić chcą przetrwanie
potem sploty zazielenieją
Natali, 8 january 2012
pustynia w słowach
przycisk wyślij do wszystkich
listy w butelkach
Natali, 4 january 2012
głowa omotana pozorną linią
zetknięcia nieba i ziemi
pod palcami
bruzdy i zmarszczki
naszej drogi
zbyt nagłe zwroty
rysują przeciwne kierunki
fiordy klify
kartoflisko
krwawi
prawda
nikt przy starcie nie obiecał
że będzie gładko
abs nie działa od dawna
serpertyną zbliżamy się do celu
promień coraz krótszy
siła odśrodkowa planuje
inną trajektorię
przed upadkiem
zdążę wyśnić ramiona
Natali, 21 november 2011
lody północy
magma tryska z głębiny
siedem cichych dni
Natali
zmienię w siedem
przegadanych nocnymi
uniesieniami
Darek
cierpienie lodu
siedem nieprzespanych zmaz
tryska magmą
Szel
rozpuszczę lody
wulkan ugaszę twoim
cichym pragnieniem
Darek
zbocze wulkanu
rośnie pod naporem law
czerwony gejzer
Szel
.
Natali, 19 november 2011
suchą ciszę zdejmuję wraz z
cierpką warstwą wspomnień
użyte w rozmowie
uwierają w język
zwykle wtedy tracimy zasięg
może przez tę odległość
między twoje i moje
dojrzewamy w innych ogrodach
jedno rajskie jabłuszko
wystarczyło by
dodać aromatu
zimowym miesiącom
niebytu i niedotyków
tej samej pościeli
słowa pęcznieją
pod wpływem kwasu
owoce stają się ciężkostrawne
zapominam jak brzmi
sam na sam i sześć
po angielsku
w zalewie słodko kwaśnej
Natali, 16 november 2011
upięłam w zakładki
życie na gałęzi
podciętej słowami
dziurawy dach
nie chroni
przed gorzkim deszczem
zwietrzałe fundamenty
nie dają oparcia
w kuchni
dbam o matematykę
by ilorazem była jedność
.
Natali, 12 november 2011
1.(sko-łatane)
słońce przeszywa
zapalenie jesienne
dziurawi myśli
...............................................................
2.(jesień)
bursztynowy kadr
krystalizuje miodem
listopadowym
................................................................
3.(meteoryt)
odkryte ciało
przyjemność w poznawaniu
organoleptycznie
...............................................................
4.(robótki ręczne)
francuskim splotem
reagują kłębuszki
słodkość na zimę
...............................................................
5.(wpływy)
powiało bryzą
nagły przypływ wieczorny
wygładził szorstkość
................................................................
6.(gałązka)
płacząca witka
dłoń wygięta w łuk
dotyka zmysłów
...............................................................
7.***
rzucone słowa
ranią ostre odłamki
bombardowanie
...............................................................
8.(odparowane)
lody północy
magma tryska z głębiny
siedem cichych dni
................................................................
9.(bilet)
podpisany papier
generalny przegląd szaf
walizki na stacji
................................................................
10.(w ciszy)
metaliczny zgrzyt
osiadło na mieliźnie
życie bez ciebie
................................................................
11.(zabiegi)
ostre podcięcia
sączki sięgają serca
łączenie bez szwów
................................................................
