4 listopada 2014
Hydraulik
Wezwaliśmy hydraulika, bo się rura zapchała. Rozstawił narzędzia w pośpiechu skarżąc się na korki i zaczął odkręcać kolanka. Poprosił o śniadanie, powiedziałem mu, że jeszcze nie zasłużył. Zrobił dziwną minę, no pewnie, obraź się najlepiej, mówię do niego. Pełno przed tobą było takich, co się najadali, a niczego nie zrobili, rozkładali później ręce z pełnymi brzuchami, że nic nie poradzą, bo nie mają odpowiednich narzędzi, albo fachowej wiedzy i odchodzili. Temu też przez dłuższy czas nie szło, nawet sprężyną, bo widziałem po jego minie i bordowej twarzy, że jest wściekły. Chyba mu nadepnąłem na ambicję tym wcześniejszym stwierdzeniem, bo w końcu z tej bezradności rozebrał się do naga, nasmarował jakimś szlamem, czy śluzem w kolorze rury i wślizgnął się do niej elastycznie, jakby do skóry węża, która połknęła go w całości. Nie dowierzaliśmy przez chwilę w to co widzieliśmy, ale może dorabia w cyrku, jak wróci to go spytamy. Pojechał w dół kilka metrów i przepychał rurę obracając sobą jak tylko się dało. Zajęliśmy się własną robotą, a on swoją. Po jakimś czasie krzyknął, żeby puścić wodę to się zobaczy, tylko wolno. Tego wolno niestety nie usłyszeliśmy, więc jak chlusnęło z całej siły z tego kranu to porwało nam bidulkę dobre pięć pięter w dół. Spłukało z niego cały ten szlam poślizgowy co miał na sobie i się zaklinował. Liną próbowaliśmy go wciągnąć i nawet olej słonecznikowy na niego wylaliśmy, żeby dostał z powrotem poślizgu, ale nie pomogło. Siedział taki zaklinowany i opowiadał kawały, a my się śmialiśmy. Wrzucaliśmy mu różne kotlety w tą rurę, żeby nie był głodny, albo zupę. Pytaliśmy tylko wcześniej co lubi, a on odpowiadał różnie, to jajecznicę, to żurek, a my to mu dawaliśmy. Wybrzydzał jakby przeczuwał, że może to być jego ostatni posiłek. Otwierał buzię, a jedzenie samo wpadało z góry przez rurę do gardła. Wezwani na tą okoliczność strażacy usiłowali kilofami dostać się w to miejsce, gdzie się zaklinował nasz hydraulik, ale bezskutecznie. Zbrojony trzydziestocentymetrowy beton nie chciał się poddać. Po jakimś czasie okazało się jednak, że po mimo starań nie udało się uratować tego hydraulika i poczułem smutek. Taki sam jak wtedy co terroryści zburzyli te dwie wieże, albo jak nie dostałem biletu na Torwar na U2. A to wszystko stało się tylko dlatego, że nie odkręciliśmy odpowiedniego strumienia wody, który spłukał szlam z ciała hydraulika powodując zaklinowanie. Dzień niby zdaje się jak co dzień, wychodzisz z domu i jedziesz do pracy, aby spełnić obowiązek, dzięki któremu jak wrócisz to masz za co poleżeć w wannie i zjeść posiłek. No chyba że zbyt wcześnie będziesz chciał spłukać z siebie szlam pracy, do której chodzisz, albo ktoś za ciebie to zrobi. Naprawdę nie ma co popadać w rutynę, bo z wodą naprawdę nie ma żartów, ostatnio taki mi przyszedł wielki rachunek, że normalnie chyba przestanę się w ogóle myć.
16 listopada 2024
listopadowe zakochaniesam53
16 listopada 2024
na wiekiYaro
16 listopada 2024
1611wiesiek
16 listopada 2024
Brzoskwiniowevioletta
16 listopada 2024
Katastroficzny dramat...dobrosław77
15 listopada 2024
Bez zapowiedzisam53
15 listopada 2024
1511wiesiek
15 listopada 2024
Wielki BratJaga
15 listopada 2024
Słodziakudoremi
14 listopada 2024
KaterinYaro