Carrie, 25 september 2010
znam nieco słów
zużytych przekleństw
i zmechaconych metafor
często noszę
gołębi sweter - dziurawy
do cygańskich kolczyków
wyjętych z pudełka o nazwie
innej bajki
wypowiadam kilka zdań
dobitnie za dużo
choć powinnam naostrzyć
nóż i przyciąć język
o niepokorny koniec
odbieram wskazówki
od zawsze
że muszę zaokrąglić krawędzie
i trochę się dopasować
by wzbogacić sobą całokształt
ale jestem lekko
przygłucha na jedno ucho
a świat potrzebuje paru wariatów
Carrie, 30 january 2011
mówiłeś że będziesz uważał
nasza codzienność poskładana
grosz do grosza przesypuje
się leniwie poprzez palce
to tylko minuta co potrwa
o czternaście dłużej lub
może trzy razy więcej
a potem wyjdziesz trzaskając
drzwiami i pójdziesz chrapać
na swojej kołdrze
jeszcze chwila i kolejny raz
trzeba przerabiać sukienki
a piersi nie mieszczą się
w dłoniach
wiesz że nie potrafię się złościć
po prostu wtedy wychodzisz
Carrie, 18 march 2011
wieczory zagęszczają się ciszą.
nie rozsuwa już zasłon.on odszedł.
ten dzień.ten sen.i ta miłość przeżyta
na papierze.legła w koszu.
od nowa przelicza obgryzione paznokcie.
księżyc przeżuwa gwiazdy.noce wypluwa ciemnością.
niebo zastyga w bezruchu.patrzy.
zielone migdały wypływają gęstym wersem.
Carrie, 14 september 2013
wpuszczam do nozdrzy ciszę. bezkres dni
tak odmiennych od zwykłego kłamstwa.
teraz mogę się zgodzić - prawdy wyrastają powoli
na językach a jeszcze wolniej w myślach.
dochodząc do końca przystaję, w namiastkach chwil
uczę się czekać - między słowami, gdzie dotąd ciężko było
postawić kropkę. w znakach zapytania buduję przyszłość
już pozbawioną lęku, gdy teraźniejszość trzymam mocno w garści.
z palcem na ustach dojrzewam cierpliwie
a nowe życie wyłania się za horyzontem.
Carrie, 30 august 2010
może kiedyś
w dłoniach pokruszę zmierzch
nauczę się kochać
przy dziennym świetle
i wmówię sobie że błękit
to mój wymarzony kolor
potem
wyjdę i zapoznam świat
kupię czerwone szpilki
jedwabne pończochy
i w końcu
znajdę idealną sukienkę
w moim rozmiarze
winem zapiję rozsądek
nawet zacznę wierzyć
że miłość na jedną noc
nie zawsze bywa grzechem
może kiedyś
zastąpię boga i napiszę
od nowa swój życiorys
może kiedyś
na razie idę spać
Carrie, 29 august 2010
dziesiąta trzydzieści.wieczór.dawno wystygła
kolacja.powoli dopala się druga świeca woskiem
ornamentując obrus.House przestał mnie uwodzić
cynizmem. wolałabym z kimś innym zagrać w doktora.
leniwie zsuwam spódnicę.prześcieradłem gładząc
nierówności na udach.słyszę.skrzypienie drzwi
do klatki schodowej.rozgrzewam się.nie to nie ty.
ty tupiesz. pewnie to sąsiad z naprzeciwka.
zdejmuje buty.czarne na szpilkach.lubiłeś
kiedy wbijałam ci je w pośladki szczytując.
drżę.wiatr przez uchylone okno ciekawsko
zagląda mi między nogi.to nie dla niego.
rozpinam haftki.po sutkach falują włosy.
oczy mam wielkie niczym małe dziecko
w sklepie ze słodyczami.na czerwone usta
samoistnie wypływa uśmiech.
dźwięk klucza w zamku. odwracam się.
trzęsącym głosem szepczę.
kochanie dzisiaj chcę to zrobić
jak jaskiniowcy
Carrie, 17 february 2011
spuszczonymi oczami
popatrzeć na stopy one tak wiele mówią
o człowieku brudne i wrośnięte paznokcie na polach
ugniatają ziemię w szarej koszuli łuskają ziarna
przy domykającym się słońcu
niebo okrywa przeszłość
kilka grzechów rozpatrzy jutro
Carrie, 8 january 2013
rzekła do siebie w myślach, mijając ostatni konfesjonał.
nigdy nie narodziłeś chleba. dwudziestoczteroletniej walki
z samym sobą nie da się zażegnać corocznym
wyczekiwaniem na pierwszą gwiazdkę.
umywam ręce ze złota z czasów pierwszej komunii,
nie miało nic wspólnego z wartościowym kruszcem.
tombak zanurzony w nieczystościach. kadzidło dusi,
przy astmie jest za gęste – zatyka nozdrza
i skleja podniebienie.
każdy dzień odkrywa więcej korzyści.
pozdejmowane obrazy ze ścian i mniej kurzu.
z sentymentu ostała się jedna doniczka przy oknie.
pamiętam jak dziś. „w domach z kwiatami na parapecie
muszą mieszkać dobrzy ludzie”.dla świętego spokoju
nadal zachowuje pozory.
to nie tak, że nie próbowałam.znam na pamięć:
„błogosławieni ci pełni wątpliwości”.
ale trzeba być dzieckiem,aby otrzymać bilet
do disneylandu. a dziecku wraz z wiekiem na nowo
wstawiono wyłupane oczy. powoli podniosło się
z klęczek i nauczyło soczyście kląć.
już dorosłe trzyma w portfelu dziesiątek z paciorków.
prezent z czasów, gdy jeszcze nikt nie upadł
tak boleśnie, aby nie móc się podnieść. przed oczami
pudełka pełne rozmytych obrazów.
a nie wystarczyłoby ściany na wszystkie gwoździe.
Carrie, 21 january 2013
między wargi wsuwam słowa. czerwoną szminką
pogrubiając nagłówek. treścią gryzę, podkreślam.
przestałam się wahać po ostatnim zbliżeniu ust.
stałam się odważniejsza. nie stronię od epitetów,
stanowczo rozpoczynam kolejne wątki. akapity
budują napięcie, gdy czas jak listonosz podbiega szybciej.
rozrywasz skrępowane ramiona. po natłoku słów
na języku, na pierwszy plan wysuwa się milczenie.
powinnam się martwić? wręcz przeciwnie.
niedopowiedzeniem pragniesz mnie bardziej.
Carrie, 5 february 2011
jedenaście lat to wystarczająco
aby poprawnie nakreślić ostatnią literę
alfabetu greckiego ?
doświadczenie łamane przez
do zobaczenia
nigdy
sprawdzian z logiki zdany
jednym punktem do tyłu plus
nie-za-poznane ułamki zachowania
bezpieczeństwa
wystarczająco by pobiec za piłką
i na schodach w dół pocałować
śmierć na dobranoc
...
przy piwnicy pachnie kawałkami
dziecka. nie otwieraj lodówki
jest jak kostnica niedomknięta
obok skrzynki z narzędziami zbrodni.
nie do-budź się jeszcze
po drugiej stronie ulicy oczy
na ścianie znaczą mordercę.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
14 may 2024
1405wiesiek
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
1305wiesiek
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma