normalny1989

normalny1989, 13 january 2016

Twarz demona (18+)

Kiedy odsłaniam twarz demona
tylko prawdziwa zdzira
wie co mam na myśli
i co się zaraz dokona, bo
tylko Ty znasz prawdziwe
znaczenie własnych korzyści.


Kłamstwo- jesteś zawsze słodka i miła,
po brodzie chamstko ślina mi spływa
jak na roller coster trzymam Cię piekielnie mocno,
bo kiedy obserwuje Twoje źrenice,
synestezja odsłania mi swą boskość,
większą niż Wallenrod w celi
i nie jest problemem osiągnąć mistrzostwo,
zawstydzam często Mickiewicza swoją słowną beztroską.


Wiem to ja i wiedzą wszyscy,
że czasem gentleman musi 
zamknąć usta damy
kutasem.


Nie mam ochoty dzisiaj słuchać
o miłości jak z Titanica,
chcę Cię dmuchać
jak klaun balonika
jeść jak dziecko batonika
utonąć w woni Twojego stanika
i chyba jednak
mam w sobie coś z romantyka
suko, też lubisz dochodzić
przy świetle księżyca?

Oddzielając Cię od niewinności
jak przywódca stada oddziela mięso od kości
ukazując Ci jak bije serce spod znaku byka
ostrość przez słodycz tak pięknie przenika.


number of comments: 14 | rating: 2 | detail

normalny1989

normalny1989, 13 december 2012

I rzekł instynkt do mnie (18+)

Oglądam efemeryzm nieba, uwielbiam jego błękit
więc razy dwa- hamulców niema,
uklęknij
wyszepczę Ci na ucho słowa ciepłe
niczym wiatr letni.
Jak to jest płonąć w piekle?
Jestem diabłem,
którego jesteś piekłem
myśli w imadle, lecz ciało masz piękne.
Choć jesteś pięknem i zawiązanym,
małym supełkiem
choć jestem opanowany
z pyska piania cieknie.

Myśli mam wściekłe,
przybliż się, marszczysz brwi pięknie,
jeszcze bliżej:
nie kiedyś, nie później,
teraz wykorzystam sztuczki lisie
suko bądź ciszej- dzisiaj
żadne z nas nie uśnie
sam Mario Puzo dla Ciebie erotyk pisze
a Don Corleone fajkę juz dopala,
ślina z pyska
po brodzie zapierdala
twoja skóra jest pyszna,
kiedy ją liżę jęzorem jak królewski pajac.

Przepraszam,
koniec z bycia miłym
Tobie tylko ukażę jaki
jestem chciwy
zatańczę dla Ciebie jak
zamaskowany człowiek w lesie kilku morderstw winny
zanim wbiję Ci szpony w gardło
i zabiorę nad jezioro na piknik.

Lecz musieliśmy wracać
deszcz zaczął padać,
stuka teraz o parapet
Twoje nagie,
mokre piersi są spełnieniem
moich dziecięcych marzeń,
kiedy jeszcze się wstydziłem
strzelając z procy za garażem,
a teraz liżę Twój policzek
pragnę dziś spaść na dno i jak wąż z Edenu
zacząć syczeć
przepłynąć przez Ciebie jak rwącą rzekę
udowadniając swą siłę,
i strzegł będę euforii, byś mogła odlecieć.
Tak się cieszę, gdy marszczysz teraz
brwi jak wściekły lew
a ja dopiero liżę Twoją cipkę,
jak spragniony pies
coś w tym jest, choć jeszcze nie ma
zaraz będzie,
wejdzie klucz do bram nieba.

Lubię Twój wstyd,
delikatny, wysublimowany
kiedy skaczesz na mnie zostawiając mokre plamy
i drapiesz mnie jak szczur,
który instynktownie chce uciec
poczekaj słodziutka,
obrócę Cię na brzuszek
tak lubię, Ty się nie bronisz
i zapomniałaś co to strach i smutek
mmm.. stwardniał Twój sutek.
Dzisiaj paradoksem dla Ciebie, jest umrzeć w agonii
jesteśmy zwierzętami, seks bez ograniczeń
pot namalował nam blizny na skroni
od wojen i bitew
na pralce, umywalce, w aucie i pod łóżkiem
jestem teraz wężem, podejdź bliżej
wyrafinowany ze mnie matematyk: no cóż, wiem
w szpagacie, na ścianie, balkonie,
i w końcu na Słońcu,
szalone- nasze ciało płonie
już lecisz, stój.
Jak niedźwiedź trzymam Twoją nogę
Stój kochanie!
ja też już dochodzę!

Mokra włoszka,
leżymy pod kocem
nieskończone mogłyby być takie dnie i noce
podnieca mnie to jak dyszysz
i noska marszczysz jak suka na smyczy,
masz wielkie, przepełnione niezbadaną
czernią, namiętnością źrenice
przestań udawać grzeczną panią
diabeł to słyszy
po kilku minutach znów pragniemy być bliżej.


number of comments: 10 | rating: 7 | detail

normalny1989

normalny1989, 8 january 2016

Wszędzie dobrze, ale w Ciebie najlepiej (18+)

Żeby nie szukać burdelu
burdel musi być w domu,
bezpiecznie, niebezpiecznie
bez kondomów.
 
