RM

RM, 3 may 2010

okno Hrabala

w oknie na Bulovce przegląda się Praga,
absurd europy, ptaki nie dokarmione

unoszę się tramwajami jak Sindbad
nad miastem tysiąca nieprzespanych nocy

znowu nie odebrałem reszty w kasie
i pojechałem metrem w drugą stronę

po dwóch miesiącach odbijania się
od szyb wchodzę przez nie do środka


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

RM

RM, 3 may 2010

kasowanie

Mam nadzieję, że mieszkanie jest puste gdy się budzę.
Można wtedy stanąć pod każdą ścianą niezauważony.

Pościel i sny z dnia na dzień coraz bardziej
pogniecione. O tej porze mam już za sobą
wszystkie etapy wczesnego poranka.

Leżę spocony z dłonią pomiędzy udami.
Zresetowałem swoje pragnienia. Teraz
mogę je od początku gromadzić jak nowe.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

RM

RM, 5 june 2010

rezerwa

Pulsująca dioda rezerwy dręczy
w kąciku oka jak zatrute żądło.
Energia jest głównie nieracjonalnie
wyczerpywalna. Organicznie
nieodwracalna.

W pewnym wieku i niezbędne
doładowywanie nic nie daje.

Prąd trafia w próżnię
nieorganiczną. Intelektualnie
porzuconą.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

RM

RM, 29 april 2010

o Jedzeniu

Im dłużej pochylam się nad tą samą okolicznością,
tym częściej stawiam na niej pytania nieistotne.
Obraz umyka koncentracji.

Tytuły kolejnych reality show układam w paczki po dziesięć
i chowam w brudnych ubikacjach, ryzykując
utratę wiarygodności.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

RM

RM, 3 june 2010

nie tak

Dzisiaj chrząkam nieprzyjemnie.
Krew masuje płuca namiętnie.

Słodko mi na podniebieniu, ale
żołądek trawi ciężkie odchody.

Dzisiaj nie za dobrze idzie mi
wyrabianie zysku dla Tesco.

Szukanie równowagi na mokrej podłodze
i klucza w dziurawej kieszeni.

Oczywiste różnice są co najwyżej
statystycznym błędem dnia.

Tego samego dnia, który wczoraj chciałem
zgwałcić, a jutro sprzedam za bezcen.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

RM

RM, 29 april 2010

o Formie

Podczas spaceru koryguję
ustalone zaledwie na moment,
wzajemne położenie osób i światła.
Jak na przemalowanym obrazie,
dorysowana postać, przechodzi z psem
na druga stronę rzeki.

Teoretycznie przemieszczam się
z miejsca mniej konkretnego w bardziej
oczywiste i odwrotnie. Tylko jak to udowodnić?
Czekam na konfrontację tego co jest,
z tym co chciałbym, ażeby mnie spotkało
i ewentualnie nie dało żadnego wyboru.

Na miejscu sklepu mięsnego
sprzed kilku lat, wybudowano bank.
Stoję w kolejce do bankomatu, wpatrzony
w jego czarny otwór. Czekam na kiełbasę.


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

RM

RM, 3 may 2010

***

Od rana pod klatkami grupki.
Piwo,
udekorowane kwiatami samochody.
Sobota,
wielki dzień kiboli i nowożeńców.

Wpatrzeni w siebie czują się nieswojo i obco.
Na parkingu białe welony,
obok pod sklepem, tłuste ekspedientki
i przygarbieni dwudziestoletni.

Patrzą spode łba na przejeżdżające merole,
zasłaniając ręką południowe słońce.
Ciepło, brak wiatru, pot na rękach i plecach.
Takie śląskie Alcatraz.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

RM

RM, 3 may 2010

***

Rozwiązanie, jak najbardziej uproszczone, które wybieramy
będzie nam wprawdzie odpowiadało,
ale nie zostanie nam zaliczone, przez żadnego z Bogów.

Czarno-białe sroki goniące na gałęziach czarno-białych brzóz.
Za płotem lotnisko. Nie widać stąd dachów, anten, latawców
i papierowych samolotów wypuszczanych z okien.

Na wyciągnięcie ręki mam papierosa.
W tym wieku wypalamy się powoli.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

RM

RM, 29 april 2010

o Blokach, skarpetkach i pisaniu

Rozpisany na piętra i metry kwadratowe,
wystawiam skarpetki za okno z widokiem.

Odkładam kolejne warstwy naskórka
na dzwonkach i klamkach. Zapycham
skrzynki na listy tonami krótkich spojrzeń.

Poranek na północ to nie to samo co poranek
na południe, no i nie każdemu dany, a kwiaty
pomimo to trzeba jakoś rozsadzać i podlewać.
Na szczęście w pisaniu to nie przeszkadza.


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

RM

RM, 29 april 2010

o Wieczorach w małych śląskich miasteczkach

Dublujemy swoje ślady spacerując wąskimi parapetami ulic.
Na tej wysokości powietrze ma słodki, landrynkowy smak.

Innym razem zamaskowani pod skórą policzka,
kradniemy chłodny oddech
marmurowych przystanków.

To też na sen,
ale bardziej.


number of comments: 0 | rating: 6 | detail


  10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1