Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 6 september 2010

Gdyby cię nie było

Gdyby ciebie nie było, to bym cię wymyślił,
ulepił, narysował a na pewno wyśnił.
Poszukał cię w Łazienkach, lub na Starym Mieście,
fusach samotnej kawy i rodzynkach w cieście.
W grzanym winie sałatkach i pod Zamkiem Wiecznym
w kolejce do okienka w jakimś barze mlecznym.
Na dyżurze w szpitalu przy chorym pacjencie
w ciepłym, wiosennym deszczu - majowym prezencie.

Gdyby ciebie nie było, to każda dziewczyna,
musialaby wyglądem ciebie przypominać.
Nosić złoto na głowie, chabry pod powieką,
nie gardzić błędem boskim, nie gardzić kaleką.
I nosić rzeźbę twarzy w uśmiechu magicznym,
stopom zaś dać piedestał z ogniem diabolicznym.
Gdyby ciebie nie było - marzeniom consensus,
bo moje życie bez nich byłoby bez sensu.


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 28 september 2010

Marzena

Musiałem ją mieć, myślałem całą noc,
natrętne pragnienie usnąć mi nie dało.
Stare porzekadło mówi: "Chcieć to móc".
Już miałem w wyobraźni jej gładziutkie ciało.

Dodałem do niego cały funt dobroci,
okrasiłem potrawę kwartą łagodności,
szczyptą uśmiechu substancjem ozłocił
i garstka ciepła głosu musiała zagościć.

Przypraw żem nie żałował, sypałem w amoku,
końcowym efektom przypadnie ocena,
dodałem cierpliwości, wiarę oraz spokój.
Podziwiałem swe dzieło, to była Marzena!


number of comments: 1 | rating: 8 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 5 september 2010

Siwy

Siwy poszedł do piachu.
Swojak i alkoholik.
Fajans, lub bliski fachu.
Flaszka, zagrycha, stolik.

Siwy pamiętał wrzesień,
Siwy brnął przez kanały.
Ten Pruszków i ta jesień
i skronie posiwiały.

I gruzy, odbudowa
i zapał i rodzina.
Warszawę trza od nowa,
bo cmentarz przypomina.

I kumple i wspomnienia,
toasty za poległych,
za mury w których cieniu,
pozostał świat odległy.

Za żonę co odeszła,
za dzieci co gardziły.
Od Wisły aż do Leszna,
trakt "Siwych" i mogiły.


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 5 september 2010

Narzeczona

- Mamo, doczekałaś, poznałem dziewczynę!
Ona na pewno będzie moją żoną.
Podniosła oczy zaskoczona synem,
który miał taką twarz rozpromienioną...

- Przedstawisz ją kiedyś? Poznam to zjawisko?
- Naturalnie! Wiesz jednak, lubię zgadywanki.
Jutro konfrontacja ci wyjaśni wszystko,
lecz przyjdą jeszcze jej dwie koleżanki.

Stanęły trzy gracje przed mamy postacią.
- Zgadnij mamo, którą dziewczyną się chlubię?
- Pewnie na tą z lewej zrobiłeś swój zaciąg.
- Jak na to wpadłaś? - Bo już jej nie lubię!


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 8 february 2011

Dwie miłości

Smutna krowina i babina,
gościniec, co w olszynę mknie,
jest górka, parów i kalina
i są miłości jakby dwie.

Jest miłość do tych złotych łanów,
które są warte pędzla mistrza,
poety pióra i peanów,
oczu wrażliwca, serca bystrza.

Jest miłość ta do kartofliska,
które dawało coś na głód,
bo te uśmiechy z czernią pyska,
to dla spełnienia żaden skrót.

I jest też miłość ta do Burka,
ktory ma wiary w oczach krocie,
jawi się dzieckiem z łap laurka
z miną czystości na szafocie.

To miłość trudna, sercem skryta,
to chleb wynoszon za pazuchą.
Czy można wziąć? Nie warto pytać,
bo wszak o zgodę było krucho.

Maleje wiara, ta w człowieka,
który ma łąńcuch za oddanie,
gdy jego pies przy budzie szczeka,
na tych co pana nazwą draniem.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 10 february 2012

Niedomówienia

Chociaż jest tyle do spełnienia,
to tamą są niedomówienia.

Najtrudniej wszak wyrazić ból,
bo wstyd się skarżyć na złe słowo.
- Nic się nie stało, to tylko sól
a tak jest bardzo kolorowo!

Zaś łzy są od zatarcia dłonią,
tusz się rozmazał na powiekach...
Duma przed dumą tak sie bronią,
człowiek się grodzi od człowieka.

Uczucie, bojąc się porażki
w cienistych chowa się więzieniach,
albo przeleci lotem ważki,
uniknąć aby dostrzeżenia.

I karmią się obojętnością,
ktora już bokiem im wychodzi,
zetkną się w końcu ze starością
a byli kiedyś tacy młodzi.

Choć "nic dwa razy się nie zdarza",
umrą nadzieje i marzenia,
pewniej jest uczuć nie pokazać
a jeśli, to w niedomówieniach.

I będą krzyczeć już z oddali:
- Żal, żeśmy tylko się mijali!


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 28 july 2012

Uwielbiam wspomnienia

Uwielbiam wspomnienia, historią nasycam,
urzeka komnata, krużganek, szlafmyca,
zwodzony most, fosa, ponure zamczysko,
żniwiarka schylona nad derczną kołyską.
Uwielbiam wprost dwory, parki starodrzewne,
damę z parasolką w zlękłej szacie zwiewnej.
Izbę chłopską z piecem, który chleb rumieni,
kto zna wieś prawdziwą ten obraz doceni.
Uwielbiam powstania, choć to krwawe zrywy,
niejeden z potyczki juz nie wyszedł żywy,
lecz ile zapału, wiary we młodzieży...,
potem mogiła z kwiatem zawsze świeżym.
Emisariusz konno i rumaka rżenie,
po gościńcu bierzy w ludziach podniecenie,
brzmią pieśni powstańcze, rozbijają ciszę,
ulatują z wiatrem co krzyżem kołysze.
I nagle znów spokój, świat się do snu kładzie,
ze zbożem dorodnym i jabłkami w sadzie.
Rankiem popas z łąką, wycieczka w nieznane
i drzemka na ganku, na pachnącym sianie.
I wszystko to było wszak zgodne z naturą,
dzisiaj ze łzą w oku wspomina to pióro.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 25 april 2011

Ojcowska samotność

Zaprosiłem samotność na święta,
ubrana była dość modnie,
mówiła, że nie pamięta,
gdzie czuła się tak swobodnie.

Na nogach miała kozaczki,
była wysoka i wiotka,
gustowne, kobiece łaszki,
mogła udawać podlotka.

Usiadła na tapczaniku,
włożyła nogę na nogę,
bez łgarstwa, krętych uników,
rzekła: - Pozostać mogę.

I nagle obraz mi ożył,
wspomnieniom juz poszło z górki,
szklistością rzęs się zatrwożył,
była podobna do córki.

Nie tknęła żadnej potrawy,
gardząc ich wielką ilością,
nie nęcił jej kawior, kraby,
bo była wciąż samotnością.

Czekałem, bałem i drżałem,
jak w czasie burzy pod wiatą
i choć nadzieję wciąż miałem,
nie powiedziała mi "Tato".


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 29 august 2013

Plaga wymówek

Zachodzący płomień mnie blaskiem zachwycił,
trwałem, choć patrzenie łzawiło spojówki,
nagle cień złowróżbny się w obraz przemycił,
to stadem szarańczy leciały wymówki.

Swą plagą przesmutną obsadzały wszystko
w mgnieniu tylko smutek zostawał łodygą,
miąższ uczuć zjadały rozedrganym listkom,
pochłaniały zapał, paliwo fatygom.

Wydziobały wszystkie nadziei nasiona,
która miała kwitnąć swym różanym płatkiem.
Nadzieja azylem, to najświętsza zona,
zaś dla łąki uczuć najlepszym zadatkiem.

Zostawiły twarde i zbite klepisko.
Co znajdzie przychylność spękanego wnętrza?
Czyste niebo daleko, wymówki za blisko,
to tylko zwątpienie wciąż rodzi i spiętrza.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 30 october 2013

Szczęśliwe myśli

Moje myśli są w szczęśliwszej sytuacji,
bo choć także upływ czasu je zezłości,
zawsze, przecież, mogą wyjść z mej alienacji
i swobodnie mogą wrócić do młodości.

Do kolegów, koleżanek, szkolnej ławy,
do parkowych, pod księżycem, słodkich zwierzeń,
do wypitej, wraz z dziewczyną, pierwszej kawy,
która w szczęściu wypróżniła moją kieszeń.

Może wrócić na ulicę pełną gwaru,
gdzie mieszkańców życiorysy los pogmatwał,
gdzie do dzisiaj się przechadza kumpli paru,
kiedy nocą już pogasną wszystkie światła.

Wiem, że myśli nie ominą mojej budy,
zaś po dzwonku pójdą z klasą na boisko
i pociągną warkocz ciemny, warkocz rudy.
Czemu myślom chce się wracać po to wszystko?!


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 6 september 2010

Mężczyzna nigdy nie płcze

Mężczyzna nigdy nie płacze?
Czemu więc kartka taka mokra?
Łzy z deszczem mi się wymieszały.
Kiedy oderwiesz mnie od okna,
którym cierpliwie oczy wypatrują,
twojej postaci, twego kroku,
nadziei, którą mi przyniesiesz.
Tak wypatruję cię od roku.
Twój wizerunek czas zaciera,
bronię go w coraz większym trudzie,
ale mi ciężko, coś umiera.
Tak mija styczeń, lipiec, grudzień.
Mówią, łzy męskie to jest święto!
To u mnie świąt cały rok z górką.
Obrywam listki akacjowe.
Przyjdziesz - nie przyjdziesz do mnie?
Moja córko.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 25 september 2010

Piękno w ułomności

Najbardziej mnie złości piękno w ułomności.
Tym Panie posądzam o manię wielkości.
To jakbyś stworzył coś na kształt kwadratu
z kanciastymi brzegi, zabrał kolor kwiatu.
A Ty przecież parasz tylko ideałem,
miej więc litość nad pięknem, daj zachwycać ciałem,
które może nie dla mnie w brzydocie zrodzonym,
ale daje rymy mym zmysłom natchnionym
i nie wmawiaj: "- To perła w twoje środowisko!".
Mnie wystarczy patrzeć i pisać, to wszystko.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 6 september 2010

Matka

Matka to taki dziwny twór,
nadziei iskierka mała,
że choćbyś zrobił milion bzdur,
zawsze Cie będzie kochała.

Zawsze przytuli, ciepłem obdarzy,
wysłucha krętnego tłumaczenia,
choćbyś zawinił wiele razy,
to od niej oczekuj przebaczenia.

Czasami bywa smutna, czasami wesoła,
czasami spłakana, lecz nigdy nie sroga.
Jak wierna swej królowej pracowita pszczoła.
Pójdzie się za ciebie pomodlić do Boga.

Szanuj ją i wielbij, bo święta istota,
powiedz coś miłego, kup kwiaty czasami.
Na nią wydana procentuje kwota,
kiedy jej zabraknie, zalejesz się łzami!


number of comments: 6 | rating: 4 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 21 december 2010

Nie umiem zapomnieć

Nie umiem zapomnieć twojego uśmiechu,
ten wulkan radości z odchyleniem główki,
chłonąłem cię całą, wolno, bez pośpiechu,
wiedziałem, nie uniknę uczucia głodówki.

Blond włosy i nosek godny Kleopatry,
dwa bystre turkusy dopełniały reszty,
jakieś ciepło klimatem Jawy, czy Sumatry
z zielenią szaty, którą żywił deszczyk.

Gładź ciała marmurem a biel alabastru,
wszak godne by było ozdobić pałace,
a słodycz pasiecznych dorównuje plastrów,
całując, jak bartnik, czułem sie bogaczem.

Twoje stópki ozdobą każdego bucika,
Herostratos porzucił by haniebne myśli,
nawet gdyby zrobił ci sandały z łyka,
to sława z fortuną by do niego przyszły.

