Pietrek, 26 october 2013
a oni tam tablety łykają garściami
nie słysząc krakania mew na wysypisku
nad którym rozlało się miasto by wyschnąć
na wietrze ukryte
a oni tam kruszą nim połkną nie gryząc
bo kpią z goryczy gorycz mając za nic
i to się im opłaca to się wciąż udaje
a oni tam pytają wiedząc co odpowiesz
bo lubią dzwony bohaterskich tenorów
własne głosy
szkoloną do polowań sforę
Pietrek, 21 october 2013
zabiją ich wszystkich
a my bezpieczni w kamizelkach
logo – no – logo spacerujemy
promenadami
dewocje promocje bajdocje
humanitarne esemesy
kurwa ile jest w stanie unieść
eter współczucia i troski
a oni i tak
zabiją nas
wszystkich
śpijmy spokojnie
śmierć we śnie jest
błogosławieństwem
Pietrek, 19 october 2013
rozdęci pomiędzy szczerym kiczem
a kiczowatą szczerością opalizujemy
mydlane bańki
mordki upaprane lukrem
rozglądają się bezradnie
gdzie wata strzelnica cukier
gdzie szukać
odpustu
Pietrek, 19 october 2013
najbardziej przesrane mają
pluszowe misie
wyleniałe od przytulanek
trociny sypią się przez koślawe
ściegi zdawkowych rewitalizacji
no cały dywan zaświniony
oczka z niedobranych guzików
mają po kilka źrenic ciesz się tu
kolorowym światem przy takiej optyce
bezradne dyndanie gaci
wietrzonych w deszczowy poranek
melancholia wilgoci zapleśniały kicz
ach ach w kontener peceka
i do afryki być naprawdę kochanym
choć niejadalnym to absolutnie
według zapewnień producenta
nieszkodliwym
dla dzieci od lat
trzech
Pietrek, 19 october 2013
jeśli chodzi o jałmużnę
to owszem owszem
chętnie
nie unikam
skamlącej hołoty
wdzięcznym gestem
wyłuskując miedziaki
z obiecująco rozwartych
kapeluszy
Pietrek, 17 october 2013
zabawne że w młodości
wcale młodzi nie byliśmy
zupełnie
jak teraz
piękni wcale wcale
silni i mądrzy
zwyczajnie wiele
na sucho uchodziło
po kropelce
aż uschło
Pietrek, 9 october 2013
szeptem łaszą się wody
do stóp
miękko śpiewają wody
między palcami
chłodno srebrzą się wody
smakując sól
a ciebie wiatr
już osuszył
inne wzywają oceany
Pietrek, 8 october 2013
historia którą chciałbym opowiedzieć nie wydarzyła się
dotąd i nie będzie miała miejsca w przyszłości
jej bohaterowie pozostaną nienarodzeni bezimienni
po kres czasu
prawdopodobieństwo niezaistnienia jest czymś wyjątkowym
w naszym kosmosie mnożących się jak króliki szans i możliwości
mniemam więc że byłaby to opowieść doskonała
gdybym tylko znał odpowiednie słowa do jej zapisania
alfabet ujemnych znaków
jak fasety czarnego koh-i-nor’a
pożerające światła słońc
Pietrek, 5 october 2013
zmąconą mam głowę
jak stawik a włosy ołowiane
ciągną w muł
oczy
rozpostarte wewnątrz
nie widzą co wiedzą
wypływa moja głowa ze mnie
nade mną buja boja głowy
rozdęta
chrzczę więc dłońmi głowę
bojo płyń leć fruń lewituj
nietoń
w dnomorskie
morszczyny
na brunatne nice
falowania w mrok
Pietrek, 29 september 2013
na szerokim parapecie kwiaty rosną tak bujnie
jak gdyby żywiły się nostalgią i kurzem
ciocia Marysia każe mówić na siebie Magda
bo trudno inaczej uprościć Marię Magdalenę
w ciasnej norce rozkłada i wietrzy wspomnienia
była archiwistką więc potrafi się opiekować
nieistotnymi drobiazgami które przesądzają
o życiu
ponad sześćdziesiąt lat na Śląsku a dalej
biegnie przez Mokotów oddycha spalenizną
czyta list od Sendlerowej
cieszymy się żeś przeżyła Marysiu
na szerokim parapecie kwiaty rosną tak bujnie
jak na rabacie strzegącej bezimiennych kości
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek