Stefanowicz, 20 may 2011
tańczysz sinowietrzna w rwący takt muzyki
nad rzeką
w powiewnej tunice rozszalałej w szepty
i w echo
piękną linią pleców lekkim zgięciem w karku
złamanym
kreślisz ślad błyskawic świetlistym cabriole
ze łzami
wrzącym tchem cię porwał wspomnień rozszarpanych
teatrzyk
tylko to już umiesz tylko tego pragniesz
więc tańczysz
pod stopami w toni w oczach dzieci wyrzut
i letarg
ponad rąk arrondi dynda ci stopami
poeta
szalem dławisz żale wryte w pulsu drżenia
i w duszę
teraz możesz krwawić tylko samym tańcem
geniuszem
tańcz więc sinowietrzna nad płynącą w senną
dal rzeką
w leciutkiej tunice zatopiona w nicość
i w echo
pamięci Isadory Duncan
Stefanowicz, 24 may 2011
przeze mnie początek i koniec
chłód słowa skroplony na skórze
nad głową w granatach rys nieba
odcienie cieknące przez dłonie
przede mną błękitu przedburze
w rzek mroźność się wtapia i wlewa
znajome obrazy łakomie
odbijam w lustrzanej naturze
znajome obrazy łakomie
w rzek mroźność się wtapia i wlewa
przede mną błękitu przedburze
odcienie cieknące przez dłonie
nad głową w granatach rys nieba
chłód słowa skroplony na skórze
przeze mnie początek i koniec
Stefanowicz, 8 july 2014
Pusta szklanka na stole,
popielniczka z petami
(jeszcze ciepłe, ze szminką
na kremowym ustniku).
Susz w wazonie i udko
na talerzu opodal.
Radio stare przeboje
sączy z ciemnych głośników
ponad hałas ulicy.
Kilka plamek czerwonych
psuje biel falujących
w oku okna firanek.
Karton mleka na blacie,
za to kawa na ziemi.
Pośród włosów w nieładzie,
ziarna lśnią rozsypane.
Drzwi otwarte nieznacznie,
klamka chyli się jeszcze.
W progu płaszcz, dżins i półbut
pastowany, że podziw.
Światło bawi się cieniem
choć dzień jeszcze jest młody,
jakby wciąż się dziwiło,
chciało krzyczeć - wychodzi!
Stefanowicz, 25 september 2011
bywa że jestem zamyślony
pustkę mam wtedy zamiast wzroku
świądem wnętrzności wytrzewionych
dziwię się czerni drżącej wokół
pustką oglądam dno przeszłości
pustką oceniam bezmiar czasu
rozrzucam kości nad nicością
nicością ważę ciężar zasług
gdy ty urządzasz kiepski teatr
odgrażasz mi się drżącym gestem
i w twarz wypluwasz że mnie nie ma
ja udowadniam ci że jestem
czego potrzeba żebyś przestał
nad sobą wreszcie się użalać
wciąż zamyślony czuję niesmak
papieros z wolna się dopala
http://www.impresjonizm.art.pl/vangogh/gogh28.jpg
Stefanowicz, 30 may 2015
jest późno pomimo zegara
tak mówią zleżałe rupiecie
i wszystko wydaje się naraz
a reszta wydaje się przecież
a jeszcze jest po co wyciągać
głód rąk z błękitnymi żyłami
i chcieć i pożądać by w środku
wytrawiać by nigdy nie strawić
gdy myślę o byłych pewnościach
choć wiem że jest późno to nadal
chcę móc cudzołożyć z lekkością
bym znów miał się z czego spowiadać
pragnąłem i kradłem garściami
szczególnie lubiłem kraść w święta
żałuję że mało tych grzechów
że więcej ich dziś nie pamiętam
Stefanowicz, 28 may 2011
jak długie może być czuwanie
tak wielka czasem jest czerń źrenic
gdy staną lęki o pół kroku
zdrętwiała chwila wpół się łamie
ziemistym cieniem na zieleni
szakłaku witką drży niepokój
coś może stać się więc się stanie
gdy ciszą tkwimy ogłuszeni
czernieją nawet błyski w oku
zdrewniali w kłącza ścięci w kamień
gąszczem jesteśmy i czekaniem
a lęki stoją o pół kroku
komentarz poetycki do grafiki Leszka Kostuja
http://www.kostuj.netgaleria.pl/files/W20zagajniku20.JPG
Stefanowicz, 22 may 2011
szarością pośród szarych ludzi
wyciera krokiem swoją ścieżkę
i buty ciszą ubłocone
tu światła trzeba by się łudzić
przedsięwzięć trzeba nieomieszkań
zamiast barwionych wiatrem mrzonek
zapięty w kurtce każdy guzik
wyschniętych ust zacięta kreska
w spoconej dłoni pyłki monet
choć pomyślałbyś że się zgubił
on tylko idzie - jak tu przestać
z biletem w sobie znaną stronę
w duecie z "villanella alienatio" Miladory";
villanella alienatio
Pocztówka z filmu „Nocny kowboj”.
