11 may 2014
kilometry też są zielone
nagle skończyło się lato
na odludziu nie jestem człowiekiem
w powietrzu rysy
diabeł z anioła
absurdy nad ranem bolą najmocniej
nienaturalnie brakuje spotkań
a księżyc zapragnął koniec kropka
kilka kraterów wyrytych mimo woli
niczym tragedia w mlecznym barze
dalej zima w pełni poranka
po drodze do nieba jestem na wpół
przytomny jak dziecko łapiące motyle
byleby szeptać kolejny raz
potem anatomicznie
w obłoku niewiele zostanie
błękitu szukam w kolorze białym
jak twoja skóra napięta w deja vu
czasem masz podlejszą wyobraźnię
z tysięcy snów wybierasz czterolistną
przemierzasz szczęście wiosną bez tytułu
zdzierając mile w kolorze trawy
idąc tym tropem pełen nadziei
jesienią jestem jak tytuł
16 june 2025
wiesiek
16 june 2025
ajw
15 june 2025
wiesiek
14 june 2025
wiesiek
14 june 2025
ajw
13 june 2025
wiesiek
12 june 2025
wiesiek
12 june 2025
Jaga
11 june 2025
wiesiek
10 june 2025
wiesiek