25 maja 2011
w szponach powierzchowności
odloty które zamykały mnie w klatkę
coraz częściej po śmierci kochanka
wtargnęły w sen sferę sacrum
teraz gdy bezwiednie zaparzam siódmą kawę
nadal widzę czarny różaniec na gałęzi
ten sam co sprofanował śnienie
nie boję się dopóki twarz w chustach
nie wypełni szyb a może i luster.
tłukę wszystkie tafle i tonę w szklanym pyle
naczyniom też nie odpuszczę
oblewam się wrzącą kawą, będą blizny, nie szkodzi
przecież zmarli nie potrzebują ciała
warstw skóry które i tak zbrzydną
szybciej niż się spodziewasz spodziewam spodziewamy
nie wierzyłam że ciało można wielbić bardziej
niż to drugie dopełnienie całości
24 października 2025
ajw
24 października 2025
ajw
24 października 2025
Arsis
24 października 2025
Arsis
24 października 2025
wiesiek
24 października 2025
Belamonte/Senograsta
24 października 2025
doremi
23 października 2025
wiesiek
23 października 2025
wiesiek
23 października 2025
violetta