Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 16 november 2012

Listopadowy pogrzeb

Zrosiła mnie trawa swą kępą jak wiecha,
brunatne listowie jak ślady jesieni,
dreptała wokoło gołego orzecha
i rosa się srebrzy i kroplą się mieni.

I stoi dziś orzech przede mną ze wstydem,
sikora sfrunęła mu dodać otuchy
a mokry pień bije po oczach irydem,
tak jak kosa śmierci. Pan słoty i pluchy.

Kulek czarnych roje leżą pod jabłonią,
jak obłe odłamki z ataków kartacza,
rój os, jeszcze w sierpniu, wabiły swą wonią
a dziś są jak mumie dla wieków badacza.

Miedza się ukryła pod grzywką darniową
i martwego ptaka tam skryła się główka,
który już wyćwierkał swe ostatnie słowo...,
wtem płytą grobową się srebrzy olszówka.

Zielone jałowce na warcie przy grobie,
swą niemą postawą roznoszą powagę,
widząc ten obrazek pomyślałem sobie,
kiedys go zabiorę sobie na odwagę.
Bo jak już osiądę u schyłku jesieni
a myśli ulecą w niebiańskie manowce,
niech ciało się w ptaka martwego zamieni
i niech położą je gdzieś pod jałowcem.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 12 september 2010

Czym woń jaśminu?

Ciemną zieleń w czerwcu obsypały płatki,
wzięły się za ręce jak druhowie wierni.
W środku skrył się fachman co ma zawód rzadki
i większą wydajność kiedy księżyc w pełni.

Dobiera zapachy co upojnym miksem,
kto zajdzie w pobliże to ma lukę w sercu,
zawsze cię umówi z igrekiem lub iksem,
by później lądować na ślubnym kobiercu.

Odstrasza komary, bez manier istoty,
które hańbą bieli, gładzi i muślinu.
Cudne panaceum na uczuć kłopoty.
Miłość się nie oprze przed wonią jaśminu.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 19 september 2010

Kto zaś artystą?

- Ten z rozmierzwionym włosem? To dziecko artysta.
Wyróżnia się strojem jak na dworze Stańczyk.
Dla niego tylko sztuka, ale taka czysta.
On w stadzie wybranych, reszta ignoranci.

Artysta wyglądem prowokuje, jątrzy,
czasem także fetorku rozdmucha wokoło.
Jest kałużnicą wśród stada chrabąszczy,
albo dinozaurem pośród zwierząt w ZOO.

Artysta kończy życie na własne życzenie,
stryczek, albo lepiej, zwykłe torowisko.
W ten sposób ratuje przyciężkie sumienie.
Miał zbyt mało czasu i nie wyszło wszystko.

Krytyków od sztuki nie skarmi banałem,
oni wiedzą lepiej niż zwykła publika.
Ścieków nie przepuszczą kultury kanałem.
Najlepszym jest twórcą pacjent z psychiatryka.

- Szkoda tatusiu, nie jesteś artystą,
takiego przystojnego to w ich gronie nima.
Lubisz prostą drogę a nie wyboistą,
wyglądem przypominasz... Juliana Tuwima.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 13 december 2013

Zabrałaś mi siebie

Zabrałaś mi siebie i radość tworzenia.
O dziwo, za oknem się widok nie zmienia
a winno wszak zagrzmieć, grom z gromem się bratać,
zaokienne ptaki nagle tyłem latać.
A tu nic, świat ciągle gdzieś pędzi, gdzieś leci,
raz deszcz mam za oknem a raz słońce świeci,
czasami sikora na balkon zawita....
Powinno być dobrze po takich zaszczytach.
Mnie ciągle coś gnębi, coś na duszy gniecie,
że nie wiem gdzie ganiasz, po tym bożym świecie.
Jak ci się wiedzie? Czy służy ci zdrowie?
Że przestanę kochać, na pewno nie powiem.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 11 february 2016

Szczęśliwe myśli. 29.10.2013 r.

Moje myśli są w szczęśliwszej sytuacji,
bo choć także upływ czasu je zezłości,
zawsze, przecież, mogą wyjść z mej alienacji,
i swobodnie mogą wrócić do młodości.
 
Do kolegów, koleżanek, szkolnej ławy,
do parkowych, pod księżycem, słodkich zwierzeń,
do wypitej, wraz z dziewczyną, pierwszej kawy,
która w szczęściu wypróżniła moją kieszeń.
 
Może wrócić na ulicę pełną gwaru,
gdzie mieszkańców życiorysy los pogmatwał,
gdzie do dzisiaj się przechadza kumpli paru,
kiedy nocą już pogasną wszystkie światła.
 
Wiem, że myśli nie ominą mojej budy,
zaś po dzwonku pójdą z klasą na boisko
i pociągną warkocz ciemny, warkocz rudy.
Czemu myślom chce się wracać po to wszystko?


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 23 march 2011

Uczucie głodu

Rozlało sie to słonko w ulic labiryncie,
pijany jestem wiosną - dziadek po absyncie.
I zdrowie nagle wraca i wesołość w głowie,
jak nie kochać mam wiosny, no niech mi ktoś powie!

