10 października 2014
Surfowanie
Przed operacją miałem obawy, a jak zobaczyłem tego lekarza kurdupla to już całkiem. Ta włochata noga, którą mieli mi przyszyć wydawała się dziwnie podobna do krowiej, a oni z kurduplem na czele niezłym cyrkiem Zalewskim, albo tym drugim co zapomniałem nazwy. Mały wyciągnął skalpel. Zaraz, kurwa, mówię do niego, nie uśpicie mnie nawet? A po co?, przecież to nie powinno boleć, odpowiada z lekkim cmoknięciem, jakby mu coś zalegało na dziąsłach i chciałby się tego natychmiast pozbyć. A zresztą nie ma środka do usypiania, bo szpital jest na skraju bankructwa. Chciałem zwiać, ale skalpel zagłębił się już w mojej nodze. To chyba nie ta noga, mówię do niego. Oj, przepraszam, zamyśliłem się. Klepnął siostrę w tyłek, aż fala poszła i nie jeden surfer w tym momencie na taką falę by chętnie wskoczył. Siostra nakleiła mi plaster na rozcięte miejsce, ale krew dalej się sączyła. Nie macie nici chirurgicznej?, pytam. Przecież mówiłem panu, że nie ma, przypomina mały. O tym akurat nie mówiłeś, zaprzeczam, tylko o usypianiu gadaliśmy. Dobra, dobra, nie ma znaczenia, jak nie ma, to i tak nie będzie, a od gadania nie przybędzie. To w jaki sposób mi tą nogę przytwierdzicie skoro nie ma nici? Kość na śruby, a skórę pomyśli się w trakcie, stwierdza mały. Tylko nerki mi żadnej przy okazji nie wytnij, jak będziesz myślał w trakcie, mówię. Dobrze słyszeć, bo Kurt wspomniał, że akurat brakuje jednej na bloku B, śmieje się pod nosem żartowniś, i w sumie to nawet lepiej, że nie śpię, bo muszę go obserwować. Zaczął ciąć, i rzeczywiście nic nie bolało, jak mówił, tylko mojej krwi po kilku minutach bardzo dużo przybyło na stole. Tak sobie odrazu przypomniałem, jak tą swoją krew wokół widzę, że ja ją co dwa miesiące oddaję honorowo, a ten tutaj ją sobie marnuje. A dlaczego?, bo gapi się na dziewczynę surfera, a dokładnie na jej falujący tyłek i przez to nacina za głęboko, normalnie złość mnie bierze. Czekam na moment, aż odsunie skalpel od mojej nogi i walę go po łbie. Co jest? oburza się. Jak to co?, mówię, na dupeczki sobie zerkasz, a ja się tutaj wykrwawiam. Później sobie posurfujesz. Dopiero teraz zauważam swastykę na jego fartuchu, a na sobie obozowy pasiak. Gdzie my jesteśmy?, pytam kurdupla. W moim śnie, opowiada w skrócie, a jest on o niemieckim lekarzu, który eksperymentuje na więźniach, dokończył z podnieceniem w głosie. A to już wiem dlaczego nie czułem bólu, i pewnie jak się obudzę to potrzymam się za obie, ale póki co w dalszym ciągu leżę na stole. Strasznie dołujący ten twój sen, mówię do niego, przynajmniej dla mnie, lepiej przenieśmy się do mojego. A twój jest o czym?, pyta. Dowiesz się dopiero wtedy, jak się obudzisz ze swojego. Nie można być w obu jednocześnie, ale mogę zagwarantować, że jak lubisz surfować, to na pewno ci się spodoba. Po chwili się obudził, a mnie już nie było w tym śnie na stole, bez nogi i krwi na podłodze, tylko nad morzem, w moim śnie. Szwabski lekarz już nim nie jest, tylko sprzedawcą zapiekanek, a my z dziewczyną właśnie kupujemy dwie. Ona zamawia z łagodnym ketchupem, a ja z ostrym. Po dziesięciu minutach odbieramy zamówienie, a kurdupel chociaż nie jest zadowolony ze zmiany snu, bo chodziło mu o całkiem inne surfowanie, to i tak dziękuje za trzy złote tipa.
16 listopada 2024
listopadowe zakochaniesam53
16 listopada 2024
na wiekiYaro
16 listopada 2024
1611wiesiek
16 listopada 2024
Brzoskwiniowevioletta
16 listopada 2024
Katastroficzny dramat...dobrosław77
15 listopada 2024
Bez zapowiedzisam53
15 listopada 2024
1511wiesiek
15 listopada 2024
Wielki BratJaga
15 listopada 2024
Słodziakudoremi
14 listopada 2024
KaterinYaro