Yaro, 16 october 2018
nie zatrzymuj mnie
jesień rozłożyła w parku karty
rozsypała liście brązem kasztanów
zatrzaśnij drzwi noc nadchodzi
nie drwij puść mą dłoń
okryje płaszczem słabe kości
okręt odpływa
niesie ducha po falach
pośród sztormów
szkwał czuję na całym ciele
zapomnij o mnie
ślę list w butelce
po kałuży z łez
zapisany goryczą słów
Bóg pamięta o mnie
skazuje na życie w rozłące
Yaro, 15 october 2018
biegniemy w świat
bez zastanowienia
upuszczamy rodziców
miejsca święte
budujemy
swoje miejsce w świecie
gubimy się
tak po pierwszym roku
oszukani bez wypowiedzenia
uwiązani kredytami umowami
z tą pętlą na szyi
kulą u nogi
ciągniemy wóz na nim
bagaż błędów
zapakowany szczelnie
z napisem do śmierci ze szczęśliwym zakończeniem
niewolnicy i cyganie są jak dwa odmienne stany
Yaro, 14 october 2018
wersy strofy słów morze
w błędnym kole nas wszędzie
zapisana kartka
atramentu krople
w pustym kałamarzu na dole
najlepsze rodzą się słowa
poruszona firanka przeciąg
wyciąga mnie na dwór
spacer papieros zapach dymu
tytoniu gorzki smak
zadowolony siadam na ławce w parku
tutaj pierwszy raz piłem wino
szedłem do domu z ciężka głową
płodziłem wiersze tylko
po akcjach polo alko holo
Yaro, 14 october 2018
płynął czas
dorośliśmy by walczyć z systemem
najgorzej w życiu człowieka gdy upadamy
najgorszy jest stres
rozładować się nie ma gdzie
młody niepewnym czuje się lecz wie że
czas to pieniądz
pieniądz to alkohol
alkohol to szczęście
marihuana bardziej podnieca
każdy wie każdy pali gdy chce
odlecieć jak ptak odlatują ptaki
na dole pomiędzy niebieskimi kogutami
zero agresji
no stres
upłynnić dziś chcę emocje złe
zadymić pół miasta
dym jak mgła
ogarnia nas
serca radosne
kochajmy się bez agresji
szczęście życiem toleruje cię
słońca tyle w całej głowie
czas to pieniądz
pieniądz to alkohol
alkohol to szczęście
marihuana bardziej podnieca
każdy wie każdy pali gdy chce
odlecieć jak ptak odlatują ptaki
na dole pomiędzy niebieskimi kogutami
Yaro, 13 october 2018
Kasio runął nie jeden raz
by skoczyć na równe nogi
otrzeć twarz
lubił bal bal jego też
słuchał Jabony
uleciał czas
on grawitował by
nie egzystować
by trwać w niebycie
w sekrecie przed sąsiadem z bloku
słowa leczą
kaleczą duszę człowieka
wrażliwość słońca
przenika cień
umierał każdym dniem
uleciał czas
on chciał by
nie istnieć
by trwać w niebycie
w niewiadomej
Yaro, 12 october 2018
w pociągu przedziały
posadziłbym cię w tym ze zwierzętami
zachowanie świadczy wychowanie
na stacji są perony schody i kasy
sadzam cię w śmietniku między petami
sprzedałeś przyjaciół
sprzedałeś miłość
spopielałe serce
popiół na głowę z juty wór
pielgrzymka nie wystarczy
posłuchaj słów o czym mówi
Ten co wyzwolić cię chce
nie bądź zagubionym Judaszem
pieniądze są niepotrzebne
ważne jest serce czyste
gwiazd błądzących niebem
na ziemi ty zagubionym motylem
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
13 october 2024
Pain Of PainSatish Verma
12 october 2024
1110wiesiek
12 october 2024
Thou Shall Not CrySatish Verma
11 october 2024
1110wiesiek
11 october 2024
Deep FearsSatish Verma
10 october 2024
01010wiesiek
10 october 2024
Dalia z pajączkiemJaga
10 october 2024
Yellow Day in October.Eva T.
10 october 2024
In CoexistenceSatish Verma
9 october 2024
0910wiesiek