Stefanowicz

Stefanowicz, 2 october 2011

słodycz przejrzewa

czy wierzba płacze nad upadłą gruszką?

sedno poznaje się w kontrastach
słodycz odróżnia od goryczy
tylko ich krawędź i granica

pomiędzy wnętrzem a zewnętrzem
konfiturzeje i przerasta
miąższ tym co zdoła zapożyczyć

jest więc a nie ma go zarazem
na końcu myśli czy języka
posmak którego nie wypowiesz

i ma coś przecież z przekwitania
w abstrakcie chemii lub wyrazie
w tym też jak szybko przywykł znikać


number of comments: 10 | rating: 12 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 11 may 2014

duszno, ciemno

noc jest duszna 
więc nocą śpi się krótko i mało
a gdy zaśnie się wreszcie  można poczuć ten ruch, 
gdy się niebo zapiekla. 
dzisiaj we śnie widziałem
jak z poduszki pot kapał w parach pustki i bzdur.
 
dawne cienie znajomych 
rozedrgane - a stałe
zapałkami bez siarki chciały spalać ten świat.
tarły drewnem o ścianę 
i o siebie nawzajem
po czym łyse karlały rozdmuchane przez wiatr.
 
a za oknem, 
na drodze, 
kawalkadą na oślep
kroczył tłum pomarszczony starych pryków i bab.
szedł miarowo i równo 
nucąc hymn "do młodości"
i był silny jednością choć co uszedł to słabł 
 
potem brzuchy ciężarne zobaczyłem 
w suficie.
opuchnięte i pełne dumą z siebie i ciąż. 
i raziło mnie światło 
pełni życia w rozkwicie,
światło w którym usychał ojciec płodu i mąż.
 
nagle spadłem.
z wysoka!
ale miękko mi było
upaść w stosy banknotów i nie czułem co ból.
na rewersach królowie 
z miną mądrze nadgniłą
powtarzalny ład talii kładli kartą na stół.
 
miałem jeszcze w zanadrzu 
myśli pewne - bo moje,
odkładane na chwilę, kiedy znajdzie się czas.
wziąłem zatem ten diament 
i zaśmierdział mi gnojem
ręce zbrudził mi pudrem z nałożonych stu warstw
 
chciałem wstać a leżałem.
nieruchomo mi było.
chciałem krzyczeć - chrapałem i tak zastał mnie dzień.
noc jest duszna, 
dlatego, 
a co więcej - pomimo,
wciąż rozglądam sie wokół.
tak to musi być sen.


number of comments: 9 | rating: 12 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 28 may 2011

villanesca nel boschetto

jak długie może być czuwanie
tak wielka czasem jest czerń źrenic
gdy staną lęki o pół kroku

zdrętwiała chwila wpół się łamie
ziemistym cieniem na zieleni
szakłaku witką drży niepokój

coś może stać się więc się stanie
gdy ciszą tkwimy ogłuszeni
czernieją nawet błyski w oku

zdrewniali w kłącza ścięci w kamień
gąszczem jesteśmy i czekaniem
a lęki stoją o pół kroku




komentarz poetycki do grafiki Leszka Kostuja

http://www.kostuj.netgaleria.pl/files/W20zagajniku20.JPG


number of comments: 9 | rating: 6 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 22 august 2011

sonet o niczym

...i słów pachnących dymem studzienny niedostatek
wymdławia się z tej ciszy w jałową ciemną glebę
a wszystko co jest wokół i mówi wprost przez ciebie
nad dziurą której nie ma nakleja nibyłatę
 
tak łatwo rośnie w ustach i słodycz i mydlina
jak rosną snopy myśli wiązane - bo bez sznura
rozpadłyby się w siano a na pokłośnych wiórach
ty zaspałbyś i sparciał jak to co dziś je spina
 
nad wszystkim stoją tamci choć dawno już omszali
zostały po nich szmaty i czasem wierszy tomik
a choć co się paliło to musi się wypalić
 
zostają dymne słowa a w słowach jacyś oni
i ich upstrzone pleśnią gasnące wolno znicze
bez których jesteś niczym jak to co teraz piszesz...


number of comments: 8 | rating: 9 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 22 may 2011

hanusiny mezozozoik

dawno dawno temu dzisiaj
w wełnianym lesie dywanu
dwa dinozaury stoczyły bój
na śmierć i życie

triceratops z iguanodonem
starły się gwałtownie
być może jeden z nich
musiałby umrzeć całkowicie
i pójść do nieba
 
gdyby nie to że zakochały się
w sobie bez pamięci
triceratops powił dziecko
a iguanodon się cieszył
zamieszkali razem
 
ostatnie promienie
październikowego słońca
wróżyły koniec pewnej ery
wkrótce już nie będzie dinozaurów


number of comments: 7 | rating: 1 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 2 march 2012

wiersze niemiarowe - zima

gołębie umierają leżąc
przechodzą w inny stan skupienia
z lotnego w całkiem już nielotny

śnieg przyjmie każdą ilość brudu
zależnie od temperatury
z roztopem nic się nie odstanie

nie znamy rady na niestałość
fizyka jest tak bardzo ścisła
że nie schowamy się w szczelinach

pomiędzy tym co było wczoraj
tym co być może lub bynajmniej
a tym co kryje się pod śniegiem


number of comments: 5 | rating: 13 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 22 may 2011

villanesca di passagio

szarością pośród szarych ludzi
wyciera krokiem swoją ścieżkę
i buty ciszą ubłocone

tu światła trzeba by się łudzić
przedsięwzięć trzeba nieomieszkań
zamiast barwionych wiatrem mrzonek

zapięty w kurtce każdy guzik
wyschniętych ust zacięta kreska
w spoconej dłoni pyłki monet

choć pomyślałbyś że się zgubił
on tylko idzie - jak tu przestać
z biletem w sobie znaną stronę
 

w duecie z "villanella alienatio" Miladory";


villanella alienatio 
Pocztówka z filmu „Nocny kowboj”.


gdzieś przez październik brnie samotnie
w kowbojskich butach z pustką w głowie
w kurtce zapiętej na guziki

wśród tłumu ludzi tak przelotnie
opływających go swym chłodem
jakby nie istniał lub był nikim

u rąk w kieszeniach brzęczą sople
zgrabiałych palców licząc drogę
z okruchów monet tworzą mity

wędruje poza w głąb i w siebie
w dni nie będące żadnym chlebem
w dni których już nie można zliczyć


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 8 july 2014

Martwa natura.

Pusta szklanka na stole,
popielniczka z petami
(jeszcze ciepłe, ze szminką 
na kremowym ustniku).
 
Susz w wazonie i udko
na talerzu opodal.
Radio stare przeboje 
sączy z ciemnych głośników
 
ponad hałas ulicy.
Kilka plamek czerwonych
psuje biel falujących
w oku okna firanek.
 
Karton mleka na blacie,
za to kawa na ziemi.
Pośród włosów w nieładzie,
ziarna lśnią rozsypane.
 
Drzwi otwarte nieznacznie,
klamka chyli się jeszcze.
W progu płaszcz, dżins i półbut
pastowany, że podziw.
 
Światło bawi się cieniem
choć dzień jeszcze jest młody,
jakby wciąż się dziwiło,
chciało krzyczeć - wychodzi!
 
 


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 30 may 2015

do czasu

jest późno pomimo zegara
tak mówią zleżałe rupiecie
i wszystko wydaje się naraz
a reszta wydaje się przecież

a jeszcze jest po co wyciągać
głód rąk z błękitnymi żyłami 
i chcieć i pożądać by w środku
wytrawiać by nigdy nie strawić

gdy myślę o byłych pewnościach
choć wiem że jest późno to nadal
chcę móc cudzołożyć z lekkością
bym znów miał się z czego spowiadać

pragnąłem i kradłem garściami
szczególnie lubiłem kraść w święta
żałuję że mało tych grzechów
że więcej ich dziś nie pamiętam


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 31 july 2011

peele latarianie

pod latarnianym mdławym światłem,
chociaż tak licznie, nienajśmielej,
co wieczór zdani na niełaskę
stają w świetlanej szarobieli,
peele.
 
każdy na jakimś jest zakręcie,
z bagażem skrzepłych w bliznę zdarzeń,
wiarą w konieczne wpismowzięcie
u wszystkich płaskich snów witraże,
i twarze.
 
każdemu śni się inna mara,
i innej mary jest odcieniem,
a miarą życia w nich jest wiara
w polatarniane zaistnienie,
zdziwienie.
 
wraz ze schodzącą z latarń farbą
schodzą i cienie snów zaprzyszłych,
na płaskich twarzach, płaską skargą
wykwita żądza by się wyśnić,
jak myśli.
 
do światła ćmią się w dwuwymiarze
sami o siebie wsparci ciasno.
stłoczeni, zbici, twarz przy twarzy,
latarnie dają sprawy jasność,
nim zgasną.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 25 september 2011

czaszka z papierosem - ekfraza

bywa że jestem zamyślony
pustkę mam wtedy zamiast wzroku
świądem wnętrzności wytrzewionych
dziwię się czerni drżącej wokół

pustką oglądam dno przeszłości
pustką oceniam bezmiar czasu
rozrzucam kości nad nicością
nicością ważę ciężar zasług

gdy ty urządzasz kiepski teatr
odgrażasz mi się drżącym gestem
i w twarz wypluwasz że mnie nie ma
ja udowadniam ci że jestem

czego potrzeba żebyś przestał
nad sobą wreszcie się użalać
wciąż zamyślony czuję niesmak
papieros z wolna się dopala

http://www.impresjonizm.art.pl/vangogh/gogh28.jpg


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Stefanowicz

Stefanowicz, 26 august 2018

ORTODROMA I CIGARETTES AFTER SEX

ORTODROMA I CIGARETTES AFTER SEX 
 
 
czasem nie ma kamieni by wyrazić co myślę
choć ich stosy się piętrzą pod palcami i obok
kiedy stukam w klawisze w końcu któryś się wytrze
dziś chcę pisać o sobie ale nie chce być sobą
 
messengery niebieskie bierzcie jedzcie albowiem
wam się można spowiadać z bólu głowy i krzyża
czego wam nie napiszę tego nigdy nie powiem
personalne watsupy - like a Personal Jesus
 
gdzieś znalazłem to słowo brzmiące jak melodramat
ortodroma - najkrótsza droga stamtąd donikąd
zanim pójdzie muzyka zwykle leci reklama 
zanim włączę spotify wszystko jest tu muzyką
 
potem nagle jest cisza i trzy procent baterii
żeby jeszcze dopisać coś co wszystko tłumaczy
dzisiaj ktoś gdzieś żarł jarmuż, kiedy ja mięsożerny 
zjadam ciastka z wróżbami żeby nimi się raczyć
 
mnie się ciągle coś marzy ale zwykle się maże 
gdy to wklejam w Iphone’a  ekran topi się w kleksie
kiedy pierwszy chcę rzucać  kamień w palce mnie parzy 
kończę puszczam spotify – Papierosy Po Seksie… 


number of comments: 1 | rating: 2 | detail


  10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1