Rzuciłaś szczęśliwca twojej obecności,
uznałaś żem stary dla twojego wieku,
te kłamstwa, dąsy, gniewy i krnąbrności,
dziw, ze tyle jadu jest w pięknym człowieku.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 13 march 2011

Czas Apokalipsy

Oni tam juz mieli czas Apokalipsy,
pewnie tak wyglądał będzie koniec Świata,
pozostały w ustach niezjedzone chipsy,
zanim serce w piersi przestało kołatać.

Młodzi pozostali w miłosnym uścisku,
jakby los z cynizmem był przez wieki zżyty,
już nie zwieńczą dzieła bujaniem kołyski,
trucizna w nektarze, napój hipokryty.

Boże, tylko trawi mnie jedno pytanie,
pozbawia spokoju, sen odbiera nocą,
jeśli odejdziemy co się z Ziemią stanie
i po co to było? Odpowiedz mi, po co?

Bo jeśli grzechy nasze wywołały gniew,
jeśli Twój azymut mylnie odebrany,
karzącą, wielką wściekłość ma ostudzić krew,
pójdziemy w pokorze na rzeź jak barany.

A tak się starałem o moje poletko,
lewa ręka chora, budowałem zdrową,
koiłem złość książką, lekką szansonetką,
Ty odpowiedzialność stosujesz zbiorową.

Jeśli przyjdzie nowe na człowieczych szczątkach,
wtedy znowu przyjmiesz tę starą doktrynę?
Oprzesz swą ocenę na marnych wyjątkach?
Potop im urządzisz za jednostek winę?


number of comments: 11 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 1 november 2011

Pęd do wolności

Ciągle chcesz być wolna, nie chcesz mi tłumaczyć,
dlaczego niepokój splata nasze dłonie
i ciągle się lękam czy zechcesz wybaczyć,
i zechcesz osłodzić bo wszystko tak słone.

Dlaczego mi nie chcesz powiedzieć ni słowa,
jak z kim czas spędziłaś kiedy cię nie było?
Jesteś dla mnie wszystkim, taka wyjątkowa,
teraz podejrzenie się rodzi, rodziło.

Jeżeli masz kogoś i jemu oddałaś,
oprócz swej wierności, wszystkie wolne chwile,
proszę nie okłamuj, bo przecież kłamałaś
i płonnej nadziei dawałas mi tyle.

Będę musiał znosić i brak SMS-a
i braki twych wizyt na które czekałem,
jedynym pocieszeniem, że zostanie kiesa,
czucie, że ty na nią...mam i zawsze miałem!


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 27 april 2012

Dźwięki

Otwartym balkonem weszły do mnie dźwięki.
Nie miały prezentu, nie podały ręki.
Zagościły, jakby od dawna mieszkały
i było mi miło, chociaż pokój mały.
Zaanektowały wszystkie kąty moje
w pokoju powiało przyjemnym nastrojem.
Zadźwięczały wróblem, ale jak radośnie,
chwyciłem w ćwierkaniu, że chodzi o wiosnę,
wraz nadzieję w głosie uszy wyłapały,
ten dźwięk, lek na chandrę iście doskonały.
Pliszka w drugim kącie "tsillip, tsillip" woła
w oczach łebkiem kręci, natura wesoła.
Rudzik zaczął tykać do wtóru z zegarem,
modraszka wraz z ziębą napełniły gwarem
pokój, co przez zimę był wyjałowiony,
"pi pi cici, cit cit tjut tjut" w cztery strony.
I nagle przyjemnie obudzić się z rana,
zimą tylko woda gdzieś szumi po kranach.
Z tą lekkością, która młodemu przystoi,
poczułem, że starość mnie się jeszcze boi.
Wyszedłem na balkon a tam dźwięki w roju,
czekają na wejście do mego pokoju.
I zieleń wybucha i kwiaty w rozkwicie
i trochę mi smutno, że mam jedno życie.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 1 january 2011

Stacja "Marzenie"

Pamiętasz? Podeszłaś. Jak ty mnie poznałaś?
To zielona czapka? Nie była na głowie!
Ale intuicji chyba zaufałaś
i coś ciągnęło nas chyba ku sobie?

Czułem się jak sztubak na cenzurowanym,
lub jak maturzysta w kasztanowym parku,
nie chciałem zwyciężać, lub być pokonanym
z twego uśmiechu pragnąłem podarku.

Skąd kościół mi przyszedł jako miejsce schadzki?
Pomnij neofitę przy głównym z ołtarzy.
Jego oplątały dobrej wiary macki,
mnie brakiem wiary twój profil obdarzył.

Jesteś taka ładna na moje marzenia,
godne pożądania ciepło twego glosu
a mnie tyle barier przyjdzie wykorzeniać
i to w realu - bez cudów, patosu.

Są samarytanki, są wolontariuszki
i są też przysięgi co piorą sumienie,
sa w polu stacje, na przykład Koluszki
z szansą przesiadki do stacji "Marzenie".


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 14 november 2010

Jesienna wyliczanka

Tak za oknem jest ponuro,
pozostało mi to pióro,
bo ta mżawka nie pozwala nawet wyjść.
Żeby chociaż jeszcze wrzesień,
dając park na moją kieszeń.
Nagie drzewo, czarny gawron, zgniły liść.

W szyby dzwonią krople deszczu,
zimę srogą w radiu wieszczą,
wielkie śniegi na podproże mają przyjść.
Ja nie mogę siąść na sanki,
tylko w oknie mam poranki.
Nagie drzewo, czarny gawron, zgniły liść.

Obok ciągnie jesień życia,
jutro czekiem bez pokrycia,
ludzie coś tam sobie mruczą, żeby zbyć.
Żeby choć w podeszłym wieku,
mróz zatrzymał coś w człowieku.
Nagie drzewo, czarny gawron, zgniły liść.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 8 september 2010

Zamieszkaj w wierszu

Wśród starych murów cicho stąpasz
i błądzisz, szukasz swojej ścieżki,
i wypatrujesz swego kąta...
A może przystań twa w poezji?

Może zamieszkasz w moich zwrotkach?
Tu ciepło, miło i bezpiecznie.
Tu możesz czułość tylko spotkać.
Zamieszkasz, napisz mi koniecznie,
czy ci niczego nie brakuje,
czy słów miłości ci dostatek,
czy jeszcze słowa poszukujesz?
Chętnie zapłacę ci podatek,
za balsamiczne twe ramiona,
za uśmiech i za twoje łzy.
Rozgość się proszę na mych stronach.
W szafie ubranie z lekkiej mgły.
A obok w szafce botki z mchu,
bielizna - żart babiego lata.
Ja będę z parku biegł co tchu,
żeby twój azyl strzec od świata.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 16 november 2012

Listopadowy pogrzeb

Zrosiła mnie trawa swą kępą jak wiecha,
brunatne listowie jak ślady jesieni,
dreptała wokoło gołego orzecha
i rosa się srebrzy i kroplą się mieni.

I stoi dziś orzech przede mną ze wstydem,
sikora sfrunęła mu dodać otuchy
a mokry pień bije po oczach irydem,
tak jak kosa śmierci. Pan słoty i pluchy.

Kulek czarnych roje leżą pod jabłonią,
jak obłe odłamki z ataków kartacza,
rój os, jeszcze w sierpniu, wabiły swą wonią
a dziś są jak mumie dla wieków badacza.

Miedza się ukryła pod grzywką darniową
i martwego ptaka tam skryła się główka,
który już wyćwierkał swe ostatnie słowo...,
wtem płytą grobową się srebrzy olszówka.

Zielone jałowce na warcie przy grobie,
swą niemą postawą roznoszą powagę,
widząc ten obrazek pomyślałem sobie,
kiedys go zabiorę sobie na odwagę.
Bo jak już osiądę u schyłku jesieni
a myśli ulecą w niebiańskie manowce,
niech ciało się w ptaka martwego zamieni
i niech położą je gdzieś pod jałowcem.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 12 september 2010

Czym woń jaśminu?

Ciemną zieleń w czerwcu obsypały płatki,
wzięły się za ręce jak druhowie wierni.
W środku skrył się fachman co ma zawód rzadki
i większą wydajność kiedy księżyc w pełni.

Dobiera zapachy co upojnym miksem,
kto zajdzie w pobliże to ma lukę w sercu,
zawsze cię umówi z igrekiem lub iksem,
by później lądować na ślubnym kobiercu.

