Jacek Sojan, 17 february 2011
żeś kameleon ni blondyna ni brunetka
przecież wolę gdy za ciebie mówi "trójka"
albo "zetka"
że nie rozbierasz się już dla mnie lecz do wanny
żeś pół robotem a pół panną i nie manną
i choć przyznaję ciągle tęskniąc do łaskotek
wolę dystans oceanu do idiotek
żeś mnie wyzwała chamem zbójem oszołomem
żeś za górami za lasami jednym słowem
powiem ci piękna całą piersią odetchnąłem
jakbym się znalazł sam choć goły gdzieś w przerębli
za podbiegunowym kołem
dzisiaj ostatnim ja stoikiem tu w Krakowie
choć pewnie cymbał może pajac gdzieś w połowie
żeś mnie rzuciła nie żegnając choćby słowem
ja cię love
Jacek Sojan, 8 february 2011
/z okazji Dnia Świętego Walentego/
nie rycz
co ty jesteś - syrena portowa
mogłaś trafić gorzej
jestem poetą
a mogłem być królem
Henrykiem VIII
nie krzycz
lubię harmonię w dźwiękach
jestem miłośnikiem harfy
a mogłem być rzeźnikiem
Kubą Rozpruwaczem
i się nie złość
jestem smakoszem komedii
a mogłem być hipochondrykiem
jak Harpagon
albo zazdrośnikiem
jak Otello
z okazji dnia zakochanych
spieszę poinformować
zakochałem się
w podróżach
całuję
pa
Jacek Sojan, 7 february 2011
Czerwienieją liście gruszy,
czerwienieje owoc róż;
boćki małe odchowały
i nad sadem krążą już.
Maślak w occie śpi. I kania
z parasolką chodzi w trawie;
z kim Boguśka chodzi w pole
tylko ona wie i ja wiem.
Wśród gałązek mucha brzęczy,
trzyma ją pajęcza nić;
i ja trzymam swej Boguśki
całkiem, całkiem niezłą kibić.
Ma Boguśka śliczne piegi,
co dzień liczę je od nowa;
ma je tu i tam i gdziesik...
Chyba zliczyć ich nie zdołam.
Mają piegi muchomory,
kto je gryźnie - horror ma;
mej Boguśki piegów cudnych
tylko ja potęgę znam!
Coś mnie ssie i ssie od spodu,
i za porząd coś się chce...
Zna Boguśka, zna metody
jak wyleczyć z tego mię.
Tak chorować by się zdało
cały roczek albo dwa;
tylko...coś jej rośnie brzuszek,
czemu rośnie - któż by zgadł?
.............
Czerwienieją liście gruszy...
Jacek Sojan, 3 february 2011
gdybym umiał
napisałbym ten wiersz
w twoim języku
ale że tak nieziemski
musiałbym urodzić się gdzieś
w gwiazdozbiorze Perseusza
Pegaza czy Rzeźbiarza
albo choćby w Peczu
nie wiem
jak jest po węgiersku
słodycz
mam ją na podniebieniu
bezustannie
a język otulony wokół
ciebie
pragnie trwać na zawsze
w tym jednym jedynym
powtarzając w pragnieniu
słodycz
słodyczy
o śliweczko-węgierko
Jacek Sojan, 29 january 2011
Granatowy, filcowany, darowany
w imieniny? nie pamiętam gdzie i jak,
był pamiątką mi jedyną, proszę pani,
po historii romantycznej z młodych lat.
Mój berecik, moje niebo, kąt jedyny
moich wspomnień, własnych myśli własny dach;
" W bereciku jesteś Nelson" - tak mówiła,
w bereciku więc do wanny, i do ciast.
W bereciku ją kochałem, nie inaczej,
w bereciku całowałem, piłem tea;
życie wiodłem najszczęśliwsze, aż tu nagle
granatowy, filcowany beret znikł!
W sklepie, w kinie i na poczcie ani śladu,
w biurze rzeczy znalezionych nawet cień;
bereciku filcowany, darowany
- ona z tobą też przepadła w drugi dzień...
Najpierw płacz był, gdym się zjawił, potem scena,
coś z Szekspira, coś z Moliera, potem - śmiech;
"W bereciku byłeś Nelson" - tak mówiła,
" teraz z ciebie śmiać się będzie nawet śledź!".