12.(z przeszkodami)
rywalizacja
pierwsze miejsce na podium
za-skok z mostu
Natali, 19 october 2011
czas gałęzie kołysze
liście
przyprószyły sny na zimę
ciepłymi barwami
bledną
wczoraj malowane
świeżym orzechem
rude kwiaty
w dłoni motyl zasnął
melancholią uzbierałam
cierpki łyk w kieliszku
ze współczuciem tulisz
myśli zbyt jesienne
jakby kolejny październik
miał zakończyć się
chłodem
Natali, 24 september 2011
poszukiwanie cudu
odcisku stóp na marsie
odkryte ultrasonografem są za małą oznaką
więc ścinasz kolejną różę
z uśmiechem składany datek
na cele dobroczynne
ma odkupić sumienie
natura nie wybacza
nowa era czyni wszechmocnym
bronisz według woli
skazujesz
nie znajdziesz
gdy już ścięte
Natali, 17 september 2011
z wysiłkiem goni lepsze jutro
depcze marzenia
płaci wysoką cenę
przyjaciółmi po dwieście
dziećmi znacznie więcej
chce dotknąć złudnego nieba
więc godzi się na ciężkie cumulusy
w pędzie potyka się i pada
odchodzi za porozumieniem stron
w kącie sali
stłumionym piskiem nowoczesnej aparatury
czas nie ma już więcej czasu
świat zamierza odpocząć
Natali, 4 september 2011
który to już raz w tym roku
upięłam w zakładki
życie na gałęzi
podciętej słowami
dziurawy dach
nie chroni przed gorzkim deszczem
zwietrzałe fundamenty
nie dają oparcia
w kuchni
rozpoczynam dbałość
o matematykę
by wynikiem działań była jedność
Natali, 4 september 2011
pierwszy przymrozek
przywodzi zapach ziemi
ciemnych bruzd wypełnionych wilgocią
po wydaniu plonów
smak ziemniaków
wydłubanych z popiołu patykiem
co jeszcze wczoraj szukał uparcie
skarbu w zmąconej kałuży
cichy szmer
szyby atakowanej
strumieniem deszczu
z ukosa
niemy cień kobiety
podparty laską
odszedł wraz
z wypaloną świecą
jutro znów powieje chłodem
Natali, 25 august 2011
fotel wrósł biegunami
w niemy taras za domem
ukołysze
uciszy
żłobiąc rowki ciężarem
wieloletniej pamięci
jeszcze liście zielone
jeszcze wianki z pierwocin
kręcą nurtem za mostem
co nie łączy
a dzieli
cichym dźwiękiem przysłane
słowa dzisiaj odchodzę
anagramem sklejone
z niepotrzebnych treści
jak on zgrabnie potrafi
wytłumaczyć niechęć
zapomnieniem
jesiennym
Natali, 15 august 2011
nicią pajęczą tyczymy
zakres zdobywania
chwil i doznań
o dotykach już nie marzę
za długa droga
do ich odległych ramion
z samego środka myśli
wyrasta macka
z okiem pamięci
rejestruje to
co nawet po latach będzie bolało
Natali, 15 august 2011
unikam kontroli
by ukryć szklaną zadrę
w źrenicy ognia
potem wyrazić siebie
po stronie rewersu
i odlecieć z orłem
zdobywać przestrzenie
zniewalać kształty
aż czasu zabraknie
na uwicie gniazda
pod wypożyczonym niebem
Natali, 10 june 2011
ciepły szept
wysysa zmysły
ku biegunowi
północy nad ranem
brodzi nagość
w poburzowej mgle
pieści powolnym świtem
czułość wzbiera potokiem doznań
muślinowa mgła otula
poranny bezwstyd gładkich ud
rozpływając się z podmuchem świeżego wiatru
usprawiedliwi zapomnienie
Natali, 16 may 2011
płatkami róż poczerwieniały
myśli spojrzeniem wysłane
w obiektyw przybliżyły zoomem
jak po nitce pajęczej
zalotny błękit
soczyście
maluje
dekolt i usta krwiście
dodają uroku
plączą wokół szyi
sznur perłowych kropel
zamiary podcięte
pod kreskę
idealnej linii włosów
poza kadr
spływają zapomniane
zasłona blokuje kontrastem słowa
nie uwolnią niechcianych treści
