20 grudnia 2020
Ballada weekendowa
Panu Alt Artowi
Znowu mamy weekend. Komunia święta, tygodniowa
rata. Czy Bóg pił kiedyś mleko
z piersi mojej matki? Nie chodzę
do kościoła, umorzyłem
Bogu dług. Wkrótce włożą mi do nosa tlenową kaniulę.
Już teraz nie mogę postąpić
o krok. To za daleko. A u łóżka
kaczuszka
na mocz. Tak, znów mamy weekend. Dla tych, którzy pracują,
jest on kochany,
a dla innych – pieprzony. Stojąc w oknie
i patrząc, jak ojciec z zakupami przechodzi przez ulicę,
wyobrażam sobie, że potrąca go
samochód. Skąd taka okrutna myśl? Otóż zbyt krótko kładł nam
prezenty pod poduszki w dniu
świętego Mikołaja. (Później spód poduszki zastąpiło
biurko). Bóg, mistrz
ostatniego planu, powtarzałby moją spowiedź
niczym rolę. Ustanawiam
socjalny tydzień. Rękawiczki, wkładane na ręce w czasie mrozu,
to dłonie lata.
Chodzę
jednocześnie z dwiema dziewczynami.
I kocham
tylko siebie. Bóg
żongluje Ziemią i Słońcem, moimi
jądrami. Moja
ręka dotyka już rzeczy
z lepszego świata.
19 grudnia 2020
31 maja 2025
violetta
31 maja 2025
Marek Gajowniczek
31 maja 2025
sam53
31 maja 2025
dobrosław77
31 maja 2025
sam53
30 maja 2025
wiesiek
30 maja 2025
wolnyduch
29 maja 2025
wiesiek
28 maja 2025
sam53
28 maja 2025
wiesiek