3 listopada 2021
O Eli, Eli...
Zimno. Jak w dupie u Eskimosa.
Zwijam się stąd. Zwijam w rurkę papierki
i czytam tytoń. O Jezu, Jezu, ty dymisz!
Skręca mnie przez to jak „wykręta”, „przekręta”,
skręta. O Jezu, Jezu, zbożowyś! Więc skąd ta kofeina?
Nie wiem, przeto czekam na koniec świata. Na dzień,
kiedy będę mógł pomyśleć wśród was
(których znam od zawsze): „Już mnie nie ma,
jestem niczym”. Czekam na dzień,
w którym świadomość napisze inwokację. I niech
mnie chuj oklapły strzeli, jeśli wówczas nie pokocham
Kościoła Najświętszej Maryśki Panny. Jeśli Chrystus nie
oddzieli się wreszcie od krzyża. Od tej ciemności z cukrem.
Wystygłej.
25 października 2025
dobrosław77
25 października 2025
sam53
25 października 2025
Belamonte/Senograsta
24 października 2025
ajw
24 października 2025
ajw
24 października 2025
Arsis
24 października 2025
Arsis
24 października 2025
wiesiek
24 października 2025
Belamonte/Senograsta
24 października 2025
doremi