I odeszła, już na zawsze, jak berecik...
Proszę pani - jakbym nagle stracił głos...
Długo stałem, włos by stanął też, na głowie,
proszę pani - gdybym miał choć jeden włos!
Granatowy, filcowany, darowany,
w imieniny? nie pamiętam gdzie i jak;
był pamiątką mi jedyną, proszę pani,
po historii romantycznej z młodych lat.
Jacek Sojan, 27 january 2011
do dziś nie rozumiem
jak dałem się uwieść rogatej
Naomi Campbell
z jej długich rzęs
spływałem w niekończący się zachwyt
zachwyt zmieniał się w uśmiech
który zawsze będzie pamiętać
w którym zawsze będę pamiętać
czym zaimponowała
to powściągliwością w rozmowie
i apetytem
w którym wyraża się cały urok
życia
także majestatycznością
arystokratycznym oddaniem się
własnemu istnieniu
co dla każdej modelki
jest
i powinno być
czymś jak najbardziej naturalnym
miss łąk
piękność lata
jej okazałość
krowa
Jacek Sojan, 26 january 2011
dwie japonki
z prawej i z lewej
na cienkich rzemykach
wzruszeń
wezmą mnie zaraz
w drogę
ciche jak świt przy łóżku
stopom czułe
i wierne
Jacek Sojan, 24 january 2011
nie pamiętam już
w którym kącie oka narodziłaś się
moją Amaterasu
w środku zdyszanego miasta
na skrzyżowaniu stalowych dróg
unoszących i wyrzucających ludzi
zdziwionych nagłą jasnością
twojej obecności
w tej samej chwili
i ja
urodziłem się cesarzem
i jest prawdą
jako cesarz miałem władzę
tylko nad słowami
nie nad bogami i boginiami
zamknięta w pieczarze
oddalenia
postanowiłaś ciemność
pełną mamiących głosów
wezwań szeptów
dlatego
zrzekłem się tytułów i tronu
by studiować magię senniki astrologię
próbuję rozmaitych alchemii
i zaklęć
daremnie
szukając utraconej świetności
mieszam własne sny z głosami naśladującymi
ciebie
ale kiedy przebudzony
stoję na pustym skrzyżowaniu
widzę samotność i wydziedziczenie
nawet z wyobraźni
jedyną pociechą upadłego mikado
są dzieci z naszego rodu
noszą imiona wierszy
i co jest niezrozumiałe
jest ich coraz więcej
Jacek Sojan, 19 january 2011
/dedykuję/
pozdrowienia dla Ciebie z Krakowa
ocalonego miasta wiecznej młodości
szukającej filozoficznego kamienia w naukach
piwnicach z piosenką i winem
ostatniej europejskiej stolicy
rozmawiającej z duchem Homera Dantego Norwida
dobrze wiesz cicerone
w każdej metropolii co piąty to Neron
co dziesiąty Jacek Sojan
z niewidzialnym laurem sarkazmu
modlący się do Apolla
o zatrutą
byle celną strzałę
przenoszącą w stan epifanii
na godzinę
przed Wielkim Zezem Ostatecznej Ciszy
póki co
nadal wąchamy trunki
słuchamy niebieskich trąb na urwiskach
i podziwiamy taniec ogni połykających kolejne miasta
przy wtórze fałszywych śpiewów
jednodniowych cesarzy
rozpisałem się
a Ty – mistrz elegancji
w sztuce rzucania oszczepem ironii
uśmiechasz się wyrozumiale
jak zawsze gdy przyłapujesz ucznia na leksykalnych błędach
wybacz
bo dostrzegłem cień na czole stoika
który czeka
i z tym czuje się coraz gorzej
dlatego przypominam Twoje własne rady
- patrz w oczy Eunice nawet wówczas
gdy gwałci ją złość albo cyniczny morderca
udający do wczoraj przyjaciela domu
albowiem piękno nie ginie
co więcej
udziela nam blasku
to latarnia wieczności
pozwalająca dotrzeć do miejsca
gdzie nie ma już samotności
gdzie jest Spotkanie
biesiada
rozkosz rozumienia
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek