9 september 2010

Struga

Wypływała z ciemności zielonej gęstwiny,
czesały ją obłaki i błyskała w słońcu.
Falowała wstęgą, lekkością muślinu,
by w bujną łąkę zanurzyć się w końcu.

Rozłożystej olszy płukała korzenie,
skąd do niej mrugały diamentowe łuski.
Wpadała w bystrze aż na zatracenie,
by rozpłynąć szmerem, szeptem do poduszki.

Cięły ją rybki w bystrzu jak sztylety,
odgłosem plusku wyrażała ból.
Jej zimny dotyk był ciałem kobiety,
gładkiej jak marmur, przyodzianej w tiul.

W zakolach roiły się czarne przecinki,
pod bacznym okiem zaklętej królewny.
Pływały obok żagłlówki z łupinki,
puszczane dłonią kuzynów i krewnych.

Zanurzali w jej toni spracowane ręce,
by w modlącym geście zaczerpnąć jej chłód.
Spoglądali w niebo, naturze w podzięce,
że nagrodę przyniósł całodzienny trud.

I płynęła dalej i parła w nieznane
i ginęła w większych od siebie strumieniach.
I ruszała młynom koła obracane,
by wypłynąć teraz w kochanych wspomnieniach.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1