31 stycznia 2012
Szanta o Grubej Babie
Miałem kiedyś w pewnym porcie jedną grubą babę,
wszystkie krzesła, taborety, były na nią słabe.
Nogi grube jak dwa wiadra, rzyć niczym stodoła,
gdy się śmiała to myślałem, że żubr z puszczy woła.
(ref.)
Gruba babo, gruba babo,
jak przytulasz swoją łapą,
robi mi się słabo.
Kufel cały jednym haustem wypić potrafiła,
całą moją roczną pensję w tydzień przetrawiła.
Pół świniaka zjeść umiała w jednym posiedzeniu,
odór z gęby sakramencki woniał po jedzeniu.
(ref.)
...
We framugi, ościeżnice już się nie mieściła,
kiedy wejść do knajpy chciała bokiem przechodziła.
W żadnym sklepie na jej dupę spódnicy nie było,
całe płótno z mego żagla ledwo wystarczyło.
(ref.)
...
Kiedy siłą mnie ciągneła do białej pościeli,
ja ratując się musiałem, użyć stu forteli.
Jak już unik z mojej strony nie pomagał żaden,
moja męskość wywieszała smętną białą flagę.
(ref.)
...
W morze zabrać ją się bałem, łódka nie wytrzyma,
Baba Gruba tępą złością już się na mnie zżyma.
Więc wypłyneliśmy z rana, ugiąć się musiałem,
stukilowej Grubej Baby rozjuszać nie chciałem
(ref.)
...
Z Grubą Babą na pokładzie buja niczym w szkwale,
przecież jej zabierać w morze ja nie chciałem wcale.
Łódź mi Baba zatopiła, sama nie utonie,
W brzuchu więcej ma powietrza niż w wielkim balonie.
(ref.)
...
Tak dryfuje dziś na morzach, wolno niczym boja,
słuchaj chłopie, Baby Grube to niedola Twoja!!! X 2
27 kwietnia 2025
Marek Gajowniczek
27 kwietnia 2025
sam53
27 kwietnia 2025
Yaro
27 kwietnia 2025
violetta
27 kwietnia 2025
Misiek
27 kwietnia 2025
drachma
26 kwietnia 2025
sam53
26 kwietnia 2025
Eva T.
26 kwietnia 2025
dobrosław77
26 kwietnia 2025
Marcin Olszewski