Edmund Muscar Czynszak | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (32) Książki (6) Poezja (546) Proza (18) Fotografia (20) Grafika (2) |
Edmund Muscar Czynszak, 14 października 2012
Gdy rozpoczyna
się era księżyca
wszystko tonie
w pajęczynie ciszy
Milczymy
Po przeciwległych
stronach naszych światów
zasłuchani w delikatną
symfonię naszych oddechów
Delektując się marzeniami
bez wytchnienia
w zaciszu myśli
Edmund Muscar Czynszak, 30 września 2012
W drugą rocznicę
Już nie dławi oczy
łez gorzkich rwący potok
Czasem tylko we śnie
odwiedzasz mnie nocą
Porośnięte anielską ciszą
dawne życia ścieżki
z kartą kodu pamięci, w której
wciąż tak wiele się mieści
Pierwsze zasłużone lanie
wieczorem czytane bajki
wspólnie odmawiana modlitwa
i ty wiosną sadząca bratki
Dziś nie ma już takich dni
inaczej teraz pachnie ziemie
A ja
wciąż miałbym Ci
tyle do opowiedzenia
Tylko ty jesteś już tam
gdzie kończą się marzenia
Edmund Muscar Czynszak, 30 września 2012
Ciało zbryzgane starością
nie dozna już cudu rozkoszy
noc potargana wspomnieniem
zaćmą czasu pokryte oczy
Krok stawiany pomału
z oddechem, co spokój gubi
przemierzając te same ulice
wciąż nowych spotykamy ludzi.
Słońce blednie w oddali
liść wnet spadnie ostatni
chryzantemy swój urok traci
coś się kończy się właśnie
Ta sama historia
powielana przez życie
jak zawsze
Edmund Muscar Czynszak, 22 września 2012
Wszystko już wiem
choć nie wiem już nic
zwyczajny stary grzyb.
Wszystko mi się plącze
stare z nowym się kręci
tak mało już pozostało
w schowku zwietrzałej pamięci.
Wszystko, ale to już za mało
aby dosiąść marzeni, których
tak niewiele do spełnienia pozostało.
Wszystko się kończy
świt zachodu dotyka
lecz ty życie pozostań
po drugiej stronie cienia nie znikaj.
Edmund Muscar Czynszak, 22 września 2012
Ile będę wart na giełdzie życia
gdy zdrowie mnie porzuci
ze straganą czasem twarzą
pomarszczonymi chwilami
co już były, lecz nigdy nie powrócą
Wychudłego konta dziurawy trzos
z ogromnym debetem na młodość
zszargany szarością zwykły dzień
skrywane wspomnienia
zatrzymane pożółkłej fotografii
Jaką wartość będę przedstawiał
pozbawiony patentu na szczęście
co przemija jak złoto jesieni
Czy wystarczy
zwyczajna stara pordzewiała uczucie
co nigdy się nie skończyło?
Edmund Muscar Czynszak, 16 września 2012
dlaczego nie potrafię
snów okiełznać
zagubić w wietrze
resztki słów
zapisanych w wierszach
dlaczego jestem
niewolnikiem światła
które przytłacza kolejny poranek
motylem odurzony wonią kwiatu
księżycem, co o świcie
traci swą magie i czary
dlaczego?
nie wiem
Lecz czy to ważne
kiedy jestem tylko
przemijającym wspomnieniem
Edmund Muscar Czynszak, 16 września 2012
co zrobić z chwilą niechcianą
która odleżyny tworzy
zasuszone strony zdarzeń
zapomnieć nie sposób
stary przykurzony obrazek lata
naciąga jesiennym chłodem
młode brzozy pochylone
północnym wiatrem
w deszczu mokną
w przedsionkach wspomnień
napotkam to, co było a nie jest
łzami rosy zbroczone
moje wczorajsze marzenia
i tak wiele do zapomnienia
Edmund Muscar Czynszak, 1 września 2012
Powiedz mi kim jestem
kiedy żebrzę o każde słowo
intruzem czas kradnącym
starą zużyta winylową płyta
której słuchać nie sposób.
Czekając wydaje mi się
jak zamykasz kolejną bramę
gasisz wszystkie światła
odchodząc bez pożegnania.
Powiedz mi kim będę
kiedy mój czas dobiegnie końca
zasuszoną łzą w kąciku nocy
zagubioną w natłoku zdarzeń
bez początku i bez końca
Edmund Muscar Czynszak, 1 września 2012
za oknem znowu
zaciąga mrokiem
na szybie osa
zgubiła swą drogę
uchylam okno może pomogę
i znów zapłoną
uliczne latarnie
wszystko już było
sylaby w słowa
splatam niezdarnie
ciało bezwładne
zastyga w fotelu
próbuje walczyć
nie widzę celu
ulegam zmęczeniu
niedawno jeszcze
byłem wędrowcem
teraz wszystkie plany
poszyły na manowce
może jutro będzie prościej
Edmund Muscar Czynszak, 25 sierpnia 2012
Dogasa słońca
czerwony słonecznik
łzawią mgły
na polach pod lasem
senną ciszą
naciągają nasze myśli
które wiatr burzy czasem
wtedy sny dotykają marzeń
jeśli będziesz samotna
pomyśl
może o mnie czasem?
Edmund Muscar Czynszak, 25 sierpnia 2012
Pewien zbieracz grzybów i przygód
co w życiu miewał pod górkę
postanowił wybrać się na kurkę
i nie było by w tym nic dziwnego
lecz zamiast grzybów spotkał leśniczego
co w dubeltówkę przystrojony
zachodził zwierzynę z drugiej strony
trafiając w niego tak przypadkiem
ten stracił swą pewność i kochankę
do domu wracał już odmieniony
z zadkiem prochem przepełnionym
wyzbyty wszelkich innych pokus
do własnej żony pociąg poczuł
a leśniczy dalej swą walkę z wilkiem toczył
kapturek bał się gajowemu spojrzeć w oczy
Edmund Muscar Czynszak, 19 sierpnia 2012
Powiedz mi, kim jestem
kiedy żebrzę o każde słowo
intruzem czas kradnący
starą zużytą płytą
której słuchać nie sposób.
Czekając wydaje mi się
jak zamykasz kolejną bramę
gasisz wszystkie światła
odchodząc bez pożegnania.
Powiedz mi kim będę
kiedy mój czas dobiegnie końca
zasuszoną łzą w kąciku nocy
zagubioną w tłoku zdarzeń
bez początku i bez końca
Edmund Muscar Czynszak, 18 sierpnia 2012
każdy ma swój krzyż
do którego zmierza
kroki stawia równo i dostojnie
w marszu nie próbując przyspieszać
w starej alei dęby rosną wysokie
drocząc się z wiatrem co hula po drodze
marzenia nasze często w deszczu mokną
nieraz bywając jesienią nieraz wiosną
przy drodze stara zmurszała kapliczka stoi
zatrzymaj się na chwilę czasu nie da się dogonić
nie szukaj zbawienia w swoim ocaleniu
nie da się ochronić przed losu spełnieniem
Edmund Muscar Czynszak, 12 sierpnia 2012
Ryszardowi S.
Jestem tylko zwykłym wierszokletą
i nigdy nie pisałem dzieciom
tobie napisze
choć nie wiem czy potrafię
Świat zna wiele bajek
śmiesznych radosnych
choć w życiu
nie zawsze bywa tak samo.
Czytanie jest przygodą wspaniałą
robiąc to wspólnie z tatą lub z mamą
Kiedy zanurzamy się
w niebezpiecznej przygodzie
zawsze w suchym miejscu
stawiając nogę
A przy okazji wiele się dowiesz
że przyjacielem może być także zwierzę
choć to nie jest przecież człowiek
Książka przybliża nas do ludzi
i szybko przestaje nam się nudzić
zwiedzamy inne dziwne kraje
i choć bywa różnie
nigdy nic złego się nam nie stanie
A gdy za oknem nastaje wieczór
bajka nie znika gdzieś w powietrzu
lecz do snu się z nami kładzie
przenosząc nas w krainę marzeń
I z tego mam dla Ciebie
morał prosty
Czytają bajki
świat jest bardziej
kolorowy i radosny
a zimą łatwiej doczekać wiosny
Edmund Muscar Czynszak, 12 sierpnia 2012
Płótno dnia
wymoszczone płatkami śniegu
rok bieg swój skończył
kiedy wszystko się zaczęło
pierwszy krzyk
pierwszy łyk
pierwszy głęboki oddech
Długiej drogi nieznany wątek
z tysiącami chwil jasnych wstążek
historii ze swym
początkiem i końcem
I choć los obiecał
się z tobą nie droczyć
nie raz Cię zasmuci
nieraz zauroczy
A reguły gry
od pokoleń
pozostają te same
kochaj ojca i matkę
szanuj ludzi
nie daj zagonić się pod ścianę
Kochaj życie
i bądź kochanym.
Edmund Muscar Czynszak, 11 sierpnia 2012
Stado czarnych
jak wrony myśli
w szczeliny prozy
mojej codzienności
się wdziera.
Jeszcze to nie zima
a już chłodem trąci,
za pazuchą skrywam
ostatnie ciepłe
wspomnienia
ze szczebiotem
naszych głosów
przechadzających
się lipową aleją.
Woni twego ciała
szybującą nad ziemią
szelest polnych traw
jest naszą spowiedzią.
Dlaczego tak mało
mamy już sobie
dziś do powiedzenia?
Edmund Muscar Czynszak, 11 sierpnia 2012
Wędruję po lesie
a za mną wiatr słowa niesie
marzenia zapodziały
się w kniejach
sklepienie z sosen
poprzestrzelane słońcem
i myśli bez początku
i bez końca
miękki dywan mchu
odgłosy kroków pożera
każdy pień drewna
inne historie zawiera
Czerwony kapturek
już tu się nie błąka
zielony liść dębu
zdobi zbłąkana biedronka
Kiedy nowa fraza
umysł zaprząta
w pajęczynę wiersza
spinam sylaby i zgłoski
zgrzebnym ruchem pająka
myśli przemieniam
w wyraz prosty
Tylko grzyb
skutecznie
przed wzrokiem
moim się chroni
Edmund Muscar Czynszak, 5 sierpnia 2012
Czas mi się zatrzymał
rozum w głosie zatracił
dzień do dnia podobny
lecz słońce świeci inaczej
na południu jak zawsze
kwitną zielone oczy
serce znów przyspiesza
podrygując beztrosko
z ciała zdaje się wyskoczyć
chmury jak co dnia
za krawędzią zmroku znikają
w kałuży tapla się wróbel
swoją sieć zaplata zwinnie
szary jak noc pająk
ty jeszcze mnie nie czujesz
mój cień na twym cieniu się kładzie
chociaż wciąż jest daleka
droga od prawdy do marzeń
wszystko jeszcze
może się zdarzyć
Edmund Muscar Czynszak, 5 sierpnia 2012
jak bardzo mi czasem trzeba
pogodnych oznak twego oddechu
ze szczyptą ciepłej barwy głosu
której zapomnieć nie sposób
jak bardzo mi czasem trzeba
rumianych uśmiechów
których odpryski pozostają
w nadwęglonym życiem sercu
jak bardzo mi czasem potrzeba
odrobiny wieczornej ciszy
kiedy wszystko już było
a wciąż można na coś liczyć
jak bardzo mi czasem trzeba
odrobiny twojego nieba
z gwiezdnym pyłem
marzeń
Edmund Muscar Czynszak, 28 lipca 2012
Za nami już wiele nocy
i kolejny znów świt
bez ciebie
jak ogromna dziura
na wypłowiałym
od deszczu łez niebie
Chciałbym ją zapełnić
swymi marzeniami
lecz czy to możliwe
kiedy taka przestrzeń
pustki dnia
wciąż między nami
Wiruje po przewietrzonej
powierzchni mieszkania
w której wciąż
tak niewiele jest
do zatrzymania
Wychodzę na ulice
by tam poszukać ciebie
w twarzach przechodniów
odnajduje jednak tylko
inne nieznane mi cienie
Obdarzony uśmiechami
udawanej szczęśliwość
w której nic nie jest proste
choć czasem bywa łatwiej
Nic nie jest wstanie
zastąpi mi Ciebie
w której tylko słowo
miłość świeci
naturalnym blaskiem
Edmund Muscar Czynszak, 28 lipca 2012
Coraz dalej mi do Ciebie
nikt na mój telefon nie czeka
posłane kiedyś kwiaty
dawno w wazonie
twym już zwiędły
nawet w snach przestałaś
mnie odwiedzać
Coraz dalej mi do Ciebie
a jeszcze wczoraj szczelnie
wypełniałaś każde chwile
byłaś przymnie, kiedy do lotu
z pegazem się wznosiłem
byłaś, kiedy smutkiem broczyłem
Coraz dalej mi do Ciebie
choć myśli wciąż trwają
wciąż po twojej stronie
kiedy na mnie czekałaś
za słonecznym uśmiechem
cukierkowym pogodnym głosem
namaszczałaś znużone
losem skronie
Powiedz, co się stało
że już tak daleko
jest Ci do mnie?
Czy to tylko był sen?
a tobie daleko
już do mnie
Edmund Muscar Czynszak, 8 lipca 2012
Czas, który przelewa się
przez ocean zdarzeń
napotyka na zaporę
ludzkich ułomności
W pochodzie dni i miesięcy
ustawiają się wszystkie
wytarte życiem twarze
niespełnione jeszcze marzenia
pod grzebieniem bron ciężko
oddycha zmęczona upałem ziemia
Objuczony bagażem
złych i dobrych doświadczeń
uparcie trwam w miejscu
mego przeznaczenia
zahipnotyzowany
wymyślonym celem
Zaczynam dotykać
krawędzi zachodzącego słońca
historii świata którego
jestem fragmentem
wyschniętym źdźbłem trawy
pod pułapem nieba
ze słowem poczętym
Edmund Muscar Czynszak, 1 lipca 2012
Ogród z krzewami jaśminu
rozpoczyna wakacyjny obrazek
na rabacie między różami
rozpycha się oset
a wokół błękit
wiatrem podszyty
podkreślony lotem motyli
lądujących na krzewach budleja
A w rogu kwiat paproci
za kurtyną tajemnicy ukryty
a na korze drzewa mały
przystanął meloman pajączek
co śpiew ptaków zdaje się słyszeć
Poletko nieba z tysiącem
gwiezdnych rubinów
na dachu świata rozlanych
wciąż niezmiennie
pięknych tak samo
Wszystko w złoconej
słońcem ramie
jak obraz z moich marzeń
Edmund Muscar Czynszak, 24 czerwca 2012
Po wielu krokach do przodu
ponownie wracam w stronę
gdzie przesiąknięty samotnością
siadałem w cieniu dzikiej gruszy
skwapliwie przechwytując każdy
odprysk słońca
Nie spełniając
pokładanych we mnie nadziei
jestem jak złota rybka
niepotrafiąca spełnić
żadnego z życzeń
Wątłym płomieniem
tlącym się podczas
kolejnego rodzącego się dnia
na porowatej płaszczyźnie ciszy
tkwię tam gdzie
nie powinno mnie nie być
na pogranicze dwóch światów
wymyślonych cieni
gdzie wszystko
zdaje się tylko milczeniem
Edmund Muscar Czynszak, 17 czerwca 2012
Życie bywa bajką
często niespełnioną
najczęściej jest szarą chwilą
które w pogodne piórka się stroi
by szybko wnet przeminąć
przechodząc gdzieś obok
albo drugą stroną
do sedna prawdy
dossać się próbuję
czasem się poparzę
to znów lekko pokłuję
na rozstaju stając
jeszcze się rozglądam
błądząc po omacku
czasem miłość spotkam
to znowu z zaczadzenia
w wiry losu się wplatam
a droga przebyta
rysy pozostawia
z nieuchronnym bólem
los mnie obłaskawia
i choć krok się gubi
znużenie ogarnia
nic mnie od niego
nie powstrzymuje
ani nie odstrasza
pogodzony z wyrokiem
zamkniętym
w genetycznym kodzie
gdzie skryta cała prawda
o mnie i o tobie
Edmund Muscar Czynszak, 16 czerwca 2012
W zwierciadle nieba
przeglądają się dawne marzenia.
