Paulina Peciak, 8 november 2013
dość już
nasłuchał się mój anioł
urągań moich
na jego nieporadność
narzekań
że zbyt milczący
za mało anielski
niewystarczająco niebiański
by nazywać się stróżem
moim
będę więc milczeć
na odległość
może w końcu
uda mu się wyjść
z mojego cienia
i rozłożyć skrzydła
Paulina Peciak, 29 march 2013
Byłoby lepiej
Gdybyś do mnie nie mówił
Nie patrzył na mnie
Nie myślał w moją stronę
Wydaje Ci się
Że mnie znasz
I tylko Ci się wydaje
Że znasz siebie
Nie mam czasu
Na zakochanie się w Tobie
Nie mam siły na kolejne nieodwzajemnienie
I nie mam ochoty
Wciąż od nowa szukać sensu w Twoich słowach
W które nawet Ty sam nie wierzysz
Gdybyś chciał
Moglibyśmy BYĆ
Moglibyśmy wspólnie szczęśliwieć
Gdybyś tylko chciał
Gdybyś tylko nie był sobą…
Paulina Peciak, 27 january 2013
Musisz nauczyć się mnie nie kochać
Robisz to źle
Jesteś
Aż
Mężczyzną
Powinieneś wiedzieć jak się zachować
Nie potrafisz nawet mnie zranić
Wstydź się
Jutro znowu będziesz do mnie milczał
Jutro znowu poczuję się z tym dobrze
Paulina Peciak, 6 december 2012
najgorsze jest milczenie
nie dlatego
że nie wiem
o czym myślisz
bardziej boli świadomość
że nie myślisz wcale
Paulina Peciak, 29 november 2012
Zostały dwie zapałki
Dwa papierosy
I tylko dwie myśli o Tobie
Zanim zdążę wytrzeźwieć
Trzymając się za ręce
Nie patrzymy sobie w oczy
Jakby jedno spojrzenie mogło powiedzieć wszystko
Co staramy się przemilczeć
Patrząc nawzajem
Nie mówimy jedno do drugiego
Słowa
Tylko obok
Jakby miało nam zabraknąć dotyków
By odpowiedzieć na nieszczere wyznania
Wypaliłam papierosy
I twoje imię na piersi
Niech wszyscy widzą
Czego sama nie zdołałam zobaczyć
Trzeba piętnować głupotę
Paulina Peciak, 21 november 2012
spójrz sobie w oczy
i powiedz
że myślisz
pragniesz
że zdarza się tęsknić
przekonaj siebie
do wiary we własne kłamstwa
spróbuj sobie wmówić
że sam ze sobą nie jesteś nic wart
że potrzeba ci kogoś
kto tak pięknie potrafi udawać
spójrz na siebie
sam widzisz
nie warto
Paulina Peciak, 12 november 2012
próbowałam być dla ciebie aniołem
ale męczą mnie skrzydła
aureola ciąży na skroniach
i ta dobroć
taka
nie dla mnie
próbowałam pod bielą szat
ukryć nie-świętość
nieznośne człewieczeństwo
i byłam przez chwilę
twoim aniołem
gdy splecione dłonie
palcami składały pocałunki
nie wypuszczaj mnie z rąk
a zachowam skrzydła
Paulina Peciak, 10 november 2012
nie ma dla nas nieba
ani nawet anioła
który by nam oczy otworzył
nim zdążymy powiedzieć sobie zbyt wiele
niebo
przez nas
dla siebie
wymarzone
bezgrzeszny przestwór pragnień
w nieistnieniu swoim
w nas realne
nie przyjmuje oddaleń naszych
nieroztropności wyznań
ciszy nawzajem
która dla nas tak cenna
w twoich oczach odbija się moje piekło
istnieje niebo
dla mnie
bez ciebie
Paulina Peciak, 25 september 2012
wieczorami chłopcy piją piwo
słuchają kiepskiej muzyki
i udają że nie myślą o kobietach
po wódce
chłopcy zmieniają się w mężczyzn
śpiewają kiepskie piosenki
i lubią bawić się lalkami
nocą
przez chwilę udają kochanie
w ramionach tej jedynej
o której nie trzeba będzie pamiętać
chowają strach przed ciemnością
rano
lubię patrzeć moim chłopcom w oczy
Paulina Peciak, 10 march 2012
mężczyzna
o którym zdarza mi się myśleć
nie wie
kiedy błękitnieje szarość moich oczu
choć mężczyzną będąc
dla mnie
winien udźwignąć
ciężar moich rzęs na swoim ramieniu
ja
nie zwykłam zapominać
o chwilach wspólnych
choć nie przystoi kobiecie
zachwytów trwonić
rozmieniać swą kobiecość
na miłowania nieroztropne
kobietą będąc
dla ciebie
zostawiam w domu czerwoną szminkę
i po raz setny gwiazdy rozdeptuję w śniegu
by się przekonać
że nasze dlonie do siebie pasują
Paulina Peciak, 14 january 2012
ja
poetka
z Bożej łaski
mówić chcę dziś
do Ciebie
który głuchy jesteś
na słowa moje mizerne i ciche
opowiem Ci
MOJE PRZYKAZANIA
co zbyt człowiecze
byś mógł je zrozumieć
po pierwsze
nie bądź mi wilkiem
co kły wyszczerza
gdy niech Bóg broni
okażę się za słaba
by dnia każdego
roztrząsać szczęście sąsiada
po drugie
nie każ mi myśleć
że wszystko co się stało
stać mogło się
tylko przeze mnie
nie urągaj mi
że los swój podzieliłam
na ułamki
rodziny przyjaźni i miłości
tak być musiało
tak stało się
bo JA chciałam
po trzecie
pozwól mi myśleć
tak zwyczajnie
bez oglądania się na to
co podobno słuszne
niech myśl moja lekką będzie
bo ja tak chcę
po czwarte
niech nie przestanę wierzyć
w Boga
który tak naprawdę nie mój
ale przecież
negować istnienia jego nie wypada
w ludzi
co ością w gardle stają
a mimo to bez nich i gardło
w bycie swoim niespełnione pozostanie
w końcu w siebie
bo tylko świadomością własną
istnienie swoje urzeczywistnić mogę
po piąte
daj mi proszę kochać
nie tylko dla trwania razem
ale i dla tęsknot najcichszych
dla słów całkiem nie moich
a jednak aż do bólu na własność
niech stanie się
miłość
bezsenna
bez wzajemności
niech się stanie
świat
w końcu dla nas
szóstym i siódmym
niech będzie samo trwanie
po zmroku
we własnych czterech ścianach
niech się nigdy nie dam stłamsić
zagłuszyć
upokorzyć
własnym istnieniem
bądź mi
wdzięczny za to że jestem
obok
dziękuj że milczę
że śnię przy tobie
że jestem
mimo wszystkich Twoich wad
że mijam Cię na ulicy
bo przecież
dziwnie byłoby nie mijać nikogo
usłysz krzyk prawdy ósmej
której siła tkwi
w Twojej i mojej niemocy
pozwól mi krzyczeć
z całych sił
nie ważne są słowa
krzyknijmy razem
„Jezus Żyje!”
albo siarczyste „KURWA!”
i niech się stanie
dziewiąte
nie pożądaj
mądrości medialnej
pustych wywodów
na tematy o których nie masz pojęcia
tępych werterowskich spojrzeń w przestrzeń
w której
nie oszukujmy się
niczego prócz własnego odbicia
nie znajdziesz
i po dziesiąte w końcu
pozwól mi
żyć
z całych sił
teraz
kiedy już wysłuchałeś
mojego dekalogu
zegnij kolana
i modlitwę zmów
do mnie
by słowa
co cierniem pokrwawiły Ci policzki
cierniem pozostały
nie czynem
módl się
by nie daj Boże
nie stać się
człowiekiem
Paulina Peciak, 27 november 2011
lubię siebie z papierosem
lubię wieczorem napić się piwa
nie jednego
i wiem
że ty też
taką właśnie mnie lubisz
taką właśnie
pozwoliłam ci się poznać
wspólne milczenie dodaje mi siły
czasem zdarza mi się tęsknić
nie wiem czy za tobą
może tylko za przesiadywaniem na kanapie
może za ciepłym kocem
głupim filmem
porankiem bez śniadania
dziś nie tęsknie wcale
i chociaż mogłabym napisać
że znów
dla ciebie
płakałam
dobrze wiesz
że aż tak
cię nie kocham
Paulina Peciak, 18 november 2011
Z paznokci zszedł mi lakier
Mogliby coś dorzucić
Za pracę w trudnych warunkach
W sobotę
Muszę posprzątać mieszkanie
Najbardziej przemawia do mnie
Coraz mniej biała wanna
Po niedzieli będę miała więcej czasu
Całe morze
Może
Dziś po pracy kupiłam dwa piwa
Nie było kasztelana
Pomyślałam o tobie
Paulina Peciak, 3 september 2011
niczego ci nie obiecywałam
a jednak bywałam wierna
nawet wtedy
gdy nie patrzyłeś mi w oczy
nie prosiłam abyś docenił
moje przy tobie bywanie
choć trwałam obok
nawet kiedy milczałeś nie ze mną
i nie pytałam o nic
nie czyniłam wyznań
nie odchodziłam na zawsze
mimo to
kolejny raz
chciałeś upewnić się
czy nadal kocham
czas pokaże czy było to
moje ostatnie „nie”
Paulina Peciak, 13 may 2011
wiosenniej jakoś
mniej leniwie i smętnie
należałoby więcej się uśmiechać
bezmyślno-szczerze
zwyczajnie się cieszyć
a jednak
zdążyły mnie już wkurwić ćmy i komary
Paulina Peciak, 12 may 2011
mój Chrystus
na krzyżu przybity do ściany
patrzy na mnie
spod rzęs smutnych cierni
jak co wieczór i dziś
milczy z wyrzutem
już nie chowam wstydu w Twoich ramionach
wszak to On
dał nam ślepego anioła
który na wspólne noce
i nie-wspólne poranki
oko przymyka
Chrystus nad drzwiami wiszący
jak co dzień
i dziś łzę samotną uronił
oczy wznosząc ku niebu
może wymodli dla nas
szczęśliwe zakończenie
choć to On
pozwolił by diabeł drogowskazy pomylił
prowadząc do naszej nie-miłości
Jezus konający
nad naszym kochaniem
nie słucha
gdy proszę
o życie nie z Tobą
jakby chciał pokazać
że jednak w nas wierzy
Paulina Peciak, 11 may 2011
kogo mam winić za swoją naiwność
kogo obarczać ciężarem nieodwzajemnienia
chyba tylko poezję własną karcić mogę
za strofy zbyt czułe i ufne
chyba tylko to serce głupie
co każe dłoni kreślić słowa
zbyt bezwstydne
by udawać że nie moje
samotnością napełniam kieliszki
na dwoje dzielę ciszę
przeklinam kartkę i długopis
za ich trwanie
zbyt blisko moich oczu
wypijam moje niespełnienie
policzek opieram na ramieniu poduszki
bo tylko ta dzieli ze mną
nocy niepokoje
i przeklinam serce i poezję
za strofy
zbyt moje
bym pozostała przy nich
bezwstydna
Paulina Peciak, 29 march 2011
pomodlę się dzisiaj
za ludzi, którzy wierzą w ludzi
za miłosiernych, bo im się należy
za współczujacych
niech i nade mną pochylą głowy
za poetów
co błogosławią alkohol,za jego twórczą moc
wasze zdrowie!
pomodlę się
o myśl jasną, przejrzystą
współpracę dłoni z głową
papier i długopis
obym nigdy nie przestała chcieć
nie zapomniała jak patrzeć i myśleć
zegnę nadgarstek
by podziekować za słowa
ciemne okulary
i czerwoną szminkę
łaskawą dla ust nieodwzajemnionych
może nawet przeproszę
za beznadziejne nadzieje
tęsknoty tylko do rana
wciąż nieszczęśliwą miłość,
która taką właśnie być musi
pomodlę się
Bóg jeden wie do kogo
Paulina Peciak, 30 november 2010
dobrze by było
gdybyś nie był przy mnie
kiedy zbyt głośno myslę o świecie
może wtedy
starczyłoby ci sił
aby we mnie uwierzyć
ktoś, kiedyś nauczył mnie miłości
do ciebie
ślepej ufności w twoje istnienie
bo tak trzeba
nauczono mnie zginać kolana
składać równo dłonie
i pokornie chylić czoła
tylko żyć
nauczyć zapomnieli
mam 23 lata
ocalałam
i prawdę mówiąc
źle mi z tobą
Boże
Paulina Peciak, 11 november 2010
dziękuję Ci Boże
za moją poezję
za to, że sama za siebie
nie muszę mówić
dziękuję
za samotne noce
czyste kartki papieru
i zakurzone myśli
którym zbyt daleko do krzyku
pozwól
nie uklęknę przed Tobą
sama przed sobą nie schyliłabym głowy
a przecież równi jesteśmy
w boskości swego człowieczeństwa
przyjmij
moją nie-modlitwę
dziękuję
za to, że dałeś mi wolną wolę
bym mogła w Ciebie nie wierzyć
Paulina Peciak, 11 november 2010
jesienią
łatwiej kochać
deszczem usprawiedliwiać
mokre policzki
dopóki poranki takie szare
możemy budzić się
bezkarnie nie patrząc sobie w oczy
jesienią
łatwiej być razem
bezwstydnie chłodno
zasypiać plecami do siebie
nadejściem zimy
tłumaczyć łóżkowe przymrozki
jesiennie zakochani
wspólnie milczymy
byle do wiosny
Paulina Peciak, 23 october 2010
w moim lustrze
odbija się Twój świat
papierosowy dym na policzku
zapach rzęs i czarnego tuszu
nie ukryjesz nagości swoich warg
codziennie rano
przeglądam się
w Twoich słowach wczorajszych
kładę puder na miłość pod oczami
szminką na ustach zapisuję Ciebie
na dobranoc
pocałunki na szkle
srebrna cisza
ciemność z podziałem na role
i...
Twoje ramiona
jak rama
wokół mojego lustra
Paulina Peciak, 6 september 2010
Wiesz kochanie…
chyba jeszcze Ci nie wspominałam,
że czasem, kiedy do mnie mówisz,
nie działa mi jedno ucho…
Słucham tym drugim.
Co nie znaczy,
że irytujesz mnie tylko w połowie.
Nie mówię też, że lubię Ciebie słuchać.
Właściwie lubię po prostu,
kiedy jesteś.
Kiedy Cię nie ma,
też jest dobrze,
tylko nie mam powodu, aby mocniej zabić sercem.
Może trochę schudnę… Może wtedy mniej mnie
będzie za Tobą tęsknić...
Chciałabym, żebyś jutro mnie okłamał.
Nie czekam na "kocham".
Nie potrzebuję przeprosin.
Nie wierzę w Twoje „wybacz”.
Miło by było, gdybyś zrobił mi kawę.
Nic nie mów.
Nie słodzę.
Paulina Peciak, 5 september 2010
bez ciebie
wszystko ma sens
może to dziwne
ale słońce nie gaśnie
oślepione twoim blaskiem
gdy nie jestem z tobą
świat nadal kręci się po swojemu
grawitacja sprawia że stopy trzymają się ziemi
palenie papierosów powoduje raka
a ja mimo wszystko lubię napić się piwa
wspominałam już
że jestem
nawet gdy nie ma cię obok
wiesz...
dopiero kiedy rozstaliśmy się wczoraj
przypomniałam sobie
że zdarzają się chłodne noce
Paulina Peciak, 31 august 2010
co zrobić
gdy miłość juz nie wystarcza
by być
gdy miłość
miłości nie odwzajemnia
nie kocha
nie pożąda
gdy nie krzyżują się
miłości drogi
nie równają
poświęceń ciężary
dla ciebie
do krwi rozdrapię myśli
wypalę do popiołów
zachłysnę się
zadziwię
i krzyknę z głębi drżenia
że kocham
twoją młość
Paulina Peciak, 9 august 2010
nie znalazłam antidotum na wspomnienia
nieuleczalne niepokoje nocy
wciąż próbuję wierzyć mirażom spełnień
lecz wiara moja pełna zwątpień i profanacji
nie ma magicznych pigułek na Twoją nieobecność
nie znalazłam spokoju
między czekaniem a zwątpieniem
myślą a czynem
trwaniem i niebytem
nie pomoże krew pocięta na nadgarstkach
nie ma schronienia przed Twoim niekochaniem
nie odnajdę nigdy czasu straconego
na obietnice bez pokrycia
rozczarowania bez pocieszeń
kochanie bez miłości
nie mogę kazać ciszy milczeć jeszcze bardziej
nie zmuszę nocy by przestała przychodzić
nie stworzę Boga, który wysłucha wszystkich modlitw
pozostaje więc trwać
w niewierze
niepokoju
niespełnieniu
na przekór sobie
i mądrym tego świata
którzy nie pojmą nigdy
jakie to szczęście
gdy serce czerwienią zalewa mi policzki
Paulina Peciak, 9 august 2010
pachniał kawą
i spełnionymi marzeniami
niespłoszonymi dłońmi
pieścił moje zmysły
czasami na twarzy pojawiały się sińce
pozostałość po słowach
z których mocy nie zdawał sobie sprawy
wierzyłam że bez niego
przestanę być
odszedł
w mojej sypialni
nadal pachnie kawą
Paulina Peciak, 27 july 2010
zapomniałam już
jak pachnie
twoje milczenie
zapomniałam
jak mocno potrafisz
nie kochać
nawet teraz
gdy opieram stopy o Twoje biodro
gdy spojrzenia dzielę
między Ciebie a pustkę
kiedy słucham Twojej ciszy
i własnych rozczarowań
nawet teraz
nie kochać Ciebie
nie wolno mi
musisz więc
trwać przy mnie
jeśli chcesz bez słów
jeśli pozwolisz
na odległość Twojego ciepła
jeśli tak właśnie być musi
trwaj
pokutą będąc za zbyt ufne
kochanie moje…
Paulina Peciak, 12 july 2010
twój anioł
ma z tobą ciężkie życie
myślę o nim czasem
gdy nie myślę akurat o tobie
myślę o nim rzadko...
w myślach nazywam go po prostu „siódmym”
na głos nie mówię o nim w ogóle
tak jak o tobie
bo zbyt czerwone moje usta
twój anioł
pierzastowłosy
chowa się czasem pod moimi skrzydłami
chyba wstyd mu za Ciebie...
słyszę jak jego łzy opadają cicho na poszarzałą szatę
tuż obok moich
twój anioł
czuwa gdy nie mogę zasnąć
a jednak wstaje przede mną
parzy kawę
i prostuje garb
tak, garb
tak często musi się schylać
bo dzień po dniu wciąż upadasz zbyt nisko
bym mogła cie dosięgnąć
on musi
twój anioł jest przy mnie
przysiada cicho na moim lewym ramieniu
zawsze wtedy
kiedy o mnie nie myślisz
wciąż jest ze mną
czasem zastanawiam się
czy go nie pokochać
miłością tobie przeznaczoną
wszak on
twój
mój
nigdy nasz
garbato-skrzydlasty
z aureolą na bakier
dla mnie
bardziej człowieczy
od ciebie
Paulina Peciak, 11 july 2010
kolejny smutny wiersz
kolejną smutną noc zapowiedział
w ciszy paląc następnego
„ostatniego” już papierosa
znów zapominam
że będzie jakiś poranek
w ciszy popijając na pewno ostatniego już drinka
znów życie mi się przypomina
chciałabym nie zasypiać
nie budzić się
po raz kolejny
ufając słońcu
które musi przecież zapowiadać dzień nowy
dobry
póki nie obarczymy go istnieniem naszym
chciałabym zasnąć
i już się nie obudzić
gdy raz kolejny
chłodny świt
zapuka mi do okna
zmuszając bym uniosła ciężar
wypłakanych nocą powiek
zapalę jeszcze
wypiję
za zdrowie niepokornych poetów
zasnę
obudzę się
i kolejny raz przeżyję
bez ciebie
Paulina Peciak, 11 july 2010
tak mi tęskno do ciebie
tak samotnie i smutno
nigdy cię nie ma
zawsze nie jesteś
mimo to każdą komórką ciała
na odległość wpijam się w ciebie
dziś tęskni za tobą moja prawa stopa
gdybym mogła
dałabym jej za to w twarz
Paulina Peciak, 10 july 2010
***
jeśli zabraknie mi Ciebie?
kogo mogła będę winić za swoją samotność?
czym usprawiedliwię bezsenność,
drżenie rąk,
i strofy niepokorne?
jak wytłumaczę samotne trwanie nocą,
puste oczekiwanie na jutro
łzy
które przecież nie dla siebie wypłakane...
jeśli przyjdzie mi kiedyś
uwierzyć w końcu
w Twoje
beze mnie
szczęście
komu opowiem tęsknotę bez wzajemności?
napiszę wiersz o nie-miłości
do kogo listy wysyłać będę
nie czekając na odpowiedź?
jak niepokorny poeta
za kim na zgubę własną iść mam
kiedy ślady stóp Twoich najświętszych
zatrzesz za sobą
oczy moje zamkniesz
dłoniom dotyku odmówisz...
jeśli zabraknie mi Ciebie
zostawię na naszej polanie
moje serce puste
wezmę kamień na drogę
i pójdę
w niepamięć
Twoją
Paulina Peciak, 10 july 2010
wyrzuciłam moją miłość
gdzieś po drodze
do świętego spokoju
nie żal mi
dawno już minął
jej termin przydatności
przez okno pociągu
wyfrunęły
moje
nie moje
wspomnienia
trzepocząc skrzydłami
pożółkłych fotografii
nie będę tęskniła
mam jeszcze na pamiątkę
kilka blizn i siniaków
ostatni pospieszny pocałunek
ukryty w zagłębieniu za uchem
po drodze do spokoju
nieświętego
bez Ciebie
zapomnieć nie zdążyłam...
Paulina Peciak, 8 july 2010
Dość już dzisiaj wypiłam
Dość, by wiersz nietrzeźwy napisać
Jak zawsze dla Ciebie
Gdy nie ma Cię obok
Poleję sobie jeszcze
Odrobinę wytartych frazesów
Kilka łyków rozczarowań
I kieliszek
Twojego oddechu
(Chyba jeszcze pamiętam jak smakujesz)
Nie powinnam już palić
Od dymu łzawią mi oczy
Złapię jeszcze jeden oddech
I nie zasnę dzisiaj
Pewna Twojej nieobecności
Dość już dziś wypiłam
Dość
By znów pamiętać
Jak czerwienią maków pachną Twoje usta
Paulina Peciak, 8 july 2010
Gdzie jest mój Bóg?
Ten, który dla mnie stał się człowiekiem
Ten, który miłosierny i sprawiedliwy...
Skoro, jak mówią,
Jest wszędzie,
Daleko nie mógł mi uciec.
Skoro jest w każdym moim bliźnim,
Czy to On wytyka mnie swoim boskim palcem?
Podnosi na mnie rękę?
Rzuca kamienie pod nogi?
„Przez cierpienie do świętości.”
Wymówka
tępo zapatrzonych w ołtarze.
Po co mi wolna wola,
Kiedy On w swej sprawiedliwości
Skazał mnie na kochanie...
Na miłość,
Która nie jest krzyżem moim,
Ale bluźnierczą religią...
Czy w końcu więc On-
Mądrość nad Mądrościami
Byłby na tyle głupi,
Że dał mi Ciebie,
Bym przestała w Niego wierzyć...
Paulina Peciak, 7 july 2010
Aniele Boży, Stróżu mój
Ty zawsze przy mnie stój
Nie praw mi tylko kazań
Nie powtarzaj w kółko
Że zbyt długo śpię
Za dużo pracuję
Wciąż jestem sama
Choć sama nie sypiam
Przymknij czasem oko
Na kłamstwa w tak zwanej dobrej wierze
Nie mówienie dzień dobry dewotkom
Co krzyżem leża przed telewizorem
Na papierosa przed snem
Rano, wieczór, we dnie i w nocy
Bądź mi zawsze ku pomocy
Gdy znów coś uda mi się spieprzyć
Gdy za głośno przeklinam
Zbyt mocno pokocham
Kiedy znów najpierw zrobię a później pomyślę
Strzeż duszy i ciała mego
Szczególnie gdy za dużo wypiję
Podniosę rękę na silniejszego
Naiwnie znów komuś zaufam
I zaprowadź mnie do żywota wiecznego
I…
Daj mi święty spokój
Amen
Paulina Peciak, 7 july 2010
Na wyciągnięcie ręki
Na odległość szeptu
Na noce samotne i złe
Na poranków leniwą bezsenność
Mnie już nie masz
I kiedy znów skarcić mnie zechcesz
Za pocałunki zbyt czułe
Pieszczoty zbyt delikatne
Splecenia dłoni
Nieprzypadkowe
Lecz zamierzone
i tęskne bliskości
Mnie już nie będzie
I choć szepniesz
Jak zawsze spóźnione
Przepraszam
Choć ramienia nadstawisz
Bym głowę złożyć na nim mogła
Choć będziesz krzyczał i złorzeczył
Aniołowi naszemu
Że zdarzyć się miłości pozwolił
Nie wrócę
Zaśnij więc
Snem spokojnym i cichym
Oczy zamknij
By łez nieszczerych wylewać nie musiały
Policzek przytul do zimnej poduszki
Zaśnij
A kiedy zbudzisz się
Niepewny
Czy sen to czy jawa
Kochaj dalej
Na wyciągnięcie ręki
Na odległość szeptu
Kochaj
bez wzajemności
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
The EntitySatish Verma