Na ścianie do ściany
w dół i do góry znowu
lizać, ssać a potem walić
jak strażak przy użyciu łomu. 
 
Cicho, gniewasz się znowu
chce spokój, lecz nie chce spokoju
Ma damme w kabaretkach
wchodzi z gracją do salonu,
szpilki tupią jak tłoki
rajdowego samochodu.
 
Przebierasz się, rozbierasz
ja przybieram synonim głodu
trochę się krztusisz
Twoją bieliznę rzucam w niebo
by zasłonić oczy Bogów
po brzuchu sunie
kostka lodu
sumienie sprawia, że cały drżę
gry rozrywam pończochy oblizując się
jak psychol w sali tortur
narasta ciśnienie, 
do zmarszczek
mamy oboje co najmniej 
milion powodów
bo bywam bardziej kreatywny
niż Twe myśli wypełnione 
bilionem pokus

pauzujesz nagle, wstajesz mokra
obserwuje Cię jak wyznawców Horus
psotna włoszna wracaj tu znowu
Będę Cię pił do dna jak szczeniak
z imieniem Morus
chłeptał jak arbuza
tańcząc językiem jak meduza
jak mistrz na boisku 
wykonując kilka zwodów
wpychając w Ciebie siebie obsesyjnie
jak Puchatek rękę do miodu
to słodkie, nie powiem nikomu
poszarpane firanki
zrujnowane całe lokum
ściany pomalowane kroplami potu
życie nabrało sensu,
zapach pieprzu
z posmakiem miodu.
 


number of comments: 8 | rating: 2 | detail

normalny1989

normalny1989, 20 april 2020

Piąty element

Nie tłum, nie afiszuj
swojego małego kryzysu
który cierpliwie jak HIV, czy rak
nadgryza Cię przez setki lat.
 
Strach, podniecenie- egzamin barier
dziesięć orgazmów w wannie,
i jeden na rosie porannej,
kłaniam się, suce bez manier.
 
Nie wiem czemu,
czasem kontrolę nade mną przejmuje demon
lecz Ty też masz to znamię na sumieniu
a w garderobie wieczny remont.
 
Wracam do sedna, chodziło przecież o chaos
na środku świata skrajów
jesteś Ty, ta- której życie z diabłem się podobało
ciosem niepewności, miłości i szaleństwa, kwintesencją raju.
 
Widzę to, przeżyłaś piekło, pragniesz ognia
na swym dobrym sercu i
ciepła na policzku, by wiecznością Cię ogrzał
a Ty byś mogła pokazać ile w ściskaniu szczęścia pazurami
posiadasz boskich sił.
 
Jesteś tu, jedna część
nieskończonego świata segmentów
i naprawdę rozumiem Twój lęk
lecz system strachu blokuje Ci przejście
do asymilacji piątego elementu.


number of comments: 7 | rating: 1 | detail

normalny1989

normalny1989, 11 august 2012

Zrozumiałem Smutek

Zdecydowanie miałem za słaby procesor
i niepotrzebnie zaczynałem tyle wątków
robiąc to dla sławy ego
aż lecąc do góry po osi wzrostu wybuchłem na końcu.

Dysk twardy chodził nażarty
więc na żarty zapominał
kłóciłem się z nim, ale był uparty
wszystkie błędy w twarz mi wypominał.

Mam towarzyszy,
nie czuję się sam w tej wojnie
choć nic nie słyszę, kiedy każdy z nich krzyczy
los takimi darami obdarował mnie hojnie
czyli łodzią bez sterów i pryczy
będącą jedyną wyspą w oceanie  chaosu
z której wierzę, że kiedyś się uwolnię.


number of comments: 6 | rating: 10 | detail

normalny1989

normalny1989, 21 december 2020

Kotek w pończoszce

Pończochy kocham tak
jak kot domowy
kochać może
pieszczoty, a
te same pieszczoty lubuję
jak ten sam kot domowy
kocha dziurawić
Twoje pończochy.

A czym są dla mnie kabaretki?
Tym samym czym dla kota
jego charakter, drapieżny i
bezwzględny
szalejący z nosem wypchanym
wonią kocimiętki.


number of comments: 6 | rating: 2 | detail

normalny1989

normalny1989, 2 december 2020

byk

Pędzę na czele
Byk
Barki potężne
Serce
Raz głośno bije,
Raz cichutko
Wstydliwie
Tylko "cyk".


number of comments: 6 | rating: 1 | detail

normalny1989

normalny1989, 22 october 2012

Synergia: określenie wiary

Wstydzę się tego, że czułem się lepszy od was
stoję tu teraz sam i żałuję,
że nie krzyknąłem wtedy
-„przy mnie zostań!”

To zabawne, wszystko po to
by być tym
kim w ostateczności
nie jestem,
złym dzieckiem
zamkniętym przez "beztrzeń"
umysłu
przestrzeń, którą uwięził cudzysłów.

Wiem, że się nie martwisz,
to było kiedyś
zadbam o siebie,
choć nie słowami – resztę pieprzę,
lecz tymi;
pragną tego moje barki.

Jestem silny,
urodziłem się na wojnie
mam honor; przyznaję
naprawdę wielu zabójstw byłem winny
niewielu zrozumie
gdyż nie ma takiej mowy
aby porozumieć się z zespołem
stresu pourazowym.

To żaden ciężar
umiem wszystko zwyciężać,
mając krew skażoną
i stal w mięśniach
zza czasów dziecka
dar od pierwszych łez na rzęsach.

Nie wiem, czy to tekst
o sile
czy o słabości
sam pomyśl więc.


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

normalny1989

normalny1989, 3 november 2015

Pojemnik i dusza - ja.

Jako dusza, znalazłem swój pojemnik
w ludzkim ciele,
choć czasem cierpi
jest dla mnie przyjacielem.



Lubi się wywyższać, być najlepszy
lubi czekoladę, śmiech, sól i pieprzyć.
Nosić dresy, skórę i swetry
zapachy paco rabanne i liści mięty.
 
Chodzi wyprostowany, choć bywa słaby psychicznie
ma silną osobowość - to ironiczne.
 
Jest erotomanem, większość z seksem kojarzy
samiec alfa, który nigdy nie przestaje marzyć.
Bał się wszystkiego, lecz ze wszystkiego wyrasta
skromny, choć charakteryzuje go najwyższa kasta.

Jestem jego duszą, wspomniałem na wstępie
jak ciało w którym jestem- wyrażam się chętnie.

Kiedy wejść, a także
którą dziurą- wiem.
Jestem szalony, nieprzewidywalny
i nigdy nie odkryjesz kiedy Cię zjem.

Każdy neuron pędzi pod moim okiem
w serotoninie swoją duszę moczę.
 
Trudno określić jaką mam naturę
pragnę gryźć, dusić a zaraz masować piórem
na podłodze, na dworze lub za biurem
biliardy doznań - lubię związać sznurem.
Myślisz o seksie, czy znasz mikrotubule?
Wygrywam będąc wilkiem, muchą czy szczurem.
 
Na piersi noszę medalion,
klucz i krzyż.
Choć spadam w dół
bez ustanku, pnę się wzwyż.
 
Chcesz poznać siebie? Podejdź
znam instalacje, która oświetla Twe zwoje.
 
Śmieje się, płaczę, głównie robię za błazna
i tylko ode mnie zależy
którą pokażę Ci twarz
i która przemówi do Ciebie warstwa.
 
Choć jestem nieprzeciętny, mam dar Minosa
umiem zamienić wszystko w sztabki złota.
 
Żyję jako obserwator, głównie robię za błazna
jako wilk, mucha czy szczur - fizyczność jest nie ważna.

Tworzymy jedność, idealna harmonia
jak zachowanie ciał w kosmosie.
Kocham ludzi, bo kiedy słysząc mądre słowa dłubią w nosie
a to co łączy mnie i Ciebie to zwykła ironia.


number of comments: 5 | rating: 3 | detail

normalny1989

normalny1989, 29 august 2020

Lubię Twój sutek

Lubię Twój wstyd,
wysublimowany
kiedy skaczesz na mnie
zostawiając mokre plamy
i drapiesz mnie
jak szczur,
który instynktownie chce uciec,
poczekaj słodziutka,
obrócę Cię na brzuszek.

Tak lubię, a Ty
się nie bronisz
zapomniałaś co to strach i smutek
stwardniał Twój sutek, kiedy
pot przecina pulsujące żyły na skroni.

Szalone- nasze ciało płonie
już lecisz, stój!
Jak niedźwiedź trzymam
Twoją nogę
Stój mówię!
Ja też już dochodzę.


number of comments: 4 | rating: 2 | detail

normalny1989

normalny1989, 31 may 2012

Epic of Gilgamesh

Mosiężny księżyc w pełni
wyję,
instynkt wyższy znów przyszło mi dzierżyć
łańcuch zerwany,
łapą masuję szyję.

Dzwonią dzwoneczki, uwielbiam ich melodię
jakbym całą zawartość apteczki połknął naraz spokojnie,
spokojnie, jako wampir Cię zauroczę i dotknę
jęzorem jak kolcem, tam gdzie wilgotnie
ulecisz i pomkniesz, ulotnie-
jak głowa bujająca w krainie wspomnień.

Wróć do mnie, wilk Cię nie kopnie
obwącham, oślinię i śliniakiem zwiążę,
zabierając Ci wszystkie prawa tysiącami nakazów i połączeń
byś nie chciała ciążyć
wzorkiem jak po pięciu kawach
bębni na Tobie aborygeński książę
-„jak dobrze!”
 
Mści się dżungla za wszystkie spalone kojce
i w kilka sekund powtarzam cud który Mojżesz
otwierając zbiornik wód czekał aż wzeszło słońce
marzenia psotne przerywa
anielski, wycieńczony głos pytając „kiedy dojdziesz?”
więc wołam swych ludzi krzyczących jak barbarzyńcy „za Tobą podążę!”
przebijając nawet tony książek
by odcień Twojej pomadki pomalował mój posążek
niszcząc całą zapisaną w nim historię
aby wspólnie z Tobą, zaprojektować Victorię!

Rozczochrana wyglądasz cudownie, więc
wszystko zawsze zwycięży
wielokrotnie, ponieważ księżyc jest mosiężny
tworząc instynkt wyższy, który przyszło mi dzierżyć
rycerską dumę, która często się pręży
łańcuch zerwany,
łapą masuję szyję,
nic przede mną nie ukryjesz
dość gadania;
wypinaj tyłek.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

normalny1989

normalny1989, 22 october 2012

Cierpliwy wobec siebie

Marzę o czymś,
do czego zwykle nie biegnę
na trzeźwo
potem goniąc już za dziesiątą kolejką
wszystko
wydaje się takie piękne.

Razem z zieloną złodziejką
komórek
biegniemy do marzeń białą
ścieżką
kłując się o
następstwa pewnych wydarzeń
by rano stwierdzić,
że to żałosne kalectwo.


number of comments: 4 | rating: 10 | detail

normalny1989

normalny1989, 20 april 2020

Śliwka

Wpadła śliwka w kompot,
niesie się echo; plusk
do ściany dopycham Cie mocno,
ślinię Twój biust, a teraz
zrównuje moje usta
do Twoich ust,
z ulubionych chwil tę wybieram
W Twoich ciemnych oczach
widzę świat,
a na palcach śluz.

Miłość jest cudem
mogę być jej niewolnikiem
zamknij się, po prostu
pocałuj mnie w szyję.


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

normalny1989

normalny1989, 19 april 2020

Na działce

Palec w usta,
godzina szósta,
zasłonięta żaluzja.



Palec na usta,
pora pójść spać,
dotknąłem Twojego sutka.


Wódka, język o nią muska
zerwana kłódka,
otwarta furtka,
a gdy minęło tak pół dnia:
potłuczone weneckie lustra,
podrapane płótna,
rozdarte jedwabne sukna.
Mały problem,
to był dom wujka.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

normalny1989

normalny1989, 30 november 2012

Apatheia

Posłuchaj mnie,
nawet nie byłem świadom, że tak to jest;
musisz najpierw nauczyć się
żyć szczęśliwie dla siebie, unikając gniewu
tłumacząc każdemu, że nie jest zrodzony
z powodu ukłucia ciała obcego,
tabletek, prosząc o więcej
proszków
czy leków.

Prawdziwe szczęście,
swoje własne
z kimś dziel,
wiesz?
Brzydzę się bycia znowu oszustem,
nie wiele mogę cię nauczyć
w sprawie zdobywania serca,
lecz wiem to
warto się tej walce poświęcać,
myślami będąc już razem
z obrazem namalowanym ręką
której rany zamalowuję kredką
bo czasem się ukuję
lub się sparzę
w mózgu przez to rodzi się getto
ale nadzieja płodzi
powstańców, których nigdy nie zabraknie
po prostu wiem to.

Wciąż sam walczę o swój
ogród róży
który wypełni purpurą najgłębszą pustkę,
bo bywam słaby- wspominałem
nie jestem już oszustem.

Zacząłem się uczyć:
Doskonałe oddychanie, prawo sekretu
lub bawiąc się w Ekmana, Golemana lub
księcia zrodzonego z gniewu,
którego nie da się wykluczyć,
będąc następcą króla hadesu
pewnego siebie,
nieznającego reguł gry
Alucadra oblizującego swojego kły,
gdy tylko napną się jego
wewnętrzne strony brwi
ofiara wie że umrze
trzymając napięte zwieracze resztkami sił,
taki lubię czasem być,
odliczając omegi a nie alfy
punktując do trzech
z boską wiarą i będąc upartym
nosząc w sercu imię kobiety
której złoże na ręku
pilot pompujący moją krew.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

normalny1989

normalny1989, 23 may 2012

Savant procrastinatio

Intrygantka, jaja jak na Wielkanoc
ta moc przenika bata jak smak oregano
właśnie, szacha na mata jajem trzaśnie
i pęknie czacha wątkiem intrygi Soprano- zaczynam kaszleć
zielenią się czubki na skałach, lecz coś się urwało
przeraża wiernością pieska
to coś w tej lali w moich myślach ostro napierało,
jest dla mnie jak dla dziecka koc;
noc okryła rdzeń, lecz jeszcze mi mało
i tak w życiu żyję, by iść na całość
by żyć zmieszczę w płucach tlen
pionków spod synonimu lupy autorytetów Francesco Morano


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

normalny1989

normalny1989, 11 september 2020

Słoneczka huśtawka

Biała chorągiewka z serca plamy,
zabliźniły się rany
zostały puste plany.
Chwile warte wszystkiego
myśl tłusta,
wielka pustka, gdy patrzysz w lustra.
Głupia nadzieja i wiara na ustach,
pusta, samotna huśtawka
Ty ją huśtasz?

Strach ustał
wzrok się w lustrze odbił,
uśmiech rozpalił płomień pochodni,
tutaj modlitw Bóg nie słucha,
nie istnieje skrucha.

Skąd ta cała pustka?
Płoń wiaro, odbijaj się w lustrach
nieświadomy swej siły, szkoda
Uśmiech na ustach,
tupią kroki po schodach.

Najwyższe piętro oraz
głupia nadzieja i wiara na ustach
samotna huśtawka, którą
Ty ją huśtasz.

