Jacek Sojan, 8 june 2014
z cyberprzestrzeni
przychodzisz z twarzą jak ze snu
z imieniem jak z powieści science-fiction
prezentujesz świat swoich wyborów
lajkujesz albo ignorujesz
jesteśmy dla siebie zagadką
która krzyczy cicho
nie jestem avatarem
nie ma rady
aby się uwiarygodnić
trzeba się spotkać
w jakimś mieście
przy jakimś stole
trzeba się dotknąć
poczuć ciepło dłoni
odkryć chłód w oczach
albo słońce
które nie zachodzi
nawet po północy
spotkajmy się
aby potwierdzić realność naszej niedoskonałości
realność naszych wad
jeśli jednak jesteś
korpuskularnym widmem
a ja tylko cyfrowym zapisem
nieweryfikowanego zbioru
kupmy sobie internetowe serce
przez tysiąclecia będziemy promieniować
kosmiczną pustką domniemanych światów
wymyślonych pocałunków
emotek
a na czarnym atłasie Delete
cienie naszych rąk
rozpoczną daremne poszukiwania
Jacek Sojan, 23 january 2012
musi być kurwa
albo dupa
Bóg obowiązkowo z małej
sporo fizjologii
idea zmieszana z ideologią
mitologia z religią
wymagane piąte stany świadomości
do wczoraj nazywane bełkotem
wypinanie się na wszystko
na wszystkich
wypinanie się na tegoż autora
uchodzi za nietakt
grozi wykluczeniem z salonu
banicją w prehistoryczny okres
gdzieś pomiędzy Dantego i Sebyłę
skazaniem na kamień
z Rosety
Jacek Sojan, 10 january 2012
moje miasto
między Ojcowem a Kobierzynem
kładzie się stygmatem na ustach
zważywszy na okoliczności urodzenia
chciało się być gadającym pomnikiem
ale boginie w zwiewnych sukienkach
zdjęły ze mnie płaszcz z brązu
mówiąc chłopcze nie udźwigniesz
możesz nosić nasze sny i parasolki
rozejrzałem się rzeczywiście
jako i ja mieszkańcy
mają coś z jaskiniowca
coś z czuba
lunatykujemy w czasie i przestrzeni
jakżeby inaczej
codziennie alarmuje trąbka
Tatar ante portas
czy dlatego noszą tu portki na szelkach
ze strachu a może
z braku oparcia dla stopy życiowej
łatwiej udać pająka za muzealnym obrazem
znieruchomieć w kościelnych witrażach
w pozie grzesznika broń boże świętego
zdradzą mnie oczy niebieskie od kpin
niepohamowane od śmiechu usta
nie da się ukryć
wariat
moje rodzinne miasto żywe kamienie bruku
coraz lżejsze stają się słowem
bo Kraków czym jest
nazwą
ojcowskim pocałunkiem skrawka ziemi
uległością i walką z duchem
w niekończącym się rozmawianiu
Jacek Sojan, 15 july 2014
czy mężczyzna może śpiewać
kochaj mnie
- tylko ojcu
gdy sam niepełnoletni
szuka opieki
czy mężczyzna może prosić
przytul mnie
- tylko matkę
gdy dzieckiem będąc
szuka pocieszenia
jeśli śpiewasz
kocham
jeśli wołasz
chodź - przytulę
przestałeś być dzieckiem
stałeś się mężczyzną
jeśli mówisz
nie wiem
wiesz sporo
jesteś na drodze poszukiwań
wszystko czego się dowiesz
to tylko schody
kolejna mila drogi
na końcu której
sam sobie spojrzysz
w oczy
jesli wzrok opuściłeś
zawstydziłeś się
jesli nadal patrzysz
pewnie już nie żyjesz
i wszystko rozumiesz
Jacek Sojan, 27 january 2011
do dziś nie rozumiem
jak dałem się uwieść rogatej
Naomi Campbell
z jej długich rzęs
spływałem w niekończący się zachwyt
zachwyt zmieniał się w uśmiech
który zawsze będzie pamiętać
w którym zawsze będę pamiętać
czym zaimponowała
to powściągliwością w rozmowie
i apetytem
w którym wyraża się cały urok
życia
także majestatycznością
arystokratycznym oddaniem się
własnemu istnieniu
co dla każdej modelki
jest
i powinno być
czymś jak najbardziej naturalnym
miss łąk
piękność lata
jej okazałość
krowa
Jacek Sojan, 28 december 2014
uwielbiam cię
i co mi zrobisz za to
ochrzanisz
lubię chrzan
piszesz
że nic mi nie zrobisz
zachęcasz - uwielbiaj
ale na własną odpowiedzialność
wiesz
śniłaś mi się
oboje nadzy na wysokiej połoninie
zasłuchani
w swoje oddechy
sny zawsze są niewinne
piszesz
sny są projekcją pragnień
śni się to o czym myślisz
tuż przed zaśnięciem
mam wątpliwości
czy sny są niewinne
zatem
zdradził mnie nawet sen
ukryć mi się już tylko
w ogniu twoich włosów
Jacek Sojan, 19 january 2011
/dedykuję/
pozdrowienia dla Ciebie z Krakowa
ocalonego miasta wiecznej młodości
szukającej filozoficznego kamienia w naukach
piwnicach z piosenką i winem
ostatniej europejskiej stolicy
rozmawiającej z duchem Homera Dantego Norwida
dobrze wiesz cicerone
w każdej metropolii co piąty to Neron
co dziesiąty Jacek Sojan
z niewidzialnym laurem sarkazmu
modlący się do Apolla
o zatrutą
byle celną strzałę
przenoszącą w stan epifanii
na godzinę
przed Wielkim Zezem Ostatecznej Ciszy
póki co
nadal wąchamy trunki
słuchamy niebieskich trąb na urwiskach
i podziwiamy taniec ogni połykających kolejne miasta
przy wtórze fałszywych śpiewów
jednodniowych cesarzy
rozpisałem się
a Ty – mistrz elegancji
w sztuce rzucania oszczepem ironii
uśmiechasz się wyrozumiale
jak zawsze gdy przyłapujesz ucznia na leksykalnych błędach
wybacz
bo dostrzegłem cień na czole stoika
który czeka
i z tym czuje się coraz gorzej
dlatego przypominam Twoje własne rady
- patrz w oczy Eunice nawet wówczas
gdy gwałci ją złość albo cyniczny morderca
udający do wczoraj przyjaciela domu
albowiem piękno nie ginie
co więcej
udziela nam blasku
to latarnia wieczności
pozwalająca dotrzeć do miejsca
gdzie nie ma już samotności
gdzie jest Spotkanie
biesiada
rozkosz rozumienia
Jacek Sojan, 15 january 2012
gdzieś w literaturze ukrył się
wstydliwie
pierś - owszem
króluje w poezji niczym kopuła świętej Sophi
i to podwojona
(o przepraszam
- mówi Iredyński*-
potrojona)
a on - wentyl życia
suto zastawiony głód
zapach więzi smak świata wielkie ukojenie
jakby się wstydził
jego się wstydzono
kto pił zagadkę istnienia
przez różową słomkę
rodzi się dwa razy
jako Bóg i jako człowiek
i dwa razy umiera
--------------------------------------------------------------------------------
*Ireneusz Iredyński (nawiasem mówiąc mąż Jadwigi Staniszkis, choć na krótko) jest autorem m.in. sztuki teatralnej pt. "Trzecia pierś"; swego czasu krakowskie radio (jeszcze na Szlaku) nadało tę sztukę jako słuchowisko co miałem przyjemność przed laty wysłuchać.
Jacek Sojan, 24 february 2013
strzeżcie się
wieczór autorski zbliżył dwoje ludzi
o tej funkcji poezji
jeszcze żaden krytyk nie wspomniał
a jednak
choć sam bywałem na niezliczonej ilości
autorskich spotkań z poezją
poezja jako agencja matrymonialna
wyłoniła się z mojej świadomości
jak wyspa z morza faktów
dopiero wówczas
gdy wskazał ją poeta z wierszami i filozof bez filozofii
(bo co to za filozofia z antytezą bez tezy)
Jarosław Olejniczak
mówiąc
fajnie jest przyglądać się z boku
jak innym zachodzą oczy bielmem
i dodał
to nie jest nowa funkcja poezji
przeciwnie - stara jak kultura
Jacek Sojan, 12 november 2012
Raz z Grunwaldzkiego mostu
skoczyła tak po prostu
pewna dama ofiarna.
Inna, że solidarna
skoczyła też. Do Polmosu.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma