Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 20 september 2010

Góralski znawca

Szlak górski turystów tak grozą przenika,
że warto na wędrówkę zabrać przewodnika.
A najlepiej górala, ten zna się na rzeczy,
wzbudza zaufanie, nie można zaprzeczyć.

Do Morskiego Oka prowadził wycieczkę.
Jedna starsza pani odstała troszeczkę,
nagle się rozdarła jak rżnięty baranek:
- Jak można coś takiego? Ratuj Chryste Panie!
Takie obrzydlistwo i na środku szlaku,
takiego profana szukaj w korcu maku!
Reszta turystów do niej dołączyła,
każdy czerwony, krew się burzy w żyłach.
- Takie coś nafajdać i na środku drogi,
to gorsze od powodzi, ognia i pożogi!
Jeden przez drugiego sprawcę klną na wszystko.
Podszedł do nich góral, omiótł znalezisko,
opatrzył ze znawstwem efekt opróżniania:
- Po co tyle ksyku, po co te kazania!
Prawidłowy turbanik i s psodu ojscana.
Moja kupa cepry! Bułecki Scepana!


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 7 november 2010

Co pamięta nagrobek?

Co pamięta nagrobek? Nic. Wieńczy dom pośmiertny.
Nie pamięta zabaw w berka, choinki w pokoju.
Jest taki ostateczny, podniosły, konkretny,
jak dwururka dziadka, tylko bez nabojów.

Po co stroi się w kwiaty, oświetla mroczną nocą,
swoją pychą chce przekonać o nieśmiertelności?
Ludzi prostych postraszy nicością i mocą,
oznajmi, ma miejsce na swych nowych gości.

I strach i płacz i ciągnące do niego pielgrzymki
tych, co do końca tęsknocie pozostali wierni.
Tym przez śmierć skoszonym kołacz i dożynki,
nieważne, lokator chojny czy pazerny

drań czy anioł. Za czym więc ta ogromna tęsknota,
która im karze na klęczkach odmawiać pacierze?
Do swojej młodości szukają powrotu,
tej grób więcej odda niżeli zabierze.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 21 september 2010

To tylko wojna

To piękne slońce, bliska jesień,
te wrzosy, grzyby, cudny wrzesień.
I nagle z nieba głos motoru,
jakby cień harpii. Pierwowzorem
maszyny - śmierci kokieterii.
Wróciła, po pocisków serii.
I kiedy jęki ofiar górą,
pomknęła w słońce, gdzieś za chmurą.
I to był znak samego Boga,
że ostrzeżeniem bywa trwoga.
Że żeby złu móc uciąć rękę,
trzeba dać zbrukać to co piękne!
Dziesiątki harpii nad Warszawą
i wrzesień okrył się obawą
o dzieci, mężów i rodziny.
Bezpieczne tylko suteryny.
I płacze matek przez noc niesie,
bo tyle troski przyniósł wrzesień.

Spojrzał na matkę zatroskany:
- Nie płacz, wszak noc jest już spokojna.
Jeszcze tym szkopom łupnia damy,
uśmiechnij się, to tylko wojna.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 4 march 2011

Cisza

Cisza lekarstwem jest na stres,
cisza ukoi spięte nerwy,
cisza to miłość, deser, pies,
czasem potrzebna jest bez przerwy.

Cisza potrzebna jest do snu
w ciszy głos ptaka brzmi jak dzwon,
potrzebna by wyszeptać mu,
że dla niej on i tylko on.

I nagle w tej kojącej ciszy
w śmiertelnym łóżku, kiedy pora,
kiedy szum liści tylko słyszysz,
miarowy takt respiratora,
kiedy głos bliskich łowisz z lękiem,
zdania na pozór lakoniczne,
za oknem jakaś rurka stęknie,
wydech od piły mechanicznej.
A ta warczeniem wnet zaśpiewa
i świat warkotem nagle stanie,
brygada ma prześwietlić drzewa
i w radość zmieni umieranie.


number of comments: 5 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 13 april 2011

Bieda musi odejść

Za bryndzę w szpitalach, deficyt w budżecie,
bieda musi odejść!
Za ciągłe pretensje, że kryzys jest w świecie,
bieda musi odejść!
Za skargi na ceny i emerytury,
bieda musi odejść!
Za palenie opon, co brakiem kultury,
bieda musi odejść!
I za komunalne lokum zajmowanie,
bieda musi odejść!
Za od Państwa pomoc wciąż oczekiwanie,
bieda musi odejść!
Za szczerość, co tamą zdobycia pieniędzy,
bieda musi odejść!
I za brak cwaniactwa, co furtą do nędzy,
bieda musi odejść!
Za godność i wiarę i za twarde słowo
z wiarą pracę w Polsce, za więź narodową.
Za to zaciskanie zębów, oraz pasa,
za życie z nadzieją, nawet w ciężkich czasach,
bieda musi odejść!
                               Zostaną krezusi.
Nic tego krezusa pozostać nie zmusi,
gdy biedy zabraknie jak krów do dojenia
i krezus biedę znów zacznie doceniać.
szlachta na banicji, skąd bogactwem wieje?
Forsę mają oszust, gangster i złodzieje.


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 10 may 2011

Zostaną paprocie

Zestarzałaś mi się działko przez lata,
drzew badyle jeszcze wznosisz do słońca,
jeszcze motyl tutaj czasem przylata,
z traw wychynie bystry łepek zaskrońca.

Wabisz za to całe rzesze lotników,
sójki, szpaki, wiercipięty sikory
i dzięcioły, postrach liszek, korników,
co usłyszą każdy szmerek spod kory.

A szkodniki, dzikie chwasty w natarciu
w krąg, jaskółką, dzikie ziele zleciało,
wiele drzew rdzawym tłem na wymarciu
a już tyle na swych igłach konało.

Stworzyłaś mi działko świat silniejszego,
dominanci w przewadze pokrywają piękno,
mam się, azylu, za pokonanego,
bo ręce bolą a i nogi miękną.

Serwujesz działko już człowiecze życie,
starość, ułomność, jak w życiu w odwrocie,
zostanie trawa i leśne poszycie,
resztę zagłuszą widłaki, paprocie.


number of comments: 5 | rating: 2 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 15 april 2014

Sposób na dobrobyt

W głowie jeszcze czysto, umysł pustoświeży,
ale jak rynsztunek groźnie na nim leży,
Kominiarka, kałach, no a potem order,
tylko trzeba zabić lub dać komuś w mordę.
Szacunek rodaków, łzę matka uroni,
łaskawe spojrzenie Tamary lub Soni...
i powrót w glorii do swego przysiółka.
Będzie samogończyk i masła gomółka
i zarżną barana, miskę dadzą blinów....
Mołodiec powrócił z walki za Rodinu.
- Krym my już zdobyli, jeszcze Ukrainę,
matuś, to dla Rosji, jeśli przy tym zginę!
Mówią, że Rosja to będzie potęga,
po dwa oceany będzie ona sięgać
i będą pałace jak w jakiejś Wersalii!
- Oj, żeby do przysiółka drogę zbudowali!
- A po co ci droga? Tankom wsjo po równo,
my do Europy, bo tu szajs i gówno!
Zamieszkamy w zamku a gwałcić na sianie
a na ziemi będą już sami Rosjanie.
Nie będzie granic i nie będzie krajów,
wtedy nasi obmyślą inwazję do raju.

Przyznasz, że Rosji nie brakuje sprytu,
jak z bronia w ręku dojść do dobrobytu.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 20 february 2016

Bezsenność 7.12.2014r.

Bezsenność, to dziecko obawy i troski,
bezsenność, potomkiem zerwanej przyjaźni,
bezsenność – z przeszłością pozrywane mosty,
przez głupią sprzeczkę, pełną słownej łaźni.
Bezsenność  jest strachem, co dopada rano,
lub przykrym wspomnieniem, wieczornej zabawy,
która zostawiła nam rozstania wiano
i lęk spotęguje, do pierwszej rozprawy.
Bezsenność z miłością - kaleką się brata,
po alkohol sięga, bo na sen lekarstwo,
bezsenność  nie umie, dnia bez niej połatać,
jak reagować  na dotyk, czy łgarstwo.
A kiedy bezsenność ma dość bezsenności,
tej drogi pokutnej, przez łzy i przez mękę,
to psa przygarnie - oaza miłości,
ten sen przywróci, gdy poliże rękę.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 11 may 2015

Ja nie znam świata...

Ja nie znam świata od przyjemnej strony,
Ja nie znam świata, tego za parkanem.
Są okręty, są lotnie i balony,
złote plaże z palmami, słońcem zlane.
Są przyjęcia, festyny, potańcówki,
są spektakle, seanse w ciemnej sali...
Nie mogę zaspokoić wciąż głodówki...
Niestrawność mnie dopadła w wielkiej skali.
Że człowiek, to bydlątko spolegliwe,
powiedział jakiś aktor z ról serialu,
czasem możliwe, juz jest niemożliwe,
jak po szczęśliwym, maturalnym balu
powrót dzieciństwa, powrót do beztroski.
Marzeń jedynie to doniosła rola.
Mnie pozostały te poranne proszki,
jakaś do pióra, nieodparta wola.
Ja już nie oczekuję nazbyt wiele,
że ktoś tam, może, przeczyta wiersz skargi,
że w obolałym, schorowanym ciele,
są między chęcią a zdolnością targi.
Jedno pragnienie, chodzi mi po głowie,
które będzie urągać, wielkiej biedzie,
niech matka żyje wiecznie i ma zdrowie,
ona jedna w tym życiu, nie zawiedzie.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 15 july 2015

Dlaczego tak jest?

Dlaczego miłość musi być wrogiem rozsądku?
Pcha człowieka w jej macki, niewidzialna siła,
nie pozwala na snucie, wielu innych wątków,
nierzadko by wyśmiała, by upokorzyła.

Jak ślepiec, po zapachu, nie bacząc na dziury,
tak głodny jej przysmaków, podąża w czeluście,
bo rządze, bo tak wszyscy, bo czas koniunktury,
na tandetne podarki, kramów na odpuście.
I bez niej jest niedobrze, zaś z nią jeszcze gorzej,
nie wiadomo jak zacząć, burzą, czy spokojem?
Lepiej sunąć oszczędnie, czy od razu drożej?
Atak ułańska szarżą, czy mową ukojeń?

I na nic jest rozsądek, miłość go wyłączy,
poprzez zwarcie i w głowie zadrżą wszystkie styki,
impuls po ciele spłynie, jako konik rączy
a to musi przepalić, wszystkie bezpieczniki.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 11 february 2016

Sień. 4.04.2013 r.

Półmrok jest stałym w sieni gościem,
nie widać w poświacie poździeranych stopni,
przez tych co uciekali przed pogonią i tych którzy gonili.
Ile butów zdzierało jesionowe deski,
ile myśli ludzkich zbiegało po stopniach
przed nalotem, kulami i waleniem do bramy.
Czujne drzwi łypią swym zwężonym okiem
spod brwi klamki, wodząc za intruzem,
póki trzask tych masywnych, wejściowych
będzie zwiastował odwołanie czujności.
Za nimi ukryły się ludzkie dramaty i radości,
samotność i zapach świątecznych potraw,
odgłosy szczebiotów dziecięcych i kłótni,
dźwięki skrzypiec męczących etiudy
i gitary przeżynającej opuszki młodych palców.
Sień, to przedsionek lochów sutereny
gdzie pryzma kartofli rosła bladymi pędami,
gdzie popsute meble czekały, marząc o swojej świetności.
Gdyby sień spisała swe dzieje,
byłby to najlepszy podręcznik do historii.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 20 february 2016

Brzydota i Pragnienie 6.10.2015r.

Brzydota, Pragnienie gościńcem spotkała,
Stanęła jak wryta, wstydząca się cała.
Poczuła, że chwila jest dlań wyjątkowa,
że czeka ją nader, ocena surowa.
Myślami jej włada, już tylko Pragnienie
i marzy przytulić, życiowe marzenie!
Pragnienie, pogardą prychnęło ze twarzy:
- Nie folguj nadziei, bo nic się nie zdarzy.
Dlaczego brzydota i starość są parą?
Kulą się wspierasz i twarz masz tak starą,
i gadasz poważnie i liczysz pieniądze,
to nie jest grunt dobry, zadowolić rządze.
Brzydota odeszła, powlokła się drogą,
prawda i zła szczerość, wszak załamać mogą.
Pragnienie ze śpiewem, dziarsko w swoją stronę
podążyło. Żegnały Brzydoty łzy słone
i żal, że coś przeszło i to bezpowrotnie…
Pragnienie wodziło, po wszystkich zalotnie…
Nagle się oczy zrobiły baranie…
Gościńcem kroczyło, piękne Pożądanie.
Uśmiech, dyg powieki, jakieś pozdrowienie…
Prychnęło Pożądanie: - Weź, wyrwij korzenie
i nawróć się z drogi, bo przejście blokujesz!
Nic z tego nie będzie, ty tego nie czujesz?
Ja szukam bogini, ty goń za Brzydotą!
Ja za ideałem, pogonię z ochotą.
Brzydota płakała i Pragnienie kwili,
kiedy mogli razem, szukać pięknej chwili.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 11 february 2016

Mniszek 23.04.2014r.

Mniszek był u jubilera, po szlachetny kruszec,
nabył metal czystej próby, to przyznać mu muszę.
Pewnie zbierał całą zimę, centuś z tego mniszka
w międzyczasie pewnie była, niejedna, podwyżka.
Trud zazwyczaj się opłaca, doceniam starania,
dzisiaj złotem się za oknem mi obraz odsłania,
na zielonym w krąg dywanie, konkuruje słońcem
i rozpieszcza moje oczy, na tej drogiej łące.
Wabi pszczoły i motyle, znani koneserzy,
robią z niego wino złote, aż trudno uwierzyć,
robią z niego specyfiki, na jakieś choroby….
We mnie drzemie mocny magnes na złote wyroby.
 
I wpatrzony w to zjawisko, powziąłem decyzję,
by przed zimą, móc ocalić, zaokienną wizję.
Wziąłem koszyk i do parku, po to szczere złoto…
i stanąłem tam jak wryty: - O, mój Boże…, co to?
Oderwałem więc łodyżkę, sam kwiatek to mało
a tu z kwiatka białe pierze w niebo uleciało.
Każde piórko w inną stronę. Nie, ja w to nie wierzę,
jeszcze wczoraj było złoto a dzisiaj już pierze?
 
To klątwa jest czarownika w tej pierzastej gali,
lub w salonie jubilera, mniszka oszukali?
Znowu wpadnie w oszczędności, długi mu urosną,
by ponownie mi zazłocić, lecz następną wiosną.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 20 february 2016

Czy warto być ładną? 22.12.2012 r.

Być ładną - zaleta czy może przekleństwo?
A może to losu ironia, szaleństwo?
Gdzie piękno ma uciec gdy samo być pragnie?
Choć rzadko, to fiasko i piękno dopadnie.
Dla piękna samotność to prawie jak święta,
jednego przepędzi to drugi się pęta.
Pół biedy gdy pięknu natręty rozrywką,
rajcuje z przedziałkiem, porajcuje z grzywką,
też łysy podsunie mu piękną łysinę.
Próżne piękno leczy zazwyczaj klin klinem,
byle wolny słuchacz mu nadstawiał ucha.
Bo próżne piękno niezbyt lubi słuchać.
Takie piękno pracę traktuje jak karę,
rodzice mu misję wpajali jak wiarę
a cel był prosty, pieniądze, kariera,
podróże, kreacje, willa, et cetera.
Byle się wyróżniało piękno pośród tłumu,
i wtedy mu zbraknie jednego – rozumu.
Piękno z rozumem nie chadzają w parze,
bo po co mu rozum w kawiarni, czy barze?


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 8 september 2010

Fraszka: Senne przygody

- Mamo dziś w nocy śniła mi się Ania!
- Rozumiem, piżama jest znowu do prania.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 17 may 2011

Kolacja przy ogarku

Każde rozstanie to ból, bez znieczulenia,
zaś rozłąka kontekstem wyrwanym z życia,
jednak jeśli szarpiesz się miła w korzeniach,
zapewne masz wiele grzeszków do ukrycia.