Miłość, rodzina i przyjaciele,
błysk- zmiana,
wierzę w siebie,
nie upadnę na kolana
i nagle następuje, lot
brak skrzydeł choć coraz bliżej słońca,
ciężki start, lecz do lepszego końca.

Gdy się spada z wysokości
nie potrzeba skrzydeł, lecz wolności
żadna chwila nie jest końcem
dla takich ludzi, jasne jest Słońce.


number of comments: 3 | rating: 1 | detail

normalny1989

normalny1989, 30 august 2020

Mariusz He

Zamykam oczy, obok kot mruczy
ilość myśli rozsadza mi łeb
więc wynajduję sobie pomoc,
lecz każdy jej skutek
jest zatruty
i nie wiem
czy to pewność siebie
czy lęk.

Musi być w tym jakiś sens,
celowo w trudnych chwilach
ja się decyzjami dobijam
a powinienem, chyba
rany leczyć,
czas ciężki umilać.

Kto odstawia leki na lęk,
kiedy jego miłość
pokazuje plecy.

Kto wzmacnia ilość bodźców
kiedy boli nawet cichy szept
i kto budzi się w nocy
z drgawkami, zimnym potem
kiedy serce zbyt szybko bije
by móc pompować krew
i kto ostatnio tak mocno
zgubił siebie
że od łez przez gniew
smutek i radość
przebył drogę, tylko
pisząc ten tekst.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

normalny1989

normalny1989, 29 april 2020

Czerwona koronka

Czerwona koronka wystaje
z pomiędzy

nóg i prosiła by
zaczepił ją język
samotna się męczy
obserwując jak on
dumnie się pręży
dla czerwonej koronki
choć dla niego lepszy
byłby motyw bez majtek
więc przestań pieprzyć
on ma ochotę polizać
Twój pieprzyk.


number of comments: 2 | rating: 0 | detail

normalny1989

normalny1989, 29 july 2021

El chefe

Życie staje się coraz lżejsze
niewiele rzeczy nazwać
potrafię już, jakimś piekłem
miewam co prawda sytuacje
na które nie reaguje wcale
lub reaguje wściekle,
ale nawet nie pamiętam,
kiedy myśli miałem mętne,
uwielbiam ludziom
oddawać całe swoje serce
dla kogoś pewnie naiwny
jednak mam czyste ręce
i balon neuronów zatopiony
w rozwoju, który nigdy nie pęknie.

Czy można chcieć czegoś więcej
niż być wesołym wiatrem,
który zawsze chętnie
zaopiekuje się każdym okrętem?

Lubię to, że przy mnie
zawsze jest ciepło i bezpiecznie
i nic nie jest nazbyt ciężkie
ponieważ wszystko szybko
może stać się dla mnie
totalnie obojętne
wyrzucę to co zwiędnie
chyba, że ma dla mnie
jeszcze jakąś lekcję.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

normalny1989

normalny1989, 28 november 2012

Sofrozyne rominacji

Każda myśl to grzech;
budzi przeciw energii tysięczną armie,
a lękiem zwą tam pech
nie pierdolone wypaczenia hormonalne
psychologiczne,
materialne,
wokół których pierwszy czeladniczy cech
skupia stany emocjonalne,
nastroje,
a najdroższy kruszec
jest metaforą scaloną ze spokojem
podczas walki miłości w supeł
z miłości, której jeden węzeł
jest dyssemią i to wcale nie jest super
lecz nie zejdę z drogi, którą już pędzę.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

normalny1989

normalny1989, 20 august 2020

Wspomnienia czarnej

Wulkan zadusić w zarodku,
mogę wejść do jego wnętrza,
jestem kwazar co mi pozwala
odwiedzać najgorsze miejsca.

Kiedy ktoś mnie pyta o smak
ulubionego soku,
mnogość chorób psychicznych
dar od pierwszych pierwiastków
z kosmosu.

Przeżywam życie
drgając wszech jak neutrino
jestem wszędzie i nigdzie
jestem jak miłość.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

normalny1989

normalny1989, 26 april 2014

Nie będę kimś innym niż jestem

Wypiąłem pierś dumnie
podczas lotu, by było trudniej.
Żaden problem nie wbije mi gwoździ w trumnę, ponieważ
zrobię ją sam,
zaraz po tym kiedy umrę.
 
Nie dzisiaj i nigdy na zawsze!
Prostuje skrzydła, wyciągając szable.
W labiryncie duszy
spadające odłamki lustra miażdżę.
Rozglądam się dookoła- patrzę.

Widzę siebie jednym odłamku siebie,
więc siebie uratuję.
Robię coś dobrego i ciepło w sobie czuję.
Coś się za tym kryję, lecz ja to niweluję
żołądek mnie nie boli
serce nie kłuję.
 
W ułamku sekundy się przemieszczam
mój umysł,
wzrok i charakter nagle zmężniał.
I lecę na ratunek własnej osoby,
spełnia się wszechobecna przepowiednia.

Zataczam dla zabawy beczkę i przechodzę do setna.
Chwytam za rękę moje lustrzane odbicie
z tego uchwytu powstał świat,
jak w jakimś micie.
Uratuję siebie przed spadnięciem,
ponieważ na siebie liczę.
Słońce widząc to
schowało się daleko za szczytem.
 
Ten szczyt to moja granica.
Rozumiem teraz,
wiem jaka jest różnica
między blaskiem słońca,
a blaskiem księżyca.
Granicy nie ma, bo jej nie chce- więc znika.
 
Poleciałem więc dalej, za szczyt
i zacząłem spadać jak Ikar,
na końcu horyzontu stałem się Minosem, 
Lecz odrzuciłem ten tytuł,
głos króla nie jest moim głosem.
Mój głos trzymam za rękę,
mój głos jest moim losem.
W swojej naturze własne światło niosę.
 
Więc krzyczę najgłośniej jak umiem:
-Nigdy nie umrę! – bo życie lubię.
Jeszcze to powtórzę w sumie:
-Nigdy nie umrę! – bo życie szanuję.
 
I nagle
eksplozja, jakby wielki wulkan wybuchł.
Wszystkie demony uciekają,
ginąc w kłębach dymu.
Za mało zrobiłem bym umarł,
nie mam dwóch synów.
Za mało zrobiłem w życiu
dobrych czynów.
 
Te dwa zdania stały się moją modlitwą
Słowa jej zapisuje na ciele
każdą blizną.
Co mnie obchodzi zdanie ludzi,
co oni o tym myślą?
Niech wpadną do piekła
z którego sam się wydostałem
niech tą ziemie lizną.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

normalny1989

normalny1989, 9 april 2013

love, love and rock and roll


Hej kochanie, właśnie znikam
Dostałem wezwanie, więc o nic nie pytaj.
Razem z Jackiem, Danielem ich przyjaciółką Olą
zmieszani wpadli po mnie nocną porą.
Sporo pomysłów na wieczór, więc w auto wsiadam
nie zapinam pasów, bo chciałbym większy smak chwili nadać.
Najpierw do Jacka, lubi się ostudzić
marudzi, że musi kostki lodu włożyć do buzi
Daniel wszystko robi razem z Jackiem
Ola w sumie chętnie zawsze wspiera akcje.
Wchodzę do nich tylko na kilka sekund,
ale wiem, ze spędzę tam cały wieczór
kilka godzin później jeszcze sparing z Danielem
wątroba boli, czas spadać i uważnie patrzeć pod siebie.
 
Niestety musieli w domu zostać
Daniel lubi czasami nocą podgolić wąsa,
światła żółte cykają jak bomba,
pięknie odbijają się gwiazdy w oknach.
 
Zjeżdżam na lewy pas, coś trzymało mi dłoń
diabeł czeka, by pocałować mnie w skroń,
gdzie jesteś aniele, chodź mnie broń.
Nie ma Ciebie, wciskam gaz i krzyczę „ płoń „.
 
Płomienie lecą z aluminiowej Feli,
gdy tarłem nią o krawężnik mijając linie bieli,
czuję się jak typ spod ciemnej celi,
chciałbym tu zebrać wszystkich kozaków, by wszyscy słyszeli:
„jesteś facetem i masz jaja,
wiesz jak to jest dwie stówy przez miasto zapierdalać,
gdy światło latarni się rozmywa i wygląda jak fala,
choć łeb nawala, a po policzku łza spada.„
 
I krzyczę:
„Jesteś facetem i masz jaja,
lecz klękasz przed swoją kobietą i płaczesz na kolanach,
i przez kilka miesięcy codziennie to powtarzasz,
a gdy ona Cię skrzywdzi mówi, że przesadzasz. „
 
Dwieście mój licznik zgubił już dawno
Światło się jednoczy, panorama burzy miasto
nie ważne co jest kłamstwem, a prawdą
jestem artystą i maluję zakręty czarną pastą.
 
Na pierwszym napiszę, że Cię kocham
na drugim prawie rozjebałem fryzjerski lokal
Głowa na pewno zaliczyłaby nokaut,
a złamanie kręgosłupa odcisnęłoby się na nogach.
 
Jestem tego świadom i wierz lub nie
ta świadomość czyni bogiem mnie
nie zginę, nie potknę, nie przewrócę się
i na drugim zakręcie wymaluje oczy Twe.
 
I przepraszać nie będę
gdy trzeci będzie najgorszym zakrętem
tylko nieliczni wiedzą co się stanie, gdy w taki setką wejdę
90 stopni i z wózka nigdy nie zejdę.
Za złe słowo trzepnę Cię w pecyn,
bo wiem na co zasłużyłem i chcę to przeżyć
i to właśnie mnie teraz śmieszy,
nie peszy mnie dreszcz, który może mnie przeszyć,
bo to przeczy temu w co chciałbym wierzyć,
oczekując na cud, nie chcę tylko słowa szerzyć,
chcę wszystko wzrokiem mierzyć,
chcę być gońcem obok wierzy
i wiem, że kiedyś w to uwierzysz,
a teraz napędzam torpedę, pisk się szerzy
na końcu tej drogi ukojenie nerwów leży
pomruk silnika naprawdę potrafi leczyć
dopamina się wzmacnia i pieści plecy
pytając mnie, czy nie mam ochoty jeszcze przyśpieszyć.
 
Omijam kamienie, używam rozumu
nie hałasuję biegami, nie robię szumu
jestem dyskretny, nie podburzam tłumów
i jestem jebnięty, książę Zulus!
 
Kobiety pokiwają głową, cmokną pod nosem
Facet przybije sztamę i powie, że też ma takie noce,
więc czemu butem depczesz uczucie od serca,
kiedy ja prowadzę Cię na rękach po szkle, mając stopy bose.
 
Auto czuje, cierpi razem ze mną spalając oktanów setki,
cierpienie nasze jest wspólne i gniew wielki,
dzieciaku zapnij szelki,
kierowca ma w głowie mętlik,
dojeżdżam już do pętli,
I stało się to.. co jako jedyne budziło moje lęki..
 
Otworzyłem oczy, nie wierzyłem..
pik..
pik..
pik..
jakąś dziurą tracę dopaminę,
jak wenflon wjebany w żyłę,
...
Skończył się gaz, benzyna..
Kurwa, przegapiłem. 
 
 
Pot jakiś dziwny obleciał mi skroń
diabeł czeka, by podarować mi broń.
 
Obudziłem się w środku nocy, cały mokry
myśląc o Tobie ciągle, jakbym dopiero Cię odkrył
i może jestem podły, wątły, psotny,
wrażliwie wielokrotny
też jestem wyspą, która marzy, byś chciała ją odkryć.
 
Spojrzałem w okno, podnieciło mnie wspomnienie o tym śnie
wyjąłem z szuflady lufkę, ale jednak powiedziałem nie.
Przemyłem twarz zimną wodą, co zrobić: wiem.
wrócę do łóżka, wyśnię  Ciebie i pójdziemy coś zjeść
choć nie..
mam ochotę całą noc pieprzyć się,
patrząc w oczy Twe,
przydusić Cie,
przeprosić Cie,
Kocham Cie.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

normalny1989

normalny1989, 2 june 2012

Zabójca habituacji

Emocjonomika, jego pierwszy as
ten człowiek nie posiada innych kart
potrafi grać jak gambit, drań lub wampir
lub żołądź, symbol jego pierwszej karty.
 
Dynamiczna gra statusem,
wstać muszę,
usiądź proszę, z Twoich oczu powróżę
leniuch z Ciebie i manipulant, wierzysz w cuda?
Czuje się jakbym wpadł w kałużę, to może się udać
na wielkiej górze, ale dosyć doczepiania piórek
to ja jestem na tej górze aniołem stróżem.
 
Wiesz? Wyznam Ci sekret- żadnych bredni,
wcale nie jestem mistrzem intrygi,
jestem prorokiem samospełniających się przepowiedni
w którym szczęście i uśmiech istnieją nie na niby,
zza szyby, która nie jest barierą, wybuchem miny
gdzie każdy gest jest tym szczęśliwym.
 
Wiele nas łączy, więcej niż myślisz
nienawidzę efemeryzmu i przeklinam wszystkich
kocham efemeryzm i słoneczny blask na purpurze wiśni
wszyscy wyszli, Twój policzek jest pyszny
zostaliśmy sami, bezmyślni
rozbijmy piknik.
 
Zamknij oczy, otwórz oczy
widzisz już oddalające się gwiazdy w nocy
warczy mój motocykl
lubię czasem przecinać powietrze jak kamyk z procy,
poczuć się dzieckiem mając tysiące prawdziwych mocy
dawno już zgubiłem swój ulubiony kocyk.
 
Trzymaj się mocno, pokażę Ci jedno miejsce
paliłem tutaj gumę, a co więcej
trawę, węgiel i serce, nabywając tu
tysiące ran i kilka blizn na ręce, to był zły skrót.
 
Chciałbym już wracać, odwiozę Cię do domu
uśmiech, niedługo pewnie spotkamy się znowu
lecz teraz znikam, mam tysiące planów, zamiarów
gdy mnie już nie było w Twojej głowie byłem asem
kochankiem wśród domu wariatów,
żegnaj kochanie, niczego nie planuj
zapach Twojej wilgoci jest najcudowniejszym z aromatów.


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

normalny1989

normalny1989, 29 may 2012

Efemeryczność cudu

Kilkaset tysięcy razy w ciągu dnia
kilkuset tysięczne marzenia, strach
zatapia jak piramidy piach
burzy świat, usadawiając go w snach.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

normalny1989

normalny1989, 26 april 2020

Tekst w butelce

Szukam, błądzę
nie wiem gdzie jesteś
Czy znajdę Cię w igle
ołówku, a może
w tym wersie.
 
Na piersi medalion
on lubi piersi
być może o Tobie
piszę ten wierszyk
 
Więc już 
szybko
nie czekaj głupia
mam wielkie serce
wszystko się uda.
 
Bezpieczeństwo zapewnie
podczas zamkniętych powiek
sypialnia tylko 
z pięknym widokiem
Wszystkie chwile 
zapewnię beztroskie
w ogródku za domem 
jezioro z mostkiem
potrafię kochać mocniej
niż kocha się wiosnę. 


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

normalny1989

normalny1989, 25 october 2020

x razy wejść do tej samej rzeki

Wszystkie kiedyś umrą
niektórym trzeba
tylko trochę pomóc
choć to bardzo trudne,
ciągle mówisz,
że jutro
pozbędziesz się tego
co brudne.

A myśli, wspomnienia
i osoby
z tych myśli, skojarzenia
wszystkie kiedyś umrą
ciągle mówisz,
że jutro
pozbędziesz się tego
co brudne.

I siedzisz
w tej znanej dobrze
Tobie rzece
brudne mając ręce
tak, że hej
zapominasz, że
wielkie serce
to dla brudu
łatwy cel.


number of comments: 1 | rating: 0 | detail

normalny1989

normalny1989, 1 october 2020

Niewinny, kiedy patrzysz

Gdybym chciał udostępnić
wiersz
powiedz, , czy mógłbym
w nim być sobą,
kiedy patrząc na Ciebie
nagą
potakuje w rytm pulsu
głową,
więc zdzieram z Ciebie bieliznę
rzucam w niebo, by
zasłonić oczy bogom,
jeżeli ją mają
to niech ich wyobraźnia
zastąpi każde
w ciemności
czytane słowo.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

normalny1989

normalny1989, 3 december 2020

Trzydzieści jeden

Barki mam potężne,
cechuje się męstwem,
co otulam swym ramieniem
jest bezpieczne,
jako błazen, śmiechem
wypełniam szarą przestrzeń,
artysta z szalonym pędzlem
co otulam swą myślą
będzie trwać wiecznie
jestem kwazar , a co więcej
mam moc, która mi pozwala
odwiedzić każde miejsce,
wrażeń pragnę więcej
seksownie wyglądasz w tej sukience
czyste z sumieniem mam serce,
nie pożyczaj pieniędzy
najbliższemu koleżce,
chociaż wiele blizn na ciele
oraz błędów na ręce
to plecy mam potężne, ale
wieczory i tak bywają
dla tych pleców najcięższe
noce rzadko na szczęście
są bezsenne
choć znam problemy cięższe,
nic nie jest wieczne
chociaż na przekór temu
pragnę Ciebie otulać
moim ciepłem
bo nic od splątania dusz
nie jest lepsze
i od wschodzącego Słońca
nic nie jest piękniejsze
chyba, że
Twoje sutki
sterczące nagie
w moim swetrze,
jakie tworzę przyczyny
takie zbieram skutki
jestem żaglem na wietrze
jednocześnie jestem
także powietrzem,
będę sam, czy z kimś
gdy polegnę?
Może Ty tam będziesz?
Nie ważne czy pod owcą
Czy wężem,
Wspominałem,
Barki mam potężne,
Cechuje się męstwem
Przy mnie jest ciepło
Śmiesznie i bezpiecznie.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail


10 - 30 - 100  



Other poems: Jestem kometą, Soy, Szczęśliwy wisielec, Od gówna ucieknij lub zdechnij, Suka i jej Drań (wulgaryzmy), Cenniejsza niż tlen, Srebrne igrzyska, El chefe, To nie alkohol, to nie kobieta, Wesoły i naiwny, Chcesz się zakochać?, Kotek w pończoszce, Trzydzieści jeden, byk, "Plan na seks", x razy wejść do tej samej rzeki, Sokrates z Piotrkowskiej, "Miłość nosić będzie Twoje imię", Z pyłu w marzenia, Niewinny, kiedy patrzysz, Zrozumiałem smutek?, "Miłość samca alfa" (18+), Słoneczka huśtawka, Pierwszy psycholog, Mariusz He, Lubię Twój sutek, Żentelmen, Wydech kwazaru, Słoiczek w jelicie, Wspomnienia czarnej, Psychodysleptyczny lizak, Introjekcja uśmiechu, Śnieżynka, Ciemny las ognistych uczuć, Życie jest he, Dziurawy klapek, Mój cudzych słów, Łobuzek, Reinterpretacja poznawcza, Pokora nieśmiertelności, Tarcza, moja najsilniejsza osobowość", Pralka bez śrubek, Gambit, A na deser, Słodkie i kwaśne, Tak, o, Jestem, a nie myślę, Sztuka serca, 28.06.2020, Czerwona koronka, Tekst w butelce, Wilgotne malinowe, Świetlik, Poranek na łyżeczkę, Śliwka, Piąty element, Różowa sukienka, Na działce, Bursztyn, Twarz demona (18+), Wszędzie dobrze, ale w Ciebie najlepiej (18+), Pojemnik i dusza - ja., Nie będę kimś innym niż jestem, love, love and rock and roll, I rzekł instynkt do mnie (18+), Apatheia, Sofrozyne rominacji, Synergia: określenie wiary, Cierpliwy wobec siebie, Zrozumiałem Smutek, Mit o mnie i może o Tobie, Wyrafinowanie miłości, Rzeź siewców zamętu, Zabójca habituacji, Epic of Gilgamesh, Efemeryczność cudu, Bomba w labiryncie z zapałek, Savant procrastinatio, Dziś nam arbitralny, Zmęczenie ideałów, Krótka piłka, Kielich omena zielony, Introjekcja uśmiechu, Mem przeciwnika upadku,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1