22 august 2022
Ballady z turnieju we Wrocławiu (cykl)
XLIV (wersja robocza)
Stanąłem w progu baraku
i zapaliłem
papierosa. Spod progu
wyszedł szczur i schował się
z powrotem pod barakiem.
Zamknąłem drzwi, usiadłem
na krześle i wsparłem się
stopami o drugie krzesło.
Po linach moich
wyprostowanych nóg
chodziła śmierć z balansem snu
w rękach. Gdy otworzyłem drzwi,
by znów zapalić,
okazało się, że pada
deszcz, którego początek
przegapiłem. (W czasie deszczu
nie trzeba przydeptywać
petów). Przechodnie
z parasolami
wyglądali tak, jakby
tracili wątek. A ja
pomyślałem, że rozumiem
więcej niż wszyscy i że
nawet gdybym obejrzał
tylko koniec lotu tych
kropel wody, pojąłbym
wszystko. Tymczasem jestem
w pracy i znów całym moim
krajobrazem jest to, co
widzę przez dwie szczeliny
w płocie z blachy, oraz to, co
znajduje się ponad tym
blaszanym ogrodzeniem.
Nigdy nie zatracę się
w miłości do cienia, bo
skończyłoby się to biegiem
z tasakiem rzeczonego
płotu, którego cztery
krawędzie są wyostrzone!
Na końcu też będzie słowo.
Bóg rozegnie kraty moich
warg i przeciśnie się przez nie.
Czyjś rymowany poemat
epicki zachwyci całą
Polskę, przez co nikt
nie zauważy owej
ucieczki z więzienia!
22 sierpnia 2022
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.
19 november 2024
0008.