12 lipca 2015
Chyba pod wpływem upływu
słowa zsuptelniały bo tylko tak mogę miziać
piszę z błędami nie tylko palców nie rozcapierzam gestem uniesienia
codzienna mgła podsłuchów zamkniętego kotła z zupą mniam
nienawiścią gotowaną dla świętego spokoju
zapisała się wulgaryzmami tylko w kłótniach
oj nie było łatwo przymknąć pysk by byli zadowoleni
by przy znienawidzonych szachach nie ziewaj
by przy kolędzie oczy w sufit bez gumy do żucia
wbić się w za ciasną sukienkę dla gości
wygrzebaliśmy zza szafy klucz
szkoda jedynie że w szafie ciuchy już niemodne
pachnące naftaliną stosy seksownej bielizny
największym naszym osiągnięciem o którym nikt się nie dowie
jest tych kilka orgazmów skrzętnie chowanych do sztambucha
na razie nie mam zamiaru i ochoty na zawieranie
czytaj we mnie regularnie po każdym nieduchowym posiłku
nauczyłaś mnie kartkowania wzajemnego uzależnienia
wierszem jest to co do ciebie mówię prozą
miedzy kawą a kawą jutro dopowiem metafory
29 kwietnia 2024
Niezmiennievioletta
29 kwietnia 2024
* *Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky
28 kwietnia 2024
Stalker experienceArsis
28 kwietnia 2024
Zapaść internetuMarek Gajowniczek
28 kwietnia 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
27 kwietnia 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 kwietnia 2024
NumerMarcin Olszewski
27 kwietnia 2024
Ulica niebolesnychkb
26 kwietnia 2024
2608wiesiek
26 kwietnia 2024
zgarbiona wiarasam53