normalny1989, 16 sierpnia 2020
Czasem złość ściska,
jak na najgorszym kacu,
pięściami o ścianę ciskam,
stojąc na drodze basów.
Na ciemnej ścieżce
w środku lasu,
rodzi się iskra,
muszę zobaczyć ją 
z bliska,
wszedłem na największy 
z głazów,
a ona nagle 
schowała się w liściach.
normalny1989, 15 sierpnia 2020
Ukrywamy miłość w bąbelkach, 
etylach i, nie pamiętam.
Ja swą siłę chowam w tabletkach? 
Prowadzę zero jeden,
chowam przynęty w wersach 
empatia na rzęsach grzeje lepiej 
niż autostradę grzeje mercedes.
To śmieszne, że nasze opowieści 
o uczuciach to zawsze bestseller
moment, 
też słyszysz ciągle ten 
dziwny szelest?
Ciastka wiele lat temu zjadło sumienie,
wstyd połknął Cię dziecko, gdy 
byłeś gnojem i ja tego za Ciebie nie zmienię
stąd lepiej uciekaj prędko 
nazywaj to swoim pokojem, 
czy czymś tam innym, 
ale
uważaj na siebie.
normalny1989, 12 sierpnia 2020
Po ścieżce niemającej
końca idzie pielgrzym,
nie zabija, by być pierwszym
lecz do głów stuka,
opowiadając historie,
ażeby czuli się lepsi
w lustrze kryje się nauka.
Można się zdziwić, czemu
on się nie męczy,
więzi w sercu eter,
który strzeże x pieczęci,
jak zamknięty
przed wybuchem wulkan,
zakryty jedynie najwrażliwszą
częścią paluszka,
delikatnie to serce pieści,
zostawiając ślad jego ścieżki
i słony pot, który
z uśmiechem wypluwa.
normalny1989, 4 sierpnia 2020
Czas nas nie goni
zgasł; pokaz zimnych ogni
miało być pięknie
lecz milion gówien osrało ten piękny pomnik.
Efemeryczność w las
metafizyczny kask
chroni mnie przed lękiem
co tylko zapragniesz; zobaczysz z tyłu moich zsuniętych spodni.
To nie pierwszy raz
idiotów mamy na pęczki, doskonale to znasz
zaszyj swe usta zanim brzuch Ci pęknie
słowa się wstydzą; habituacja jest szczytem ich zdrobni.
Od wielu lat,
milenium, od zarania ludzkich dziejów
nie tłumacz się krasomówczy czarodzieju
cichy wiatr przesuwa liście przez chodnik.
Leki te same, tak
Lęki ciągle to inne, fakt
Rozwój kradnie mi cały czas
Własne serce i rodzina robi klask
Pęknięty metafizyczny kask
Blask wszelkich świateł zgasł
Też to znasz?
Wszystko próbuje nas zniszczyc,
lecz nic nie zniszczy nas.
Może trzeba ucieć w las
Łza na rzęsash, stal męstwa robi trzask
Ile Ci wszyscy ludzie mogą mieć mask?
Ojciec zmarł w moich rękach, odwiedza mnie w snach.
Jak wielki potrafię stłumić wrzask?
Leki te same, tak
Lęki ciągle to inne, fakt
Tyci Rick opanowuje Świat
Osiągam wszystko co chce
i zdobędę wiele więcej, tylko patrz.
normalny1989, 4 sierpnia 2020
Lubię perfekcję w dotyku, 
jak płynąca meduza
mam szaleństwo na języku, 
jakbym na czas jadł arbuza
przywódca stada byków, 
choć na dżungli 
największy luzak
z nożem w pierwszym szyku, 
bo przecież 
kochasz we mnie łobuza.
normalny1989, 4 sierpnia 2020
- Ty idiotko, pozwoliłaś mu się dotknąć.
Mina twarzy zdziwionego Chaplina
w roli przecinków; 
masowała brzuch, czując że jej problemy tam ciążą.
Mario Puzo leżał na półce obok, lecz nie tylko on
bo wszystko przysłuchiwało się jej słowom;
strzykawka, trawka, clonazepam rzuceni w kąt
szaleństwo narodziło się jak przed grudniem duch świąt.
- Słyszysz? Ktoś idzie, pewnie to ojciec!
Mówił do niej kibel,
z efektami dźwiękowymi jak na wojnie
drapała 
okładała ścianę pięściami 
aż krwawiły jej paznokcie.
normalny1989, 4 sierpnia 2020
Zgasło światło, 
ludzie się rozeszli
miałem w głowie 
potężny mętlik.
Wszystko jakoś mnie 
dziwnie swędzi
jestem przywiązany do szyn, 
po których pociąg pędzi.
Niby rozumiałem 
jestem sobą
i zrobię to czego 
inni nie mogą
uwolniłem się, 
zmierzyłem okiem pociąg
naładowałem się wiarą, 
naładowałem mocą.
Maszyna pędzi, słyszę jak
głośno dyszy
biegnie kot 
prosto do myszy
pojedynek muszę wygrać,
bo to się liczy
dojrzewam do skutków
unikam ich przyczyn.
Jednak, 
coś we mnie pękło
niepewność porwała mi wiarę 
na pewno
zrozumiałem, że 
wiara obiecywała
fałszywą wierność.
Jestem duszą, której
nie można zniszczyć
po ranach licznych
jestem tarczą
biedny pociąg oraz ludzie w nim
i wszystkie ich myśli
smak kolejnej rysy
metaliczny, ale pyszny.
normalny1989, 4 sierpnia 2020
Chwyciłem za rękę moje 
lustrzane odbicie
z tego uchwytu powstał świat, 
jak w jakimś micie,
uratuję siebie przed spadnięciem, 
bo na siebie liczę
Słońce widząc to schowało się 
daleko za szczytem.
Ten szczyt 
to moja granica
rozumiem teraz i wiem 
jaka jest różnica
między blaskiem Słońca, 
a blaskiem księżyca
granicy nie ma, 
bo jej nie chce- więc znika.
I tak spadałem jak Ikar, 
a stałem się Minosem
lecz odrzuciłem ten tytuł, 
głos króla nie jest 
moim głosem
mój głos trzymam za rękę, 
mój głos jest moim losem
w swojej naturze 
swoją naturę niosę.
normalny1989, 2 sierpnia 2020
Wiele nas łączy 
więcej niż myślisz
tak jak Ty, kocham 
i przeklinam wszystkich.
Twój policzek 
jest dziś pyszny
zostaliśmy sami 
bezmyślni
Wiele nas łączy 
więcej niż myślisz
mój wzrok Ci się 
dzisiaj przyśni
dla Ciebie 
dziecko tylko 
zimny prysznic
wszystkie ciepłe 
myśli wyszły.
normalny1989, 23 lipca 2020
Emocjonomika, to mój pierwszy as
nihilizm rządzi 
pośród moich kart
gram jak gambit, 
drań lub wampir
serce rozdaje wszystkie 
moje karty.
Dynamiczna gra statusem
z Twoich oczu wróżę
nie doczepiaj piórek sobie 
na tej górze
ja jestem 
aniołem stróżem.
Zdradzę Ci sekret, 
żadnych bredni
jebać miłość z 
przepowiedni
chcę czuć tylko deszczyk letni
nie chce żadnych
słuchać bredni.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
4 listopada 2025
Jaga
4 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
4 listopada 2025
sam53
3 listopada 2025
wiesiek
3 listopada 2025
Yaro
3 listopada 2025
Yaro
3 listopada 2025
Yaro
3 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
3 listopada 2025
absynt
3 listopada 2025
sam53