gdzieś przez październik brnie samotnie
w kowbojskich butach z pustką w głowie
w kurtce zapiętej na guziki
wśród tłumu ludzi tak przelotnie
opływających go swym chłodem
jakby nie istniał lub był nikim
u rąk w kieszeniach brzęczą sople
zgrabiałych palców licząc drogę
z okruchów monet tworzą mity
wędruje poza w głąb i w siebie
w dni nie będące żadnym chlebem
w dni których już nie można zliczyć
Stefanowicz, 23 may 2011
między cieniami na twojej twarzy
żaden proszony rozbłysk nie gości
w grawiurze skóry rys skończoności
oboje tacy jesteśmy szarzy
popiel pejzaży rozmyty cwałem
chwil okulałych w zdziczałym pędzie
i nic już po nas i z nas nie będzie
wciąż bardziej jestem kim się nie stałem
sięgam po ciebie a tam już pustka
szaro się gęsi i drwi bezgłośnie
mijam i nie znam już żadnych olśnień
i tylko twoje znam szare usta
Stefanowicz, 31 july 2011
pod latarnianym mdławym światłem,
chociaż tak licznie, nienajśmielej,
co wieczór zdani na niełaskę
stają w świetlanej szarobieli,
peele.
każdy na jakimś jest zakręcie,
z bagażem skrzepłych w bliznę zdarzeń,
wiarą w konieczne wpismowzięcie
u wszystkich płaskich snów witraże,
i twarze.
każdemu śni się inna mara,
i innej mary jest odcieniem,
a miarą życia w nich jest wiara
w polatarniane zaistnienie,
zdziwienie.
wraz ze schodzącą z latarń farbą
schodzą i cienie snów zaprzyszłych,
na płaskich twarzach, płaską skargą
wykwita żądza by się wyśnić,
jak myśli.
do światła ćmią się w dwuwymiarze
sami o siebie wsparci ciasno.
stłoczeni, zbici, twarz przy twarzy,
latarnie dają sprawy jasność,
nim zgasną.
Stefanowicz, 7 june 2011
Cyk, cyku, cyk,
Pstryk, pstryku, pstryk,
Cyka zegarek z szafeczki.
Cyk smyku, cyk,
Pstryk smyku, pstryk,
Srebrzyste drżą wskazóweczki.
Cichutko cyt,
Bo głośno zbyt,
A zasnąć chcą zabaweczki.
Cichutko, cyt,
Bo każdy zgrzyt,
Odgania sen znad główeczki.
Cichutko smyku,
Bo spać w koszyku
Kładą się już klocuszki.
Cichutko smyku,
Bo na stoliku
W sen zapadają kwiatuszki.
Cyk, cyku, cyk,
Pstryk smyku, pstryk,
Spać wreszcie chcą poduszeczki.
Więc bądź cichutko,
Przytul leciutko,
Poduszki do swej główeczki.
Stefanowicz, 26 august 2018
ORTODROMA I CIGARETTES AFTER SEX
czasem nie ma kamieni by wyrazić co myślę
choć ich stosy się piętrzą pod palcami i obok
kiedy stukam w klawisze w końcu któryś się wytrze
dziś chcę pisać o sobie ale nie chce być sobą
messengery niebieskie bierzcie jedzcie albowiem
wam się można spowiadać z bólu głowy i krzyża
czego wam nie napiszę tego nigdy nie powiem
personalne watsupy - like a Personal Jesus
gdzieś znalazłem to słowo brzmiące jak melodramat
ortodroma - najkrótsza droga stamtąd donikąd
zanim pójdzie muzyka zwykle leci reklama
zanim włączę spotify wszystko jest tu muzyką
potem nagle jest cisza i trzy procent baterii
żeby jeszcze dopisać coś co wszystko tłumaczy
dzisiaj ktoś gdzieś żarł jarmuż, kiedy ja mięsożerny
zjadam ciastka z wróżbami żeby nimi się raczyć
mnie się ciągle coś marzy ale zwykle się maże
gdy to wklejam w Iphone’a ekran topi się w kleksie
kiedy pierwszy chcę rzucać kamień w palce mnie parzy
kończę puszczam spotify – Papierosy Po Seksie…
Stefanowicz, 22 may 2011
dawno dawno temu dzisiaj
w wełnianym lesie dywanu
dwa dinozaury stoczyły bój
na śmierć i życie
triceratops z iguanodonem
starły się gwałtownie
być może jeden z nich
musiałby umrzeć całkowicie
i pójść do nieba
gdyby nie to że zakochały się
w sobie bez pamięci
triceratops powił dziecko
a iguanodon się cieszył
zamieszkali razem
ostatnie promienie
październikowego słońca
wróżyły koniec pewnej ery
wkrótce już nie będzie dinozaurów
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
1905wiesiek
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma