Carrie, 30 august 2010
(pod sufitem zawisła nawałnica)
od kilku dni gwałtowny kontakt ze mną
jak z prądem - nie jest bezpieczny
za dużo cieczy
zupa zbyt słona a spód od ciasta
miał być brązowy nie czarny
pobłażliwie spuszczasz głowę
znowu opróżniając śmieci
z samych tamponów
staram się ale z hormonami niczym
z potopem do tej pory prawie nikt
nie wygrał a na arkę nasze m-3
się nie zanosi
rozpłaszczasz rękę zastępując
termofor ociepla podbrzusze
na piątce - pamiętasz
gotowe na wszystko
wtulasz się
niebieska piżama
w misie
bez sprzeciwu wiesz dobrze
dzisiaj robisz to sam
Carrie, 15 february 2011
słowem podnieść z ulicy
suchy kawałek chleba potem namoczyć
w drugim człowieku i włożyć do ust kolejny
bagaż doświadczeń
przegryźć czerstwe przepraszam
na ścianie krwią wymazać prosbę
o następne zbawienie
bez mesjasza
Carrie, 7 september 2010
zaczęłam od dietetyka
kilo owoców cytrusowych
i wyroby słodko-kakaowe
tyle że w spożywczym
na rogu
asortyment wybrakowany
banany sprzedają bez
serotoniny a czekolada nie wie
z czym je się magnez
poszukam dalej
w księgarni parę książek
sekret o potędze podświadomości
może jestem za głupia a może
realizm zbytnio zakorzenił się
w głowie raczej to nie dla mnie
panie doktorze mam problem
w odpowiedzi garść tabletek
i terapia grupowa
rozregulowały mi okres a w sali
nie wykrztuszę ani słowa
mojego kota przyślę jest bardziej
cywilizowany ode mnie
poddaję się
wasze wskazówki głęboko
zagnieździły się w części ciała
na cztery litery
z odpływu ciągle wybieram
więcej włosów a po strukturze
twarzy dalej rzęsi deszcz
trudno
na dzisiaj kończę
jutro też jest dzień
chyba
Carrie, 25 august 2011
kościelna dzwonnica wybiła południe
To już czas
garścią złotych monet nasycić głód
Nie mamy kolejnej kozy
może to i lepiej - następnej śmierci by już nie zniosła
w dłoniach puchną uszy
nieprzyzwyczajone do pustki na małżowinach
Teraz nie musisz żebrać i wdzięczyć się jak ladacznica
Jest garbaty i kuleje - w ustach wyczuwa zgniliznę
mimowolnie przywdziewa welon
Karty nie są antidotum na przeznaczenie
na placu koło kościoła wzrasta rusztowanie
gdy w powietrzu krzepnie krew a sługa boży wiąże ludziom ręce
Carrie, 11 august 2010
nakłuję cię chwilą.
to odurzony sen
na parę spełnionych marzeń.
zaufaj.
nie rozchlapie czerwieni.
zagęszczę jedynie obszary
pomiędzy.
teraz już nie boli.
uśmiechnij się
słońce zaczęło być hiacyntowe.
Carrie, 4 october 2010
mówienie bez ogródek to życie
ciężkiego kalibru
można przypadkiem nadepnąć
na czyjeś pole minowe i wylecieć
z hukiem
a potem jak zużyty granat w okopach
dopalić się bezgłośnie
dlatego obecnie coraz częściej
nabieram w słowa garść
zastanowienia
Carrie, 10 august 2010
ciało jest jak kurz zdmuchiwany
wiatrem.retrospekcja słów
z pamięci.
nazywaj to teraz łatwowiernością
ale nie okazałeś się zbawieniem
a ja nie miałam na imię Magdalena.
marznę.niczym wtedy przy schodach
na stojąco.gdy mieliłam w ustach
za siedem plików rozdartych banknotów
każdy kęs judaszowych wyrazów,
a złudzenie nabrzmiewało jak
łechtaczka drażniona przez
moment jedynie w godzinach
okołonocnych.
na pustej kopercie zanim
wetkniesz ją głębiej, przeczytaj
u dołu wiadomość :
kochałam cię na zawsze
które skończyło się
wczoraj wieczorem
Carrie, 21 january 2011
po kolei odpadają im skrzydła
jak spróchniałe łyko w stuletnim drzewie
potem drętwieją stopy i rozrywają szaty
nić po nitce więdną niczym kwiaty
w zatrutej ziemi której zabrakło wilgoci
osuwają się samotnie pod powierzchnię
snów i po cichu we mgle przechadza
się śmierć
Carrie, 16 february 2011
krwią ludzkich rąk bez podziałów
polski alfabet zna więcej słów niż
tylko a łamane przez b i zero
odwiedzin przy opustoszałych nagrobkach
transfuzje wiary w kilku bogów
i niezliczone zakończenia świata
następne galaktyki człowieczych przemian
wody w wina
Carrie, 31 august 2010
w pustawym barze nie przypominasz amanta,
z łysiejącą czupryną w ciąży spożywczej.
odzienie dość specyficzne - podejrzewam
że nawet w latach 70 nie byłoby na czasie.
po piątym głębszym patrzysz łapczywie.
mi również zbyt wiele brakuje : kilka kilogramów
za dużo, krzywe zęby i perkaty nos.
na ulicy gwizdali za mną jedynie gdy wyszłam
z psem na spacer - też niezbyt urodziwym
ale merdał pociesznie ogonem.
podchodzę.do stracenia parę godzin z głowy.
z tym opróżnionym kieliszkiem niewiele
zrobisz - ile można obracać szklankę ?
pospiesz się. na tyle za barem.
będziemy się pieprzyć.
byle prędzej.
póki jeszcze nie wytrzeźwieliśmy.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma