Pietrek

Pietrek, 30 june 2015

miasto paliatywne

to tylko delirium
ukąszenie słońca

olśniony mantruję
różańcami knajp

tramwaj mnie wypluwa
przed pętlą golgota

białe mewy
czarno kraczą

sikam na ulotki burdeli
nim porwie

je je je

wiatr


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 23 june 2015

shangri la la la

starzejemy się milordzie

jednak starzejemy
włosy nam ze skroni policzków
znad ust

spływają lodowcami
studzącymi puls

mądrzejemy niemrawo

milordzie

oczy nasze zielone
od zamglonych snów
rozświetlają polarne zorze

drepczemy milordzie
uparcie drepczemy

do wodospadów
do źródeł
do wrót

a południe
za naszymi plecami
rozpala cienie skamlące

u stóp


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Pietrek

Pietrek, 28 march 2015

ponienawinność

już dawno należało
odświeżyć

wszystkie niebostyczne sufity
w głębioszarą dorosłość
przedświtów

warowne mury umbrą ochrą
i sieną rozpalić pomiędzy

stołem a łożem unikając jednako
światła jak cienia

okien wytrzeszczonych
na obojętne podwórka

powieki powlec pejzażem jak śniedzią zielonym

sporyszem
się sycić

ołowianym
błękitem

cukrem umarłych


number of comments: 6 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 16 march 2015

a przecież wiosna

otula pyłkiem
miąższem zieleni
rosi by rosło
 
aż siwe włosy seledynieją
 
opuszki bielmem
ziarna pęcznieją
 
głosy się dalej
i czulej niosą
głosy co proszą
 
zostań


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Pietrek

Pietrek, 25 february 2015

wiosenne wystąpienie z brzegów

tato po wylewie leciutki
półprzezroczysty niezauważalny
mantrował bezgłośnie o trybach
konstelacji przekładni i bloków

o całym żelastwie które można było kupić
od ruskich na targowisku w Skoczowie
by zbudować ręczną windę drogę
do nieba pracowni na piętrze

sprzedałem ten dom pełen duchów
bez żalu szybko i poniżej ceny

lecz ani pieniądze rodziców
ani czas ukradziony samemu sobie
nie ustrzegły mnie przed pustymi nocami
ciemnością krzepnącego umysłu

nie planowaliśmy z tatą
że po wojnie pójdziemy na ryby

że się dogadamy

wyszło to jakoś samo z siebie
nieśpiesznie i bez wysiłku

śmierć jak kuweta z utrwalaczem
wykadrowała nasze wspólne

nigdy nienaświetlone fotografie


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 28 january 2015

łaknienie

czasem się modlę
 
o urojenia
 
chłopiec stara kobieta
gadające drzewo
 
cokolwiek
 
co pozwoliło by
się porozumieć
 
ponad
 
wszystkimi pustymi słowami
które mnie unoszą


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 21 january 2015

fumidor

*
Tej nocy wróciłem do domu potykając się
o klamki, lustra i książki, więc napisałem
list

- nienawidzę cię ty skurwysynu!


*

Odnalazł się po latach w blaszanym pudełku
po egzotycznym tytoniu których ojciec zgromadził setki,
tak chroniąc swoje najcenniejsze skarby.

Negatywy portretów mamy, do której wracał
czasami jak żeglarz znudzony egzaltacją tropików;
pełen fałszywej skruchy i jeszcze bardziej
fałszywej godności.

Szkice tego co pomiędzy a nigdy
nie trafiło do druku, oddzielając
ojca od kartki papieru.

intymność nieporównywalna
z niczym prócz aktu tworzenia


Wszystko co było w jego życiu
dobre, złe lub nijakie,
lecz w dobroci, nijakości czy złu
istotne.

Jak mój gówniarski liścik.

Niewyschły zbiór
relikwii miłości.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Pietrek

Pietrek, 20 december 2014

kłamstwa ekliptyki

zostały tylko orchidee
kwitnące z rzadka
lecz gwałtownie
jak wschód
 
klucza bladoliliowych gwiazd
nad horyzontem parapetu
poza którego krawędź
żeglować brak mi słów
 


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Pietrek

Pietrek, 5 december 2014

zimowszystko

tego wieczora kupiliśmy
pierwsze w życiu półlitrówki jarzębiaku
w Piwnicznej gdzie śnieg parzył dłonie

w jądrze supernowej

niebo czarno czarne było jak wilgotny kleks
który nas ścigał aksamitnymi mackami

i nawigować musieliśmy w nieznane
na naszych jarzębiakowych płozach
wśród śniegów po gwiazdach
gwiazdkach gwiazdeczkach

pośród czarnej zamieci
pośród absolutnej bieli

samego skrzenia

dobra to była szkoła żeglowania
dla dwóch na rafach bukowych
iglastych mieliznach do ciepłego
Domu Wypoczynkowego Promyk

tej nocy gdy pierwszy raz wolni
na jarzębiakowych saniach

jej  oczy szare zielone i głodne
wpatrzone we mnie a człowiek


jak głupi

wciąż głupi
nawet nie pamięta jej imienia
na kolanach przed inną miłością

nadal opłakując

po męsku
uparci dorośle wytarzani
w rzygowinach osiemnastuletni

Wojtek i ja

hurrraaa!


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

Pietrek

Pietrek, 30 august 2014

brulion

jak mam wypełnić
zwiotczały kontur lat

to nie do pomyślenia
bym się urodził

tak dawno we mnie jest
jedynie kilka nocy dni
czy zim

ostatnie lato przemieszane
głosy przyjaciół czyjś wysoki
zawstydzający śmiech

szepty co niosą się jak mgła
i chłód w głąb fiordu

od strony zdrętwiałego
morza


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 30 august 2014

jak rżnąć poetę

w poprzek
słojów

husqvarną


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Pietrek

Pietrek, 27 august 2014

forteca

interesują mnie długofalowe
inwestycje mrówek

mrowie bladych larw
niebotyczna sypkość kopca

królowe zawsze w cieniu
i zawsze gotowe

arabeski robotniczych ścieżek
molekuły budującej niepamięci

prosty cel który akceptują
nawet bezrozumne trutnie

niezbędne

choć jakże często
pogardzane


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 21 july 2014

kadisz za niewiernych

szkic na kolanie

w domu obumarłej miłości
żałobnicy stadkami
pogodnie ćwierczą

o nieboszczce

giętkie wszystkie są języki
te złe dobre i łany złociste
tylko się oblizujących

w domu pogrzebowym pan doktor
z panem od ceremonii bracia
w surdutach z syjamskiej korporacji

profesjonalnie stopniują powagę

siostrzyczki niemiłosiernej łagodności
wzlatują bezszelestnie jak duchy
nietoperzy rozsiewając zapaszek

ostatnie tchnienie miłości wciągnięte
łapczywymi nozdrzami astygmatyków
rozchodzi się po zapadniętych płucach

akurat tyle śmierci
i tyle świętości
by starczyło na tydzień
powszednim skłonnościom


nad trumną zmarłej miłości szepcze się
wzwodząc blade wcześniej płatki uszu

diakryty dreszczy tatuowane sokiem z limonek
pod wpływem którego skóra żałobników twardnieje
kurczy się i na nic kąpiele w rosie oślim mleku
we łzach

bo jest już po ceremonii duch miłości oddany
nakarmiona jej ciałem ziemia ogień woda i powietrze
są syte przyszedł czas na spory o porządek spadku

a wszyscy liczą

nie - spodziewana
mnoży się rodzina


miłości która
rozdała wszystko

za życia

naga umierając
w ubłoconej koszuli


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 16 july 2014

gorżkie żale

ledwie ponad kreską
jak  świąteczny  karp
 
     z  buźką w o?
 
żeby     to     jeszcze
stanowić        posiłek
 
a  tu    tylko   mewki
kra   kra    kra    kra


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 14 july 2014

stacja nigdy w życiu*

ponieważ od którego
nie zaczyna się nic
 
jest niezłym początkiem
 
tak pomiędzy
 
niepewnością a zawstydzeniem
zardzewiałymi kawałkami
 
blach szkiełek wszystkim
co niesie aproksymację
 
gangreny
 
rozkład
jazdy
 
potykając się
 
z mordą jaką mam
by mieć

cokolwiek
 
ucho do rosy
na torach
przykładam
 
z rosą się wyniosę
rosa mnie a ja ją
 
roso moja roś
 
się
 
wyrośnij
ponad
ściek
 

 

 
*„Stacja nigdy w życiu” - Kulmowa, ilustracje
Butenki, kisiążka niezwykła, nie wiem czy dla
Dzieci.


number of comments: 8 | rating: 7 | detail

Pietrek

Pietrek, 4 july 2014

drzemka

Jak rój pszczół
do ula
przed nocą powracam*


lat osiemdziesiąt kilka
niegroźnych choć nużących
chorób trzyma na dystans serca

dzwon miarowo pompuje
coraz to słodszą krew
jak miód

zlatują się złotouści
pszczoły nektar spiją

aż do dna

lecz jeszcze
nie dziś

dziś jeszcze nie

___________________________
* http://e-poezja.pl/wiersze/65078_konary.html


number of comments: 6 | rating: 3 | detail

Pietrek

Pietrek, 30 june 2014

Doctor Who

                                                Jak  to możliwe, by jeden doktor
                                                wiedział aż tyle o miłości.
 
Wszystko jest miłością, brakiem miłości,
jej opisem lub opisem nienasycenia.
 
Obiekty, te seksualne i te kosmiczne,
krążą  w podobnie nieskończonej pustce,
poddawane działaniom niewidzialnych sił.
 
Trajektorie koronkowych determinacji.
 
Źdźbło wznosi pieśń ku spopielającemu słońcu,
które w każdej sekundzie traci bezpowrotnie
swą niewyobrażalną, lecz skończoną energię.
 
Jeśli jest coś prawdziwie wzniosłego,
to agonia gwiazd.
 
Wszelka wilgoć wysycha. Tysiącletnie ziarno
zadziwia kiełkując i to też jest aspekt miłości.
 
Pleśń pożera niedojedzony chleb, a wygłodniały
nie wzgardzi nadgryzionym bochenkiem. Z nielicznych jaj
lęgną się pisklęta, jednak żadne jajo się nie marnuje.
 
Wino i chleb zawdzięczamy zakochanej pleśni.
 
Urodzony, niosę w sobie, za sobą i przed sobą śmierć.
Ani to złe, ani smutne.
 
To tylko aspekt. Możliwość opowieści.
Tło dla pocałunków.
 
Światłocień.


number of comments: 7 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 27 june 2014

a Babcia i ja

*

w domu wszyscy zapracowani
wchodząc wychodząc świergolą

tylko my
ja z Babcią
leniuchujemy

Babcia zajmuje się włóczką
krzyżówki mając za nic
gordyjskie węzły

ja próbuję wyryć
Słowo o pułku Igora

w odnalezionym jesienią
ziarenku babcinego różańca

**

staramy się

pamiętać
nawzajem

o swoich tabletkach

odbudowując
basic legoland

z klocuszków
kurzu


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 23 june 2014

lumperproletaryat*

z szacunkem, no,
kuźwa mać!

______________-
*kwestia dykcji


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 16 june 2014

robinsonada

w żadnym języku
nie ma wszystkich
 
słów
 
brakujące
pęcznieją
w gardle
jak proso
 
nawoływania które słychać
 
pośród nieomalże
bezludnych wysp
 
zbełtane monsunem
mleczno słodkie
 
osiadają na palmowych liściach
szczypcach krabów na piasku
 
mieszając się z księżycem
 
martwo lśnią
 
 
 
 
 
 
 


number of comments: 6 | rating: 3 | detail

Pietrek

Pietrek, 17 may 2014

i ojczyzna

któregoś dnia ojciec przepiłował
małżeńskie łóżko i połowę w której
sypiała mama wstawił do mojego
pustego pokoju bo byłem wtedy
w wojsku a podchorąży jest bezbronny

i wolno anektować cywilną przestrzeń
podchorążego bezkarnie

niewiele w tym honoru Boga jeszcze mniej


ojciec przepiłował małżeńskie łóżko po tym
jak zdjął z mamy włochatego adonisa
samobieżne prącie niezwykle użyteczne
na melinach gdzie damom przystoi wszystko

mama sypiając w połowie małżeńskiego
łóżka rozchorowała się bardzo lecz ojciec
był twardy jak granit mimo że krwawiła
obficie i ledwie odratowano moją biedną
niewierną mamę

żyli potem jeszcze wiele lat razem zaskakująco często
szczęśliwi lecz ja swojego pokoju nie odzyskałem
już nigdy nawet gdy ostatecznie wykreślono mnie

z rejestrów wojskowej komendy uzupełnień


number of comments: 7 | rating: 7 | detail

Pietrek

Pietrek, 30 april 2014

siti


nie czuję żadnego
 
pulsu
 
miasta miasto to
 
tylko miasto
nie ma tętna
 
żywi martwi
śmierzi okrada
 
co najwyżej
błyska utyka
 
czka
 
mlaszcze odklejając
 
się
 
od stóp


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Pietrek

Pietrek, 29 april 2014

schody

na fotografii wygląda cudownie
ruda i opalona w letniej sukience
stoi na schodach wymarzonego
przez ojca domu z uśmiechem

osłaniając dłonią oczy jakby wypatrywała
porzuconego trochę wbrew sobie miasta

tego lata wyznała mi że ojciec nadal
kocha się z nią szepcząc jak jest piękna

a jednak wszystko przed nami ukryła
przekonana że koniec końcem i tak

zostanie zupełnie sama
więc nie miało sensu

byśmy przez tych kilka miesięcy
usiłowali umierać wraz z nią


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Pietrek

Pietrek, 23 april 2014

przydatność

od matki jestem starszy o pięć zim
żeby dorosnąć ojca trzeba mi jeszcze
dziewięciu jesieni wiosen może i lat
 
półśmierci na ścianach błyskają
matowo niczego nie tłumacząc
 
moszczą się w rytmie coraz to
wolniejszym znośniej miękcej
 
aldebraiczność rocznic
sętymatyka zysków
 
i strat


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 15 april 2014

ekran

czternastoletnia Om
walczy za tysiąc batów
 
muay thai to droga wyzwolenia
 
spoceni sahibowie sączą
martini droższe od życia
 
fantazjując o zwinnych
małych kurewkach
 
dalej im do Nabokova
niż na Alfę Centauri
 
oglądam to wszystko w telewizji
pomarszczony od szarej zimy
 
biedny
biały
fiutek


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Pietrek

Pietrek, 18 march 2014

nienawinność

wojna wojenka
wojniusia
 
żołnierz żołnierzyk
żołnieżądełko
karabinek puk puk

postrzałek farbuje
tup tup hyc hyc
 
i leży
 
jak długi
jak drugi
jak nic
 
pstryk!


number of comments: 7 | rating: 6 | detail

Pietrek

Pietrek, 5 march 2014

a niech tam


 
kiedyś
wytrzeźwieję
 
być może
 
lecz dziś
niech lodowce
spływają
 
jak ślina
po podbródkach
gór


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 28 february 2014

ogród zimowy


kobieta płaci cenę żyjąc po wielokroć
oddaje włókna skóry blask przemienia
w chleb krew ciało i wino
 
jej mężczyzna chytrze wyłgany
cudzołoży z własną młodością
 
choć biedak i tak pewnie umrze
wcześniej szczerze lecz praktycznie
opłakany jak chomik
 
póki co dogląda orchidei
kwitnących z rzadka choć nadal
tak obficie że nieomal drwiąco
 
pośród ścian w blednącej sepii
okien na zachód
pośród dłuższej niż wszystkie dotąd
a przetrwane zimy
 


number of comments: 7 | rating: 10 | detail

Pietrek

Pietrek, 22 february 2014

pies towarzysz: wprowadzenie do kursu I stopnia

pies to Obecność  karma
dobrej jakości lecz niezbyt obfita
nie powinna zalegać dbaj
 
też o wodę by była
nieustannie chłodna
 
spacer jest  wyzwaniem
intymną rozmową
depcząc ziemię otrzymujesz wsparcie
więc spaceruj jakbyś czytał lub
był czytany
w skupieniu
codziennie
 
 
obserwuj psa on nie musi czując i słysząc
twoje serce  pot wczorajszej wódy seks
który był i nie był zatraceniem i stałeś się
uboższym człowiekiem lecz bogatym
zwierzęciem
 
pies wie że pan doktor
od tygodni nie patrzy
ci w oczy
 
ciesz się ciepłem które wygniotło
przeceniane obicia w kształty
senne i leśne nadając im treści
 
zrośnięci smyczą
noście się łagodnie
 
obroże jak amulety
mgła jedynie 
z oddechów
 
dzień dniem jest
kolejnym a noc
 
uczciwie
przesapana


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Pietrek

Pietrek, 17 february 2014

nocny pasaż

będąc bliskim
rozmywasz się
 
zlewasz z tłem
dalekim
 
kochanki odchodzą
od zmysłów
 
do kochanków
na zachód pod prąd
 
rodzice jak zwykle
na poboczu
ciernistych alejek
 
dzieci ech dzieci
tylko wódka i dziwki
 
pozostaje pomilczeć
z Jesse Stonem
bo Boomer odszedł
i nie ma już Boomera*
 
______________________
 
*pies Stone’a, psy tak już mają [przyp. Aut.]


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 12 february 2014

T.


by zadać słuszną
być może śmierć
czas minął
bezpowrotnie
krzyżując mnie
 
czynicie karykaturę
 


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Pietrek

Pietrek, 27 january 2014

my sie zi my nie bo i my


mysie zimy mają mleczne
niebo które nie oddycha
 
opada oblepia obciska
 
pasaże mysie
z wapiennej bieli
 
i nie mogą myszy iść
do mysiego nieba
 
biały szum zagłusza
ultradźwiękowe
modlitwy
 
 
 
 


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Pietrek

Pietrek, 25 january 2014

króliczek na zajączka

dzieci są  młodsze
przez pewien czas
 
jednak      zużycie
następuje  szybko
 
jak równy   z    równym
chciałoby się   pogadać
 
a ono się
uśmicha!


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Pietrek

Pietrek, 23 january 2014

wszech świat

- rozumiemy się?


number of comments: 6 | rating: 4 | detail

Pietrek

Pietrek, 23 january 2014

alicja

stara kobieta czesze szklane włosy
przed lustrem myje się dokładnie
 
rozciąga zmarszczki sine
tatuaże wzbierają krwią  
 
teraz skóry starczyłoby wielu
 
stara kobieta spaceruje
godzinkę plotki wypominki
 
Zosiu nie oddałaś mi soli dziś
sama jesteś jak sól puchniesz
w ustach aż język drętwieje
 
czy w niebie  będziemy dalej
mogły się kłócić jeśli nie to piekło 
każda z nas będzie sprzątała
osobne
 
stara kobieta patrząc w lustro
nie czuje się zdradzona
 
lustra wszystko zamieniają
miejscami


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 20 january 2014

alter natywny mistrz sztuk

subtelnych myśli
echo         słyszę
 
jedynie           co
mnie        zwodzi

 
well          błądzę
błądzę   w    ciszy
 

bo grzechem było
by nie       błądzić


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Pietrek

Pietrek, 19 january 2014

animihilacja

nasze kobiety przewodziły klanom
niedźwiedzia wilka jelenia
więc odebraliśmy należne
 
i nie ma już klanów
 
niedźwiedzia wilka jelenia
rodzą matki kościane figurki
amulety wieszane na szyjach

ryty i rytuały
wypełniają cały czas
wolny lecz nieustępliwy
 
tatuując oblicza znikamy
pośród poszycia bezcieleśni
 
z zagryzionych warg
skapuje tusz


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 14 january 2014

sycenie

moi krewni umierali obficie i bez ceregieli
więc w zasadzie przywykłem nie lubię tylko
odwiedzać cmentarzy gdzie śmierć zagląda
od niechcenia z urzędniczego głównie obowiązku
jest tam zbyt wiele dopowiedzeń wszystko
 
precyzyjnie wyryte na pamięć
 
Mama Terenia dobroduszna teściowa
/znam ją dłużej i lepiej niż znałem rodzoną/
też tam nie bywa coraz więcej czasu
spędzając w łazience
 
na porządkowaniu ciała fryzury garsonek
 
całe wieczory przesiaduje z nami wsłuchana
w rozmowy kłamstewka dzwonki filiżanek
dyskusje z reklamami czy prognozą pogody
 
śmiech
 
bo staramy śmiać się
w domu jak najwięcej


number of comments: 4 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 11 january 2014

lime ryk

W Bałtyku raz jeden wyrostek
Od brzegu stał metr w linii prostej,
I myślał drapiąc się w głowę -
Na co im łodzie żaglowe,
Skoro tu wody do kostek.


number of comments: 8 | rating: 9 | detail

Pietrek

Pietrek, 7 january 2014

deliryka

podmiot to takie liryczne kłamstewko
tajna furtka którą można czmychnąć
 
gdy coś pójdzie nie tak
 
słuszny wiersz dobrze broni
bezpieczny poeta pewną ręką
celnie strzela jak pan bóg kule nosi
 
przemocą do środka
nie wedrze się nikt
 
są też poezji rzecznicy prasowi
co umieją gładko wymlaskać
 
ci mają przedmioty liryczne z systemem
ratalnym więc każdego stać bo takie mamy
czasy manna i dziewanna że wypada
mieć długi dużo jeść a srać


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Pietrek

Pietrek, 5 january 2014

chapeau bas!


najwięksi artyści
to antypodyści
 
na jędnym ręku
stoją bez lęku
 
jedno nogo
wiele mogo
 
a dwiema
to wprost
 
poema
.
.
.
.
.
t
 


number of comments: 6 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 31 december 2013

2014

rok nowy tuż a ja
po staremu stary
 
i jak tu nie wpaść
w fosę pokoleń
 
kiedy most zwodzi
wciąż w górę i w dół

____________________________

Do siego Roku!


number of comments: 12 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 29 december 2013

szklane domy

moje prawnuki usypiając
absurdalnie starych rodziców
 
będą wierzyły w społeczny
interes i prawa jednostki
 
wyswobodzonej z ucisku macicy
wprost na rozpalony bruk
 
by jak w zamierzchłych czasach
mogła uczyć się ziemi sama
 
pełzając
 
poprzez obiecujące niezależną
pełnię indywidualnego rozwoju
 
rozległe puste przestrzenie
zeszklonych ersatzem słońca
 
miast


number of comments: 7 | rating: 10 | detail

Pietrek

Pietrek, 25 december 2013

zimno mi

szepczą często śmiertelnie ranni
bohaterowie filmów akcji
 
być może dlatego
 
że nieoczekiwanie mocno zrośnięci
z wilgotnym betonem chcieliby jeszcze
 
zobaczyć jakiś ludzki gest
 
czułe drgnięcie postaci mających
przed sobą kilka dubli więcej
 
szans poprawienia makijażu czy dialogu
choć wszystko to byle jak zwykle tanio
 
i na wczoraj
 
niebawem ktoś z dalszego planu obrysuje
kształt groteskowo skręconego ciała kredą
 
która rozpływając się w deszczu
wyblaknie jak niewcześnie rozbłysła
 
 aureola
 
                           *
 
- Wziął, kurwa, i umarł. Naprawdę. Mamy to.
-  Cięcie!


number of comments: 9 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 20 december 2013

dolina zamieci

“One more cup of coffee for the road,
One more cup of coffee 'fore I go
To the valley below.”
                                             Dylan, Bob


wiatr świszczy jednostajnie
to ze świata uchodzi powietrze
porywając wszystkie inne dźwięki

śnieg i lód

wycięte z nieba nożycami wron
zaułki obrastają w szkliste pąkle
porzucanych słów

już czas z naftaliny
wietrzyć życie wierzchnie


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 8 december 2013

przejście podziemne

edward bijał mamę czasami
rytmicznie bez zaciekłości
 
jako muzyk bardziej słuchał
niż dotykał instrumentu
 
którego nie był do końca pewien
 
spotkałem go któregoś wieczora
w opustoszałym pasażu
 
długo dopasowując
 
nieruchomą wąską twarz
delikatne dłonie skrzypka
 
do całej reszty
 
zniknął wtedy na dobre
a ja jeszcze trochę wyrosłem
 
mama i tak płakała najgłośniej
 
kilka lat wcześniej w dniu
w którym się wyprowadził


number of comments: 9 | rating: 6 | detail

Pietrek

Pietrek, 4 december 2013

zwrotnik ślimaka


nie potrafię spać ani jeść
poza domem to wszystko
 
wlokę ze sobą pozostawiając
opalizujący cesarski trakt
 
 
ślimaczy car tnie świat na pół


number of comments: 8 | rating: 10 | detail

Pietrek

Pietrek, 27 november 2013

dorośli to sieroty


skrępowani chowają rodziców
 
wraz z serwetką serwantką rosołkiem
miękko w całunie  podmiotów i wyrzeczeń
 
w cieniu fotografii
 
czasem przynoszą wiązankę
chwilę mamrocząc do siebie
żeby lampka nie zgasła
 
trudno być martwym ojcem
używając żywego języka
 
człowiek ciągle się gryzie
 
 


number of comments: 5 | rating: 10 | detail

Pietrek

Pietrek, 23 november 2013

władca piątkowego wieczoru


u Tolkiena panienki są
do nie dupcenia
 
to w zasadzie elfom na rękę
ułatwia wymieranie
 
podbrzusza gładkie i majestatyczne
jak lodowce styczniowych króliczków
 
po których ześlizgują się
najzwinniejsze fantazje
 
przestańmy więc narzekać
na Erę Ludzi
 


number of comments: 8 | rating: 12 | detail

Pietrek

Pietrek, 17 november 2013

immago

przemieniam się wciąż
odmieniam pozostając
 
tym samym
 
z jedwabnego kokonu
na powrót naga larwa
 
półżycie półmotyla półśmierć
 
tylko obi tkam
z siebie coraz to
 
bledszy


number of comments: 6 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 16 november 2013

idiosynkrazja


poczuwam się
do tego wiersza
 
zmawiam świadomy
skrajnej naiwności
 
doboru słów
 
kadencji zgrzytania
zębami
 


number of comments: 1 | rating: 7 | detail

Pietrek

Pietrek, 16 november 2013

bajka


gadające zwierzątka
mają źle
 
tłumaczą kopytka i ogonki
 
szukając ratunku
między wierszami
 
zamiast odgryźć
 


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

Pietrek

Pietrek, 16 november 2013

(ostatnie) takie lato

grubasek w cieniu trampoliny
stroszy błękitne płetwy
prezent od ojca z wakacjii
 
bezpieczny poza zasięgiem
fontann delfiniego śmiechu
 
to miejscowi obskakują piszczące dziewczyny
z trzech metrów na bombę i na główkę
 
książę trytonów jest pełen obaw
 
kropla wilgoci na zawstydzonej skórze
mogłaby zmusić go do powrotu
 
w najgłębszy malachit
między bezsłownych
 
swoich


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 13 november 2013

sad Banszla był bardzo stary

przymarznięte do ziemi
jabłonie skąpo roniły
 
a my wiecznie głodni
 
z dzwonków strażniczych
z  leszczyn spijaliśmy miód
 
łopiany splądrowane
jak pałace zimowe
 
na wolność


number of comments: 6 | rating: 12 | detail

Pietrek

Pietrek, 11 november 2013

pole widzenia

nie bardzo umiem żonglować oczami
ociężale ślepią zapadnięte
w wilczodołach

kukułczyć w cudze gniazda
oczami wielki strach

nie rzucam okiem pierwszy
kamiennym spojrzeniem
opatrzność ciągnie
w muł


szklistymi przednówkami
akomoduję z cichym poświstem

głodny

soczystych wschodów
akwareli pól


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 11 november 2013

11 listopada

patriotyzm się budzi w narodzie
by wypić setę lub dwie

i smacznie mamrocząc zasnąć
w patriotycznej mgle


number of comments: 16 | rating: 11 | detail

Pietrek

Pietrek, 4 november 2013

senty menty

groby są puste
 
wygłodzona ziemia
zamyka usta połyka i trawi
 
(rosną jej od tego włosy
zielone jak drzewa)
 
w milczeniu przyszliśmy odchodzimy
milcząc zmarli mi nie ciążą na wietrze
 
dmuchawce
 
za pazuchą noszę
nim odpłyną

gdy zasnę


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 1 november 2013

zakrycie ameryki

piekło jest wybrukowane
dobrą wolą zbyt dosłownie
traktując przysięgi
 
słono płacimy za teatralną
wierność rekwizytom
 
ty ciągle ze mną
 
a mimo to czuję
że jestem kimkolwiek
 
pełna zgody na wszystko
godzisz się nie na mnie
 
jak kolumb
 
lekceważąc amerykę
niezmiennie przepływasz
w urojony orient


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 30 october 2013

nie chcę do szpitala

w szpitalu wszyscy
chorują w choroby
 
kroplóweczki pigułeczki
szczajniczek na siczek
gadki galaretki
kolorowe gazetki
opatrunek takielunek
kleiki zastrzyki wstrząs
 
a nocą tylko
bicie serc

łup łup

łup łup

 
pięściami


number of comments: 53 | rating: 16 | detail

Pietrek

Pietrek, 29 october 2013

radość


zrozum
 
zawsze będzie z nami
nie ucieknie na swoje
 
mglisty pokój w pastelach
 
 pan doktor się uśmiecha
 jakoś starczy pieniędzy
 
żadnych obcych w albumie
 
obyśmy tak pogodnie żyli
jak pomarli w jedno
 
dniowych
odstępach
 


number of comments: 6 | rating: 10 | detail

Pietrek

Pietrek, 26 october 2013

anawa

a oni tam tablety łykają garściami
nie słysząc krakania mew na wysypisku
nad którym rozlało się miasto by wyschnąć

na wietrze ukryte

a oni tam kruszą nim połkną nie gryząc
bo kpią z goryczy gorycz mając za nic
i to się im opłaca to się wciąż udaje

a oni tam pytają wiedząc co odpowiesz
bo lubią dzwony bohaterskich tenorów
własne głosy

szkoloną do polowań sforę


number of comments: 4 | rating: 9 | detail

Pietrek

Pietrek, 21 october 2013

niewole

zabiją ich wszystkich
 
a my bezpieczni w kamizelkach
logo – no – logo spacerujemy
promenadami
 
dewocje promocje bajdocje
humanitarne esemesy
 
kurwa ile jest w stanie unieść
eter współczucia i troski
 
a oni i tak
zabiją nas
wszystkich
 
śpijmy spokojnie
śmierć we śnie jest
błogosławieństwem


number of comments: 10 | rating: 12 | detail

Pietrek

Pietrek, 19 october 2013

kolorowe jarmarki

rozdęci pomiędzy szczerym kiczem
a kiczowatą szczerością opalizujemy
 
mydlane bańki
 
mordki upaprane lukrem
rozglądają się bezradnie
 
gdzie wata strzelnica cukier

gdzie szukać
odpustu


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 19 october 2013

dobranocka

najbardziej przesrane mają
pluszowe misie
wyleniałe od przytulanek
 
trociny sypią się przez koślawe
ściegi zdawkowych rewitalizacji
no cały dywan zaświniony
 
oczka z niedobranych guzików
mają po kilka źrenic ciesz się tu
kolorowym światem przy takiej optyce
 
bezradne dyndanie gaci
wietrzonych w deszczowy poranek
melancholia wilgoci zapleśniały kicz
 
ach ach w kontener peceka
i do afryki być naprawdę kochanym
 
choć niejadalnym to absolutnie
według  zapewnień producenta
 
nieszkodliwym
dla dzieci od lat
trzech


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 19 october 2013

noblesse oblige

jeśli chodzi o jałmużnę
to owszem owszem
chętnie
 
nie unikam
skamlącej hołoty
 
wdzięcznym gestem
wyłuskując miedziaki
 
z obiecująco rozwartych
kapeluszy


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 17 october 2013

zabawny wierszyk

zabawne że w młodości
wcale młodzi nie byliśmy
 
zupełnie
jak teraz
 
piękni wcale wcale
silni i mądrzy
 
zwyczajnie wiele
na sucho uchodziło
 
po kropelce
aż uschło


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 9 october 2013

wenus znikąd

szeptem łaszą się wody
do stóp
 
miękko śpiewają wody
między palcami
 
chłodno srebrzą się wody
smakując sól
 
a ciebie wiatr
już osuszył


inne wzywają oceany


number of comments: 2 | rating: 9 | detail

Pietrek

Pietrek, 8 october 2013

antywajdelota

historia którą chciałbym opowiedzieć nie wydarzyła się
dotąd i nie będzie miała miejsca w przyszłości
jej bohaterowie pozostaną nienarodzeni bezimienni
 
po kres czasu
 
prawdopodobieństwo niezaistnienia jest czymś wyjątkowym
w naszym kosmosie mnożących się jak króliki szans i możliwości
 
mniemam więc że byłaby to opowieść doskonała
gdybym tylko znał odpowiednie słowa do jej zapisania
 
alfabet ujemnych znaków
jak fasety czarnego koh-i-nor’a
pożerające światła słońc


number of comments: 7 | rating: 9 | detail

Pietrek

Pietrek, 5 october 2013

ubot

zmąconą mam głowę
jak stawik a włosy ołowiane
ciągną w muł
 
oczy
 
rozpostarte wewnątrz
nie widzą co wiedzą
 
wypływa moja głowa ze mnie
nade mną buja boja głowy
rozdęta
 
chrzczę więc dłońmi głowę
bojo płyń leć fruń lewituj
 
nietoń
w dnomorskie
morszczyny
 
na brunatne nice
falowania w mrok


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 29 september 2013

znicze nocnych lamp

na szerokim parapecie kwiaty rosną tak bujnie
jak gdyby żywiły się nostalgią i kurzem
 
ciocia Marysia każe mówić na siebie Magda
bo trudno inaczej uprościć Marię Magdalenę
 
w ciasnej norce rozkłada i wietrzy wspomnienia
była archiwistką więc potrafi się opiekować
nieistotnymi drobiazgami które przesądzają
 
o życiu
 
ponad sześćdziesiąt lat na Śląsku a dalej
biegnie przez Mokotów oddycha spalenizną
czyta list od Sendlerowej
 
cieszymy się żeś przeżyła Marysiu
 
na szerokim parapecie kwiaty rosną tak bujnie
jak na rabacie strzegącej bezimiennych kości


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 29 september 2013

Voyager [z cyklu: pieśni wojenne Klingonów]

„Nawet bogowie nie powstali z dnia na dzień”
                                                 Mr. Spock
 
pomięty samizdat  
fałszywka którą porwał
z kałuży słoneczny wiatr
 
naparstek
 
dryfujący w oceanie
absolutnego indygo
 
zaiste śmiałe to
przedsięwzięcie
 
ścigać się po omacku
w czasie i przestrzeni
 
z radiem telewizją
dymami stosów
 
skwierczeniem
opalanych ciał


number of comments: 280 | rating: 16 | detail

Pietrek

Pietrek, 19 september 2013

[...] idziemy w góry

idziemy w góry
po męskość
po kobiecość swą
idziemy w góry

przecież są

schodzimy w dół
by zgolić mroźny zarost
wczorajszy strach
i ból

lecz życie wciąż umyka
nie łasi się do nóg

więc zaganiamy je
na piarg na grań na szczyt
ogniem pochodni naszych
płoną gwiezdne łby
nadziane na wierzchołki gór


                                     pamięci AH


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Pietrek

Pietrek, 10 september 2013

osteoporoza

chytrze rozliczony
z tym co będzie
 
targuję się o to co było
 
patyczki krwawnika
w heksagramie minionego dnia
 
nietrwałe izotopy czasu
przenikają mnie
 
obnażając
 
gąbczastą
strukturę kości


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Pietrek

Pietrek, 30 august 2013

z cyklu: zapiski ornitologa - amatora

sierpień 2013

stadka dronów sejmikują przed odlotem
do ciepłych krajów

Jesień idzie


number of comments: 6 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 27 august 2013

częstotliwość


 
Prąd jest szybki, rwący. Zdradliwy.
Jak światło. Miriady fotonów. Bitów.
Werble. Werble.
 
Zbyt dużo werbli. To nie muzyka.
Nakłucia. Tatuowanie nieba.
Bity pędzą. Wirują nie tańcząc.
 
Od werbli aż gotuje się piach;
nawet suchorośl zmieniona
we mgłę. Nawet mgła.
 
Zwiotczali, przenicowani, osiadamy.
Jak kurz.
 
Ani odrobiny wilgoci.
Tylko trzaski. Zero. Jeden.
 
Zero.


number of comments: 6 | rating: 9 | detail

Pietrek

Pietrek, 17 august 2013

partenogeneza

mama biła mnie drucianym
wieszakiem do ubrań
później płakaliśmy razem
 
wujkowie przychodzili chwytać
mamę za krocze płakała wtedy 
 
zawsze sama
 
wszyscy oni powysychali jak owady
pozostawiając puste skorupki
w nieodkurzanych zakamarkach
 
pod łóżkiem
 
stała butelka na siku bo łazienkę
mieliśmy w odległej galaktyce
a jak tu w pojedynkę pokonać
galaktyczny mrok i chłód
 
nie pisałem o tym ojcu
tylko zbierałem widokówki
z madrytów warszaw rzymów
 
po szkole przynosiłem do domu
zapchlone szczeniaki karmiłem je
przypaloną kaszą i biłem wieszakiem
jeśli nie jadły
 
później płakaliśmy razem
 

 


number of comments: 10 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 8 august 2013

liofilizacja


 
ech spłynął bym sokiem
jak wiersz po twej brodzie
po szyi piersiach po brzuchu
 
bym spłynął wierszowo
owocowym potokiem
i usechł u stóp twych jak listek
 
w bezruchu


number of comments: 6 | rating: 11 | detail

Pietrek

Pietrek, 4 august 2013

godzina wu

pierwszego sierpnia ojciec upijał się
inaczej jak mężczyzna w milczeniu

a przecież był opuszczonym ośmiolatkiem
który przedzierał się przez archiwa czerwonego krzyża
i listy ofiar Groß-Rosen

na próżno

nie pomogła nawet ucieczka na południe
oczy miał szaroniebieskie od dymów Chmielnej

[pewnie widział jak płonie świat
a tego nie da się ugasić]

a ja

śląski zuch śpiewałem przy ognisku
Pałacyk Michla Warszawskie dzieci

i w szczeniackich fantazjach byłem pośród swoich

mój ośmioletni ojciec upijał się zawsze
pierwszego sierpnia bo dziadek poszedł
wieczorem po wodę chociaż był inżynierem Shell'a
i nie wrócił

a co to za życie
bez wody


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Pietrek

Pietrek, 2 july 2013

dobrodziejstwo inwentarza

ojciec uwielbiał romanse Wertyńskiego
zapisane na wiotkich płastinkach więc zasłuchany
po wódkę posyłał Leszka

środowiskowe ucho z Piwnicy
knajpy dla artystów

wierzył w sprawiedliwość dziejową
talent i wysokie stawki ministerstwa

Leszek wierzył w ojca więc raportował
przez palce dobrodusznie

z troską

lubiłem naszą oswojoną kanalię
uczył mnie chwytów i o czym gadać
z dziewczynami choć nie wiedział
co to sumienie

lojalność i wiarołomstwo
miał wytatuowane jak zek
dwa serca przebite strzałą

szpicel to szpicel nawet jeśli
donosi tylko wódkę


dziś nie ma już sentymentalnych tajniaków
ani plakatów podobnych egzotycznym motylom
w gablotach zapyziałych sklepów czy kin

hamletowskie dylematy rozwiązuję
zaciągając się kolejnym złym kredytem

a prostej formuły przyjęcia spadku
nie bierze pod uwagę już nikt


number of comments: 4 | rating: 10 | detail

Pietrek

Pietrek, 24 june 2013

pojednania

winny jest zawsze ojciec
jego wina jego wina
 
matka niewinna oczy piwne
dłonie zmęczone oddech słodki
 
i te dziwki tylko dziwki
wszędzie dziwki na wyrywki
 
a ojciec w pracy kołacze
w domu nikomu na wódce
na dziwce na waleta
 
karta nie idzie
 
matka niewinna oczy puste
oczy do dna serce ze szkła
 
kruchutkie
 
winny ojciec kwaśny ojciec
zdmuchnijmy go sobie
 
świeczkę
na drogę

na grobie


number of comments: 6 | rating: 13 | detail

Pietrek

Pietrek, 24 june 2013

kondukt

ojcowie mrą na nawóz
grudki życiodajnego gnoju
między odwróconymi skibami

matki umierają na pacierze
by się ich nauczyć już nigdy
niczego nie zapomnieć

dzieci jak małe zwierzątka
odchodzą w ciszy i skupieniu

całkowitej ciszy
absolutnym skupieniu
sekunda po sekundzie
eon za eonem

dzieci umierają bez końca
poza śmierć


number of comments: 7 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 5 june 2013

przemoczony wierszyk

spłyń wierszyku płyń dachami rynnami
ciekiem ściekiem rynsztokiem do rzek
meandrów estuariów morzami w oceany
 
wpłyń
 
horyzontem się przelej
aż za świata kres
wiem że do mnie wrócisz
gdy znów spadnie deszcz


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Pietrek

Pietrek, 27 may 2013

oczepiny

jestem tylko mężczyzną który zasnął
u boku waszej matki pewnie jedynym
lecz mogło by być nas wielu nieważne
 
żaden i tak nie mógł dotrzeć głębiej
niż pod neuralgię opuszka jak drzazga
przyjęta przez ciało z westchnieniem
a po czasie odrzucona zepsutą krwią
 
to bez znaczenia
 
dla architektury gniazda moszczonego
trawą ziołami i popiołem z żeber
 
to smutne
 
bo nigdy nie
zaznaliśmy
 
wesela


number of comments: 3 | rating: 10 | detail

Pietrek

Pietrek, 24 may 2013

horyzont

z każdej góry widać cały świat
jak się mieni w słońcu odmienia

z każdej góry widać cały czas
wszystkie srebrne nitki istnienia

mijać górę to jest próżny znój
zawsze będzie mglista w oddali

fraktal boga na drodze wśród chmur
karawany sennych fraktali


number of comments: 5 | rating: 11 | detail

Pietrek

Pietrek, 23 may 2013

coda

*
słabnący to jedyna siła mocnych
więc zwycięzcy niech wiedzą
z czyich drzew liście na laury
 
*
wzgardzeni nieczułym winni są
rozgrzeszenie miłość zbyt rzadka
by pochopnie rozcieńczać ją łzami
 
*
u progu śmierci zbieraj godnie resztki
życia dla żywych bo kruche jest
i zewsząd potrzeba mu wsparcia.
 
Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.


number of comments: 7 | rating: 9 | detail

Pietrek

Pietrek, 20 may 2013

niezapomniany wieczór cudów i atrakcji

nastroszony królik miał tak samo
zdezorientowany wyraz pyszczka

jak artysta

który ukrył w zakamarkach cylindra
tresowanego gołębia

cóż magia jest niepojęta
i nieprzewidywalna

podobnie jak pulchne
nadąsane asystentki


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Pietrek

Pietrek, 11 may 2013

pokoje na nadgodziny

moje nogi stoją obok
gotowe na rozkazy

ze złotą rybką
rozumiemy się

bez słów

obracam w dłoniach
klepsydrę jak kalejdoskop

by zająć czymś czas


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Pietrek

Pietrek, 5 may 2013

skromność wiosny

słońce

chłepce wodę
z kałuży


number of comments: 5 | rating: 15 | detail

Pietrek

Pietrek, 30 april 2013

znikający punkt


 
podobno historia
zatacza kręgi
 
lecz nasze historie
jak challenger kowalskiego
 
znikają za horyzontem
 
widzowie wychodzą z sali
pozostawiając puste fotele
 
i napisy
 
blednące zbyt szybko
by nadążył za nimi wzrok


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Pietrek

Pietrek, 30 april 2013

czasy


 
Stalową delbanę o pięknie rowkowanej tarczy i wskazówkach
w kolorze chromowej zieleni roztrzaskałem młotkiem zamknięty
na klucz w łazience by przyjrzeć się agonii kunsztownego serduszka
pamiętam bezradne osłupienie ojca i troskliwość z jaką podnosił
z posadzki obumarłe trybiki
 
odnalazłem je po latach w osobnym pudełku pośród błyszczących
dox atlanticów i certin a wszystkie te zegarki ożyły pod moim dotykiem
 
wszystkie za wyjątkiem złotego shaffhausena
otulonego w bibułkę i irchę z firmowym logo
 
najwidoczniej nie miał jeszcze okazji
by uratować czyjeś życie
 
cóż
 
pewnie nie pozostawię po sobie
żadnej pamiątki nawet swatcha
a chronometr dziadka przejedliśmy
pewnej wyjątkowo mroźnej zimy.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Pietrek

Pietrek, 19 april 2013

Moi żydzi

Przywędrowali tu podczas okupacji, z Tarnowa;
przyzwoicie mieszczańscy gorliwi katolicy.
Dziadek Kazik pieklił się na leniwych czeladników,
w zakamarkach Kryształowej spijając brandy
do nasączania ciast.
 
Na babcię mówiło się Blondynka, jakby jej platynowe włosy były
dumą całej rodziny; zawsze w ruchu, w wirze interesów i mężczyzn,
których dobierała sobie zależnie od koloru nieba, kursu dolara
czy aromatu kawy.
 
Mama nie była wcale to a wcale podobna do dziadka.
Mogłaby być naprawdę piękną żydówką. I nie farbowała włosów.
Nigdy. Dopóki całkiem nie posiwiała. Jednego dnia.


number of comments: 7 | rating: 12 | detail

Pietrek

Pietrek, 17 april 2013

dzień dziecka

gdy po ojca przyszła irena moja
mama w asyście czarnego jak obsydian
doga o anielskiej sile i cierpliwości
 
pan doktor chciał odsunąć mnie
od łóżka – tylko bez histerii – chociaż
widziałem jego twarz i być może
 
mówił jedynie do siebie a ja próbowałem
nadal trzymać ojca za rękę jak gdyby
rigor mortis powinien dotyczyć nas obu
 
korytarzami sfrunęły troskliwe siostrzyczki
z surowym płótnem spowijając ciało czystością
i spokojem nieuniknionego a tato został ze mną
 
rozmawiamy czasem
niemal się zgadzając


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 13 april 2013

dybuk

cóż po pustych korytarzach
że ach!  bez kapciuszków
po ciemku przed ciemkiem
 
tylko szuru szur stópka
macu mac rączka o się!
coś dało po nosie
 
w szufladki schowki składziki
podnóżki podłóżka a psik! arrasik
piesek mlask kotek prask
 
szczurek myk tatko w krzyk
matula bidula i się stało
 
pstryk!
 
światło wpadło
co mię zjadło
 
potem przychodzili
dziewczyny jak kaliny
obcy chłopcy dziarscy
starcy silni i mobilni
 
pili co śpiewali posnęli wstawali
nie było kogo to nie pochowali
 
a ja znów szuru szur
cmoku cmok ciii!
cichuteńko tuż o krok
 
bok w bok
jak obłok


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Pietrek

Pietrek, 10 april 2013

La Môme Piaf

mały wróbelku
drżysz na chłodzie

a z tobą
caly świat


number of comments: 5 | rating: 9 | detail

Pietrek

Pietrek, 8 april 2013

we śnie topielca wszyscy oddychają wodą



płacimy chętnie i słono
za niezbędne towary

lecz niczego więcej nie da się już upchnąć
w minimalistycznych wnętrzach

więc patrzymy z wysokości balkonów
na lśniące osiemnastokołowce
o łbach wściekłych byków

jak pędzą wprost z fabryk na wysypiska
pustynie pustyń gdzie nawet ptaki
wyzdychały z głodu mimo skrzydeł

zwolnieni z obowiązku zasypywania latryn
i przymierzania wieczorowych kreacji
nadzy patrzymy z balkonów na zachód

nadzy
aż do kości


number of comments: 3 | rating: 9 | detail

Pietrek

Pietrek, 8 april 2013

limbo

śpisz śpię śpimy

nasze sny
jak kule

na płaskowyżu prostokątów
 
dzieją się gdzieś hen
za i przed
 
pozostawiając po sobie
niepojęte kręgi
 
ślady deszczu w jeziorze
 
zdolne zetknąć się
w jednym punkcie
 
lub złowieszczo przeciąć
 
- ot,
i cała tajemnica


number of comments: 1 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 10 december 2012

andre II

znużony
z lekką nadwagą
 
w zenicie duszy
w sile zwątpienia
 
roztrwoniwszy wszystkie uśmiechy
 
mężczyzna zasiada
na wprost balwierskiego lustra
 
szron osypuje się ze skroni
w małe zaspy u stóp
 
jest wielkie ukojenie
w pogodnej paplaninie
 
chłodnym dotyku
zręcznych rąk
 
alicja w wieku jego córki
jest bezpieczna i swobodna
 
po drugiej stronie
 
myśli:
 
kto ostrzyże go
ogoli umyje
 
to już inny sen


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Pietrek

Pietrek, 23 november 2012

palność


 
 
tak chciałbym dostać czerwony szalik
jak polne maki jak twoje paznokcie
żeby otulać mgliste wieczory
noce  bez okien
 
dniami bym chadzał
na wzgórza za miastem
byś mnie widziała z balkonu
 
w miejscu gdzie czerwień zrasta się z wiatrem
na ogień
 
na ciepło i światło


number of comments: 8 | rating: 18 | detail

Pietrek

Pietrek, 16 november 2012

negatywka

wysysam świergot
ptakom z piór
 
księguję wiatr
 
kroki zagłuszam
nocnych niecnych
 
uciszam ciszę
- sza!
 
obsydian dnia
kredowa noc
 
paznokciem po tablicy
 
przedświtu metaliczny
smak
 
popioły lód i piach
 
- hurraaa!


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 13 november 2012

w parku kultury niedziela i planetarium

rozpiździuchany jestem jakiś
no

każdy kawałek
kawałeczek z kawalątków

kiedyś puści fastryga
klej kit nit

i wszystko frrruuu!

droga mleczna andromeda
rozsypana

tylko

nie dla astronogów
paproszki

pośród nerwów zdeptanych
alejek

szkielety ławek
sterczą

przy szkieletach róż


number of comments: 7 | rating: 8 | detail


10 - 30 - 100  



Other poems: miasto paliatywne, shangri la la la, ponienawinność, a przecież wiosna, wiosenne wystąpienie z brzegów, łaknienie, fumidor, kłamstwa ekliptyki, zimowszystko, brulion, jak rżnąć poetę, forteca, kadisz za niewiernych, gorżkie żale, stacja nigdy w życiu*, drzemka, Doctor Who, a Babcia i ja, lumperproletaryat*, robinsonada, i ojczyzna, siti, schody, przydatność, ekran, nienawinność, a niech tam, ogród zimowy, pies towarzysz: wprowadzenie do kursu I stopnia, nocny pasaż, T., my sie zi my nie bo i my, króliczek na zajączka, wszech świat, alicja, alter natywny mistrz sztuk, animihilacja, sycenie, lime ryk, deliryka, chapeau bas!, 2014, szklane domy, zimno mi, dolina zamieci, przejście podziemne, zwrotnik ślimaka, dorośli to sieroty, władca piątkowego wieczoru, immago, idiosynkrazja, bajka, (ostatnie) takie lato, sad Banszla był bardzo stary, pole widzenia, 11 listopada, senty menty, zakrycie ameryki, nie chcę do szpitala, radość, anawa, niewole, kolorowe jarmarki, dobranocka, noblesse oblige, zabawny wierszyk, wenus znikąd, antywajdelota, ubot, znicze nocnych lamp, Voyager [z cyklu: pieśni wojenne Klingonów], [...] idziemy w góry, osteoporoza, z cyklu: zapiski ornitologa - amatora, częstotliwość, partenogeneza, liofilizacja, godzina wu, dobrodziejstwo inwentarza, pojednania, kondukt, przemoczony wierszyk, oczepiny, horyzont, coda, niezapomniany wieczór cudów i atrakcji, pokoje na nadgodziny, skromność wiosny, znikający punkt, czasy, Moi żydzi, dzień dziecka, dybuk, La Môme Piaf, we śnie topielca wszyscy oddychają wodą, limbo, andre II, palność, negatywka, w parku kultury niedziela i planetarium, jesieni'n, molekuły pustki, na paleontologów, moja śmierć, cyborgizacja kosmogatora, krótka histeria czasu, dupiary i cycówy, tytuł egzekucyjny, się rozlało, rośnie mi!, bladoniebieska linia, dysydencjada, ultraviolet, skalowanie, sidła, event, ćmiatło*, fulerenowi asystenci snów, astroaborygeni, prywatne śledztwo, bezsilność syntetycznych opiatów, ziemia na horyzoncie, surogaci, w dudy dąć!, inkantacja, pełnia, ortopedia - nie mylić z ortodoncją, dni jak dni noce dla wytrwałych, aluwialność, czynne prawo wyborcze, nautilus, siesta, pocztówka z podróży służbowej, wszystkie jutra*, imago nacja, świeco, waki 1, moja naga, wypite studnie, Nash Bridges..., ochra, świętości, psy rozjemcze, do kawy zamiast croissant'a, kalahari, cytat tygodnia, obieg materii, akomodacja zwierciadeł, dobrego dnia, jedyny erotyk,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1