Odstrasza komary, bez manier istoty,
które hańbą bieli, gładzi i muślinu.
Cudne panaceum na uczuć kłopoty.
Miłość się nie oprze przed wonią jaśminu.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 19 september 2010

Kto zaś artystą?

- Ten z rozmierzwionym włosem? To dziecko artysta.
Wyróżnia się strojem jak na dworze Stańczyk.
Dla niego tylko sztuka, ale taka czysta.
On w stadzie wybranych, reszta ignoranci.

Artysta wyglądem prowokuje, jątrzy,
czasem także fetorku rozdmucha wokoło.
Jest kałużnicą wśród stada chrabąszczy,
albo dinozaurem pośród zwierząt w ZOO.

Artysta kończy życie na własne życzenie,
stryczek, albo lepiej, zwykłe torowisko.
W ten sposób ratuje przyciężkie sumienie.
Miał zbyt mało czasu i nie wyszło wszystko.

Krytyków od sztuki nie skarmi banałem,
oni wiedzą lepiej niż zwykła publika.
Ścieków nie przepuszczą kultury kanałem.
Najlepszym jest twórcą pacjent z psychiatryka.

- Szkoda tatusiu, nie jesteś artystą,
takiego przystojnego to w ich gronie nima.
Lubisz prostą drogę a nie wyboistą,
wyglądem przypominasz... Juliana Tuwima.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 13 december 2013

Zabrałaś mi siebie

Zabrałaś mi siebie i radość tworzenia.
O dziwo, za oknem się widok nie zmienia
a winno wszak zagrzmieć, grom z gromem się bratać,
zaokienne ptaki nagle tyłem latać.
A tu nic, świat ciągle gdzieś pędzi, gdzieś leci,
raz deszcz mam za oknem a raz słońce świeci,
czasami sikora na balkon zawita....
Powinno być dobrze po takich zaszczytach.
Mnie ciągle coś gnębi, coś na duszy gniecie,
że nie wiem gdzie ganiasz, po tym bożym świecie.
Jak ci się wiedzie? Czy służy ci zdrowie?
Że przestanę kochać, na pewno nie powiem.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 11 february 2016

Szczęśliwe myśli. 29.10.2013 r.

Moje myśli są w szczęśliwszej sytuacji,
bo choć także upływ czasu je zezłości,
zawsze, przecież, mogą wyjść z mej alienacji,
i swobodnie mogą wrócić do młodości.
 
Do kolegów, koleżanek, szkolnej ławy,
do parkowych, pod księżycem, słodkich zwierzeń,
do wypitej, wraz z dziewczyną, pierwszej kawy,
która w szczęściu wypróżniła moją kieszeń.
 
Może wrócić na ulicę pełną gwaru,
gdzie mieszkańców życiorysy los pogmatwał,
gdzie do dzisiaj się przechadza kumpli paru,
kiedy nocą już pogasną wszystkie światła.
 
Wiem, że myśli nie ominą mojej budy,
zaś po dzwonku pójdą z klasą na boisko
i pociągną warkocz ciemny, warkocz rudy.
Czemu myślom chce się wracać po to wszystko?


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 23 march 2011

Uczucie głodu

Rozlało sie to słonko w ulic labiryncie,
pijany jestem wiosną - dziadek po absyncie.
I zdrowie nagle wraca i wesołość w głowie,
jak nie kochać mam wiosny, no niech mi ktoś powie!

Nasza Arabska w słońcu, aż do Afrykańskiej,
pozłociło też mury, płoty Marokańskiej
i Egipską pomknęło to wiosenne słońce.
Obmywają z piór ptaki promienie gorące.

Patrzy, trymając w dziobie gałązkę topoli
szara wrona, przesuwa swoje znalezisko,
spokojna, bo za płotem kundelek swawoli,
spoglądając na pana, patyk trzyma w pysku.

Huśtawki rozbujały się niosąc maluchy,
najpierw w przestworza niebios a później spadanie,
na balkonie sie suszą becik i pieluchy,
ten pejzaż do jesieni pewnie pozostanie.

Wybiorę się na spacer po naszych uliczkach,
uroku by dodali wraz z konikiem bryczka,
lecz w końcu żyję teraz w dobie samochodu,
za wiosną się nie zmienia to uczucie głodu.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 2 march 2014

Samotność jak narkotyk

Samotność, to przedziwny narkotyk,
bo wszak jej pierwsze, już małe dawki,
to nieprzyjemny, bo zimny, dotyk,
jakby dziecku zabrać zabawki.
Spacer prędki od ściany do ściany,
to wspomnienia, co duszą jak stryczek,
to abstynent, co wódką pijany,
po wstyd nie chce wyjść na ulicę.
Jeśli stan izolacji zapuści,
nazbyt głęboko swoje korzenie,
to samotnemu będzie w złym guście,
ludziom wysłać swe upomnienie.
I będzie czekał i będzie płakał,
za prędko wycierał wstydliwe łzy
i utrzymywał przyjaźni wakat,
choć z czasem nie wyda mu się mdły.
Wyobcowanie zaś będzie rosło
w końcu wywody konkluzję zwieńczą,
jesienią, zimą a także wiosną,
olśni ta myśl, że ludzie męczą.
Odludek polubi swoje myśli,
plon własnych wniosków będzie w cenie...
i będzie pragnął, by głupcy wyszli
a to już jest uzależnienie.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 5 march 2015

Śpiewny argument

W połowie lutego, toż to nie do wiary,
mam wszak doświadczenie, bom juz lekko stary,
poranek jak co dzień, daleki od wiosny
a doszedł mych uszu, ten szczebiot radosny.
Toż to środek zimy, czas sań a nie wozów,
niełatwo przepędzić tę panią od mrozu,
niejeden próbował zaklinać i grozić
a ona się śmiała, mróz ranki przymroził.
Na sopli piszczałkach, wiatr grywał ze świstem,
gawrony wciąż w mieście, toż to oczywiste...
I nagle trel słodki i promień na ścianie,
jakaś para w parku i jakieś wyznanie
i jakaś ochota na uśmiech i spacer
i słowo "miłość", ma tak wiele znaczeń.
Wiem, że nie ma mocnych na wiosnę lutową,
szmaragdową zieleń, chęć życia na nowo.
Przekonać, by przyszła, to wcale nie fraszka,
ale moc ma taką, trel małego ptaszka.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 4 september 2011

Podajcie mi rękę

Umiera się zawsze w samotności,
nikt nie opisał drogi piórem,
nikt nie rozwieje wątpliwości,
że to jest podróż w czarną dziurę.

Próbują wlewać ci nadzieję,
dziurawym lejkiem, bez nadziei,
już nic nie cieszy i nie grzeje,
nawet modlitwa kaznodziei.

Smutek na twarzach jest wymowny,
krzyżówka spojrzeń ze łzą w oku
i zachowania tak taktowne,
jak dla skazańca po wyroku.

Szloch czasem słychać z korytarza
i tupot słychać - ktoś gdzieś goni...
Niosą wymiary dla stolarza?

Brakuje w ręku ciepłej dloni,
tej, którą się kochało skrycie,
córki, której się życie dalo
i matki, która dała życie
i tak ich będzie brakowało.

Błagam o tę ostatnią z bajek,
gdy obraz się albumem złoży...
Niech wrócą, niechaj choć się zdaje
i niech ktoś dłoń w mą rękę włoży.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 25 september 2010

Walc cis mol

Wciąż widzę karuzelą okna jakąś sień,
widzę babcię przy kuchni, zaokienny dzień.

Maleńki ogródek w ogródku porzeczki
i dziadka w stodole przy siekaniu sieczki.

Widzę kury, świtaniem sfruwają z kurnika
i biegną na pole, smakoszy karmnika.

Widzę klacz. W upale mnie wzrokiem uwodzi,
wie, mnie młodzianowi korba nie zaszkodzi.

Jeszcze dziarskim ruchem ciągnę dwa wiaderka,
potem uzda, siodło i klacz bystrzem zerka.

Kłus, galop przed siebie, aż na zatracenie.
Czy życie pogubić? Pogubić korzenie?

Popasem obłoki, chłód rosy na palcach
i gdzieś od strony sadu cis mol dźwięki walca.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1