Na telebimie wspomnień
powtarzane stare sekwencje zdarzeń
ty zagubiona na parkowej ławce
zdania długie jak upalne wieczory.
Jak wiele mieliśmy sobie
wówczas do powiedzenia?
Z bagażem doświadczeń
dźwiganych mozolnie we dwoje,
małe ciche stacyjki
i torba podróżna
pozostawiona w ostatnim wagonie.
Dziś pozostał w ręku wilczy bilet
z bezsenną nocą i snem niedokończonym.
Edmund Muscar Czynszak, 10 czerwca 2012
Rzeka przenośne zwierciadło
moich wiecznych odpływów
pęczniejąca w porze wiosennych roztopów
topniejąca w ciepłe lipcowe wieczory
metamorfozo ducha
magnes kapryśnej pogody.
Rzeka z zapisanym gwarem tartaków
zagubionym w leśnej kniei,
z gromadą dzikiego ptactwa w szuwarach
ludźmi co zasiedlali gąszcz torfowego lasu
codzienne sprawy co w czasie umknęły.
Rzeko z wyrytym w pamięci
jak na drewnianej beli
zapisanym znakiem piły tartacznej.
Rzeko, jakich wiele
lecz taką jak ty
jest tylko pod Pilskim niebem.
Edmund Muscar Czynszak, 3 czerwca 2012
Kiedy odejdę nic nie pozostawię
Posępne na niebie obłoki
Słońce odbite w stawie
Zapach zwiędłych liści w ogrodzie
Chryzantem wybuchających o wschodzie
Kiedy odejdę nic się nie zmieni
Stare odzienie na inne wymienisz
Słowa już ograne zastąpisz nowymi
Imię zapisane na piasku
Wiatr popiołem czasu pokryje
Pozostanie tylko
niedokończone zdanie
w talizmanie wspomnień
zawieszonym po błękitnej stronie nieba.
Edmund Muscar Czynszak, 2 czerwca 2012
Miejsce kościoła św. Janów
nic już nie jest tu tak samo.
W strzelistej bryle hotelu
słońce odbija się bez celu
to, co było pamięta nie wielu.
Budynek ze sterczącymi
jak połamane kości murami
z okopconymi oczodołami,
pełne trwogi i strachu
pozostający bez dachu.
Zastygła scena z pożółkłej fotografii
nikt przypomnieć sobie nie potrafi.
W szkicowanym słowem obrazie
delikatną kreską prawdę,
gorzką dopowiem.
Większą sztuką od budowania
jest sztuka swej historii.
Niezapominania
Edmund Muscar Czynszak, 27 maja 2012
Życie co bywa bajką
często niespełnioną
najczęściej jest szarą chwilą
które w pogodne piórka się stroi
by szybko wnet przeminąć
przechodząc gdzieś obok
albo drugą stroną
do sedna miąższu
jego prawdy
dossać się próbuję
czasem się poparzę
to znów lekko pokłuję
na rozstaju stając
jeszcze się rozglądam
błądząc po omacku
czasem miłość napotkam
to znowu z zaczadzenia
w wiry losu się wplątam
a droga przebyta
rysy pozostawia
z nieuchronnym bólem
los mnie obłaskawia
i choć krok się gubi
znużenie ogarnia
nic mnie od niego
nie powstrzymuje
ani nie odstrasza
pogodzony z wyrokiem zamkniętym
w genetycznym kodzie
gdzie skryta cała prawda
o mnie i o tobie
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek
13 maja 2024
PozostałośćArsis