Nasza Arabska w słońcu, aż do Afrykańskiej,
pozłociło też mury, płoty Marokańskiej
i Egipską pomknęło to wiosenne słońce.
Obmywają z piór ptaki promienie gorące.

Patrzy, trymając w dziobie gałązkę topoli
szara wrona, przesuwa swoje znalezisko,
spokojna, bo za płotem kundelek swawoli,
spoglądając na pana, patyk trzyma w pysku.

Huśtawki rozbujały się niosąc maluchy,
najpierw w przestworza niebios a później spadanie,
na balkonie sie suszą becik i pieluchy,
ten pejzaż do jesieni pewnie pozostanie.

Wybiorę się na spacer po naszych uliczkach,
uroku by dodali wraz z konikiem bryczka,
lecz w końcu żyję teraz w dobie samochodu,
za wiosną się nie zmienia to uczucie głodu.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 2 march 2014

Samotność jak narkotyk

Samotność, to przedziwny narkotyk,
bo wszak jej pierwsze, już małe dawki,
to nieprzyjemny, bo zimny, dotyk,
jakby dziecku zabrać zabawki.
Spacer prędki od ściany do ściany,
to wspomnienia, co duszą jak stryczek,
to abstynent, co wódką pijany,
po wstyd nie chce wyjść na ulicę.
Jeśli stan izolacji zapuści,
nazbyt głęboko swoje korzenie,
to samotnemu będzie w złym guście,
ludziom wysłać swe upomnienie.
I będzie czekał i będzie płakał,
za prędko wycierał wstydliwe łzy
i utrzymywał przyjaźni wakat,
choć z czasem nie wyda mu się mdły.
Wyobcowanie zaś będzie rosło
w końcu wywody konkluzję zwieńczą,
jesienią, zimą a także wiosną,
olśni ta myśl, że ludzie męczą.
Odludek polubi swoje myśli,
plon własnych wniosków będzie w cenie...
i będzie pragnął, by głupcy wyszli
a to już jest uzależnienie.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 5 march 2015

Śpiewny argument

W połowie lutego, toż to nie do wiary,
mam wszak doświadczenie, bom juz lekko stary,
poranek jak co dzień, daleki od wiosny
a doszedł mych uszu, ten szczebiot radosny.
Toż to środek zimy, czas sań a nie wozów,
niełatwo przepędzić tę panią od mrozu,
niejeden próbował zaklinać i grozić
a ona się śmiała, mróz ranki przymroził.
Na sopli piszczałkach, wiatr grywał ze świstem,
gawrony wciąż w mieście, toż to oczywiste...
I nagle trel słodki i promień na ścianie,
jakaś para w parku i jakieś wyznanie
i jakaś ochota na uśmiech i spacer
i słowo "miłość", ma tak wiele znaczeń.
Wiem, że nie ma mocnych na wiosnę lutową,
szmaragdową zieleń, chęć życia na nowo.
Przekonać, by przyszła, to wcale nie fraszka,
ale moc ma taką, trel małego ptaszka.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 4 september 2011

Podajcie mi rękę

Umiera się zawsze w samotności,
nikt nie opisał drogi piórem,
nikt nie rozwieje wątpliwości,
że to jest podróż w czarną dziurę.

Próbują wlewać ci nadzieję,
dziurawym lejkiem, bez nadziei,
już nic nie cieszy i nie grzeje,
nawet modlitwa kaznodziei.

Smutek na twarzach jest wymowny,
krzyżówka spojrzeń ze łzą w oku
i zachowania tak taktowne,
jak dla skazańca po wyroku.

Szloch czasem słychać z korytarza
i tupot słychać - ktoś gdzieś goni...
Niosą wymiary dla stolarza?

Brakuje w ręku ciepłej dloni,
tej, którą się kochało skrycie,
córki, której się życie dalo
i matki, która dała życie
i tak ich będzie brakowało.

Błagam o tę ostatnią z bajek,
gdy obraz się albumem złoży...
Niech wrócą, niechaj choć się zdaje
i niech ktoś dłoń w mą rękę włoży.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 25 september 2010

Walc cis mol

Wciąż widzę karuzelą okna jakąś sień,
widzę babcię przy kuchni, zaokienny dzień.

Maleńki ogródek w ogródku porzeczki
i dziadka w stodole przy siekaniu sieczki.

Widzę kury, świtaniem sfruwają z kurnika
i biegną na pole, smakoszy karmnika.

Widzę klacz. W upale mnie wzrokiem uwodzi,
wie, mnie młodzianowi korba nie zaszkodzi.

Jeszcze dziarskim ruchem ciągnę dwa wiaderka,
potem uzda, siodło i klacz bystrzem zerka.

Kłus, galop przed siebie, aż na zatracenie.
Czy życie pogubić? Pogubić korzenie?

Popasem obłoki, chłód rosy na palcach
i gdzieś od strony sadu cis mol dźwięki walca.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail


  10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1