Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 13 march 2011

Czas Apokalipsy

Oni tam juz mieli czas Apokalipsy,
pewnie tak wyglądał będzie koniec Świata,
pozostały w ustach niezjedzone chipsy,
zanim serce w piersi przestało kołatać.

Młodzi pozostali w miłosnym uścisku,
jakby los z cynizmem był przez wieki zżyty,
już nie zwieńczą dzieła bujaniem kołyski,
trucizna w nektarze, napój hipokryty.

Boże, tylko trawi mnie jedno pytanie,
pozbawia spokoju, sen odbiera nocą,
jeśli odejdziemy co się z Ziemią stanie
i po co to było? Odpowiedz mi, po co?

Bo jeśli grzechy nasze wywołały gniew,
jeśli Twój azymut mylnie odebrany,
karzącą, wielką wściekłość ma ostudzić krew,
pójdziemy w pokorze na rzeź jak barany.

A tak się starałem o moje poletko,
lewa ręka chora, budowałem zdrową,
koiłem złość książką, lekką szansonetką,
Ty odpowiedzialność stosujesz zbiorową.

Jeśli przyjdzie nowe na człowieczych szczątkach,
wtedy znowu przyjmiesz tę starą doktrynę?
Oprzesz swą ocenę na marnych wyjątkach?
Potop im urządzisz za jednostek winę?


number of comments: 11 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 6 september 2010

Matka

Matka to taki dziwny twór,
nadziei iskierka mała,
że choćbyś zrobił milion bzdur,
zawsze Cie będzie kochała.

Zawsze przytuli, ciepłem obdarzy,
wysłucha krętnego tłumaczenia,
choćbyś zawinił wiele razy,
to od niej oczekuj przebaczenia.

Czasami bywa smutna, czasami wesoła,
czasami spłakana, lecz nigdy nie sroga.
Jak wierna swej królowej pracowita pszczoła.
Pójdzie się za ciebie pomodlić do Boga.

Szanuj ją i wielbij, bo święta istota,
powiedz coś miłego, kup kwiaty czasami.
Na nią wydana procentuje kwota,
kiedy jej zabraknie, zalejesz się łzami!


number of comments: 6 | rating: 4 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 4 march 2011

Cisza

Cisza lekarstwem jest na stres,
cisza ukoi spięte nerwy,
cisza to miłość, deser, pies,
czasem potrzebna jest bez przerwy.

Cisza potrzebna jest do snu
w ciszy głos ptaka brzmi jak dzwon,
potrzebna by wyszeptać mu,
że dla niej on i tylko on.

I nagle w tej kojącej ciszy
w śmiertelnym łóżku, kiedy pora,
kiedy szum liści tylko słyszysz,
miarowy takt respiratora,
kiedy głos bliskich łowisz z lękiem,
zdania na pozór lakoniczne,
za oknem jakaś rurka stęknie,
wydech od piły mechanicznej.
A ta warczeniem wnet zaśpiewa
i świat warkotem nagle stanie,
brygada ma prześwietlić drzewa
i w radość zmieni umieranie.


number of comments: 5 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 6 september 2010

Gdyby cię nie było

Gdyby ciebie nie było, to bym cię wymyślił,
ulepił, narysował a na pewno wyśnił.
Poszukał cię w Łazienkach, lub na Starym Mieście,
fusach samotnej kawy i rodzynkach w cieście.
W grzanym winie sałatkach i pod Zamkiem Wiecznym
w kolejce do okienka w jakimś barze mlecznym.
Na dyżurze w szpitalu przy chorym pacjencie
w ciepłym, wiosennym deszczu - majowym prezencie.

Gdyby ciebie nie było, to każda dziewczyna,
musialaby wyglądem ciebie przypominać.
Nosić złoto na głowie, chabry pod powieką,
nie gardzić błędem boskim, nie gardzić kaleką.
I nosić rzeźbę twarzy w uśmiechu magicznym,
stopom zaś dać piedestał z ogniem diabolicznym.
Gdyby ciebie nie było - marzeniom consensus,
bo moje życie bez nich byłoby bez sensu.


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 10 may 2011

Zostaną paprocie

Zestarzałaś mi się działko przez lata,
drzew badyle jeszcze wznosisz do słońca,
jeszcze motyl tutaj czasem przylata,
z traw wychynie bystry łepek zaskrońca.

Wabisz za to całe rzesze lotników,
sójki, szpaki, wiercipięty sikory
i dzięcioły, postrach liszek, korników,
co usłyszą każdy szmerek spod kory.

A szkodniki, dzikie chwasty w natarciu
w krąg, jaskółką, dzikie ziele zleciało,
wiele drzew rdzawym tłem na wymarciu
a już tyle na swych igłach konało.

Stworzyłaś mi działko świat silniejszego,
dominanci w przewadze pokrywają piękno,
mam się, azylu, za pokonanego,
bo ręce bolą a i nogi miękną.

Serwujesz działko już człowiecze życie,
starość, ułomność, jak w życiu w odwrocie,
zostanie trawa i leśne poszycie,
resztę zagłuszą widłaki, paprocie.


number of comments: 5 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 20 october 2011

Twój słodki uśmiech

Twój słodki uśmiech, miła, to ma tyle wdzięku,
że służy za atrybut dla czaru i piękna.
Bez niego, muszę, dzień spisać na straty,
to jak chcieć dotknąć listek zza szyby, zza kraty,
kosztować drogie danie bez przypraw, bez smaku,
to jakby płatki zabrać różanemu kwiatu.
Nie odbieraj więc smaku tej szarej niedoli,
bo właśnie ten brak ciebie mnie najbardziej boli.
Ten uśmiech i te loki co jesiennie złocą,
małe me przyjemności wzniosą, ustokrocą
i polecę wraz z nimi na twoje podwórko,
poddać się szczebiotowi, szeptom i pazurkom.
I tylko pocałunkiem zamknąć drżące usta
a wtedy życia pustka już nie będzie pusta.


number of comments: 4 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 18 june 2012

Dryf w samotność

Wciąż bujasz w obłokach. Gdzie twój korab zmierza?
Kołyszesz się z chmurką, dmuchając wciąż w dół,
żeby nie zahaczyć w dali szara wieża,
która twój obłoczek rozedrze na pół.
Ten cię nie uniesie i spadniesz w bajoro
w którym się taplałaś przez większą część życia,
zawierzasz adwentom, roratom, nieszporom,
tak wiele przed ludźmi masz wad do ukrycia.

I co się wygrzebiesz z tej mazi cuchnącej
i z trudem się wdrapiesz na wysokie szczyty,
spojrzą w dół znowu twe oczy iskrzące
i dotkniesz lazuru chmurkami pokrytym.
Wybierzasz tą piękną, bo cieńszą od tiulu,
bo wydaje ci się, popłyniesz do raju,
wieża się powtarza do płaczu, do bólu
drogi ktoś poplątał, stoisz na rozstaju.
I rozpacz ogarnia i życie cię złości,
jakieś deklaracje - ostrożnośc to kredo
i zmagasz się ze światem w wielkiej samotności,
by znowu się drapać na zwodnicze niebo.


number of comments: 3 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 13 april 2011

Bieda musi odejść

Za bryndzę w szpitalach, deficyt w budżecie,
bieda musi odejść!
Za ciągłe pretensje, że kryzys jest w świecie,
bieda musi odejść!
Za skargi na ceny i emerytury,
bieda musi odejść!
Za palenie opon, co brakiem kultury,
bieda musi odejść!
I za komunalne lokum zajmowanie,
bieda musi odejść!
Za od Państwa pomoc wciąż oczekiwanie,
bieda musi odejść!
Za szczerość, co tamą zdobycia pieniędzy,
bieda musi odejść!
I za brak cwaniactwa, co furtą do nędzy,
bieda musi odejść!
Za godność i wiarę i za twarde słowo
z wiarą pracę w Polsce, za więź narodową.
Za to zaciskanie zębów, oraz pasa,
za życie z nadzieją, nawet w ciężkich czasach,
bieda musi odejść!
                               Zostaną krezusi.
Nic tego krezusa pozostać nie zmusi,
gdy biedy zabraknie jak krów do dojenia
i krezus biedę znów zacznie doceniać.
szlachta na banicji, skąd bogactwem wieje?
Forsę mają oszust, gangster i złodzieje.


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 6 september 2010

Mężczyzna nigdy nie płcze

Mężczyzna nigdy nie płacze?
Czemu więc kartka taka mokra?
Łzy z deszczem mi się wymieszały.
Kiedy oderwiesz mnie od okna,
którym cierpliwie oczy wypatrują,
twojej postaci, twego kroku,
nadziei, którą mi przyniesiesz.
Tak wypatruję cię od roku.
Twój wizerunek czas zaciera,
bronię go w coraz większym trudzie,
ale mi ciężko, coś umiera.
Tak mija styczeń, lipiec, grudzień.
Mówią, łzy męskie to jest święto!
To u mnie świąt cały rok z górką.
Obrywam listki akacjowe.
Przyjdziesz - nie przyjdziesz do mnie?
Moja córko.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 23 march 2011

Uczucie głodu

Rozlało sie to słonko w ulic labiryncie,
pijany jestem wiosną - dziadek po absyncie.
I zdrowie nagle wraca i wesołość w głowie,
jak nie kochać mam wiosny, no niech mi ktoś powie!

Nasza Arabska w słońcu, aż do Afrykańskiej,
pozłociło też mury, płoty Marokańskiej
i Egipską pomknęło to wiosenne słońce.
Obmywają z piór ptaki promienie gorące.

Patrzy, trymając w dziobie gałązkę topoli
szara wrona, przesuwa swoje znalezisko,
spokojna, bo za płotem kundelek swawoli,
spoglądając na pana, patyk trzyma w pysku.

Huśtawki rozbujały się niosąc maluchy,
najpierw w przestworza niebios a później spadanie,
na balkonie sie suszą becik i pieluchy,
ten pejzaż do jesieni pewnie pozostanie.

Wybiorę się na spacer po naszych uliczkach,
uroku by dodali wraz z konikiem bryczka,
lecz w końcu żyję teraz w dobie samochodu,
za wiosną się nie zmienia to uczucie głodu.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 21 december 2010

Nie umiem zapomnieć

Nie umiem zapomnieć twojego uśmiechu,
ten wulkan radości z odchyleniem główki,
chłonąłem cię całą, wolno, bez pośpiechu,
wiedziałem, nie uniknę uczucia głodówki.

Blond włosy i nosek godny Kleopatry,
dwa bystre turkusy dopełniały reszty,
jakieś ciepło klimatem Jawy, czy Sumatry
z zielenią szaty, którą żywił deszczyk.

Gładź ciała marmurem a biel alabastru,
wszak godne by było ozdobić pałace,
a słodycz pasiecznych dorównuje plastrów,
całując, jak bartnik, czułem sie bogaczem.

Twoje stópki ozdobą każdego bucika,
Herostratos porzucił by haniebne myśli,
nawet gdyby zrobił ci sandały z łyka,
to sława z fortuną by do niego przyszły.

Rzuciłaś szczęśliwca twojej obecności,
uznałaś żem stary dla twojego wieku,
te kłamstwa, dąsy, gniewy i krnąbrności,
dziw, ze tyle jadu jest w pięknym człowieku.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 28 july 2012

Uwielbiam wspomnienia

Uwielbiam wspomnienia, historią nasycam,
urzeka komnata, krużganek, szlafmyca,
zwodzony most, fosa, ponure zamczysko,
żniwiarka schylona nad derczną kołyską.
Uwielbiam wprost dwory, parki starodrzewne,
damę z parasolką w zlękłej szacie zwiewnej.
Izbę chłopską z piecem, który chleb rumieni,
kto zna wieś prawdziwą ten obraz doceni.
Uwielbiam powstania, choć to krwawe zrywy,
niejeden z potyczki juz nie wyszedł żywy,
lecz ile zapału, wiary we młodzieży...,
potem mogiła z kwiatem zawsze świeżym.
Emisariusz konno i rumaka rżenie,
po gościńcu bierzy w ludziach podniecenie,
brzmią pieśni powstańcze, rozbijają ciszę,
ulatują z wiatrem co krzyżem kołysze.
I nagle znów spokój, świat się do snu kładzie,
ze zbożem dorodnym i jabłkami w sadzie.
Rankiem popas z łąką, wycieczka w nieznane
i drzemka na ganku, na pachnącym sianie.
I wszystko to było wszak zgodne z naturą,
dzisiaj ze łzą w oku wspomina to pióro.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 5 september 2010

Siwy

Siwy poszedł do piachu.
Swojak i alkoholik.
Fajans, lub bliski fachu.
Flaszka, zagrycha, stolik.