Ja wiem, że targają tobą namiętności,
że nowe cię ciągnie, choć stare jest pewne,
lecz mnie wystarcza dom i ty w zupełności,
twoje ruchy kocie i te łaszki zwiewne.

Twój głos i te oczy chłonące w oddaniu,
dziki pęd do tańca przy magicznych świecach,
i ten szczebiot słodki w rozdokazywaniu,
z tobą mi wystarczy i to mnie podnieca.

Ciebie ciągnie życie zaokienne, gwarne,
te pyski co ciągle życiową zagadką,
dają gdzieś za barem swe uczucie marne,
zadowolą się ciałem, jękami, pomadką.

To rani, zniechęca, syndromem apatii,
czekanie z kolacją przy ogarku świecy
z walką myśli w boksie co aresztem matni,
z ciężarem rozterek, które garbią plecy.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 1 march 2016

Jabłonka.

Niwa, sad z kapiącym deszczem,
las jabłoni plony wieszczy,
jedna jabłoń na tej scenie,
wzbudza troskę i zmartwienie.
Niewysoka i pogięta, łatwo daje się wiatrowi,
„Jak jej pomóc? Może wyciąć?”- ogrodnik się poci, głowi.
Majem kwitła. „Będą psiorki
z lichej, sadu lokatorki”.
Sierpień słońcem sad wygrzewa,
nocą zdarza się ulewa,
ale ranek, to gra cieni,
skórka jabłek się rumieni
a sadownik zauważył,
że malutkiej też się darzy,
też jabłuszka ma dorodne,
stołów pańskich jakże godne.
Czerwień wybarwiła plony,
czas na zbiory w sadzie goni.
Wzrok tej małej jabłkiem kusi,
że choć nie chcesz ale musisz
sprawdzić zaraz, czy uroda,
równa w smaku drzewka płodach.
I tu podziw, zaskoczenie,
Zachwyt, każde podniebienie
wyda, aromatem się upoi.
Ogrodnik tak jak słup stoi…
Nim ignorant zacznie szydzić,
słabszy, może go zawstydzić.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 20 october 2011

Twój słodki uśmiech

Twój słodki uśmiech, miła, to ma tyle wdzięku,
że służy za atrybut dla czaru i piękna.
Bez niego, muszę, dzień spisać na straty,
to jak chcieć dotknąć listek zza szyby, zza kraty,
kosztować drogie danie bez przypraw, bez smaku,
to jakby płatki zabrać różanemu kwiatu.
Nie odbieraj więc smaku tej szarej niedoli,
bo właśnie ten brak ciebie mnie najbardziej boli.
Ten uśmiech i te loki co jesiennie złocą,
małe me przyjemności wzniosą, ustokrocą
i polecę wraz z nimi na twoje podwórko,
poddać się szczebiotowi, szeptom i pazurkom.
I tylko pocałunkiem zamknąć drżące usta
a wtedy życia pustka już nie będzie pusta.


number of comments: 4 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 2 april 2012

Którą za żonę?

Wciąż zadaję sobie zasadne pytanie,
którą wziąć za żonę i być dobrym dla niej?
Ładna choć niewierna jest dobrym wyborem,
czy brzydka a wierna i obiadek w porę?

Odpowiedź jest prosta i w formie pytania,
które burzy wahanie i prawdę odsłania:
Co lepiej spożywać, co łasucha zmami,
gówno w samotności, czy tort z kolegami?

A najczęstszy wariant, to mówiąc mam tremę,
trafiamy na gówno z nałożonym kremem.
I krew nas zaleje jak pęknie aorta,
mamy w domu gówno co robi za torta.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 23 january 2011

Oberek

Migotają wzdłużne pasy,
przytupują kawalery
i stukają dziew obcasy,
kanonadą tyraliery.
I zglądają stare damy,
na odbicia swej młodości,
łydek jędrnych całe gamy,
łyskające w swej ilości.
Wiew sukmany, wiew gorzałki
i czerwone z wąsem pyski
w kącie oka czewień gałki,
usta błyszczą krasą z miski.

I wirują i się kręcą
i parują i się męczą.

Ogorzały harmonista,
rozciągając czarne zwoje,
ruchem sprawnym, półkoliście,
wydmuchuje nutek roje,
by oberek rżnął sążniście.

Werbel stuka swoje rytmy,
aże warczy burcza skóra
a tamburyn trze swe łuski,
indor w sieni stroszy pióra,
baby wnoszą jarskie kluski.

Dana, dana, oj dadana dana!
Oj tańcuj kiedyś młody,
oj tańcuj, ino żywo,
kiej panna cud urody
a nim sie nogi srzywio!
Dana, dana, oj dadana, dana!

Aż się muzykanty zmęczą
a tancerze głód poczują,
baby juz do stołu stręczą,
jędrne kluski wciąż parują.
Więc biel sukman na wieszaki,
gospodarzy przyodziewek,
siad na ławy i na pniaki,
gospodyni raczy śpiewem.

Opoczyńska to zabawa,
pełnym kłosom zwis z kobiałki...
Teraz tylko łza i krawat
i nie wolno juz gorzałki.

W piersi ciepło, jakieś drżenia,
tamto wraca we wspomnieniach.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 4 june 2012

Sprawcą zapach bzu

Niedługo wakacje, podróże, urlopy.
Gdzie mi zaplanować lipcowe wojaże?
Czy znajdę to miejsce co wdzięki pokaże,
poczuję pół zapach, zoczę zwierząt tropy?

Wakacji zwiastuny kraszą bicie serca
z ich zapachem wracam do matur, do szkoły,
peonie kwitnącą odwiedzają pszczoły,
bez czarny swym kwiatem mi nozdrza rozwierca.
Jaśmin się dołoży i w tęczy zapachów,
rozbudzi mi obraz pól barwnych i lasu.

Dziś tylko wspomnienie kolonii i wczasów,
obozów z namiotem i piaszczystych łachów.

Zwierzę się wam na ucho, lecz ani mru, mru,
że mi w duszy jeszcze młode struny grają,
coś tam o wyprawie gdzieś w nieznane bają,
bo mą odwagę budzi woń czarnego bzu.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 18 june 2012

Dryf w samotność

Wciąż bujasz w obłokach. Gdzie twój korab zmierza?
Kołyszesz się z chmurką, dmuchając wciąż w dół,
żeby nie zahaczyć w dali szara wieża,
która twój obłoczek rozedrze na pół.
Ten cię nie uniesie i spadniesz w bajoro
w którym się taplałaś przez większą część życia,
zawierzasz adwentom, roratom, nieszporom,
tak wiele przed ludźmi masz wad do ukrycia.

I co się wygrzebiesz z tej mazi cuchnącej
i z trudem się wdrapiesz na wysokie szczyty,
spojrzą w dół znowu twe oczy iskrzące
i dotkniesz lazuru chmurkami pokrytym.
Wybierzasz tą piękną, bo cieńszą od tiulu,
bo wydaje ci się, popłyniesz do raju,
wieża się powtarza do płaczu, do bólu
drogi ktoś poplątał, stoisz na rozstaju.
I rozpacz ogarnia i życie cię złości,
jakieś deklaracje - ostrożnośc to kredo
i zmagasz się ze światem w wielkiej samotności,
by znowu się drapać na zwodnicze niebo.


number of comments: 3 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 2 october 2010

Dietetyczka

Tajemnicza, mloda i taka odległa
w zasięgu mej ręki zatrzymanej w kadrze.
Śniłaś mi się. Do mnie z ramionami biegłaś
Zabiło serce! Sięgnąłem w zanadrze.

I dałaś mi przepis na moje kłopoty,
lubczyk, mandragora, nalewka z orzechów.
A we mnie już drzemie chyba coś z idioty,
wstydząc się siebie, nie popełniam grzechów.

Mą dietą niech będzie zupa z twej młodości
z urody twej pragnę wykwintnej sałatki,
nóżki wzrokiem zgryzę do szpiku, do kości,
potem z rąk przyjmę chłodny łyk serwatki.

Grzeszę we śnie, wybacz, marzenia me górą,
lustro okrucieństwem dorównuje katu.
Rozbawia mnie grymas naciągniętą skórą,
nie sprawię mostu co klamrą dwóch światów.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 25 march 2013

Moc nekrologu

Miałem kiedyś sen co był jak marzenie,
obraz z przeszłości jawie sennej sprzedał
i była wojna, była jakaś bieda,
lecz byli wszyscy na tej życia scenie.
Był dziadek z babcią, rodzice w objęciach,
był wujek z ciotką i dalsza rodzina
i byli belfrzy, była i dziewczyna,
i córka była z buzią pacholęcia.
Był jakiś ogród  z trawą aż po pachy,
orzech rozrosły i grusza smaczliwa
i nagle obraz zaczął się rozmywać,
i pojawiły się duchy i strachy.

Podjąłem walkę o dom, o rodzinę,
pewnie krzyczałem przez nocne ciemności
a niemoc szydzi, pogarda zas złości,
coś mnie odgradza, buduje faszynę.
Z determinacją godną bohatera,
rąk nie żałując rwałem odgrodzenie,
lecz kalie perzem puszczały korzenie,
postaci znikły w cmentarnych kwaterach.

Tych co odeszli, odwiedzę przy grobie,
zajmę ławeczkę i powspominamy,
łza nam popłynie spod powiek czasami,
bo snem wołają i ciągną ku sobie.
Tych co odeszli a są gdzieś we świecie,
też bym odwiedził, bo snem mnie wołali,
lecz co mam zrobić, żeby pokochali?
Pokory uczy nekrolog w gazecie.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 9 september 2010

Struga

Wypływała z ciemności zielonej gęstwiny,
czesały ją obłaki i błyskała w słońcu.
Falowała wstęgą, lekkością muślinu,
by w bujną łąkę zanurzyć się w końcu.

Rozłożystej olszy płukała korzenie,
skąd do niej mrugały diamentowe łuski.
Wpadała w bystrze aż na zatracenie,
by rozpłynąć szmerem, szeptem do poduszki.

Cięły ją rybki w bystrzu jak sztylety,
odgłosem plusku wyrażała ból.
Jej zimny dotyk był ciałem kobiety,
gładkiej jak marmur, przyodzianej w tiul.

W zakolach roiły się czarne przecinki,
pod bacznym okiem zaklętej królewny.
Pływały obok żagłlówki z łupinki,
puszczane dłonią kuzynów i krewnych.

Zanurzali w jej toni spracowane ręce,
by w modlącym geście zaczerpnąć jej chłód.
Spoglądali w niebo, naturze w podzięce,
że nagrodę przyniósł całodzienny trud.

I płynęła dalej i parła w nieznane
i ginęła w większych od siebie strumieniach.
I ruszała młynom koła obracane,
by wypłynąć teraz w kochanych wspomnieniach.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 31 july 2014

Wiara bez wiary

Dwa drapieżniki w walce o ofiarę,
gloria każdego i tak śmierć zgotuje,
bić się bez wiary, by umrzeć za wiarę,
historia armię świętych uszykuje.

Nie oceniajmy wiary patriotów,
nie oceniajmy poniesionej straty,
śmierć dla wolności, jest startem do lotu,
złapać niechwytne, już nie mogły katy.

Ci co zostali, ci ponieśli karę,
cierpieli za to, że kula zbłądziła,
bo mieli w sercu, nazbyt słabą wiarę,
pokuta wzmocni, by ona odżyła.

Miasto bez ulic, Pompea bez lawy,
krew w nim służyła za środek gaśniczy,
mogiły z gruzów, zostały z Warszawy,
wiatr ciepłem wzburzon, zawyje, zakrzyczy.

Nie nam rozliczać powody do zrywu,
Bóg stworzył wolnym a to święte prawo,
to rozkaz Pana dla Baszty, Kedywu,
Ty to rozumiesz, zburzona Warszawo.


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 19 may 2013

Nie wolno igrać z samotnością

Nie wolno igrać z samotnością,
gdy tkwi w fotelu jak bez ducha,
przestaje reagować złością,
gdy nie ma kto jej skarg wysłuchać.

