16 sierpnia 2013
Paradoks niemoc
siedzę tu, ślęczę
napisać cokolwiek
nic się nie łączy
choć idę słowotokiem
synapsy pobudzone
gotowe kreślić literek
w umyśle was miliony
a nie mogę sklecić w jeden
już kolejna próba
skończona pierwsza strofa
początek drugiej, jednak
alfabet gdzieś się schował
i znowuż bezsilności niemoc
nadzieje we mnie giną
pragnę liryka uwarzyć
a z duszy wyrwane ogniwo
ta magiczna przypadłość
co pozwala twórcom grzeszyć
odebrana, więc jak tutaj
słowu oddawać pietyzm?
to tak, gdyby kowalowi
młot odebrać jego własen
jak ma kowalić?
skoro palenisko gaśnie
a gdyby Bogu
potęgę odebrać boską
zespoił jakby Ziemię?
i ten wokół kosmos?
z wyzuty treści jestem
pozbawion weny
choroby kulminatum
twórczy wnęter’ yzm
to całe tutaj
paradoksem jest
niby pozbawione idee
a powstał wiersz
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga