11 października 2014
Natka
Pytam się kierownika w pracy, czy posypać mu makaron natką i czy w ogóle lubi natkę. Chciałem być zwyczajnie miły, czasem mi się zdarza. Zamówił sobie na obiad makaron z kurczakiem i warzywami, a na drugie danie kotleta schabowego. Mówi, że najbardziej to lubi lizać cipkę swojej żonie, ale jak nie ma żony to wtedy najbardziej lubi natkę. Oparzyłem sobie rękę tłuszczem, nie wiem po co to powiedział? Chciał się ze mną zintegrować, czy co? Chciał zagrać fajniejszego niż jest w rzeczywistości? Pokląć jak facet z facetem? Oczywiście apteczka jest pusta. Dzisiaj jest pusta, wczoraj była pusta i jutro też będzie pusta. Panie kierowniku pan kupi w końcu ten panhenol na oparzenia, ja rozumiem, że oszczędzamy na wszystkim, ale ile można szczać na rękę. Zdaje sobie pan sprawę z tego, że będę dzisiaj robił jeszcze panu kotleta? On taki fajny myśli że jest, że niby te teksty, które wysypuje z rękawa mają go bardziej w tym przekonaniu utwierdzić. Ile to trzeba mieć w sobie zaparcia, żeby się tak oszukiwać. I wszystko zawsze musi być oczywiście odnoszone do tego prymitywnego związku z genitaliami. Jego zmienniczka też nie jest lepsza, potrafi przy obiedzie opowiedzieć o swoim okresie albo o innej przygodzie związanej ze swoją pizdą. Przecież ja tego nie potrzebuję słuchać. I znowu muszę sobie obszczać rękę, bo przecież jak tamten się po coś ruszy to można czekać miesiącami.
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek
13 maja 2024
1305wiesiek
13 maja 2024
PozostałośćArsis
12 maja 2024
Podróże bliskie i dalekieMelancthe
12 maja 2024
GniazdkoMelancthe
11 maja 2024
AntydepresantyMarek Gajowniczek
11 maja 2024
Przybycie niewiadomegoArsis
11 maja 2024
Chleb Diogénēsa CynikaVoyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky