Veronica chamaedrys L | |
PROFILE About me Friends (64) Collections Poetry (109) Prose (3) Photography (25) Graphics (1) Postcards (2) Diary (57) |
Veronica chamaedrys L, 15 september 2012
poleciałeś do shiraz dla mnie. chciałeś
ze źródła
jakby po butelkę wina nie można było
do biedronki
w prezencie zostawiłeś e-papieros
zamiast
nie zdziw się gdy zastaniesz mnie na
leczeniu hysterii
Veronica chamaedrys L, 16 september 2013
w czasach gdy nazywałaś mnie angie i całowałeś niezabudki
bym nie patrzyła zza wielkich okularów na przymusową nagość
wierzyłam w anioły
układałeś do snu tak byś mógł pod warkoczem bereniki
zwoływać demony a potem niczym ćmy palić w świetle vegi
szczątki trzeszczały pod stopami jak zeszłoroczne cykady
teraz już wiem tamto plastikowe miasto to wielkie
kamienne łoże na którym wysłannicy odgniatają pięty
w alei gwiazd owinięte marzeniami depczą niebieskość
Veronica chamaedrys L, 24 september 2012
ach te sobotnie rozmowy z tobą. znowu nie spałam
dziś od rana coś przypalam rozlewam ale cieszę się
nawet ciepłą wodą z kranu tak jak radziłeś. tym że
zaraz przyjdziesz na niedzielny rosół z oczkami
lubię patrzeć jak myjesz ręce i siadasz przy kuchennym stole
jak obierasz jabłka na szarlotkę i śmiejesz się do ostrużyn
które potem rzucasz za plecy podając wynik wróżby na
lustrze w przedpokoju z dopiskiem byłem i zjadłem kotlety
ciągle ci mało mojego uśmiechu więc grasz na flecie
żonglujesz rajskimi jabłuszkami wygłaszasz odę do jesieni
spuszczasz żaluzje bo światło mnie razi to przez migrenę
mówisz. sadzasz na kolanach odgarniasz włosy masujesz
przytul mnie niech wreszcie przestanie boleć
twoje poniedziałkowe wyjście do pracy
Veronica chamaedrys L, 6 january 2014
„największą w życiu mądrością jest kochać z wzajemnością”
urodziłeś się w rodzinie silnych kobiet nie miałeś szczęścia
bo bez czepka mężczyźni zbyt wrażliwi nieprzystosowani
mama nazywała marysią nie znała ideologii gender chciała
byś wygrał z życiem nosiłeś długie włosy i różowe pajacyki
dziś stoisz przed lustrem widzisz to co czujesz w majtki
nie musisz zaglądać córka pyta tato czy ty zrobiłeś kupę
zakładasz szlafrok żona strofuje udało się poza tym nic
co z tobą przestań się mazać jak baba chłopaki nie płaczą
bądź prawdziwym mężczyzną zaciskasz powieki zajrzyj
w książeczkę wojskową albo w płeć mózgu albo sprawdź
na afiszu bilety wyprzedane brak polskiej dystrybucji
premiera anulowana masz wybór mars albo wenus
najpierw wypędź z siebie dybuka joanny d'arc
a potem już tylko wybacz matce i pokochaj siebie
*J. Kolski „Egzamin z oddychania”
Veronica chamaedrys L, 11 september 2012
zaczynam tonąć w oceanach nie swoich wierszy
sztywnymi palcami chwytam słowa nienazwane
jeszcze. tracę orientację na próżno szukam latarni
sos
brakuje przypływów same odpływy coraz dalej
do brzegu. sztormem cudze myśli i uczucia
burzą atakują wdzierając się w otwarte serce
sos
przybądź na ratunek reanimuj ciszą kiedy już
noc zaśnie daj ciepło niech wpłynie we mnie po
czubki wspomnień. otul kocem tylko moich chwil
sos
Veronica chamaedrys L, 9 december 2012
na dworze mróz
wepnę narty i zjadę
w głąb siebie
na złamanie karku
w życie które było
lawendę i smutek
coraz zimniej
Veronica chamaedrys L, 20 september 2014
Kobieta nigdy nie jest tylko kobietą...jest też, a raczej przede wszystkim, mężczyznami,
których miała, ma i mogłaby mieć. Żadnej nie da się zrozumieć bez nich… *
piję nero d’avola rubinowa sukienka w kieliszku unosi się zapachem śliwek
smakuję prosisz do tanga starej gwardii przez cabeceo patrzę prosto w oczy
zbędny dialog nie potrzeba słów tylko turyści się gubią w różnych buenos aires
jedwab koszuli spływa czernią po czekoladowym torsie nęci miękkością usta
