11 września 2012
Pobożna rozpustnica
SATYRA
Poszła Zocha do zachrystii, chciała się spowiadać,
tylko jeden grzech ma zawsze – co ma dopowiadać.
Dobrodzieju, ja pokutę poproszę na zapas,
grzechy zmierzę grzechomierzem pewnie z jednym z was.
Oko drgnęło wikaremu – na dożynkach mnie nie będzie,
bo mam dzisiaj katechezę, nie mogę być wszędzie.
Jest zabawa, gra kapela, Zocha w knieje się przemyca,
ktoś swym bystrym okiem widział, jak ciągła sołtysa.
Wnet podali jakieś jadło, co nieświeże było,
Zośce w brzuchu zakręciło, jakoś się rozmyło.
Ryzykuje, mknie na beton, zaprosiła wójta,
daj stoperan, tak powiada, pewnie się posrujtam.
Pomiksować chciała brzuchem, aż ścisnęła uda,
albo zdążę do kibelka, albo się nie uda.
Katastrofa, wokół smrodek, na betonie luźno,
wójt się z tańca chciał wycofać, wdepną w Zośki gówno.
Znowu spowiedź, jeden grzeszek, z wójtem nie zdążyła,
bo ta srajda, którą miała, jej w tym przeszkodziła.
Ksiądz pochwalił przy spowiedzi, że tylko jednego,
w krzaki ma iść za plebanię, poczekać na niego.
Aldona Latosik
13.V.201
23 lutego 2025
Bezka
23 lutego 2025
Jaga
23 lutego 2025
absynt
23 lutego 2025
absynt
23 lutego 2025
wiesiek
23 lutego 2025
Eva T.
23 lutego 2025
wolnyduch
23 lutego 2025
ajw
23 lutego 2025
ajw
23 lutego 2025
AS