RM | |
PROFILE About me Friends (92) Collections Books (3) Poetry (70) Photography (46) Video poems (8) Postcards (4) |
RM, 29 april 2010
Rozpisany na piętra i metry kwadratowe,
wystawiam skarpetki za okno z widokiem.
Odkładam kolejne warstwy naskórka
na dzwonkach i klamkach. Zapycham
skrzynki na listy tonami krótkich spojrzeń.
Poranek na północ to nie to samo co poranek
na południe, no i nie każdemu dany, a kwiaty
pomimo to trzeba jakoś rozsadzać i podlewać.
Na szczęście w pisaniu to nie przeszkadza.
RM, 29 april 2010
Im dłużej pochylam się nad tą samą okolicznością,
tym częściej stawiam na niej pytania nieistotne.
Obraz umyka koncentracji.
Tytuły kolejnych reality show układam w paczki po dziesięć
i chowam w brudnych ubikacjach, ryzykując
utratę wiarygodności.
RM, 29 april 2010
Dublujemy swoje ślady spacerując wąskimi parapetami ulic.
Na tej wysokości powietrze ma słodki, landrynkowy smak.
Innym razem zamaskowani pod skórą policzka,
kradniemy chłodny oddech
marmurowych przystanków.
To też na sen,
ale bardziej.
RM, 25 april 2010
włosy odrastają szybciej
od południowej strony głowy
staram się o tym nie myśleć
zwykły dzień kiedy strzelimy sobie palcami
jest dłuższy od typowego czwartku
ukrytego w rogu prześwietlonego pokoju
na końcu korytarza
irytujące charczenie kosiarki
potęguje uczucie głodu minuty
krótkimi krokami krążą wokół tarczy
zegara nie mogąc wyrwać się
z tej pętli gorącego popołudnia
krzyż okna rozciągnięty na ścianie
skłania się powoli do wyjścia
wskazując koniec męki zegar
nie pozostawia jednak złudzeń
RM, 20 april 2010
boje się i strach powoli
bez przerwy nawet małej
chociażby na papierosa
przesuwa się pod skórą.
każdy ruch krępuje mięśnie
tym mocniej im bliżej serca
drąży. każda drobna bojaźń
odbija się na kondycji życia.
ściskam w dłoni powietrze,
chcąc je ostatecznie udusić.
zmiażdżyć siłą woli przetrwania.
tą małą irytującą niepewność.
RM, 11 april 2010
Zawiało czarnym pyłem prosto w oczy.
Zlewa się delikatna siateczka obiektów.
Na wyciągnięcie ręki,
Przestrzeń do wczoraj spięta z niebem
szpalerem olbrzymich konarów,
teraz przestrzelona bezradnie
sterczącymi kikutami próbuje
odzyskać utraconą pozycję.
RM, 11 april 2010
Sączymy się grubymi kroplami,
jak gęsty sok ze świeżych pomidorów.
Powoli.
Wspinamy pod górę zmęczeni
ale systematyczni jak wierni
na kolanach do świętego obrazu.
Bliskie oddechy współpodróżnych
nie pozwalają bezpiecznie
zamknąć oczu i odpocząć.
Autobus źle konserwuje
surowe mięso. Zaczyna być
niekomfortowo.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
23 november 2024
0012.
23 november 2024
2311wiesiek
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek