Colett, 23 maja 2011
mówią że nie ma w tym nic złego
gdy wiosną głowa błądzi w chmurach
na przekór sobie dobrze wiedząc
kim jest don juan
że mieć nie może przecież wpływu
to słowo które dziś przeżytkiem
gdy adresatką jedna z brzydul
z listy zdobyte
że nie przeszkadza gdy migdały
wciąż błękitnieją pośród spojrzeń
czasem jesiennych i dojrzałych
nie zawsze mądrze
mówią że nie ma w tym nic złego
lecz tak ci myśleć nie pozwolę
chociaż nie jestem pierwszą ewą
odegram rolę
Colett, 6 sierpnia 2011
uzależniona od mniej ważnych
i tych wpisanych w kalendarze
popełniam błędy tak jak każdy
szukając wpływu na bieg zdarzeń
czasem przeganiam słowem równik
a innym razem brak pewności
zamyka usta nim obudzisz
świadomość która każe wątpić
gdy w miodzie kroplą dziegciu skosztuj
choć w dłoniach mają się konwalie
na ławę albo prosto z mostu
przychodzi jakoś tak zwyczajnie
nie jestem święta – nie zaprzeczam
znając tych którzy jednak twierdzą
że to akurat jest zaleta
chociaż się zwierzam tylko wierszom
Colett, 28 stycznia 2011
mówisz że można jeszcze wierszem
choć postawiło kropkę życie
że horyzonty skrywa szersze
choć w zwrotkach tłoczno od przemyśleń
porozmawiajmy zatem proszę
popełnić zechciej kilka wersów
twoją powagę zmienić w psotę
potrafię tak jak tęczę w deszczu
że chciałeś miękko jeszcze wczoraj
zaakcentować koniec zdania
nie zrozumiałam biedna głowa
musisz wybaczyć bo sprzątałam
kurze strzepnęłam z najwcześniejszych
tych w których warkocz lśnił od jaskrów
i z tych wśród których grały świerszcze
gdy pióro nocą po omacku
mówisz że można jeszcze wierszem
że się wśród zwrotek rozuśmiecham
więc nie obiecuj budząc dreszcze
żądam rewanżu nie każ czekać
Colett, 10 maja 2014
Jeszcze z jarzębin można korale,
jeszcze się kasztan wśród traw ukrywa,
żuki w stokrotkach mają zabawę,
jesień jak żywa.
Jeszcze zielono w myślach i słowach.
za babim latem biegną spojrzenia,
sarna za sarną mknie długonoga,
dojrzewa ziemia.
Jeszcze się kolcom róże wzbraniają
przed przymrozkami, gdy uczuć braknie
chociaż kolory były wykładnią
na przekór prawdzie.
Jeszcze się snują plany zawiłe
z palcem po mapie, tamta rozmowa
jednak nadeszła, jeśli na chwilę,
nie czas żałować.
Colett, 5 lutego 2012
na oko dzisiaj nie potrafię
wszędzie daleko jakby pusto
najbliższe sprawy pełne napięć
powietrza też za wiele uszło
to co widziane przez przymknięte
lub jeszcze wczoraj na różowo
teraz niechciane wręcz natrętnie
jawi się ścieżką przełajową
nagle za ciasno wszystko bliżej
chociaż niedawno chciane właśnie
teraz jaskrawe migotliwe
i coraz dalej mi do zaśnięć
na jedno oko nie potrafię
być może jutro dodam złudzeń
choć w kalendarzu niewyraźnie
nie chcę oglądać cię przez cudze
Colett, 17 września 2011
Wszystko mi jedno, skoro ludzkim
gestem każdego jedną miarą
określić można, choć wskazówki
pędzą w nieznaną.
To niepoważne, kiedy słowo
miast zyskać traci na znaczeniu
a sprawy od lat jednakowo
mkną ku błędnemu.
Nie chcę gdy trzeba, choć na przyszłość
będą potrzebne szkła różowe,
bo los sprzed nosa szczęście gwizdnął
wcześniej o dobę.
A gdy rozsądek na słomiance
kwitnie do dzisiaj sąsiadowi,
dyskusje toczę nic nie warte
by niepokoić.
I tylko czasem, gdy cię nie ma,
odpuszczam sobie wszystkie grzechy,
aby w kolejnej z piekła - nieba
zabrakło przerwy.
Colett, 17 września 2011
pisanie drobnym nie wychodzi
powstają zawsze nazbyt długie
gotowe wagą słowa grozić
gdy ciążą cugle
potrafią wtedy zabrzmieć mocniej
choć dzban bez wody nie wytrzyma
z urwanym uchem nim samotnię
odmieni klimat
i nie pomogą rwane w rytmie
wróżb przywołanych z piątej klasy
listki akacji – iskra zniknie
nie płonąc własnym
ale jeżeli na zakręcie
czeka mnie zbieg okoliczności
wszelki wypadek biorę chętnie
niech w końcu olśni
Colett, 27 października 2012
.
zanim wszystko już zostało powiedziane
drink (bo trema) szybkim haustem zgasił płomień
noc żegnała srebrną łuną - szedł poranek
gdy autora sen rozłożył po przedmowie
cytowane raz w całości raz fragmentem
niosły słowa chęć do płaczu lub do śmiechu
były brawa i toasty na zachętę
dając światło w tym wyścigu ku zwycięstwu
bzu białego który zdobił każdy stolik
woń budziła w każdej pani słodkie dreszcze
zaś panowie ukrywali w każdej dłoni
bukieciki konwalijek drżące deszczem
jedno tylko miejsca wcale mieć nie chciało
choć się snuła zgodnie z planem przedstawienia
myśl przewodnia o poecie co niestałość
wzniósł na podest przez tworzenie w urojeniach
Colett, 24 grudnia 2012
w piekle dzisiaj świąteczniej, rodzinniej
dla sikorek odkładasz słoninę
a miauczącym włóczęgom dla smaku
spod bigosu podrzucasz okrawków
w kuchni tańczy pod garnkiem już ogień
i mniej jakby ja sobie ty sobie
dobroć budzi się nawet w diablętach
gdy uśmiechem godzina muśnięta
sprawy dzieją się dziwne niezmiernie
pomoc zjawia się kiedy w potrzebie
jedno z drugim przeciwko trzeciemu
jak z obrazem i dziadem ty przemów
znika zmarszczka co lwa ma w genezie
lampki z drzewka mrugają zawzięcie
do rodzynek skąpanych w serniku
gdy za oknem ta pierwsza po cichu
w piekle dzisiaj świąteczniej, rodzinniej
chociaż tutaj nieprędko ktoś milknie
chwila staje się inna niż wszystkie
gdy kolędą otulasz kołyskę
Colett, 24 września 2011
odwiedziło mnie dziś babie lato
sprawę mam – rzekło – chodź pogadamy
wciąż się snuję podpowiedz czy warto
plątać włosy gdy inne mam plany
tyle ławek akacji szelestem
otulanych odwiedzam wieczorem
pąki kwiatów przed snem aby jeszcze
bardziej były o zmierzchu wytworne
zatrzymuje mój obraz błysk fleszy
lekkim pędzlem powiewam z akwarel
niczym matki natury znak pierwszy
że wśród liści purpury przepadnę
i co dalej – spytało znużone
gdy wiatr cicho uleciał w ogrody
- bom zbyt wątłe na uczuć barometr
lecz pomogę gdy drwa w ogień włożysz
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
17 maja 2024
1705wiesiek
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
1505wiesiek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek