Saranova, 4 february 2012
dusza jak naczynie
w połowie pełna
i pusta w połowie
pęka rysą bólu
gdy sytej pogardy
bezduszna machina
zapłakane dzieci
przemocą wydziera
z kochających ramion
i nic się nie liczy
krzyk matki bolesny
odbija się echem
od głuchej ulicy
zamyka nawias
wczorajszych nadziei
pandemonium nędzy
wsród blichtru szaleje
rwąc wszelkie więzy
życia pół na pół
przeciętego udręką
niespełnionych snów
Saranova, 13 november 2011
Porcelanowy brzęk kruchości
Rozkołysany aromatem
Głęboką czernią lśniąc
Paruje niczym lot gołębia
Podzwania lekko srebrem
Kryształu słodząc czarem
Powieki wpół przymknięte
Rozsunie okno żaluzjami
O poranku drżącym
Gdzie za taflą szklaną
Ostatni z drzewa liść opada
Myśl biegnie babim latem
Ogrzana biciem Twego serca
Ktoś komuś pocałunek prześle
I zaraz niby ciepłym szalem
Złoty kobierzec dzień okrywa
Na ustach uśmiech tkliwy
Otworzy zachwyconą bramę
By czas uszczęśliwiony
Wbiegł szukając skrzętnie
Dwojga serc bijących
Rytmem szalonej kofeiny
Już gra orkiestra symfoniczna
Bladego jesiennego walca
Kropelki bębnią o parapet życia
A posiwiałe świtem chwasty
Wciąż ogród zdobią ostem
Nić długa zwiąże drogi losu
Saranova, 25 march 2011
pokaleczona dusza
majaczy wśród warstw
białego papieru
zapisanego rezolucjami
pustej pogardy
na ekranie chmura
dymiącej śmierci
spada bombami
na koszyk zabawek
podmuch plunął szkłem
tnąc niemiłosiernie
twarze lalek
umysł uparcie chce
narzucić powrót
do radosnej ciszy
dziecinnego pokoju
gdzie o poranku
słońce całowało buzie
zaspanych dzieci
lecz nadmiar czerwieni
niepokoi serce
przerażone myślą
o zbombardowanym
bezlitośnie łóżeczku
w skroniach łomotanie
to przecież krew
wsiąkająca powoli
w małą poduszeczkę
a na błękitnym niebie
triumfalny błysk
srebrzystych ptaków
rozdaje wolność...
Saranova, 27 february 2011
gdy pełni gniewu i pogardy
rozbiliśmy własny świat
na drobne kawałki
zewsząd docierały brawa
zachłystując się prawem wyboru
zaciekle piłowaliśmy gałęzie
domowego drzewa
dla zaznania samej radości lotu
nawet twarde lądowanie
na niegościnnych ławach dworców
bez prawa do aspiryny
nie powstrzymało szaleństwa
niepomni na los ludu priama
znów triumfalnie wprowadzaliśmy
konia trojańskiego próżnej wiary
w nasze zaciszne progi
przekonani o swych przewagach
oczekiwaliśmy od klakierów
ważkich dowodów podziwu
które odmienią nam życie
lecz wędka miast skarbów alladyna
zapaliła zimne ogniki nienawiści
w ślepiach odrodzonej bestii
niosąc nam zapowiedź apokalipsy
Saranova, 20 february 2011
pod słonecznym niebem
jaskrawa plama dachu
niczym lotnisko przyjmuje
białe szybowce mew
martwą ciszę odmierzają
obojętnym tykaniem zegary
zagęszczając pustkę istnienia
popiołem z resztek nadziei
ostrze świetlnej smugi
z wolna pełznie po ścianie
by niepostrzeżenie zniknąć
w ociemniałej tafli okna
a w mrocznej pętli czasu
pozostała już tylko namiastka
życia zawieszonego między
jednym a drugim marzeniem
gdy noc rozbłyśnie światłami
za każdym kręgiem lampy
przystanie na chwilę śmierć
wybierając kształty żarówek
Saranova, 17 february 2011
groźny jednooki cyklop
stojąc w rozkroku
odmierza ostatnie chwile
życia małej Saud
która usypia brudną lalkę
wśród ruin domu
pusta maska bez wyrazu
nawet nie drgnie
obserwując ruchomy cel
dokładnie mierzy
tam gdzie łączą się brwi
wróg – strzał
echo płoszy kilka ptaków
gest triumfu
ciężkie buty miażdżą bruk
mocą pogardy
obok siebie leżą cicho
szmaciane lalki
po brunatnym policzku
strużka krwi
owocny patrol skończony
odczytano rozkaz
bohatera zdobi baretka
oto świat rozdaje
lśniące medale odważnym
dzieciobójcom
jutro nim wyjdzie na patrol
kolejna dawka
Saranova, 11 february 2011
tam na palatynie
między cyprysów
zielenią
a świątyń bielą dostojną
luperkusa czci lud rzymski
dary składając chojnie
zboczem wzgórza
sunie pochodu wąż płonący
szukając w noc lutową
ciepła wesołej gospody
gdzie dzbanami wina
raczyć się będzie długo
jedną ręką puchar pieszcząc
a drugą...
bujne kształty kobiece
szalony rytm dzikiej pieśni
niewolników z barbarii
krew w żyłach burzy
zachętą gorącą
do spełnienia obrzędu
płodzenia nowego istnienia
które rozkwitnie
wraz z wiosną
perlista namiętność ciał
w fauna czczonego uściskach
wciąż odnawia życie
cudu rozkoszy doznając
póki o bladym świcie
nie zabrzmi w oddali
niczym signum temporis
wycie...
wilczycy legendarnej
Saranova, 29 january 2011
w środku dnia oślepiona
nagłą myślą wróżebną
która jak szachownicy znak
ostatnie zapowiada okrążenie
staję strwożona w drzwiach
groźne przesłanie odsyłając
z powrotem ku krainie cieni
lecz próżny sprzeciw echa
wobec spiżowych tonów dzwonu
których urokiem uwiedzione
powtarzać będzie raz po raz
jego dźwięk srebrny
zanosząc go dalekim stronom
mnie nie powstrzyma śmiech
czy drwiący gest gawiedzi
bo czuję znów straszliwy lęk
patrząc przez łzy na nagą ziemię
tam wciąż dziś ruch i gwar
lecz widzę krew i żniwo śmierci
i nie zostanie na kamieniu kamień
jeśli nienawiść zdoła wzniecić
pożogi rozszalały zamęt
więc póki jeszcze czas
pozamykajcie wszystkie bramy
żeby nie wpuścić zła
co znów próbuje świat omamić
jak od lat tysięcy
już po raz enty ostrzegam was
ja, kasandra
Saranova, 23 january 2011
skrzypienie starych szaf
uwolniło brunatne upiory
w słodkawej woni dymu
po spopielałych milionach
marsz ognistych pochodni
oświetla puste oczodoły
wpatrzone w zachwycie
w pięść siewcy nienawiści
a on, kropla po kropli
sączy jad w ich umysły
mamiąc mirażem potęgi
czwartego kręgu piekieł
co będzie z trawnikiem
pielęgnowanym troskliwie
jeżeli drut kolczasty
znów zniewoli ziemię
Saranova, 23 january 2011
niskie loty przygniotły do ziemi marzenia
kto wie czym jest wina gdy
szacunek do lustra już dawno zwietrzał
została tylko pustka słowa
obietnice rzucane bez pokrycia nikomu
a rozpacz snami zatyka
wyciek nadziei godzina po godzinie
aż nie stanie czasu
w zegarach biologicznej poprawności
na prawdziwe życie
nie ma powrotów na zbyt krótkiej drodze
stamtąd do nikąd
a prawda przestała znaczyć cokolwiek
pałając wstydem
za niekontrolowany nadmiar wyobraźni
pora zakląć soczyście
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.
19 november 2024
0010.