Jerzy Wilski, 8 marca 2011
żenujący obsceniczny
bywa śmieszny obraz
kiedy język rozdeptany
z podpaskami myli smoczek
lubię wybiec se w poskokach
ale wracam...
...kiedy huj wybija oczy
w rytmie cza-cza albo rocka
bhratkowsky'emu...z sympatią :) (szczególnie ...ale nie tylko jemu)
...i z nadzieją że admin "słowotwórski wybryk"... wybaczy
Jerzy Wilski, 8 marca 2011
chciałbym
całym sobą
w bosą trawę
pąkiem kwiatu
w strunę rosy
wszeptać ciało
w liście warg
deszcze włosów
w duszę wiatru
wsłuchać wiosnę
w skowyt krwi
odrzeć łąkę
z szadzi mgły
w kamień ciszy
potok słów
i upojnie umieć
cierpieć
Jerzy Wilski, 6 marca 2011
medialnie zmodyfikowana
demokracja fenicka
od milionów odcięła miliony
krwawe łzy ociera ziemia
śmieciowe akcje
biednych istnienie
arlekiny martwych sankcji
nad bogatych sumieniem
Jerzy Wilski, 5 marca 2011
pod kroplami rozbitych nadziei
mięśnie płynu głodne odłamki kształtu
dokonują się bezgłośnie
z rozdeptanych ruin twarzy
przezroczysty krzyk czyta szkłem
opisaną krawędz horyzontu
jutro było tu wczoraj dziś odbicie
spod łopatek jak ostatnie tchnienie
bańka wspomnień chwilę jeszcze
utrzyma wodnisty tobół
nad rozwartą paszczą tafli
pod którą honorny grosz ostatni
obol wprost w pazur charona
Jerzy Wilski, 4 marca 2011
do poezji współczesnej
mój stosunek normalny
biorę w każdej pozycji
na ogół bez orgazmu
zżera ją inflacja
choć w mc’donaldzie
dla dorosłych sto funtów
drewna dalej po sto za godzinę
poza tym przerabiam żywność
na marzenia wspominam babcię
zamiast bajek mi wiersze czytała
z zapartym tchem po ziemi i obłokach
jej lokomotywa ciszy kolana zginała
tej symfonii już nie mam mieszane uczucia
tresura w klatce głowy kiedy parnas ocieka
dwururką oczu skorupą światła
oddechem pająka popielniczką piersi
nietoperzem w łonie skamleniem boga
bełkotu łan użyźniany
frankensteinami metafor
głodnemu panierunek słów
przydaje smaku ukrywa
świeżość surowca
lubię myśl saute
z subtelnym garni
Jerzy Wilski, 6 lutego 2011
po trzeciej kartce kalendarza
linia brzegu ma kształt piersi
ulica krótka
na osiem neonów
wsparte na kontuarze
długie cygarnice
wolno sączą mazagran
za barem lemonka szugar
coca bacardi
mirror de courtoise
misz masz językowy
si si yes wsio o'key
pachną portfele
...i co ty wiesz Archimedesie
jak na ciało zanurzone
w trzecim cuba libre
działa ciało
wbite w jeans i oklejone jedwabiem
mane thekel fares
taxi hotel please
Jerzy Wilski, 6 lutego 2011
spóznił nas los
powiedzieć kocham nie mogę
na smyczy oczy trzymać muszę
platonicznej miłości krzyża
dzwigać nie potrafię
bom tylko ciało i domysł duszy
w sen cię zabrałem i jak stary dąb
gdy tchnienie wiosny
krwioobieg w nim ruszy
czerpię z ciebie
jak z ziemi czerpie on i jak on skrycie
doświadczam wzruszeń
już taka słabość we mnie
że choć trzepot twoich rzęs
roztrącone śmiechem włosy
dłoni liść piersi kęs
srebrny potok twego głosu
lśniących oczu miękki czar
i kuszący jak niebiosy
słodki kielich twoich warg
w dzien chłonę
bukiet twojego ciała
pieszczę gdy zapada zmrok
bądz moją
we śnie
Jerzy Wilski, 6 lutego 2011
przyjdz do mnie jak maj albo czerwiec
welon zapachów doliny mchu
po schodach prostych
dziś takie czasy
potem może brakować tchu
i słów
aby nie milczenie świerszczy
i psów
w letnią wiejską noc
chodzi o spojrzenie
jasny gest
ruch
tak abym wiedział
twój orgazm
skreśla mnie
czy zaiskrzy znów
Jerzy Wilski, 5 lutego 2011
po mojej stronie
jabłka
codzienność
na przemian z nadzieją
coraz bardziej
boję się myśleć kto
rzuca kośćmi
wciąż ci sami proszą
o chwile
zawsze otrzymują
wieczność
Jerzy Wilski, 5 lutego 2011
dobra poezja rosła w dzieciństwie
potem już tylko fast foody
coraz trudniej znależć czas
na myślenie jak to wiatr
opowiada pszenicy o bochnach chleba
a cisza drży słowiczą pieszczotą
czyż noc może mieć kształt ust
a dzień spękane dłonie
można przyjąć że pieniądz
pachnie życiem ale kiedy świerszcz
zaczyna kosić trawę sierpem księżyca
a drzewa mówić żywicą
mały przycisk i świat normalnieje
krew już ma kolor czerwony
mord to mord gwałt to gwałt
obrazek po obrazku
w błotko bezmyśli
tak prościej dwa w jednym
a obok na półce modne okładki
tam niech sobie poeta
z niebieskich oczu
nagiej kartki
dobywa woń ciał
wpisanych w smak łąki
flamenco podwiewane
westchnieniami pióra
tańczącego w palcach
Jerzy Wilski, 4 lutego 2011
wieczór pusty od marzeń
pęcznieje w głowie
wokół klatka albo poligon
chciałoby się kopnąć to życie
jak porzuconą menażkę
sprawdzić
czy coś jeszcze
w środku
Jerzy Wilski, 1 lutego 2011
niektórzy rodzą się umarli
potem żyją i umierają codziennie
dokładnie w głąb i z głębi
na przemian i równocześnie
najczęściej są nieżywi ale mają przeczucia
kiedy już muszą żyć pilnują aby się spełniły
czasem słychać jak mówią
o chorobach wiedzą wszystko oprócz przyczyn
o lekarstwach wiedzą wszystko oprócz skutków
o życiu nie wiedzą nic najgorzej że trzeba żyć
o śmierci nie wiedzą nic najlepiej byłoby umrzeć
czasem widać jak myślą kładą ręce pod brodę
koniecznie chcą być odysem bondem
matą hari albo matką teresą
po czym szukają winnych
ręce wędrują na uszy
znów muszą umrzeć
zbyt ciężko być sobą
Jerzy Wilski, 31 stycznia 2011
tak zwani prawdziwi mężczyzni
kochają trochę inaczej po cichu
wolimy grzesznice od świętych
niedzielny obiad ale mały deser
anonimowy
wagon kolei podmiejskiej
gdzie oczy przechodzą
na pracę w podczerwieni
i wymiarach dziewięćdziesiąt
sześdziesiąt dziewięćdziesiąt
myśli jedne na drugie
łysieją na głowie
siwieją na brodzie
sterczą na sutkach
fakty i tak nie rozumieją
marzeń
dlatego peron
pozostawia nas wzdłuż
ze stygnącym obrazem
zawsze o kilka stacji
za daleko
Jerzy Wilski, 30 stycznia 2011
znajdzcie mi nową ziemię
i niechaj światło tam będzie dobre
a pierwsze słowo wezmę na siebie
może niewiele zmienię
ale ewę jabłko i szatana
napewno przeprogramuję
wystarczy że choć na chwilę
zamiotę pod dywan
mistyczne perpetum mobile
tu mnie nie ma
klony telemeranty
miliardy prób
i tylko jeden ukrzyżowany
pomysł na życie
tu mnie nie ma
dni miesiące lata
wypełnia brak
mojego programu
dajcie mi nową ziemię
Jerzy Wilski, 30 stycznia 2011
widziałem jego twarz
w naszych oczach
wtedy morze przy burcie
sięgało nieba
i słyszałem jak rozmawiał z metalem
wtedy wiatr przed ich głosem uciekał
potem odszedł
i nie pytał czy wierzę
Jerzy Wilski, 29 stycznia 2011
may day...S. O. S.
kilka iskier zatrzęsło myślami
mayday...mayday
wszystko albo nic decyduje
chwila w której dzieje się człowiek
stoję w sercu a na mostku
cyrkiel dotyka linijek życia
odpycha dzwignię
i od stępki po maszty
słychać zastrzyk adrenaliny
czas nie należy już do nas
gdzieś za okładką horyzontu
ciemny anioł bawi się w alchemika
skarcony przez boga rozlał
ciemne kolory metali
zatarł granice wody i nieba
teraz spłoszonymi skrzydłami
łamie stalowy papier kadłuba
nad nim tylko strach
jak mewy bez piór
zabłąkane pośród bałwanów
czeka na nas
Jerzy Wilski, 29 stycznia 2011
o szczęściu można wiele
a ja chciałbym zwyczajnie
oddech śpieszny przerywany
muska mnie o brzasku
ty nad moim przebudzeniem pochylona
mat zrenic przeszklony dzikim blaskiem
usta drżące gotowe rozmarzone
i trzymam cię jak w potrzasku
chwil które jeszcze
już zanurzoną
Jerzy Wilski, 28 stycznia 2011
radość wyjazdu smutek rozstania
światło zgaszone już jutro a dziś
porozrzucany na oścież bialy ekran
sufitu bezsennie barwią przyszłe sny
przed chwilą w powietrzu
biegały oczy najbliższych
pies milczy ogonem pyta po co
miejsce tak dobrze zaznaczone
wilgotny nos pociesza mi rękę
pomiędzy ścianą a wąskim
przejściem po mojej stronie
pamiętam raz śnił mu się zapach cieczki
i nie był wtedy na środku atlantyku
czochram sierść głaszczę pysk on wie
ile psiego na jedno życie ludzkie
Jerzy Wilski, 27 stycznia 2011
już jutro
znów sen porośnie jawą
wsłuchani w szept krwi
zdziwionej utratą lęków
poczujemy jak powraca
nie nazwane
to co odebrało morze
od twojej słabej istoty
do moich ramion
przepłynie fala
stokroć potężniejsza
niż bezmiar oceanu i czasu
wleje moc
bez której człowiek
to kilka
wypłukanych ze znaczenia
liter
Jerzy Wilski, 27 stycznia 2011
po deszczu gwiazd
na łące popiołów
dwunogów nie będzie tylko
sto czterdzieści i cztery tysiące
jak mawiali prorocy
nie będzie krzyku
nie będzie podziałów
tam już nie będziesz
tylko człowiekiem
i drwal nie będzie musiał
siekiery przyciskać do piersi
on będzie nią
i ona będzie nim
i sobie nie będą niezbędni
zaś starszy anioł
z uśmiechem wytłumaczy
nieporozumienie
na długo przed mojżeszem
nie nienawiść lecz brak miłości
człowieka spodleniem
więc choćbyś psalmy śpiewał
i nie wiem jak zgrzytał zębami
ziaren miłości nie umiał zasiewać
ta łąka poza twoimi progami
Zb. Herbertowi
Jerzy Wilski, 26 stycznia 2011
birds paradise i mucha w rosole
misterium rzeczywistości
symfonia jeśli umiesz
żyć z wdziękiem
świątobliwie i skalanie
trójwymiarowo
widzisz świat
naprzemian podły i uroczy
odbierasz jako muzę duszy
ani dobrą
ani złą
i nie zmieniasz
nie pragniesz posiąść
erotycznym wejściem
z otwartymi żyłami i szklanką głowy
napełnioną whisky i utopią
Jerzy Wilski, 25 stycznia 2011
mężczyzna dojrzewa inaczej
najpierw ma już osiemnaście
potem tylko czterdzieści plus
po drodze buduje dom
wystarczają mu dzieci
wyprane skarpetki
potem
drżą mu włosy w nozdrzach
kłamie sobie w oczy
kupuje zabawkę
nie dla swojego wieku
podnosi stopy
oddech pęka
gaśnie słońce
wraca tętno
pielęgniarka poprawia pościel
on poprawia włosy wąs
i
swoje czterdzieści plus
znowu zaczyna dzielić
przez.....mhm.....
(to nie istotne)
czerwiec 1996
Jerzy Wilski, 25 stycznia 2011
ostatnio coraz częściej
potykam się o kropkę
znak zapytania przeprasza
i z blaszanym uśmiechem
turla się dalej przede mną
nie wiem współczuje czy szydzi
domyśla się chyba że pod górę
czułem sie bezpieczniej
od niedawna ktoś ciągnie popycha
schody mają wieść w dół
łatwe religie trzy w jednym
quick service z dostawą do domu
trans-misjonarze lekarze chaos recept
i krzyk pustych emocji rozrzuca obrazy
dobrze że stara taśma wehikuł czasu
raz po raz przenosi mnie w przeszłość
ślepy jazzman zapala świeczki nazwisk
godzinę dwie zostawiam ciało w fotelu
reanimuje mnie cisza słyszę tykanie zegara
recenzje ryb zachwyconych w akwarium na pólce
otwieram okno i wietrzę dym z papierosa bogarta
który wyszedł przed chwilą
nie uchylam okiennic
wczoraj tuż obok u mc donalds'a
widziałem boga
przyprawiał życie
sosem knorra
maj 1997
Jerzy Wilski, 24 stycznia 2011
mały czy dorosły
patrzę na ciebie
z wyższego poziomu
żaden to powód do dumy
bo cóż że umiem zgiąć ci kolana
że nie znasz legendy
swego pochodzenia
sawanna czy klatka
nigdzie nie musisz udawać pana
ty jesteś słoń ja tylko człowiek
dopóty dopóki wewnątrz
prętów sumienia
Jerzy Wilski, 21 maja 2010
wyszła krowa na spacer z psem duże gały
lśniąco przeżuwają świeżonocne grafitti
poprzerywane strugą moczu tego z parteru
chwiejnie czka kwaśnym strumieniem opróżniając
siebie i butelkę arizony a balkon wyżej wzięty
poeta leniwie sączy z gwinta kadry podwórka
łyk po łyku naprzemian papier i pusty żołądek
na żywo soczyście ku uciesze podpitej gawiedzi
na modnych spędach gdzie rzucane naprzemian wiersze i kapsle kręcą ładne kółka i nieruchomieją jak głodny
krytyk który wybrał strawę ducha zamiast łatwej kasy
poeta czytuje coś czasem boleje że urodził się za pózno
ale ma swoich krytyków więc często razem nie czują poezji
tej prawdziwej jak modlitwa kiedy z bólu albo życia radości
wybierasz boga który jest wystarczająco doskonały
i koniecznie nieskończony aby myśl błądziła głęboko
muskana puchem skojarzeń niebieskich albo różowych
kiedy już widzisz więcej niż widzą oczy idealizujesz
obraz zachowując podobieństwa
mają zgadzać się kontury i aura
a otwartych ran codziennej rzeczywistości
niech doświadcza prawdziwy bóg albo szatan
żyjesz dziś ale świat miał być
przyjazny dla człowieka
poezja jest aby aby o tym śnić
........-------------................---------------..............------------
poezja jest
kiedy pomiędzy zmysłami
a brzegiem myśli nie ma nic
oprócz zdumienia
kiedy deszcz pereł bosych
nie drażni w zagrodzie
jest jak zapach jaśminu
co bezwstydnie wchodzi
szparami w deskach
przydrożnej sławojki
ziemię opowie gwiazdę rozmarzy by chciała
wyrwać się niebu jak wiosna na lód gorąca
pląsać nago na palcach flamenco roziskrzona
sen łaki wniebowezmie śmiechem i barwami
a najbardziej jest kiedy słowa tkają pąki
gołąb dłoń drżenie i młodą pierś znaczy
kiedy zawstydzone miłość kreślą
milczenia kwiatem obsypaną
oczy wilgotnieją kolorem
ciepła ciszą opisanym
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
10 maja 2024
Wielki wypasJaga
10 maja 2024
IluminacjaVoyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky
9 maja 2024
wciąż na faliYaro
9 maja 2024
0905wiesiek
8 maja 2024
0805wiesiek
8 maja 2024
Światełka dla zbłąkanychSztelak Marcin
8 maja 2024
Pamięć silniejsza jestMisiek
8 maja 2024
Pamięć silniejsza jestMisiek
7 maja 2024
Gdzie coś się kończy -Marek Gajowniczek
7 maja 2024
Menukb