unosisz lewą rękę lekko przyginając poznajesz mnie po oddanej dłoni palcami
prawicy zagarniasz zamykając delikatnie w ramionach stawiających gracko opór
tańczę już choć teraz dopiero docierają do mnie dźwięki bandoneonów odwiedzione
przez łokcie oczy patrzą w tym samym kierunku jedyny kontakt na wysokości przepony
nogi zbyt silne mała powierzchnia zbliża kroki równoległe nie prowadzą do spotkania
poruszasz mnie w czasie aby pokonać tę smutną myśl którą tańczymy nie znając
zyskujesz łabędzie sekwencje ruch przeciwny do wskazówek zegara oznacza długie
życie nie sposób przez nie przejść w tych samych butach i to w dodatku na obcasach
potrzebuję zrozumienia
*„Mężczyzna, który tańczył tango”- Arturo Pérez-Reverte
Veronica chamaedrys L, 21 december 2013
piszesz o trzech cywilizacjach pytasz czy widzę związek historii
z treścią religii anioły odcięły skrawki alb przysłoniły twarze
nikabem połowicznym na głowach złote jarmułki zamiast aureoli
nie odróżnisz jednych od drugich są w takich samych przykrótkich
życzysz wesołych świąt tego by w nadchodzącym roku życie
zechciało układać się po mojej myśli miłości zdrowia i miłości
wyjazdy przyjazdy odjazdy kiedy nie chcesz nie wiesz co to lęk
umrzesz młody tysiące kilometrów w śnieżycy jak ruski człowiek
nie odbijasz starych palców na czarnych klawiszach fortepianu
tylko mrużysz oczy i odciski znów młode słońce utrwala w bieli
w śniegu pod palmami ślady bosych stóp a może sandałów lub
piór z opadłych skrzydeł w czasie medytacji brak komercji
jeszcze wypijasz wiadro wódki jeszcze osiemnastce kręcisz w głowie
jeszcze nie umiesz składać wierszy to takie niemęskie jak twierdzisz
gdybyś nie podążał do jerozolimy by pisać telefon nie dzwoniłby
wieczorami nie pytaj dziś nie potrzeba słów graj na harfie i cytrze
przywieź mi gwiazdę betlejemską mirrę złoto kadzidło i uśmiech
*dla Was Wszystkich Miłości, Zdrowia, Miłości i Uśmiechu ... tego by w nadchodzącym roku życie zechciało układać się po Waszej myśli...
Veronica chamaedrys L, 5 december 2013
„Albo będzie z niej wielka duma, albo wielki wstyd”*
końskie kopyta rozniosły jesienne błoto zabryzgane
zady przyprószył pierwszy śnieg nastał czas tęsknoty
głodne wrony w grudach ziemi szukały hiobowych wieści
skrzypki umilkły harfy zawisły na topolach tabor zasnął
patrzyłaś w ognisko skry strzelały prosto w niebo
cygańska poetko zaśpiewaj a capella pieśń o leśnej miłości
załóż spódnicę z kwiatów przystrój uszy kolczykami ze złotych
dębowych liści włóż serdecznik na pięć palców jak rękawiczki
ozdób przeguby kastanietami wygrzebanymi z tobołka
niech dzwonią by nikt nie mówił że z kozich cycków
tańcz boso rozgrzej zmarznięte stopy zmęcz piersi niech
falują z czerwienią korali na wietrze jak złote łany zbóż
rozrzuć czarne warkocze dłonie unieś wysoko nad głową
modląc się całą sobą do księżyca i gwiazd wywróż sobie
szczęście albo napisz patykiem wiersz na gorącym popiele
poskładam każdą literę opłaconą skradzioną kurą
ostatni postój a ty tak pięknie nucisz o lesie o wodzie
o wolności chcę posłuchać zapłacę jak gadź** choć mama
mówiła do mnie cygańskie dziecko gdybym była wasza
śpiewałabyś za darmo wierna swoim zapomniałaś
że wygnali, że nazwali dziuklory***
*Bronisława Wajs Papusza
** Nie - Cygan po cygańsku
*** suka po cygańsku
Veronica chamaedrys L, 26 october 2012
w jednej ręce ściskam Twój
łańcuszek z cytatem o marzeniach*
i matczyny testament w różańcu z granatów zawarty
drugą sypię wibhuti na poskładane sukienki
w do połowy pełnej walizce*
zieloną zakładam Tobie
proszę talitha kum
popsułam wszystkie krany
kapie woda słyszysz obudź
się wreszcie
Nesca
*to z Twoich wierszy
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma