Yaro, 10 february 2015
odeszłaś gdzieś
zgubiony nocą klucz
zabrałaś niedokończone zdania
nie odwiedzę nie zobaczę smutnych oczu
skończył się twój dzień
szklanki szkło jasny błysk na dnie liście herbaty
smak słów czuję w uszach
szeptałaś mam już dość
jest źle gdy ciało słabe
odczuwam obecność
jesteś tu jak innych tysiące dusz
nie ma dna na samym spodzie
to łzy gdy kochamy
osad rozmowy na czerwieni ust
wtopiony w serca miłość jak cierń
Yaro, 10 february 2015
w moim sercu słońce słabnie
księżyc jasny jak nocny jastrząb
widziałem dziś kruka zły to znak
śnią się wydarzenia których nikt nie pozmienia
wydarte karty historii
chowają mędrcy o białych włosach jak śnieg
Atlantyda żyje w naszych słabych od kłamstw mózgach
aleją kwitnących sadów
gdzie piękno barwi tęczówki na niebiesko
wolniej płynie czas zatrzymany w kroplach chwil
odwieczny strach napędza kalendarz gruby od dat
gdy zabraknie wody zaschnie gorycz w gardle
dzień zapłonie jak droga do domu
jak prawdy ukryte gdzieś pod kawałkiem ziemi
grubymi szczeblami wyrwany w pogoń do luster weneckich
ujrzeć swoją postać
bat spętał stopy pozostały ślady czerwieni na plecach
czy tego jesteśmy warci by kilku mniej znanych
kopali szczęście na padole ukrytej prawdy
szukam drogi nie cieszy ziemskie szczęście którego nie ma
moje niebo istnieje daleko może tu pod powieką
śmierci nie oszukam a może jednak daj znak
Yaro, 10 february 2015
kimże jestem
w świeci kłamliwych zawiłych słów
na dłoniach praca
szczęście że
dzieciom dobrze
płynę w bezmiarze bez powietrza
uciekają lata
scena po której drepczę nie jest łatwa
schodzę pokonany
bezsilny słaby staruszek czas
łyk na jeden raz
woda nie smakuje tak samo
jak wino w Kanie
wychodzę wystrugany nieładny blady
oklaski porażka i pętla coraz mocniejsza
po co tutaj mój duch zamieszkał są ciekawsze miejsca
Yaro, 3 february 2015
ten próg ile to stóp
szlifowało ten kawałek drewna
ciemny i jasny słój przybliża spór słów
ten krzyk płacz radość i śmiech
gdy małemu człowiekowi coś nie tak
lub gdy po myśli się ziściło
klawisze akordeonu pokrył kusz
miechy przetarte pogryzły szare myszy
babciny fartuch gdy wycierała dłonie
zmurszał jak zatrzymany pociągu czasu
na przestrzeni wiatr
szamocze stare wydarte firany
okiennice spróchniałe od lat
odbuduję ten świat małoletnich lat
dziecięcy duch w ciele dorosłego szuka drogi
dom tak blisko jak usta do ust
pocałunki ślę ukochanej
z którą niosę krzyż ten sam
dom ledwo stoi jak my gdy brakło na jedno piwo
rozkwita z siłą nie wiele mniejszą jak nowy dzień
niespodzianka spełniony sen
i powrót znajomych duchów do ścian gdzie biel maluje sen
Yaro, 30 january 2015
idę od początku do końca
uczyłem się chodzić bądź mnie uczono
doszedłem gdzieś gdzie miejsce bez odwrotu
szukam siebie szukam domu
wszystko co mam mało ważne jest
szukam dalej bez wskazówek i znaków
wymyślony w świecie lęku ciągłego grzechu
kierują naszą wolą psychoza zabija zniewala
nie pozwalam sobie na wiele tylko dobro
na szyi wieniec miłosny na głowie parę włosów
wysycham gdy słyszę to za drogo
uciec pragnę do domu
gdzie pies przywita mnie
głos ojca przywołam z pamięci
babcia przepędzi szerszenia co kąsa bez nadziei
dziadek wystruga flet z kija wierzby
potrzebą staje się lato z dzieciństw tego potrzebuję nic więcej
Yaro, 29 january 2015
spijam namiętność
wtedy zawsze gdy
rozchylasz usta
mienisz czerwienią
falbanki delikatne koronki kwiecia
oplatają jak mur domy bluszczu liście
twoje ciało ociera się o moje ciało
napięty od napięcia zawsze przed
na luz przyjdzie czas a zatem
chodź do mnie
po pokoju nie kręć się jak w mieście karuzela
z tęsknoty umieram nalegam
gotowa dojrzała jak morela
wycisnę wszystkie soki
dam z siebie wszystko
tylko bądź przy mnie blisko
boskie stworzenie opalone
ciała splecione w uniesieniu
tylko metr nad ziemią
odprężony jak zerwana struna
ciężko oddechem splecione w prześcieradłach nocy
tylko mgły od dymu pod sufitem
o niczym nie myślę tylko że cię kocham
Yaro, 29 january 2015
czas pojęcie względne
prosta i zakrzywienia w przestrzeni
wśród gwiazd dobry i gniewny
jak wiatr lekki nadmorski
halny ciepły groźny
słabe ciała nie mogą się cieszyć
przychodzi jak sen zawsze się kończy on nie
żyje prawdą słów
coraz więcej kłamstw na ustach
ukryte spojrzenia by nie patrzeć w oczy
serca mniej dobre świat fejsa
jeśli to coś zmieni
ułożę pasjansa
na stole świeży chleb
witam dzień pachnie kawa
zamyka i otwiera się czas
dryfuję po swoim kosmosie
płynie jakby szybciej chcę do domu
tutaj nuda śmierć wojna głód
zapatrzony nasłuchały
zapinam zamek z kapturem na głowie idę już czas
Yaro, 29 january 2015
idą parami idą dni
to co nasze wpamięci zatrzymane
płacz nie ma miejsca nie dla nas poddanie
w naszym mieście żyje coś więcej niż my sami
spękany dzban w mej ciężkiej głowie
ulice czarne chodniki szare betonowe
ciężkich myśli wymiana
stłuczone szkło ławka popluta nie ma gdzie siąść
dalej aleja lamp
co druga mruży oczy
wypijemy butelkę wina
Leon ledwo się trzyma
jeden łyk leży jak byk trawił zieleń parku
co mam zrobić gdy świt nieśmiało patrzy prosto w oczy
brak sił ale daję radę biorę go do siebie
niech prześpi się na tapczanie
w południe nad staw by dalej grać
Yaro, 28 january 2015
życie to podróż do domu
piękne wielkie słowa nie opiszą zjawiska
to się dzieje wokoło
w każdej rzeczy
największe bogactwo oddechem siły dobra
gdy śmierć zapuka by przejść
przez ucho igielne wyjście z sytuacji drugą stroną
nad stawem nad łąk wszystko kwitnie żyje pachnie
chwytam każdy dzień
nie martwią mnie sprawy ni troski
idę ze szkiełkami na oczach
niosę radość w dłoniach spracowanych
otwarty jak drzwi
zapraszam miłość do środka niech spocznie
daje radość każdemu kto poprosi
czasami sam wyciągam ręce
częstuję miłą chwilą
cieszę się każdym porankiem
zamykam świat gdy noc kroczy całą noc
rozświetlam myśli w głowie
żyj i dobrze się miej kiedyś odnajdziesz swój dom
ciesz się tym co można dotknąć bądź przemyśleć wymyślić
Yaro, 28 january 2015
kocham cię
odwzajemnienie odbiciem lustra
zniekształcone bicie serca
płyną dni w jedna stronę
po drodze gubię drobne
rozdarty stłuczony jak dzban
nie pozbieram się ciężko
nie wiążąca rozmowa
nie dojdę na szczyt
odchodzę w noc myśli
dobrze się miej
mówią na siłę nic nie chciej
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
14 september 2025
wiesiek
13 september 2025
wiesiek
12 september 2025
wiesiek
9 september 2025
absynt
9 september 2025
ajw
9 september 2025
Jaga
8 september 2025
ajw
7 september 2025
jeśli tylko
6 september 2025
wiesiek
5 september 2025
ajw