Siwy pamiętał wrzesień,
Siwy brnął przez kanały.
Ten Pruszków i ta jesień
i skronie posiwiały.

I gruzy, odbudowa
i zapał i rodzina.
Warszawę trza od nowa,
bo cmentarz przypomina.

I kumple i wspomnienia,
toasty za poległych,
za mury w których cieniu,
pozostał świat odległy.

Za żonę co odeszła,
za dzieci co gardziły.
Od Wisły aż do Leszna,
trakt "Siwych" i mogiły.


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 5 september 2010

Narzeczona

- Mamo, doczekałaś, poznałem dziewczynę!
Ona na pewno będzie moją żoną.
Podniosła oczy zaskoczona synem,
który miał taką twarz rozpromienioną...

- Przedstawisz ją kiedyś? Poznam to zjawisko?
- Naturalnie! Wiesz jednak, lubię zgadywanki.
Jutro konfrontacja ci wyjaśni wszystko,
lecz przyjdą jeszcze jej dwie koleżanki.

Stanęły trzy gracje przed mamy postacią.
- Zgadnij mamo, którą dziewczyną się chlubię?
- Pewnie na tą z lewej zrobiłeś swój zaciąg.
- Jak na to wpadłaś? - Bo już jej nie lubię!


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 25 september 2010

Piękno w ułomności

Najbardziej mnie złości piękno w ułomności.
Tym Panie posądzam o manię wielkości.
To jakbyś stworzył coś na kształt kwadratu
z kanciastymi brzegi, zabrał kolor kwiatu.
A Ty przecież parasz tylko ideałem,
miej więc litość nad pięknem, daj zachwycać ciałem,
które może nie dla mnie w brzydocie zrodzonym,
ale daje rymy mym zmysłom natchnionym
i nie wmawiaj: "- To perła w twoje środowisko!".
Mnie wystarczy patrzeć i pisać, to wszystko.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 1 march 2016

Gdzie są tamte dzieci?

Gdzie się podziała dziatwa nasza,
ta spod trzepaka z piaskownicy,
plac zabaw ciszę pozapraszał,
podwórko pełne aut, milczy.
Nie ma gry w klasy, gry w zbijaka,
siedzenia w śmiechu, gdzieś na murku,
brzęku szkła nie ma, nie ma draki,
po strzale Deyny na podwórku.
W podchody już się nikt nie bawi,
ci z chowanego się pokryli,
czas przykrość wielką dzieciom sprawił,
bo dziś ich nie ma, chociaż byli.
Muzyka z ławki już nie płynie
i dźwięku strun nie chłoną uszy.
Każdy czas mija i to minie,
co wzbrania  dzieciom z domu ruszyć.
Co wzbrania przygód szukać w lesie,
zaś duchy spotkać gdzieś w Nidzicy
cieszyć się liśćmi, kiedy jesień
i marzyć, chodząc po ulicy.
Playstation schowa się w lamusie,
komputer przyśnie z włosem siwem,
pozwolą dziatwie w plener uciec,
by odkryć, co tam jeszcze żywe.


number of comments: 1 | rating: 0 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 5 march 2015

Śpiewny argument

W połowie lutego, toż to nie do wiary,
mam wszak doświadczenie, bom juz lekko stary,
poranek jak co dzień, daleki od wiosny
a doszedł mych uszu, ten szczebiot radosny.
Toż to środek zimy, czas sań a nie wozów,
niełatwo przepędzić tę panią od mrozu,
niejeden próbował zaklinać i grozić
a ona się śmiała, mróz ranki przymroził.
Na sopli piszczałkach, wiatr grywał ze świstem,
gawrony wciąż w mieście, toż to oczywiste...
I nagle trel słodki i promień na ścianie,
jakaś para w parku i jakieś wyznanie
i jakaś ochota na uśmiech i spacer
i słowo "miłość", ma tak wiele znaczeń.
Wiem, że nie ma mocnych na wiosnę lutową,
szmaragdową zieleń, chęć życia na nowo.
Przekonać, by przyszła, to wcale nie fraszka,
ale moc ma taką, trel małego ptaszka.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 25 april 2011

Ojcowska samotność

Zaprosiłem samotność na święta,
ubrana była dość modnie,
mówiła, że nie pamięta,
gdzie czuła się tak swobodnie.

Na nogach miała kozaczki,
była wysoka i wiotka,
gustowne, kobiece łaszki,
mogła udawać podlotka.

Usiadła na tapczaniku,
włożyła nogę na nogę,
bez łgarstwa, krętych uników,
rzekła: - Pozostać mogę.

I nagle obraz mi ożył,
wspomnieniom juz poszło z górki,
szklistością rzęs się zatrwożył,
była podobna do córki.

Nie tknęła żadnej potrawy,
gardząc ich wielką ilością,
nie nęcił jej kawior, kraby,
bo była wciąż samotnością.

Czekałem, bałem i drżałem,
jak w czasie burzy pod wiatą
i choć nadzieję wciąż miałem,
nie powiedziała mi "Tato".


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 4 september 2011

Podajcie mi rękę

Umiera się zawsze w samotności,
nikt nie opisał drogi piórem,
nikt nie rozwieje wątpliwości,
że to jest podróż w czarną dziurę.

Próbują wlewać ci nadzieję,
dziurawym lejkiem, bez nadziei,
już nic nie cieszy i nie grzeje,
nawet modlitwa kaznodziei.

Smutek na twarzach jest wymowny,
krzyżówka spojrzeń ze łzą w oku
i zachowania tak taktowne,
jak dla skazańca po wyroku.

Szloch czasem słychać z korytarza
i tupot słychać - ktoś gdzieś goni...
Niosą wymiary dla stolarza?

Brakuje w ręku ciepłej dloni,
tej, którą się kochało skrycie,
córki, której się życie dalo
i matki, która dała życie
i tak ich będzie brakowało.

Błagam o tę ostatnią z bajek,
gdy obraz się albumem złoży...
Niech wrócą, niechaj choć się zdaje
i niech ktoś dłoń w mą rękę włoży.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 15 april 2014

Sposób na dobrobyt

W głowie jeszcze czysto, umysł pustoświeży,
ale jak rynsztunek groźnie na nim leży,
Kominiarka, kałach, no a potem order,
tylko trzeba zabić lub dać komuś w mordę.
Szacunek rodaków, łzę matka uroni,
łaskawe spojrzenie Tamary lub Soni...
i powrót w glorii do swego przysiółka.
Będzie samogończyk i masła gomółka
i zarżną barana, miskę dadzą blinów....
Mołodiec powrócił z walki za Rodinu.
- Krym my już zdobyli, jeszcze Ukrainę,
matuś, to dla Rosji, jeśli przy tym zginę!
Mówią, że Rosja to będzie potęga,
po dwa oceany będzie ona sięgać
i będą pałace jak w jakiejś Wersalii!
- Oj, żeby do przysiółka drogę zbudowali!
- A po co ci droga? Tankom wsjo po równo,
my do Europy, bo tu szajs i gówno!
Zamieszkamy w zamku a gwałcić na sianie
a na ziemi będą już sami Rosjanie.
Nie będzie granic i nie będzie krajów,
wtedy nasi obmyślą inwazję do raju.

Przyznasz, że Rosji nie brakuje sprytu,
jak z bronia w ręku dojść do dobrobytu.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 2 march 2014

Samotność jak narkotyk

Samotność, to przedziwny narkotyk,
bo wszak jej pierwsze, już małe dawki,
to nieprzyjemny, bo zimny, dotyk,
jakby dziecku zabrać zabawki.
Spacer prędki od ściany do ściany,
to wspomnienia, co duszą jak stryczek,
to abstynent, co wódką pijany,
po wstyd nie chce wyjść na ulicę.
Jeśli stan izolacji zapuści,
nazbyt głęboko swoje korzenie,
to samotnemu będzie w złym guście,
ludziom wysłać swe upomnienie.
I będzie czekał i będzie płakał,
za prędko wycierał wstydliwe łzy
i utrzymywał przyjaźni wakat,
choć z czasem nie wyda mu się mdły.
Wyobcowanie zaś będzie rosło
w końcu wywody konkluzję zwieńczą,
jesienią, zimą a także wiosną,
olśni ta myśl, że ludzie męczą.
Odludek polubi swoje myśli,
plon własnych wniosków będzie w cenie...
i będzie pragnął, by głupcy wyszli
a to już jest uzależnienie.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 10 february 2012

Niedomówienia

Chociaż jest tyle do spełnienia,
to tamą są niedomówienia.

Najtrudniej wszak wyrazić ból,
bo wstyd się skarżyć na złe słowo.
- Nic się nie stało, to tylko sól
a tak jest bardzo kolorowo!

Zaś łzy są od zatarcia dłonią,
tusz się rozmazał na powiekach...
Duma przed dumą tak sie bronią,
człowiek się grodzi od człowieka.

Uczucie, bojąc się porażki
w cienistych chowa się więzieniach,
albo przeleci lotem ważki,
uniknąć aby dostrzeżenia.

I karmią się obojętnością,
ktora już bokiem im wychodzi,
zetkną się w końcu ze starością
a byli kiedyś tacy młodzi.

Choć "nic dwa razy się nie zdarza",
umrą nadzieje i marzenia,
pewniej jest uczuć nie pokazać
a jeśli, to w niedomówieniach.

I będą krzyczeć już z oddali:
- Żal, żeśmy tylko się mijali!


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 2 april 2012

Którą za żonę?

Wciąż zadaję sobie zasadne pytanie,
którą wziąć za żonę i być dobrym dla niej?
Ładna choć niewierna jest dobrym wyborem,
czy brzydka a wierna i obiadek w porę?

Odpowiedź jest prosta i w formie pytania,
które burzy wahanie i prawdę odsłania:
Co lepiej spożywać, co łasucha zmami,
gówno w samotności, czy tort z kolegami?

A najczęstszy wariant, to mówiąc mam tremę,
trafiamy na gówno z nałożonym kremem.
I krew nas zaleje jak pęknie aorta,
mamy w domu gówno co robi za torta.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 4 june 2012

Sprawcą zapach bzu

Niedługo wakacje, podróże, urlopy.
Gdzie mi zaplanować lipcowe wojaże?
Czy znajdę to miejsce co wdzięki pokaże,
poczuję pół zapach, zoczę zwierząt tropy?

Wakacji zwiastuny kraszą bicie serca
z ich zapachem wracam do matur, do szkoły,
peonie kwitnącą odwiedzają pszczoły,
bez czarny swym kwiatem mi nozdrza rozwierca.
Jaśmin się dołoży i w tęczy zapachów,
rozbudzi mi obraz pól barwnych i lasu.

Dziś tylko wspomnienie kolonii i wczasów,
obozów z namiotem i piaszczystych łachów.

Zwierzę się wam na ucho, lecz ani mru, mru,
że mi w duszy jeszcze młode struny grają,
coś tam o wyprawie gdzieś w nieznane bają,
bo mą odwagę budzi woń czarnego bzu.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 13 december 2013

Zabrałaś mi siebie

Zabrałaś mi siebie i radość tworzenia.
O dziwo, za oknem się widok nie zmienia
a winno wszak zagrzmieć, grom z gromem się bratać,
zaokienne ptaki nagle tyłem latać.
A tu nic, świat ciągle gdzieś pędzi, gdzieś leci,
raz deszcz mam za oknem a raz słońce świeci,
czasami sikora na balkon zawita....
Powinno być dobrze po takich zaszczytach.
Mnie ciągle coś gnębi, coś na duszy gniecie,
że nie wiem gdzie ganiasz, po tym bożym świecie.
Jak ci się wiedzie? Czy służy ci zdrowie?
Że przestanę kochać, na pewno nie powiem.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 29 august 2013

Plaga wymówek

Zachodzący płomień mnie blaskiem zachwycił,
trwałem, choć patrzenie łzawiło spojówki,
nagle cień złowróżbny się w obraz przemycił,
to stadem szarańczy leciały wymówki.

Swą plagą przesmutną obsadzały wszystko
w mgnieniu tylko smutek zostawał łodygą,
miąższ uczuć zjadały rozedrganym listkom,
pochłaniały zapał, paliwo fatygom.

Wydziobały wszystkie nadziei nasiona,
która miała kwitnąć swym różanym płatkiem.
Nadzieja azylem, to najświętsza zona,
zaś dla łąki uczuć najlepszym zadatkiem.

Zostawiły twarde i zbite klepisko.
Co znajdzie przychylność spękanego wnętrza?
Czyste niebo daleko, wymówki za blisko,
to tylko zwątpienie wciąż rodzi i spiętrza.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 16 november 2012

Listopadowy pogrzeb

Zrosiła mnie trawa swą kępą jak wiecha,
brunatne listowie jak ślady jesieni,
dreptała wokoło gołego orzecha
i rosa się srebrzy i kroplą się mieni.

I stoi dziś orzech przede mną ze wstydem,
sikora sfrunęła mu dodać otuchy
a mokry pień bije po oczach irydem,
tak jak kosa śmierci. Pan słoty i pluchy.

Kulek czarnych roje leżą pod jabłonią,
jak obłe odłamki z ataków kartacza,
rój os, jeszcze w sierpniu, wabiły swą wonią
a dziś są jak mumie dla wieków badacza.

Miedza się ukryła pod grzywką darniową
i martwego ptaka tam skryła się główka,
który już wyćwierkał swe ostatnie słowo...,
wtem płytą grobową się srebrzy olszówka.

Zielone jałowce na warcie przy grobie,
swą niemą postawą roznoszą powagę,
widząc ten obrazek pomyślałem sobie,
kiedys go zabiorę sobie na odwagę.
Bo jak już osiądę u schyłku jesieni
a myśli ulecą w niebiańskie manowce,
niech ciało się w ptaka martwego zamieni
i niech położą je gdzieś pod jałowcem.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 8 february 2011

Dwie miłości

Smutna krowina i babina,
gościniec, co w olszynę mknie,
jest górka, parów i kalina
i są miłości jakby dwie.

Jest miłość do tych złotych łanów,
które są warte pędzla mistrza,
poety pióra i peanów,
oczu wrażliwca, serca bystrza.

Jest miłość ta do kartofliska,
które dawało coś na głód,
bo te uśmiechy z czernią pyska,
to dla spełnienia żaden skrót.

I jest też miłość ta do Burka,
ktory ma wiary w oczach krocie,
jawi się dzieckiem z łap laurka
z miną czystości na szafocie.

To miłość trudna, sercem skryta,
to chleb wynoszon za pazuchą.
Czy można wziąć? Nie warto pytać,
bo wszak o zgodę było krucho.

Maleje wiara, ta w człowieka,
który ma łąńcuch za oddanie,
gdy jego pies przy budzie szczeka,
na tych co pana nazwą draniem.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 8 september 2010

Fraszka: Senne przygody

- Mamo dziś w nocy śniła mi się Ania!
- Rozumiem, piżama jest znowu do prania.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 21 september 2010

To tylko wojna

To piękne slońce, bliska jesień,
te wrzosy, grzyby, cudny wrzesień.
I nagle z nieba głos motoru,
jakby cień harpii. Pierwowzorem
maszyny - śmierci kokieterii.
Wróciła, po pocisków serii.
I kiedy jęki ofiar górą,
pomknęła w słońce, gdzieś za chmurą.
I to był znak samego Boga,
że ostrzeżeniem bywa trwoga.
Że żeby złu móc uciąć rękę,
trzeba dać zbrukać to co piękne!
Dziesiątki harpii nad Warszawą
i wrzesień okrył się obawą
o dzieci, mężów i rodziny.
Bezpieczne tylko suteryny.
I płacze matek przez noc niesie,
bo tyle troski przyniósł wrzesień.

Spojrzał na matkę zatroskany:
- Nie płacz, wszak noc jest już spokojna.
Jeszcze tym szkopom łupnia damy,
uśmiechnij się, to tylko wojna.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1