Wieśniak M | |
PROFILE About me Friends (94) Poetry (801) Prose (73) Photography (24) Postcards (3) Diary (269) Handmade (24) |
Wieśniak M, 20 may 2015
nasz kandydat
jest młodszy grubszy i ładniejszy
każdy inny kandydat przy naszym wydaje się mniejszy
to nasz jest mądrzejszy silniejszy i są na to dowody
że wyżej podskoczy dalej sięgnie mniej zużyje wody
nasz ma zawsze rację i każdemu naszemu przypasi
naszemu zaufali zresztą wszyscy…nasi
bo od naszego nimb bije co rozjaśnia w głowie
że dzięki naszemu zaczniemy od naszej połowy
a i przebić naszego nikt inny nie zdoła
bo dziatki jego szczęsne starzy dumni a żona wesoła
wiedza w naszym wielka takież dokonania
gdyż nasze wartości tkwią w nim od zarania
wszystko w naszym piękne a szczególnie słowa
z polskiego na nasze przełoży od nas tylko doda
że na nas to czekano i nam się należy
że naszym przekonaniom należy zawierzyć
bo innym gorszym od nas podpowiada szatan
a jedynie my mamy prawdziwego…
… naszego kandydata
ps. przekaż dalej do sąsiada da bóg rozgada
Wieśniak M, 19 may 2015
zamieszkiwał królik
przy szlacheckim dworze
żywiono go co dzień
całkiem nie najgorzej
dopuszczano co wtorek
słano co niedziela
ufano i puszczano
na łąki wolno nieraz
tak minęła wiosna
pośród sielskiej fety
lato przeleciało
i jesień niestety
przyszły zimne noce
i szron pokrył futro
na co jeszcze czekać?
zdecydował- Jutro!
jak zamierzał zrobił
spakował walizy
I teraz go szukaj
nad brzegiem Tamizy
Wieśniak M, 17 may 2015
oddawał głos szczodrze
na lewo i prawo
miewał rozterki
zaplątane z trawą
lecz najczęściej wybierał
słusznie chyba jakoś
dom na końcu ulicy
dlaczego?
no sam nie wiem - psiakość!
nieszczególna posesja
zaniedbany płotek
a jednak
tam właśnie nabierał
ochoty
przykucał pod bramą
zastygał w bezruchu
uduchowiony lub tylko natchnięty otuchą
rozmową z wszechmocnym
bytem jakimś wyższym
na rozstajach czasu między
przeszłym przyszłym
grunt że nareszcie
zrywał ciężkie pęta
odrzucając kajdany
niemalże po piętach
a wtedy lekki zwiewny
budził się do życia
nie patrząc za siebie
bo... czy kto to widział?
a nawet gdyby
jemu bez znaczenia
albowiem łagodniał
całkiem się odmieniał
milkł a potem truchtał prościutko
do domu
nie oddając już głosu cennego
nikomu
Wieśniak M, 1 april 2015
zakopało psisko wszechświat w ogrodzie
miejsce wietrznym piórem zapisało na wodzie
a pies gryzł sumienie! - spełniony i wesół
bo nauczył wszechbyt niesforny moresu
leży kosmos w grobie czasu i przestrzeni
zdziwiony bezruchem i ciszą na ziemi
do chwili gdy spokój zrywa ruch pazura
z martwych do żywych wzywa czarna dziura
język zimny szorstki wyrywa z niebytu
kończąc z intrygą grubą nicią szytą
bym mógł zostawić państwu taką notę
„ wybawca z ziemskiego padołu - tu był- kotem”
Wieśniak M, 24 march 2015
nie to nie tata
nie to nie dziadek
nie wujek nie stryjek
i nie przypadek
nie znany człowiek
ani weteran
nie biedny starzec
przez życie steran
a
mój przyjaciel
mąż i kochanek
mój kotek piesek
szczurek baranek
moje słoneczko
i księżyc w jednym
pół pomarańczy
"gajuszek" rzewny
najlepszy facet
jakiego znałam
to jemu tylko
wianek oddałam
gdy prosił o rękę
i padł na kolanach
on zresztą szczawik
tylko ja zadbana
Wieśniak M, 3 march 2015
i
- raz jeden słonik
- a nie masz koni?
- mam lecz o słoniach chcę ci powiedzieć
- a mogę stać?czy muszę siedzieć?
- jak ci wygodnie a teraz słuchaj
- o?!- zobacz! zobacz! tam leci mucha!
- raz jedna mucha..tfuu słonik przecież!
- muchę się packa czy raczej gniecie?
- muchę się... daj spokój proszę ma być o słoniu!
- może o takim co muchę gonił?
- hmmm... może i gonił mnie nic do tego
- no dobrze dobrze ale dlaczego?
- co że dlaczego? nic nie rozumiem!
- dlaczego gonił tę muchę w sumie
chciał się z nią bawić czy mieć ją w nosie?
- słoń poszedł w gości- a mucha w modzie
i alternatywą jest dla krawata
- ale to jak to? to ona lata
mu tak pod trąbą gdy zjada ciasta?
- o słoniu bez muchy!- koniec i basta!
był sobie słonik wielki jak góra
szedł po pustyni nogami szurał
słońce świeciło po grzbiecie zwierza
gdy szedł przed siebie choć by poleżał
- a czemu łaził w takie upały?
na boso szedł czy miał sandały?
i co z tą muchą?- na nim siedziała?
- nieeee! na prośbę słonia precz odleciała!
i napisała mu trzy pocztówki
- hmmm a czy ze słonia robią parówki?
-?
- przecież parował już od gorąca!
- do diabła ze słoniem a pies go trącał!
Wieśniak M, 24 january 2015
syn prima aprilisa kasandr pierwszy młodszy
udał się na północ gdzie gadał trzy po trzy
że świat na krawędzi wkrótce spadnie w przepaść
a sąsiad sąsiada zaraz zacznie siepać
żony zaczną zdradzać dzieci się wyrzekać
że lepiej się spakować i szybko uciekać
walizki zostawić w punktach wyznaczonych
w idealnym porządku pozostawić domy
pojazdy w garażu ładne córki w łożach
a klucze do zamków tego międzymorza
powierzyć jedynemu mężowi bez skazy
który ich ostrzec na czas się poważył
uciekajcie ludziska póki jeszcze pora!
- brzmi apel kasandra spisany piórem
moim skromnym
- jego asesora
Wieśniak M, 20 january 2015
w słoiczku z buraczkami
w biegach z przeszkodami
w wycieczce na jagody
(choć my biegniemy przodem)
w bajeczkach na dobranoc
w uśmiechu dla nas rano
i w wielkiej porcji lodów
w bluzce na przekór modom
w historiach o rodzicach
i w najwierniejszych widzach
w ciułanym dla nas groszu
wszędzie tam jest po troszu
w dotyku w dobrym słowie
i w tym co mamy w głowie
a weźcie się połapcie
gdzie jeszcze spotkać babcię
Wieśniak M, 15 january 2015
spokojnie bracie teraz jest noc
huragan zasnął i poszedł w diabły
spocznij! komenda - głowy na sztorc
przebukowany jeszcze dzień skradłem
dłonie na stali na oczach mgła
kolana drżą pod dyktando szoku
szmer zrywa serce ciiii! cichoszaaa!…
serdecznie witamy… w hali odlotów
Wieśniak M, 14 january 2015
huhuhu...dudni
od stu dni
w te i z powrotem
terkocze kołowrotek
pręży i rozpręża
ogniwa łańcucha
huhu haha
studnia bez dna
wrzucam monetę
cisza ... głucha
--------
wersja z "ch"-
chu chu chu ...dudni
od stu dni
w te i z powrotem
terkocze kołowrotek
pręży i rozpręża
ogniwa łańcucha
chu chu cha cha
studnia bez dna
wrzucam monetę
cisza ... głucha
Wieśniak M, 12 january 2015
plecie się styczeń ponad głowami
roztocza kończą narzutę
a ja tak idę po moim mieście
to pojękuje pod butem
południe wieczór cóż za różnica
deszcz to czy łza na obliczu
rozmyślam głównie o dupie maryni
a czasem ambitniej o nyczu
wspominam klęski zeszłego roku
sukcesy same się chwalą
mijam ogródków szarą zgniliznę
a tam choinki się palą
ktoś przemknął obok
ptak się poderwał
tramwaj przetacza koła
a ja z rozwianą grzywą na wietrze
robię tu za chochoła
idę tak idę już wiersz się kończy
i pora wracać do pracy
nikt dzisiaj na mnie krzywo nie spojrzał
ot miły styczniowy spacer
Wieśniak M, 8 january 2015
ambitny minister od służby zdrowia
martwiąc się szczerze stanem pogłowia
wysłał tłum ludzi
co jeszcze się łudził
spod drzwi przychodni do pogotowia
Wieśniak M, 20 december 2014
zwyczajny
mroźny ranek
na rogu
wianek
z sierści para
wybranka kopytna
nie stara
muzyka bzyka
nad łajnem
wole tak wolę
czarne
nozdrza rozwarte
wciągają w grę
party? to chyba wieczorem?
uhmmm... wiem
wieczorem rem
taka faza
też masz?
nie chyba nie
padam na twarz
i jak przychodzi poranek
mam ten cholerny
wianek
Wieśniak M, 17 december 2014
tegoroczne święta już tam ku nam bieżą
gwiazdy czyszczą ostrza anioły się pierzą
osiołki skubią siano nie patrząc na znaki
babka się rumieni przez szybkę ze smakiem
prezent za prezentem przychodzi do głowy
raz tam zeszłoroczny innym razem nowy
i ten o którym możemy jedynie pomarzyć
przecierając szmatką szkło w londyńskim barze
zbliżają się święta i nastrój tężeje
gęś skwierczy radośnie z bogatym nadzieniem
przychodzą rachunki i stają nad żłobkiem
gotowe nowiną dzielić się dorobkiem
co lekko do świata kieszenie nastraja
a lżej lżąc na dziury w worku mikołaja
ale…
…już choinka schyla się w ukłonie
złociste srebrniki zamieniają dłonie
bo już za chwileczkę bo już za minutkę…
za co przyjdzie chętka wypijemy wódkę
Wieśniak M, 15 december 2014
chwilę jakąś przed potopem
żył sobie chłop na schwał
z drugim takim chłopem
i nic nie zwiastowało znanej dziś nam klęski
gdyż świat był po bożemu
bardziej niż dziś
męski
Wieśniak M, 3 december 2014
o! jakże jest beznadziejnie i do dupy
do dupy…
dni gęstnieją i noce
i noce zbite w tłuste krupy
nikt mnie nie kocha miłość jest do bani
że oko wykol jak nim sięgnąć
owce czarne barany
praca nie cieszy trunek łzy nie otrze
miraż za mirażem gdy już do nich dotrzeć
słowa słowa wianuszki słów kajdany
artykułowanie trzewi winno być karane
a ja tu sobie pozwalam o zgodę nie pytam
i niemal słyszę jak ten i ów zgrzyta
czytając tekst ten nie zawsze do końca
jest do dupy?
No ten wierszyk?
A może znajdzie się obrońca?
Wieśniak M, 10 november 2014
zdaje się że tak bez powodu
stał sobie ul pośród ogrodu
w nim rój szczęśliwy chował młode nacje
nie znając w trudzie znoju co to są wakacje
głodu nie zaznawszy pasał się na łonie
zbierając nektar w spracowane dłonie
i byłby żył tak do końca ukochanej łąki
gdyby nie trzy trutnie - które zbijać bąki
wolały - od pracy dla rzeszy
bo choć praca daje satysfakcję to trutni nie cieszy
spakowały miodek na drogę i bez zbędnej zwłoki
zabrały z ula spasione odwłoki
do krain odległych gdzieś na krańce świata
gdzie wszystko im wisi i czasem też lata
bawiły się przednio i grzały chityny
lecz czas było wracać więc zrzedły im miny
szczęki opadły zwiesiły się nosy
bo żegnały ich pszczoły a witały osy
Wieśniak M, 3 november 2014
statystyki nie wchodząc w szczegóły
do rzeczy wielkich używają minuskuły
zapisując wojny epidemie i katastrofy
psu na budzie
W myśl idei ponadczasowej że
liczą się ludzie
Wieśniak M, 29 october 2014
przygasła z ostatnim papierosem rozmowa
jeszcze wino wylewa żale
jak by nie było tyle lat
wstałem
podałem dłoń na zgodę
z grymasu dobywając uśmiech zdawkowy
zresztą z wzajemnością
mojej lustrzanej połowy
Wieśniak M, 22 october 2014
zamyszkały stadnie
gdzie popadnie znaczy się po kątach
budząc sprzeciw nocnym drapaniem
małe dranie-gryzonie
pielgrzymka myśli po ogonie do dziur i przemysich skrywań
kotem się bywa
eksterminatorem
zwykle nie w porę
czytam instrukcję granulatu
oganiając się przed refleksją
a co bym powiedział gdyby sypnęli go bratu
w miejscu stałego pobytu?
obławę grubymi nićmi szytą
kończę w mysim seraju gdzie pośrodku chaty
popyskując radośnie malują człowieka
na ... popiel-aty?
Wieśniak M, 14 october 2014
ledwie co siódma zagląda w okna
sen to czy jawa nie jestem pewien
radio z budzikiem czeka na brawa
zrywając struny ćwiczy się w śpiewie
pies się przymerdał do mojej dłoni
odgonił resztki sennych majaków
nie będę łzy ronić po nich
niech z nocnej zmiany tuli Polaków
termometr sili się na optymizm
puszka po kawie jak wczoraj pusta
z odbicia w lustrze wiem kto zawinił
wierzbię pod nosem coś tam o gruszkach
siódma dwadzieścia już się rozwidnia
wtorek czternasty dzień edukacji
czas do roboty! -w tym miejscu silnia
a pies?
niech szczeka za mnie aż do kolacji
Wieśniak M, 9 october 2014
za płynnej lawy rzeką
za oceanem kwasu górą siarki
mieszkały sobie w resztach poindustrialnej architektury
dwa przedkońcoweświata – zegarki
jeden chodził jak burza na energię ze słońca
jakby mu się spieszyło do ostatecznych końców końca
drugi mechaniczny wyrażał zdumienie
że się nikt nie trudzi z jego nakręceniem
i na znak protestu nie drgnął ni minuty
trwając na dwunastej pordzewiałym drutem
czas zaś w tym czasie nie wiedząc co robić
przestrzeń sobie naginał i naginał
by nikt nie był pewny miejsca
i tego
która właściwie godzina
dla Aśćki bajka poniewczasie o czasie w niedoczasie:)
Wieśniak M, 2 october 2014
jedna jaskółka wiosny nie czyni
nie czyni
zwłaszcza ta
martwa na stercie liści
na krótszym dystansie zadyszana
reszta życia chce być pierwsza
do kolejki
i wtedy wraca jaskółka
wyrywa skrzydełka
nigdzie się nie wybieraj
Wieśniak M, 24 september 2014
jesień przywiała liści mnóstwo
z drzew zadziwionych nagłą pustką
szura pod drzwiami puka w okna
zgrzybiała chociaż ledwie rok ma
z zeszłą jesienią miałem dziecko
bo zapragnęła z wrześniem mieć go
rwąc z kajecika jednym ruchem
kartki z wierszami na pieluchy
tej nie pokocham nie ma mowy
sercem nie wesprę ani słowem
odprawię z kwitkiem jeszcze złotą
nim babim latem mnie omota
dam jej na bilet w jedną stronę
w przyjazne ciepłe wdzięczne dłonie
na długie jesienne pomieszkiwanie
o Twoich dłoniach myślę- samie :)
Wieśniak M, 23 september 2014
dziadzio przecierał oczy czy aby dobrze słyszy
kiedy krzyś go poprawił że zwraca się do krzysi
pobiegł do kuchni po babcię choć męczył artretyzm
babacia była lecz w ogródku dla dziadzia niestety
zaraz poczerwieniała i krzyknęła: mój boszszsze!
- czekaj pójdę po rodziców - tylko palto założę!
pobiegła tup tup tup a w tym czasie krzysia
owijała w sukienki kochanego misia
woziła go autem przerobionym na wózek
mocowała kolczyki do pluszowych uszek
rodzice w kwadrans zjechali pod dom z opon piskiem
zjechało wujostwo z zszarganym nazwiskiem
zebrała się familia i radzi co czynić
kogo lub co za stan taki winić?
przedszkole? podwórko? zgubny wpływ lektury?
siedzieli do wieczora w nastrojach ponurych
na koniec sporządzili działań słusznych listę
zamówiono psychologa wezwano egzorcystę
a krzysia zdziwiona tym rodzinnym zlotem
kończyła na szydełku dziewczęcą robotę
wesoło dygnęła przed szacownym gronem
i już się chce oddalić w inną jakąś stronę
gdy ojciec ze łzami w oczach pyta własne dziecię
czy...czy ty krzysiu...jesteś kobietą?- na tym bożym świecie?
a dziecię zmęczone w rękaw smarcząc gile
- no co ty tato?ja tylko się bawiłem
Wieśniak M, 22 september 2014
żegnając z wiatrem macierzystą alma mater
ciągnął statek za rufą fioletowy kilwater
przez wzburzone wody i prądy zdradliwe
pchał nosek zadarty na falach łamiąc grzywę
niosąc lądom nieznanym bardzo ważne przesłanie
rozłóżcie papierowy okręcik! i rzućcie okiem na nie
no co się dzieje? do cholery jasnej!
zróbmy inaczej może
napiszcie na nim własne
Wieśniak M, 20 september 2014
jakiś czas temu na rynku tuszyna
linoskoczkowi marianowi skończyła się lina
tłum gapiów zamarł pies szczekał kur piał
linoskoczek marian chwilę krótką stał
i patrząc końcówce liny w postrzępione frędzle
uśmiecha się pod wąsem -" oszszsz do k..nędzy! "
wtem zagrały werble kruk już ucztę wietrzył
a marian szedł dalej balansując w powietrzu
wiwatów i oklasków na koniec nie zliczę
ja sam jak najęty powtarzałem "ja pierniczę!"
podbiegłem do skoczka pytam co za licho!
a ten ciągnie mnie za rękaw syczy w ucho- ciiiicho!
za chodzenie po linie dostaje zaliczki
a prawda jest taka że trzymam się tyczki
Wieśniak M, 19 september 2014
Tam gdzie szumi sosnowy las
i młode się śmieją dębiny
przy stawie młody żabuś się pasł
omiatając językiem maliny
roje much zlatywały się tam
dla żabinej jeszcze większej wygody
lecz nie cieszył go cały ten kram
bo mu ckniło się do przygody
chciał orężnie zadziwić świat
by rycerskie zdobyć ostrogi
od niechcenia więc siedział i jadł
w myślach już się szykując do drogi
minął lipiec i już sierpień miał dość
hakatomby much nie policzę
aż mu życiu pojawił się ktoś
zachwalając tanie linie lotnicze
tam gdzie szumi sosnowy las
i młode się śmieją dębiny
młody much zdobył rycerski pas
wszyskich chętnych wpuszczając
w maliny
Wieśniak M, 16 september 2014
szuru szuru szur
dla różowych skór
tupu tupu tup
idź mamusiu kup
chrup chrup
sprint kłus znów sprint słup
skrobu skrobu skrob
wzdłuż i w poprzek szop
pod podłogę szus
kromkę chleba krusz
dziurę w serze rób
kłus sprint znów kłus słup
stój!
stalowy twór!
szuru szuru szur
nie bierz sera nie!
twór wypręża się
i
szaaaast!
hehe
a teraz do ciast
szastu szastu szast
szuru szuru
tup
kup mamusiu kup
Wieśniak M, 9 september 2014
w dalekiej arabii miał arab araba
szeptał doń czule klepał po schabach
dosiadał często obejmując szyję
gdy nikt nie widział cieszył się że żyje
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
QuartzSatish Verma