Yaro, 24 march 2015
podzielona ułamkami
ulotnych chwil
nie przemija
wydziera myśli
rwie z kopyta w samotną piaszczystą drogę
wyrwij się zaraz nim zginiesz nieświadomy istnienia
głębi wiecznej wolnej od nienawiści
szelest liści przecina membrany
drga struna wierszy
w głowie poety zagubionego w świecie myśli
na granicy obłąkania
on nie zna innej ciszy
Yaro, 24 march 2015
w moim życiu szary dzień
okazał się dłuższym dniem
wcześnie rano budzi przerwany sen
świt wygania w drogę gdzie dal goni dal
za horyzontem spocznę napije się źródlanej wody
za każda linia między ziemia a niebem
szukam twoich niebieskich oczu
zachodzę w głowie dlaczego uciekłaś w życie
nie zamykam prawie nigdy zimnych powiek
straszny to dzień gdy idziesz sam obcą ciasna ulicą
szary dzień bardziej szary nocą śnię nie jest źle
zapamiętałem zapach wiśni i słodkich ust
tylko brakuje twoich ciepłych słów
ona tu jest moja samotna pustka
nie odchodź przy mnie trwaj jak szansa jedna na milion
Yaro, 23 march 2015
po obłokach spływa deszcz moczy wianuszki
na policzkach iskrzą łańcuszki szczęścia
depresja przeszła obok ironiczny uśmiech
wodą bądź ugaś pragnienie
z wiatrem porwij w rozjazdy
ogniem rozpal namiętność
nie odchodź za wcześnie
nigdy nie czułem się tak dobrze
zostań z chwilą nie omijaj mnie
poczułem miętowy smak ust
szczere pocałunki gdy chcę kochać
wodą bądź ugaś pragnienie
z wiatrem porwij w rozjazdy
ogniem rozpal namiętność
nie odchodź za wcześnie
sen nadchodzi nad ranem ciężka w głowie mgłą
wspomnienia odkładam na półkę
ważne teraz na zawsze razem
w rytmie odnalazłem drogę do ciebie
w zieleni łąk bose stopy uścisk rąk
wodą bądź ugaś pragnienie
z wiatrem porwij w rozjazdy
ogniem rozpal namiętność
nie odchodź za wcześnie
cichy szept do ucha
zaproszeniem do życia w naszym świecie
doskonała harmonia ciał
w oddali słońce spada nie mogąc spaść
wodą bądź ugaś pragnienie
z wiatrem porwij w rozjazdy
ogniem rozpal namiętność
nie odchodź za wcześnie
Yaro, 23 march 2015
nigdy
nie braknie żaru palącego słońca
ciepła dłoni zmęczonych
życie nieskończone dobro
zakwit miłości w nas kwiatem
zieleni łąk dywany polnych źdźbeł
dłuższy dzień krótka noc
leniwy czas nadrabia stracony obraz
płomień nie zgaśnie w oku
zabłyśnie jaśniej
tęczówki widzę życie wyraźniej
w pamięci szukam drogi do domu
jest kilka każda prowadzi w dobrym kierunku
iskra boża w duszy drga nadstawiam uszy
Yaro, 22 march 2015
świat stworzył brutalny dzień
idąc ulicą boję się
gdy ściga mnie mafii cień
na skrzyżowaniu dróg
wybieram jedną słuszną
nie stoję w miejscu pierdząc w stołek
walczę każdym świtem po zmierzch epoki
mija dzień modlitwa na sen uspokaja
karabin w ręku uwiera rzemień siny bark
magazynek pełny jak żółte słoneczniki
uderzam błyskawicznie bez litości
wycieram mokre oczy
zamykam powieki
myślę co jest nie tak z tym światem
niespokojny ale syf
obrazy w głowie wyryły blizny głębokie na grób
zemszczę się nie wybaczam
uderzam błyskawicznie bez litości
Yaro, 22 march 2015
jestem sam jak drzewo
smutny ptak
któremu skradli niebo
nad przepaścią krążę
nad przepaścią stoję
nad przepaści gardłem
przeklęty świat naprzód gna
bieg lemingów konfliktem mas
Bóg dawno opuścił nas
nuklearny świat jeden przycisk i strach
nikt nie panuje nad tym co wydarzy się
wielkie mózgi klonują się
chora polityka tego świata
słyszę płacz płacze Afryka
nad grobem stoję płomienie wiją się
bieg lemingów rozpoczęty
podążam w kierunku gwiazd do domu już czas
Yaro, 22 march 2015
jest zimno i ciemno
czuję jak chłód masuje stopy
na oknach zroszone piękno
maluję zamknięty świat poety
pieszczoty są niepotrzebne
gdy słowa w gębie stanęły na pierwszej linii
by się skusić by podpowiedzieć
słowa i myśli przeszywają eter
na papierze pierwsze zdania
zimno nie odpowiada
łyk piwa mózg ochładza
słowa są najważniejsze
na zwojach poezji
Yaro, 20 march 2015
krzyże w kościołach
bałwany w kościołach
wyrzeźbiony Chrystus na ołtarzu płacze
antychryst się zbliża
fałszywe prawdy przyniesie
ludzie w czarnych szatach
poją winem owieczki
zbierają pieniądze nieważne
szatan w czarnych szatach
rzeźbiony Chrystus
na ołtarzu płacze
obrazy ścienne przemówiły w ludzkiej wyobraźni
jasne gromy z nieba ciskają grzechem o ziemię
noc ciemniejsza od otchłani piekieł
mgła ogromna zaciska ręce
krzyże w kościołach pękają
szczelinami rynnami płynie krew
antychryst zwiedza świat jest blisko
rzeźbiony Chrystus na ołtarzu płacze
żebrak całą prawdę zna
idzie do niego już czas
wiersz napisany w czasach jak chodziłem do L.O..
Yaro, 20 march 2015
nie mam domu
nie mam posłania
jeśli coś znajdziesz
daj znać
zagubiony jak cały ten świat
w którym istnieję i się błąkam
szukam drogi nie obcy stres
chłód mnie ożywia
głód ściska od środka to boli
mieszkam na ulicy szary beton
w pudełkach mój dom
śmietnik stołuje mnie
czasami są smakołyki stare frykasy
szukam pracy nikt nie chce złodzieja
poznałem kolegów
kiedy widzą mnie odwracają twarz
ich żony tłuste krowy się śmieją
jak im dobrze
mówią stary załóż koszulę
Yaro, 19 march 2015
dzień każdy zmęczę
chore ciało wybroczone sine
dusza nie boli gdy cierpi
umieram każdą samotną chwilą
za dużo całkiem sporo
zło płonie zachwycone
osłabiony człowiek tonie
niepotrzebne słowa wzniosłe
płonie wieś miasto gniję
umieram każdą sekundą
ktoś wielki włączył zegar
wskazówki kręcą
w przeciwną drogę czterech stron świata
podążam ze spuszczonym wzrokiem
mniej mnie z każdym rokiem
papierosy alkohol zniewalają
po co te uciechy znieczulenie na kilka sekund
wszechświat krąży rozciągła ramiona czarna dziura
na dnie kosmosu piekło pójdę tam
gdy będzie odrobinę lepiej
gorycz by dostać się do nieba
mam dziką kartę teraz wegetacja
gdy zapuka do życia bram
zamknięta puszka
zamknięte usta
odejdą pragnienia i nawyki
wolniej popłynie czas
wzbudzi świtem puls zdrowej ziemi
przeminie ból osamotnienia
dziecka cichy krzyk
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
14 september 2025
wiesiek
13 september 2025
wiesiek
12 september 2025
wiesiek
9 september 2025
absynt
9 september 2025
ajw
9 september 2025
Jaga
8 september 2025
ajw
7 september 2025
jeśli tylko
6 september 2025
wiesiek
5 september 2025
ajw