8 kwietnia 2016
*
Z listu "człowieka zagadki" do poetki znad Seine
*
Kiedyś było inaczej. Prosty, acz niezaprzeczalny fakt.
Napływ pomysłów, wszystke wówczas "genialne",
nie miał prawa dopuścić do zmęczenia materiału.
Jakość - niepowtarzalna i adekwatna, wzrastała
dumnie ponad ilość - przereklamowaną na dłuższą metę.
Bez skrupułów zapominało się, o mniej świadomych wyborach,
błędnych decyzjach, czasem nawet korzystnych w skutkach.
Lizanie ran było o wiele krótsze i nie tak tragiczne jak teraz.
Każda goiła się niemal natychmiast, jakby odchodzący
w niepamięć dzień, chciał zostawić po sobie dobre wrażenie.
Mogliśmy siedzieć przy wspólnym stole, nakrytym obrusem uczuć posilając się szczęściem - do syta.
*
It used to be different. Simple, yet undeniable fact.
Storm of ideas, all of them ''ingenious'' at the time,
was a way against fatique sensitive material.
Quality - unique and adequate rose proudly,
over quantity - overrated in the end.
With no regrets, we could forget less conscious choices,
wrong decisions, favorable from time to time.
Wound licking wasn't so dramatic as it is now.
Every one of them healed almost instantly,
as if the passing into oblivion day, wanted to leave
behind a good impression.
We could sit at the common table, covered with a cloth of feelings,
eating away our happyness.
1 lutego 2025
madonna niekarmiącaToya
1 lutego 2025
jeszczeTeresa Tomys
1 lutego 2025
balTeresa Tomys
1 lutego 2025
0102wiesiek
1 lutego 2025
pustynna symfonia (II)AS
1 lutego 2025
Jak ślicznievioletta
1 lutego 2025
kwiaty na poddaszuYaro
1 lutego 2025
Sroka MonetaToya
1 lutego 2025
Wielka dusza /Mahatma/wolnyduch
1 lutego 2025
Każdy ma własne Himalajewolnyduch