5 july 2012

I. Tryptyk - prolog

inspiracja jest jak liść
ten suchy jesienny
choć na kartce kalendarza lipiec
liść kasztanu chory plamiasty
w kałamarzu pusto
dłoń drętwieje
już nie potrafię tworzyć
nawet pisać
beztrosko o rozgrzanych piecach chlebowych
smaku dzieciństwa
nic już nie potrafię
wciąż tak wiele chcę
wypalam się
spalam smagana wiatrem słońcem śniegiem
może nie istnieję
choć stanę się witrażem barw
umknę
oczom uszom zmysłom
na chwilę
bo znów wytkną palcami
bo obfite gąszcze nie porosną wyobraźni
w każdym wcieleniu przeraża zasięg horyzontów
w kolejnym sięgną zenitu
.


number of comments: 1 | rating: 0 |  more 

Belamonte,  

Nie jesteśmy przezroczyści, istniejemy, ludzie zawsze wytkną palcami bo tylko to umieją robić, może w kolejnym wcieleniu "zasięg horyzontów nas nie przerazi" czego Ci życzę. Pozdrawiam

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1