Stefanowicz

Stefanowicz, 27 august 2013

posłowie

w głowie mam taki zbiór tytułów
że oprócz nich już nic nie piszę
bo zresztą nie ma i dla kogo

na twardo wyprawiłem skórę
wyrazy składam w głuchej ciszy
żując swój własny gorzki ogon

nie mam też dobrych rad zbyt wielu
dla tych co gaszą pożar moczem
albo zdmuchują go mruganiem

dla mnie dziś celem jest brak celu
i przymykanie z lekka oczu
na wszelkie światła rozedrganie

w kartkach świątecznych swój testament
na raty zapisuję prozą
skrótem i starą dobrą sztampą

co stać się musi to się stanie
nim słowa same się ułożą
a zgasną pełgające lampy


number of comments: 13 | rating: 13 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 27 august 2013

Łajka

zazdroszczę szczerze
głębokiej czerni i tych plam błękitu
nie da się zmierzyć
tej nieważkości czy ważkości chwili

twardo na ziemi
syty obiadu i pewności siebie
zostaję niemy
rozkładam słowa w cichej lewitacji

człowiek też zwierzę
a autopilot już bez funkcji „aport”
zazdroszczę szczerze
wytycza drogę do nieskończoności


number of comments: 13 | rating: 10 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 25 october 2012

o kimkolwiek

ściemnia się szybko i sennie smuży
niebo podwija kieckę do góry
a nic już nie ma pod tą sukienką
wycieka błękit światło i czas
 
spoconym drzewom zmierzch się wydłużył
na widok chwili miękną postury
lamp chodnikowych wreszcie cień sięga
bruku i lepko pada na twarz
 
jeszcze gdzieś przyszłość – jaka świetlana
spod mroku w hałas słabo zaświeci
na rany okien przyłoży ucisk
uśpi sumienia w słomianym śnie
 
kiedy wstaniemy będą tu dla nas
dzień trupy gazet pod próg zamiecie
skąd się dowiemy że M nie wrócił
ktokolwiek widział ktokolwiek wie


number of comments: 41 | rating: 33 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 8 october 2012

spowiedź dziwkarza

z sumieniem brudnym klękam wam u stóp w niedzielę
w wirówkach pralek piorę plamy z modnych gaci
bo za odpusty lekką ręką tak niewiele
bierzecie z góry po czym łatwo rozgrzeszacie
 
wam się wywnętrzam i spowiadam z niepowodzeń
z gorączki pychy i lenistwa które trawi
wypruwam flaki a gdy znowu nie wychodzi
jak zwykle mocno postanawiam się poprawić
 
nie chcecie słuchać a słuchacie moje święte
kiedy przelewam wolę w myśli ciutzepsute
wewnątrz i ponad ukrywacie mnie ze skrzętem
z kolejną plamą gdzieś w bebechach na pokutę
 
złociutkie moje wiotkowijne moje mleczne
kurewki piękne dziwki słodkie miododojne
spowiadam się na waszą chętność wszechwszeteczną
zadośćuczyniam to co umiem i co pojmę


number of comments: 47 | rating: 27 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 25 april 2012

wiosna

nieważny żaden powiew wiośniany
kiedy za oknem jesiennie mży
jedno co kwitnie to grzyb ze ściany
między ścianami gnijemy my

z kart kalendarza śmieją się datą
wiosenna potwarz i cycki pań
a my nie mamy już siły na to
żeby się wdzięczyć i puszczać w tan

kiedy na zewnątrz sypie i siąpi
wklejeni w okna zerkamy w dal
wierząc że przyjdzie jeszcze dostąpić
wybuchów słońca zieleni salw

nam pozostaje z zatęchłych pąków
wznosić kaprawy do góry wzrok
z porozpinanych dawno rozporków
zwieszać wahadła co zmylą krok

kiedyś nadejdzie wreszcie ta wiosna
jaką nam wróżą stragany dat
by wreszcie zmienić tę rzeczy postać
którą nam kwiecień bezczelnie skradł


number of comments: 14 | rating: 20 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 2 march 2012

wiersze niemiarowe - zima

gołębie umierają leżąc
przechodzą w inny stan skupienia
z lotnego w całkiem już nielotny

śnieg przyjmie każdą ilość brudu
zależnie od temperatury
z roztopem nic się nie odstanie

nie znamy rady na niestałość
fizyka jest tak bardzo ścisła
że nie schowamy się w szczelinach

pomiędzy tym co było wczoraj
tym co być może lub bynajmniej
a tym co kryje się pod śniegiem


number of comments: 5 | rating: 13 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 25 february 2012

Song debila

miałem znaleźć a zgubiłem
lekką ręką choć na siłę
taką wymyśloną chwilę
hej, o hej!
 
wciąga mnie zielona mila
miałem styl i nie ma styla
został tylko song debila
hej, o hej!
 
a wierzyłem tak przepięknie
że jest więcej coś niż lęk, nie
tylko to co w głowie brzęknie
hej, o hej!
 
siedzę w kucki i jem pilaw
umkła mi ta piękna chwila
został tylko song debila
hej, o hej!
 
dmucha ten co się poparzył
wierząc że się jeszcze zdarzy
w końcu zawsze wolno marzyć
hej, o hej!
 
wierzę więc w kolejną chwilę
gdy się wierzy żyć jest milej
nawet gdy się jest debilem
hej, o hej!


number of comments: 30 | rating: 32 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 8 february 2012

Thanatos - J.Malczewski 1898-1899

czekałem – jesteś,
dyszałem – przyszłaś.
lekko, zmysłowo, jak po pieszczotę.
 
w ujęty zielnie,
późny międzyczas
i z blaskiem, który barwi cię złotem.
 
a maj jest przy nas,
we mnie październik,
weźmiesz mnie zaraz w siebie głęboko.
 
błękit ugina
bzy w dół do ziemi,
na którą broczysz sukni posoką.
 
a tutaj hałas.
to pies cię wita,
z grzbietem wygiętym psią jego trwogą.
 
a przecież z ciała
spokój ci czytam.
na kogo warczysz kundlu, na kogo?
 
jesteś nieśpieszna,
masz czas – ty jedna,
a ja tak chciwie sięgam po ciebie.
 
czy jesteś piękna,
lekka, zaśpiewna?
milknę zdumiony, nie widzę, nie wiem.


http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/56/Malczewski-Thanatos.jpg


number of comments: 24 | rating: 24 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 26 december 2011

wiersze niemiarowe - Macondo

odejdźmy tam gdzie jest inaczej
zabierzmy sobie nie za wiele
 
zmyślonych pragnień i tłumaczeń
 
możemy się poruszać śmielej
w kieszeniach wszystko jest co znaczy
ciszą pisany głośny temat
 
jeszcze możemy więc odejdźmy
a drugiej szansy przecież nie ma
samotność tyje drwi i patrzy
 
daleka chwilom zapomnienia
odejdźmy tam gdzie jest inaczej
 
i wszystko jest a nas tam nie ma


number of comments: 16 | rating: 18 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 8 november 2011

jesienne zaoknie - jeden z najpiękniejszych wierszy o jesieni :)

ognistość pawi się za oknem
i wyjaskrawia tak rzęsiście.
a ja tu stoję, ja tu moknę
gdy z tamtej strony płoną liście.

tam chodnik błyszczy samospłonem,
gdy oto po tej stronie szyby
kurzowe pyłki ust milionem
szemrzą i wszystko jest na niby.

nic nie zapali się wśród sprzętów
tonących w rzece codzienności.
i brak tu tchu i argumentów.
zabraknie wkrótce przytomności.

a tam pożarzą się płomienie,
broczą chodniki rdzą czerwoną.
i nie wiem – fakt to czy złudzenie,
a tak ochoczo bym tam spłonął.


number of comments: 27 | rating: 27 | detail


  10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1