Edmund Muscar Czynszak | |
PROFILE About me Friends (32) Books (6) Poetry (546) Prose (18) Photography (20) Graphics (2) |
Edmund Muscar Czynszak, 12 november 2011
Las wypełniony drzewami
świerków i sosen
z długim pajęczym warkoczem,
gdzie dzięcioł wystukuje
dobrze mi znaną balladę
znużenie oplata ciało
świat milczy.
Las pełny zapachu żywicy
i tylko spokój się liczy
historie szemrane
w gąszczu własnym samotności
i tyle jeszcze do spełnienia.
jak dobrze
być tu teraz.
Edmund Muscar Czynszak, 10 november 2011
Nie masz teraz czasu
jesteś coraz dalej i dalej
kilka minut w ciągu dnia zaledwie
w sercu powstają puste plamy
każdy dzień przepracowana
z życiem bierzesz się za bary
domy z piasku budujesz
z księżycem z głową w chmurach
przestrzeń swego świata
w odległych galaktykach marzeń szukasz.
Tylko moja gwiazda wciąż blednie i blednie
w śnie oddechu nie czujesz
dzień zapomniał o nocy
śnie którym nigdy nie było
przyćmiony kolejną chwilą
w cień odchodzę.
A może mnie nigdy nie było ?
Edmund Muscar Czynszak, 6 november 2011
Przybity niewinnym gestem
powoli zanikam
dzień kończy się nad moim miastem
jeszcze jestem a jakby mnie już nie było
ile warte jest życie, gdy opuści cie miłość
niespakowany a już czas się zbierać
nie do końca jeszcze ją odkryłem
a już jej prawie nie ma
czy jeszcze chwilę pozostanie?
czy odejdzie teraz?
Edmund Muscar Czynszak, 1 november 2011
Za oknem brzoza
z zielonej komży promyki strząsa
trochę smutna trochę radosna
słońce spojrzeniem pogodnym obdziela
chciałbym podziękować tym samym
lecz szorstki dotyk losu
przygniata mnie do ziemi
jak trudno czasem
ze smutku radość wykrzesać
Edmund Muscar Czynszak, 31 october 2011
w nizinnym plastrze łąk
przepastna wstęga wód się snuje
stado kulika na wieczerze się zmawia
krzywymi dziobami spokój płosząc
aromat sianokosów
z mgłą ponad wodami się kładzie
Noteć doliną wśród pagórków wędruje
czasem nad Ujściem przystanie
to znów dalej popłynie
by przy następnej odpocząć śluzie
i tylko statek uparcie pod prąd płynie
kiedy słońce już za wysoką górą się chowa
myśli pozostają na przepastnej równinie
Edmund Muscar Czynszak, 30 october 2011
konsumuje je powoli
czasem szara chwila
w pogodne piórka się stroi
do sedna jego miąższu
dossać się próbuje
czasem się poparzę
to znów lekko pokłuję
na rozstaju stając
jeszcze się rozglądam
błądzę po omacku
aby miłość spotkać
a dzień mnie znowu
w nowe trudy losu wikła
droga przebyta
rysy pozostawia
z nieuchronnym bólem
los mnie obłaskawia
i choć krok się gubi
znużenie ogarnia
ty mi Panie jesteś
zawsze mą latarnią
Edmund Muscar Czynszak, 29 october 2011
Wiersz zainspirowany twórczością Tomasa Tranströmera
Chciałbym tak jak on
w gęste sieci chwytać
ulotność każdej chwili.
i spijać z codziennych zdarzeń
zamknięte w muzyce obrazy
Chciałbym tak jak on
odkrywać nowe prawdy
w starych wierszach
zakleszczone w strumieniu czasu.
Chciałbym z metafizycznej
szklanej kuli dnia
wyłuskać wszystkie pogodne
skrawki losu
by w zgiełku życia się zagubić.
Edmund Muscar Czynszak, 23 october 2011
Niebo zbryzgane gradem błyskawic
kulawe szczęście łzy pozostawia
połamane gałęzie w bezładzie leżą
słońce odeszło już przed wieczerzą
przybity chwilą na tęczę czekam
złudzenia niczym polne kwiaty
umierają ostatnie.
Jak trudno czasem
być człowiekiem.
Edmund Muscar Czynszak, 22 october 2011
Pozostawiasz mnie
na progu swego domu
rzecz nie potrzebną nikomu
na spacerze napotkany kamień
z wczoraj pozostało tylko tyle
Śniegiem wczorajszym
chwila miniona pozostaje
a ty idziesz dalej
mnie nie było wcale
Edmund Muscar Czynszak, 16 october 2011
Na ziemi gdzie trud ludzki miesza się z łzami
spocone dłonie dotykają
szarych jak codzienność brył węgla
gdzie powietrze pełne jest dobra i zła
tam także napotkamy prawdziwe żyły złota
kobiety wspierające jak filary
zgarbione sylwetki strudzonych mężczyzn
którzy w niepewności swego jutra
odnajdują schronienie
na powierzchni rodzinnych przystani
mężatki, wdowy, rozwódki, panny
z rękoma urobionymi po łokcie w trudzie
zawsze pogodne i łaskawe na odrobinę czułości
pomijane przez chór piewców górniczego trudu
szare mrówki domowego mrowiska
nieugięte jak kopalniane stemple
zawsze na swych posterunkach
niczym anioły stróże domowego ogniska
przykurzone brylanty tych stron
gdzie każdy dzień rozpoczyna tak samo
szlifowane ostrzem przypadku
kamienie o wysokim nominale
nieogarnionej wartości
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
25 november 2024
Pod skrzydłamiJaga
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.