9 july 2014
do kontaktu
Do pierwszego międzyplanetarnego kontaktu doszło w środę, 10 lipca, punktualnie o 13.20.
Przebywałem na tarasie ustawiając leżak. Rozedrgane gorącem powietrze dawało się we znaki już trzeci dzień. Ograniczając ruchy do niezbędnego minimum, trzymając ręką oparcie, nogą rozsuwałem niesforne nogi leżaka.
Gorejące słońce dominowało nad rozpaloną działką, wyrwaną okolicznym lasom jeszcze przez poprzedniego właściciela, a obecnie wzorowo gospodarowaną przeze mnie, w oparciu o internetowe poradniki działkowca.
Upał się wzmagał. Tarcza słoneczna dosłownie rosła w oczach. Dopiero po dłuższej chwili, zorientowałem się że to wcale nie wynik przemęczenia spiekotą, a całkiem rzeczywisty fakt.
Intensywnie jasny obiekt zawisł nad moją działką kilka metrów nad ziemią. Delikatnie omijając wypielęgnowane z niemałym trudem jabłonie, zniżył lot i wydając przytłumiony dzwięk, osiadł centralnie na ogródku warzywnym.
Leżak wysunął mi się z dłoni i upadł na deski werandy. Dłuższą chwilę próbowałem zebrać myśli. Nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Poczułem się za to dość niekomfortowo, ze swym opasłym brzuchem opadającym na białe szorty w różowe króliki, pochlapanych nieuważnie impregnatem - palisander. Odwróciłem się na pięcie i wpadłem do holu łapiąc z wieszaka pierwszą lepszą kapotę. Zbiegłem po schodkach i stojąc teraz w sztormiaku czekałem.
Postać pojawiła się nagle, jakby oddzielając jasnym punktem od słońca. Zbliżając się do mnie nabierała cielistości. Przed oczami dostrzegłem anioła. Mądre wszystorozumiejące i współczujące oczy kierowały się na mnie łagodnie, a uniesiona dłoń, podnosząc na duchu, uspokajała, mimo wycelowania w moją stronę.
- witaj Wiesławie!- melodia własnego imienia działała jak balsam na wszelkie rany. Gdzieś poza granice doczesności odeszła popołudniowa gorączka, problemy z kręgosłupem i trzytygodniowa zgaga.
- od dawna obserwowaliśmy was, ziemian, szukając odpowiedniej osoby do kontaktu. I oto jesteśmy!
Czy aby te słowa kierowane są właśnie do mnie?Rozejrzałem się niepewnie. Potem popatrzyłem na okoliczny las, na statek jaśniejący pośród ogodu, na wypalone grządki i poczerniałe od żaru podpórki pomidorów.
- ok, rozumiem. to jest, zdaje mi się że wszystko rozumiem, mój aniele. W takim razie proszę się kontaktować z moim adwokatem.
8 november 2024
Never Found YouSatish Verma
7 november 2024
0711wiesiek
7 november 2024
"In This Hell"steve
7 november 2024
"My Love For You"steve
7 november 2024
DefaulterSatish Verma
6 november 2024
0611wiesiek
6 november 2024
Filigran.Eva T.
6 november 2024
VirginitySatish Verma
5 november 2024
0511wiesiek
5 november 2024
"W żółtych płomieniachJaga