To pogodzona z losem zona,
zwierzę zmęczone walką w matni,
bo nie udało się pokonać
klatki, wysiłkiem juz ostatnim.

I nagle spokój, prosta droga,
którą do nieba los prowadzi,
bryg opuściła już załoga,
nikt nie pocieszy, nie doradzi.

Z pozoru beznadziejna sprawa,
lecz w środku jerychońska róża,
gdy jakieś kłamstwo zacznie padać,
zrodzi się uczuć szkwał i burza.

Wybuchną wielkie namiętności
z nadzieją złożą jakieś śluby...
a potem zmówią się podłości,
odejdzie nagle luba, luby.

I nagle czerwień na glazurze,
ptaków przybędzie swą ilością,
lecących w dół a nie ku górze.
Nie wolno igrać z samotnośćią.


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 15 june 2011

Łzy smutku

Tak bardzo mnie przygnębiają twoje łzy.
Czy zapłakaną mam chować w pamięci?
Dla mnie całym światem już jesteśmy my,
ten wielki bez nas będzie się wciąż kręcił.

To nie jest, mamo, tak jak pewnie myślisz,
ja bardzo chciałbym być ciągle przy tobie.
Czuć się bezpiecznym to jedna z korzyści
a myśl o jutro jest na twojej głowie.

Lecz pewnie nie wiesz żem jest poślubiony,
druga też łaknie mojej obecności,
ma status dobrej i oddanej żony,
ciągnie mnie urok wiernej samotności.

Rzadko mnie nudzi i rzadko mnie męczy,
przyjmuje rolę natchnienia i muzy,
dla chwiejnych kroków rodzajem poręczy,
dodaje odwagi by gardzić i burzyć.

A jak wyleję te zasoby gniewu,
pióro za pięknem jest w wielkiej potrzebie,
za marzeniami, które pragną siewu,
znów chcę przytulić się mamo do ciebie.


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 1 march 2016

Ostatni pokorny.

Kim ja jestem, że ciągle muszę,
usprawiedliwiać przewinienia,
i wnikać w winowajcy duszę,
że nie miał nic już do stracenia.
 
Że to był mariaż z desperacją,
bo tępy upór adwersarza….
Mam się nie chwalić swoją racją
i za sędziego nie uważać.
 
Znosić mam, co tak bardzo boli,
przykrywać ranę codziennością,
dorabiać przy tym do swej doli,
normalność, tkaną wraz z podłością.
 
Czemu wszak dla mnie taka rola?
Pokory ze mnie jest wybraniec?
Innym podłości i swawola
a mnie zaś knebel i kaganiec?
 
Skarg na mnie ciągle słyszę słowa,
zmrużone ku mnie ślą spojrzenia,
że w końcu krzyknę: - Wszak niemowa,
ma czasem coś do powiedzenia!


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Ryszard Kowalski

Ryszard Kowalski, 1 march 2016

Gdzie są tamte dzieci?

Gdzie się podziała dziatwa nasza,
ta spod trzepaka z piaskownicy,
plac zabaw ciszę pozapraszał,
podwórko pełne aut, milczy.
Nie ma gry w klasy, gry w zbijaka,
siedzenia w śmiechu, gdzieś na murku,
brzęku szkła nie ma, nie ma draki,
po strzale Deyny na podwórku.
W podchody już się nikt nie bawi,
ci z chowanego się pokryli,
czas przykrość wielką dzieciom sprawił,
bo dziś ich nie ma, chociaż byli.
Muzyka z ławki już nie płynie
i dźwięku strun nie chłoną uszy.
Każdy czas mija i to minie,
co wzbrania  dzieciom z domu ruszyć.
Co wzbrania przygód szukać w lesie,
zaś duchy spotkać gdzieś w Nidzicy
cieszyć się liśćmi, kiedy jesień
i marzyć, chodząc po ulicy.
Playstation schowa się w lamusie,
komputer przyśnie z włosem siwem,
pozwolą dziatwie w plener uciec,
by odkryć, co tam jeszcze żywe.


number of comments: 1 | rating: 0 | detail


  10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1