Quercus | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (1) Wydarzenia (1) Forum (21) Poezja (49) Proza (7) Fotografia (5) Grafika (20) |
Quercus, 13 grudnia 2011
bo poeta
stukot kopyt
odda prawdziwiej
niż sam koń
bo jak wzrok
to arcymglisty
stalowosmutny
nigdy mętny
poeta nie utyka
on rysuje chodnik
wiecznym piórem
skrzydła
bo jak łza
to krwawa
spod cierniowej
korony
poeta nie upada
on doświadcza
ziarnistego chłodu
bruku
bo jak dupa
to ze spiżu
Quercus, 12 sierpnia 2011
z młodego poety
"majestat nieba spijam łapczywie
chciwym spojrzeniem
w korowód zmysłów wtłaczam niezdarnie
cynizm istnienia
gorącą myślą zanurzam umysł
w nierozpoznane
marzę by został, jak pomnik, po mnie
duchowy testament"
ze starego poety
"bo poezja jest wtedy
gdy lampa stolik szklanka
i ściany tłuste od potu
gdy fałszywa pieśń
zagra na strunach żył
poezja jest chwastem
na drodze i wybitą szybą
egzemą na szyi
bolącym odciskiem"
prawda
jak zwykle
między wierszami
Quercus, 29 listopada 2010
oddech
odbija się piłką
w blaszanej klatce
karpi rytm
świeci srebrą łuską
język w smaku
również jakby
metaliczny
Quercus, 6 marca 2012
kolejną czarną kawę dopijam już
i mamię Cię bajkami z dalekich ziem i mórz
a na każdym kroku dogania mnie blues
tysiące masek, setki sztucznych póz
widzę, gdy przemykam ulicami jak tchórz
a na każdym kroku dogania mnie blues
rozbite lustro, to będzie siedem lat
gdy szukam wśród odłamków tych szczęśliwych dat
i ciągle przed oczami wśród ciemnych barw świat
ktoś mądry powiedział, że jest smuga cienia
gdy człowiek ją przekroczy na zawsze się zmienia
i nie ma już wspomnień, jest aura milczenia
a ja nie wiedząc nic o smugi istnieniu
zamknięty w niefortunnym męskim wcieleniu
od urodzenia podążam w życia cieniu
Quercus, 31 maja 2012
Ja wchodzę
poezja jest
po prostu
wyjściem
ewakuacyjnym
z rzeczywistości
zwanej życiem
***
wiersz napisany przez publiczność
- uczestników I Warszawskiego Jamu Poetyckiego
Quercus, 24 lutego 2012
ja barbarzyńca wchodzę do ogrodu
uczysz mnie detali tych słonecznych fasad
śladami ornamentów podążam wnikliwie
szukając złotych podziałów zasad
ja barbarzyńca wplatam pajęczyny
sklepień wysmukłych między moje palce
ja barbarzyńca chociaż nie jedyny
sam naprzeciw Ciebie w tej nierównej walce
biegłość barbarzyńcy zawsze jest w destrukcji
ja podkute buty noce bez poranków
nikłe ślady mojej z Tobą obecności
kalendarza karty, opróżnione szklanki
"Kim był barbarzyńca?" jeśli ktoś zapyta
ty odpowiesz zdaniem jednym, bardzo prostym
"Barbarzyńca w życiu to jest taki człowiek
co zaciera szlaki oraz pali mosty."
Quercus, 10 lutego 2012
kruchy lód na ulicach
potłuczone zwierciadła
siedem zim nieszczęść
Quercus, 5 grudnia 2011
z braku tlenu
wszystkie myśli
są sine
idziesz boso
mrówki na stopach
suną walcem potoczystym
Quercus, 1 stycznia 2012
A. Bursie
więc wyjdę Ci naprzeciw krokiem potoczystym
a słowa będą kuleć rytmem barokowym
wzrok wolno będzie gasł, stalowoszary, mglisty
w tercyny pomieszczeniu kruchym, mahoniowym
na sinym filcu nocy wyznaczę konstelacje
żółtawe światła okien nieśmiało ręką zrzucę
butelki teleskopem przed siebie cisnę z gracją
mieszczańskim konwenansom z radością łeb ukrócę
odrzucę ciężar lenna współczesnym ziemskim cechom
wypluję z ust pośpiesznie uwiędłych kwiatów słowa
w kałużach tłustych ulic utopię nieme echo
poezji skrzydła złożę i w płaszcza poły schowam
i idę już powoli z tej niemej w noc wyprawy
oddechu krótki takt rytmicznie życie skraca
kolejny to już raz, mój jasny świt łaskawy
pogania mnie bym w ciemność, śladami spleenu wracał
Quercus, 3 lutego 2012
Wytłumacz mi po co, co mi się dzieje
z kryjówek bezpiecznych schodzę w transzeje.
Dlaczego myśli pogodne, wciąż wierne
tłukę spiżowym pogardy berłem?
W jakim to celu zdobywcy butem
garbuję ulice mgłami zasnute?
Czemu te ciemne kości bruku
skrzypią milionem lodowych ukłuć?
Czym zawiniłem, że w barok luster
spoglądam i widzę spojrzenie puste?
Czemu strzelisty gotyk bezsenny
uderza gradem stu iglic wojennych?
Tym zawiniłem, że furią z żelazna
każdą myśl o niej w głowie odtwarzam.
Klęska ma smak, jest cierpka i słona
miast "jesteś ty", jest "była ona".
Quercus, 12 lipca 2012
już księżyc ponuro odbija się w toni
noc duszna, na morzach flauta
a szynkarz zaprasza do swojej gospody
spod znaku mordu i gwałtu
i karzeł paskundny co stoi za barem
już podłe piwo nalewa
a kufel tak brudny, jest istnym koszmarem
i szumią złowrogo drzewa
więc siedzę przybity, a nos mam na kwintę
i sam podłe piwo sączę
wtem ciszę przecina z dna piekieł pytanie
może do pana dołączę?
cień wielki się zbliża, a karzeł się chowa
struktura podobna do góry
to przecież jest babsko, w dodatku ma brodę
i trzęsą się szynku mury
już wilczy wzrok głodny w me ciało się wślepia
i widzę śmiertelny orszak
a z mordu czy gwałtu - wątpliwych atrakcji
już nie wiem kurwa co gorsze
wypadam więc z szynku, zanurzam w czerń nocy
lecz pogoń nie wyruszyła
a rechot złowrogi, co wtedy się rozległ
do dzisiaj mrozi krew w żyłach
już jestem mądrzejszy i od tamtej chwili
po knajpach chadzam z kolegą
w feralną noc ciemną, w szatańskiej gospodzie
Belzebub dopadnie jego
Quercus, 20 czerwca 2012
są jeszcze miejsca gdzie fasady
zdobią cyrkiel i kątownik
a po lasach hasa wyobraźnia
myśliwska ambona - pierwszy Everest
tam na szczycie schodów
sprany dywan zdobiona poręcz
tam więc mieszkała Ona
pierwsze co pamiętam
to zapach kremu do rąk
kocham cię mówiła
a teraz coś namalujemy
gdy gasła to ksiądz płakał
a potem po raz pierwszy użył
słowa poezja w kazaniu
w sensie frekwencyjnym byli wszyscy
nawet Ci z wyrokami
tyle że za kruchtą
podobno jest gdzieś
kapliczka mały Jezusek
jak odejdę znajdziesz go
i postawisz tam odznakę dziadka
chodzę szukam
tyle że ja tę twarz Jezuska
widzę w każdej kałuży
Quercus, 12 marca 2012
jest wieczór park
rzeźby zeszły z piedestałów
i w kuckach grają w kości
mówisz
utrwalę z Tobą szlaki
na tych bieżniach bezsenności
mówisz
kiedy groza
chwycę cię za rękę
kiedy groza
w stronę słońca obrócę
przejdziemy tę drogę
razem będzie krócej
biegnę ci od kości chichoczą
łapię oddech znów podążam sam
tą bezsenną nocą
Quercus, 19 czerwca 2012
jest określony typ ludności wiejskiej
zawodowi żałobnicy
morze wujków w szarych garniturach
i czarnych pogrzebowych butach
jest określona łza co spod powieki
po rumianym policzku spływa
są określone usta co żałobny psalm
któryś za nas cierpiał rany
podaj kotlet schabowy
albo odwrotnie
jest określona ręka co po łopatkach
bez wyczucia klepie
urosłeś
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
29 maja 2024
2905wiesiek
28 maja 2024
w traumieYaro
28 maja 2024
2805wiesiek
28 maja 2024
Szalone dniMarek Gajowniczek
27 maja 2024
tak mało trzeba nam...sam53
27 maja 2024
Stąd do wiecznościJaga
27 maja 2024
Niejasność podążaniaArsis
26 maja 2024
Noc bez świtu, zmierzchSztelak Marcin
26 maja 2024
Serce serc 2024Misiek
25 maja 2024
W kotle burzyMarek Gajowniczek