Natali, 12 may 2011
inny świat i rzeczywistość
jakby wyśniona
wiszący most
z ruchem jednostronnym
buja w niestałości
dobrym zakończeniem
na przeciwnym brzegu
więzy uparcie luzują nasze tak
chwytam następną
ostatnią gałąź ratunku
wisząc nad przepaścią
nie pamiętam
czy ma drugie dno
Natali, 29 april 2011
leniwym dłoniom
pozwalam rozebrać się
z tajemnic we mgle
naskładanych latami w cebulkę
na cienkich końcówkach
aż do odsłoniętego w świetle kształtu stóp
czułe różowości nastroszone
w odpowiedzi na słowa i dotyk
powilgotniało
dotknęłam światła
barw wiosennych
pofalowanych w zarysie
brzmieniem tęczówek
wpatrzonych w odbicie
rozmyte kręgami
Natali, 29 april 2011
kiszki wypchane gałganami
marsza grają rozwlekane wiatrem
w rytm słomianej muzyki
cieszą się i tańczą
nogi drewnianym klekotem
pobrzękują cicho
łańcuchami przywiązania
to rzeczywistość wzdęta
wczorajszym powietrzem
jutro przyniesie
przejrzystość pustki
strawionej
w brzuchu czasu
Natali, 28 april 2011
zawieszona w niemocy
patrzę za odlatującym samolotem
rozpłynąłeś się białą kreską
zaciskam dłonie
trzymam w nich zapach
i zarys ust sprzed godziny
zrobię z nich zakładkę
do tomiku westchnień wieczornych
odciśniętych samogłoskami
na nocnym prześcieradle
z dedykacją na zawsze
Natali, 22 april 2011
zamykam świat
i wegetuję wypożyczonym życiem
na dwa dni
wyrzucam kropki
znaki zapytania
badanie kont
ma i winien
nie daje pozytywnych wyników
w bilansie krótkich przejaśnień
i długich nocy
rachunek zysków i strat
zaczynam od nowa
wraz z kwitnieniem wiśni
Natali, 19 april 2011
głośnym zawołaniem
zasłona rozdarta na dwoje
odsłoniła ból
umieranie na prędce
zanim nadszedł zmrok
tyle kosztuje agape
rozdzielana jak ryba
każdemu
każdego dnia
po piętnastej
wszystko już miało sens
Natali, 17 april 2011
gdy stanę na narożniku miasta
rzucę się ze wstydu przed Twoim zdecydowaniem
gdy padnę na twarz w ogrodzie lęku
wykrzyczę że nie chcę
gdy postawię moje drzewo przy Twoim
okażę się małostkowa
i nie wódź nas na pokuszenie
Natali, 13 april 2011
ziarna rozsiane ustami
po różowych polach
drobnymi perłami
zastygają na wierzchołkach
wzgórz i w dolinie
skraplają się
płynąc linią w łódce dłoni
za woalem gładkość
wilgoci strumień wypłenił
zagłębienia
odgłosy przepływów
odbijają się echem
westchnień brzemiennych
w spełnienia
czekają na kiełkowanie
Natali, 11 april 2011
w górze zwisa późny błękit
pokrojony iglicami wież
z rozprutego worka
myśli wypełzają
leniwie
światło w cienie ubiera
nastrój wieczorny
ściele się pasmami
nad starówkowym brukiem
spacer w poświacie
bagaż spowalnia kroki
wytarte i schodzone
już od świtu
mrok zabiera ze ścian
graffiti pamięci
opadają
układają się miękko pod stopami
zostają w tyle
idę w stronę blasku
z nastawieniem na
nowy pasaż
do jutra
z prawej słyszę
zapytaj mnie
dokąd prowadzą
mroczne drzwi
Natali, 7 april 2011
harfą dziesięciostrunną grają zmysły
drżę cała w jego dłoniach
faluję gdy na górnej pięciolini
ćwierćnutami rozsypuje drobne muśnięcia
jednym pociągnięciem jak włoskami smyczka
wydobywa śliskie dźwięki
smukłość klucza wiolinowego
otworzy
by uchwycić ciszę pauzy na dwa pas
wyklaskaj rytm bioder
roztańcz kastanietami stopy
niech wiruję pod dotykiem
tamburynem wygładzonych ustami wzgórz
Natali, 4 april 2011
płynie
coraz szybszym nurtem
potok nie uwzględnia czasu
co rano nowa rysa
zmienia spojrzenie
unosi do ust dobre chwile
chce zdążyć zebrać
wszystkie zdradliwe pocałunki
rozgrzane palą pamięcią
biegnę i ciągle mi daleko do ciebie
komunikatory milkną
wczoraj niedokończone mosty zawróciło nocą
dziś rozpoczyna nowy
Natali, 2 april 2011
maleńka mówił
biorąc w dłoń
przez całe lata
domem była jego kieszeń
między zapalniczką
a mocnymi
sięgał i wybierał papierosy
więc nie zużyła się szybko
po kilku latach
wyprowadziła
z równowagi
słow i czynów
nie żałowała
nigdy nie lubiła sąsiedztwa
tej rudej papierośnicy spod ósemki
Natali, 24 march 2011
powiązana bluszczem
stoję tam
neptun porzucił
swój atrybut bez zęba
prześwituję przeciągiem
zdarty kil szarpie
od nowa
zabliźnione niegdyś rany
kadłub wdziera się głęboko
złamana wręga sięga potylicy
na pokładzie bez pokładu
sześcienne budy kneblują
zgrzyt z krzykiem
wyrzucasz przez dziury
w rozpadłej burcie
zawisły ciężkie chmury
szczury wszystkie już
pouciekały przed nieuniknionym
ten sztorm nie zakołysze
powali
pozostanie przykry smak
po chorobie morskiej
Natali, 23 march 2011
zimne słowa
trudne treści niosły
czyny dotykały
głośnych strun
bolało
czas obudził
słońce
lody uwolniły
potok
samotnie popłynął
rozlał zielenią
po marcowych łąkach
wiosenne marzenia
szumem skrzydeł ptasich
treli rzewnym brzmieniem
kołysaniem wersów
wymyślony
stałes się spełnieniem
* http://www.youtube.com/watch?v=drvtDcpB9zA
Natali, 19 march 2011
sępim uderzeniem
szarpiesz resztki ciała
odsłaniając
porcelanowe kości
poznałam nagość i odarcie
dziś wiem
ze złudzeń
pozostało nic
odleciałeś nienasycony
mogłam nałożyć wreszcie
zakazany kolor
żyć i umierać
bez ciebie
Natali, 19 march 2011
roztrwoniłeś ją w za-chwycie
pod-rzucałeś coraz niżej
by bawić się
jak przedmiotem
uderzyłeś
znów użyłeś
raz upadła
nigdy potem
nie powstała
rozedragana resztą mocy
stoi bez baterii
w kącie
drażni dźwiękiem pozytywki
zepsutego mechanizmu
chciałeś pozbyć się jej
ktoś zamówił
nie odebrał
Natali, 18 march 2011
błękitem oka wnikasz głęboko
siatkówka porosła bliznami
odbicia zapisanego trwale
skrzydła poranione purpurą
bycia człowiekiem
podkreślają jasność aureoli
receptory czują i krwawią
od wieków
zalewają winy miłosierdziem
układam się delikatnie
przy końcu zmarszczki
zaznaczonej pyłem kolorów
już nie czuję
ciepła dłoni
szukam
linii nowego życia
Natali, 17 march 2011
tańczy w promieniach słońca
trącony pęsetą
wydaje się rozsiewać radość dla oczu
ułudą lekkości i barw
powiewem skrzydeł
mami oczy i postrzeganie rzeczywistości
pierwsza gablota
piąty rząd
trzecia szpilka od prawej
Natali, 17 march 2011
niespełna trzy dni temu
wyszedłeś z ciemności
kokon uwolnił skrzydła
marzysz by ulecieć
o własnych siłach
lotem sukcesu
choćby przyszło zapłacić najwięcej
masz swoje pięć minut
kiedyś
lądowiskiem bezpiecznym
były jej czułe dłonie
tak rozległe
nie dostrzegłeś
rozmiaru serdeczności
teraz
za późno na
przeczytanie instrukcji
jak zostać motylem
i wiecznie życ
Natali, 17 march 2011
uczucia kruche
jak motyle życie
otulone dłońmi
niby ciepła szalem
próbują wzlecieć
za krótki ich żywot
nie pozwala
wiecznie trwać
zaniedbane umierają
jak barwny pył
zostawiają ulotną poświatę istnienia
Natali, 11 march 2011
zasłona rozdarła się na dwoje
stalowym zgrzytem
odsłaniając oślepiające wnętrze
wypalone do czerwoności
płomieniem zaufania
wykonała się obietnica
poznana przebaczeniem
dopełnił się tragizm
w człowieku
całą gębą w new age
cela więzienna
zgodziła się być ziemią obiecaną
nadgarstki wrosły
w okowy nierozerwalne
bezwolnie wybierają zniewolenie
z obawy przed za szerokim światem
zobojętniają lizaniem wycie
bezradni bogowie teraźniejszości
Natali, 6 march 2011
w pasma włosów wmieszane
źdźbła świeżo skoszonej trawy
zielony zapach przenika twoim piżmem
musi smakować nieziemsko
skoro z takim zachwytem
zlizujesz krople szampana
z truskawek
przyjemnie chłodzą puchar
długo badasz rozgrzany brzeg
palcami dotykając strun
ledwie zagrałam
powstało
wysoko odleciałam w tańcu
spłynąłeś kroplami wiosennego nektaru
na płatki i nagie wzgórza
zaraz potem masz apetyt na następną porcję
Natali, 5 march 2011
plusk monety na szczęscie
odsłonił przejrzyste granice
oblicza strachu
wlewają się w myśli
ciężkimi kroplami doświadczeń
jednym brzegiem ja
drugim ty
biegniemy
ostrą krawędzią
kalecząc stopy
szukamy dogodnego miejsca
by rozstąpiło się
morze niewyleczonych draśnięć
poczerwieniałe
od braku zrozumienia
potrzeba nie jednego odpływu
Natali, 4 march 2011
ciężkim powietrzem płynę
po ziemi
to nawet dobrze
jestem niewidzialna
opasłe myśli ciągną
jeszcze niżej
w kanale żaden ściek nie pyta
czy może zalać lepkim brudem
wieczorem dwie godziny
w wannie
rano dziesięć centymetrów
nad podłogą
Natali, 4 march 2011
przygnębiona długim chłodem
zacieram dłonie z nadzieją
czekam na odpowiedź
jak mija lato w Cape Town
ta starsza pani
co projektowała przed tobą
miasto dawnych duchów
umarła wraz z pamięcią
nieodkrytego miejsca
wpomnienia wiążesz tęsknotą
w bagaż i wyruszasz
na nieswoją wojnę
potem wracasz
tylko po to
by obejrzeć koniec świata
radość sprawia
niespodziewana odpowiedź
na list w butelce
nadany oceanem
dzisiaj znów wysłałeś do mnie jaskółki
Natali, 27 february 2011
zimny kolor ścian
powiewa uprzejmym chłodem
blady puch przyprószył
twój niemy świat
w słowa nigdy nie ubierałeś uczuć
żyłeś jednak tak
bym czuła się ważna
nie śmiałam ranić twojej dobroci
bezradnie skostniały
czekasz na ciepło
jak ja tęsknię do chwili
gdy zakup niebieskich taczek
wywołał radość dziecka
wykrzyczałbyś pewnie
wszystkie przemilczane słowa
gdyby tylko usta przypomniały
jak zegrać się z głosem
kawałek drzewa stał się podporą
jak przyjaciel z którym
dzielisz ból równowagi
zbliżył do natury
moc drżącego cierpienia
zmieszana z cichą pokorą
uczyła zmieniać pampersy wstydu
egoizm klęknął przed agape
spod raz po raz zamykanych powiek
wypłynęła łza
tak samo cicha jak ty
męstwo spoczęło w dłoniach kobiety
* mojemu tacie
Natali, 24 february 2011
miotana podmuchem
podpieram się wiatrem
jak garncarz modelujesz
i wypalasz myśli
ugniatasz by pobudzić życie
kapelusz pełen wspomnień
po ojcu
płaszcz zakrywający
wstyd i bezradność
to cały spadek
z trudem szarpię
wbrew za sobą
zostawię
pójdę aleją starych drzew
nie do przesadzenia
nawet nie zauważyłam
kiedy przyszła
bezlistność
wiosną kałuże odsłonią prawdę
Natali, 18 february 2011
szklana tafla
czysta
w warstwach przelewa
płaskie światło
zimne dotknięcie
wygina plecy w łuk
pobudza sterczące pragnienia
dreszcz skrzy na skórze
małymi kroplami
nagie dłonie w uniesieniu
malują wilgocią
posuwiste obrazy
zdradzając tor
dla ust rozwartych
kreślących kontury
by je potem zasłaniać raz po raz
mgłą oddechów
gorący przypływ
zalał rzeczywistość
fontanną pulsujących drgnień
przy stole eros czeka
na lampkę czerwonego
wina
Natali, 17 february 2011
kontrasty barw
widoczne w spojrzeniach
biało czerwony filtr
cieniuje informacje
przetworzone przez ignorancję
bawią i cieszą tłum
bezczułych sztywnych karków
co to za styl Panie Waldku
- asuański
Piotr ma oko
na Nasera i Sadd el-Ali
a ja dryfuję
w stylu nijakim
*przyjacielowi
Natali, 17 february 2011
oślepiło
jakby wyciagnięta dłoń
miała moc ochrony
przed czernią
jakby mogła dotknąć
nierealnej już rzeczywistości
smutny woal
przefiltrował z obrazu
większość pikseli
anielski orszak zabrał
radość bezpowrotnie
świat za plecami
twarz zanurzona w ścianie łez
woła o suszę
ten pierścionek
uparcie nie chce zejść z palca
pasuje jak jej oczy
do podpuchniętych wspomnień
Natali, 16 february 2011
pamiętam ten dzień
zrobiłem ci zdjęcie
nie uśmiechnęłaś się nawet
zapomniałem
nie znosisz gdy przychodzę
blada drżąca ręka
broniłaś się wtedy
przed nieuniknionym
zawsze to robisz
jak ty potrafisz
nie mówiąc nic
rzucić nienawiścią
w twarz
wzrokiem
gdy odchodzę
nie prosisz bym został
trwasz tylko wklejona
w tę swoją ścianę
rozpostarta w bezruchu
jak ptak
w locie zatrzymany
niewidzialną siecią
czy ja jestem zły
inne nie narzekają
tylko ty
Natali, 15 february 2011
wyłuskaj mnie
z kłosów nadziei
posiej na lepsze jutro
chcę trafić
rzucona w skały
i kruszyć
uprawiaj
zasil wilgocią i ciepłem
słońcem pobudź chlorofil
by wzrastać
i karmić
latami
dla Ciebie
* http://truml.com/profiles/19954/photography/35233
Natali, 15 february 2011
wczoraj potok słów
nieprzemyślanych
kwiaty powiędły we włosach
w nieładzie spadają
jak gorzkie krople
do beczki miodu
nogi zastygłe od uniesień
w tańcu bez końca
rano obudziło myśli
o niczym
myśli chcą obudzić
zapomnienie poranne
o tobie
wszystko zostało
po staremu
Natali, 12 february 2011
dwa pudełka zapałek
drobne patyki z głowami jak w lukrze
odpalam
pierwsza wcale się nie zapaliła
niedoświadczenie
pozostał lekki swąd
druga szybko zgasła
ale dym
trzecia długo płonęła
zrobiło się nawet ciepło
w końcu musiała zgasnąć
poparzyła nie tylko palce
bolało
sięgam po czwartą
już wypalona
ciekawsze wydawały się
gdy były jeszcze nie odkryte
już ich nie chcę
nie potrzebuje
odłożę je tam
gdzie znalazłem
na dotkniętej doświadczeniem drodze
dla nich zostawię
niech mają swoją chwilę
złudnej nadziei
Natali, 1 february 2011
pięć lat wiary
zwątpienie
miał być cud
został strach
czuć jak galopem
żegna czas
wycieczka na marsa
straciła swoje miejsce
w marzeniach
plan
zamieścić ogłoszenie
umieranie na życie
pilnie
zamienię
Natali, 25 january 2011
ziemia zryta palcami
od modlitwy
obok stos
kamieni pokutnych
we włosach popiół
wczoraj zadany
decydujący cios
chcę krzyczeć
słowa utkwiły w tchawicy
nagromadzone przez lata
zatrzymany oddech
tracheotomia
ulżyło
wyziewam z dwutlenkiem węgla
ciebie
Natali, 25 january 2011
dryfuję
czterdzieści dni i nocy
skleconą na prędce
łajbą pozorów
rysuję kilem
po suchym dnie
i kroję
na dwoje
moje i twoje
nie nasze
przypływ niech zniszczy
nie chcę juz arki
titanic z toastem
do dna
Natali, 23 january 2011
spływają łagodną odwilżą
jak krople po lodowej szybie
rozmiękam
temperaturą
strużkami
słodkawo słone
jedna za drugą
prosto w głębię
otwartą
przejmujesz władzę nad nimi
łapiesz
zatrzymujesz i suszysz
wilgotne słowa
ustami
Natali, 19 january 2011
w jednej chwili
bezszelestnie uleciałeś
jak motyl z czułych dłoni
otulony ciepła szalem
jeden mały obraz został
w skrzynce poukładanych
w kostkę wspomnień
zastygłej w bezruchu ideałem
czerpię z pamięci
świeżość kolorów
odbitych w oczu
głębi czarnej
ciepło słów
pisanych palcem
na ustach
jak na planie
czy zdołam przemierzyć
kilometry dzielące
myśli bezlik
i obaw tysiące
by znów poczuć
od pragnień gorące
dłonie
Natali, 19 january 2011
Myśli złowrogimi wizjami pękate
Zdyszany świat coraz bardziej
Ugania sie za uciekającym
Czwartym wymiarem czasu
Układ XYZ przestaje istnieć
Wraz z błyskiem na łączach
Za zakrętem snów usłanych
Niczyich twarzy awatarami
Dokąd biegniesz człowieku
W pocie czoła
Wyobcowany światłowodami
Wirtualnej przestrzeni
Nagrodzony zdobywco
Zerwij połączenie
Z układem scalonym
Złudnych obietnic sukcesu
Zwolnij
Wszystko stanie się możliwe
Życie
Miłość
Wieczność
Natali, 16 january 2011
miedziana czułość ulatuje
układ radości zamiera w milczeniu
potok słów już więzi nie buduje
trucizna ciekłych kryształów
zalewa smutkiem zbolałe oczy
czas zatrzymał się w nieistnieniu
ciało szeptem zastygło całe
umarł kawałek wrażliwej duszy
ciekła gorycz schłodziła do zera
szufladkę gorących niegdyś wzruszeń
zamknę w niej pamięć i cierpienia
klucz wyrzucę do stawu
zapomnienia na sto lat
niepamięci
Natali, 16 january 2011
z wrażliwej głębi
pokładów dotąd niepoznanych
słowami jak windą unosisz
mieszkające tam myśli
kierując ich potok
w dal gdzie zmysły
zlewają się w jedno
w bursztynowym oceanie
pełnym aż po horyzont
ciekawi życia biegniemy ku niemu
po tafli niezmąconej
drobne fale uciekają spod stóp
zacierają piękne obrazy doznań
Natali, 16 january 2011
gdzieś mi dzisiaj porwał ciebie
wiatr nieznośny
co wpadł nagle
opowiedział mi w przelocie
że był w niebie
i na morzu
płatał figle
pozabierał żagle
do naszego dopiął skrzydła
byśmy dzisiaj hen lecieli
bo mu senna monotonia zbrzydła
porozsyłał serca gdzieś
po świecie
potem rzucił krótko
czy się znaleźć potraficie
nie pomyślał roztrzepaniec
że odległość to nic dla nas
wszak daleko porozrzucał
z sercem twoim zabrał moje
a przy moim było twoje
Natali, 15 january 2011
wspomnienia
nieprzespanej nocy
zatarł czas
w sennej rzeczywistości
niekłamane słowa
ciche
czerpane w pośpiechu
z zasobów wspólnej głębi
niepojętej
witrażem słów
ulatujemy w niebo
dłonie splecione
węzłem marzeń w biegu
z chęcią nagłego poznania
przyszłych zdarzeń
Natali, 14 january 2011
bezwzględny zegar
zatrzymał czas
tak nagle
wiatr dobry nie napełnił
niegdyś wielkie żagle
godziny dni miesiące lata
już godzić nas przestały
biały chłód gorące myśli pozamiatał
świat od zranień zbolały
złudny plan oszukał myśli
i serca zwiódł
dzisiaj dociekamy jak mógł
ułudą zawiedzeni
w nicość odpływamy powoli
w bezbarwny świat cieni
gdzie już nic nie boli
nie żałujmy
bicie serca nie zależy od naszej woli
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
16 may 2024
1605wiesiek
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma