Afrodyta, 30 march 2023
Naplułam do zupy obecnego tu pana, Cyryla Rosiczki.
Obśliniał się na mój widok. Ze strachu, jak daleko sięgnie
jego mokry język (na co dzień oddany wiernej służbie),
mówię, to grzech. Prawie pewna, uśmiecham się,
a rozsypana makiem cisza oddaje sprawiedliwość.
Ale nie, on podnosi rękę. Robi znak krzyża i udziela mi
przebaczenia. Wtedy naplułam. W obronie własnej.
Sąd nie udzielił pani głosu. Wymierza karę porządkową
czterdziestu kopniaków w tyłek.
Afrodyta, 12 january 2022
oczy dziecka bez zakłopotania
odbijają kryształową duszę
nieadekwatny śmiech roznosi
ufność bez pytań i granic
złość w najczystszej postaci
komunikuje naturalność
świat podejdzie bez zapowiedzi
cichutko zgarnie (swoje) fanty
rozbierze je na części
i zamieni na żetony
ale to będzie potem
na razie trwa teraz
a teraz jest wieczne
Afrodyta, 14 january 2022
za oknem nieprzebłagany świt
w lśnienie zmienia noc
a gwiazdy w wypłakane łzy
twoja obecność
bezosobowe trwanie
zawieszone na księżycu
daleki i metafizyczny
nieruchomiejesz w uśpieniu
przysiadam miękko
roztopiona w świetle
porannej zorzy
już mnie nie widzisz
Afrodyta, 6 november 2022
Dni wyraźnie się kurczą, umykające ciepło długo
nabiera intensywności, zanim pozwala się dotknąć.
Omotane wiatrem palce chcą zatrzymać iskry,
które bezszelestnie przeskakują z ręki na rękę,
ale wilgotna skóra przezornie wysycha.
Resztkami woli (kiedyś przyczółku niezależności),
bez pośpiechu czy zbędnych ruchów wycinam
siebie z szablonu. Mimo krzywizn ziemi i kręgosłupa,
akuratne kroki po mistrzowsku omijają przeszkody.
Z wyczuciem unikają dołów, potknięć, mniej lub bardziej
spektakularnych upadków, aż wypełnią martwy sezon.
Afrodyta, 22 october 2022
Gdyby Jezus żył dłużej, społeczeństwo zmieniłoby się
w proch, który z powodzeniem zasypuje ziemię i prawo
do zemsty o smaku chleba powszedniego. Kościół też
przestałby istnieć, kątem oka widzę nieustraszone
świątynie, zupełnie puste, oparte na własnych filarach,
bez podtrzymywania tłumu znów stały się sobą.
Już się nie oglądam, odbicie jest zawsze odwrócone,
biegnę zbyt szybko, przez co wdeptuję w skrajności,
a wtedy trudno zawrócić, jeszcze trudniej mnie znaleźć.
Z nadspodziewanie dobrym skutkiem rozpraszam się
swoim wzrokiem i nie ustaję w byciu żebrakiem.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
20 may 2024
Za ciepło się ubrałaJaga
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
1905wiesiek
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma