Belamonte/Bożydar

Belamonte/Bożydar, 5 października 2017

Tunele - z tomu Spotkania i rozmowy

myśli zderzają się w głowach jak chmury na niebie
niebo umysłu to toń wody, powierzchnia
ale też tunel, głębie pokoleń
skojarzeń moc, magazyny energii

wola, a może zbiór cząstek co nie jest metrem
co nie przepuszcza pociągów żadnych
wyschłe koryta rzek i strumieni
strumieni tu nie było, zabrakło

przejścia, koryta i strumienie przepływu,
a strumienie to już koniec przejścia czy nadal przejście? -
- koniec, przezroczystość materii
dla magazynów energii - pamięci

jeśli to wszystko skorupy,
to gdzie jest początek mocy? -
- w złączeniu tkwi? - czy złączenie
to tylko wytwór przypadku? -
- co generuje skutek?

ale niektóre rzeczy to magazyny - pamięci i energii
ale może to tylko inna forma i bodziec
z innego czasu Wszystko jest jednością,
choć coś jest nośnikiem a coś strumieniem - duszą -
mniejsze cząsteczki co wychodzą z większych
Może wszystko to taka rzecz obecna i pamięć zarazem
Różnice skal, kogoś połknął wieloryb, a ktoś wieloryba
krew krąży w żyłach, a ludzie po ulicach
ulice po głowach i miastach, a Ziemia wokół Słońca..

wszystko jest nośnikiem czegoś
coś śpi w rzeczach
życie, ciało jest nośnikiem świadomości
świadomość to może forma energii
wszystko jest nośnikiem energii
kamień też
wszystko coś w sobie zataja i więzi
wszystko zmierza do wybuchu
energia jest najznikomsza i najżywsza
co drobne zmieści się wszędzie
coś co ma pęd, wolę i pamięć

To zgrupowanie atomów życia ma cel
ma cel wspólny, to się objawiło w nas
w naszych ciałach i psyche i chce nawet iść dalej
dusza czy idea czy krew czy białko
chcą iść dalej
Ta wola wchodzi w koryta
korytem kamieni i ciał płynie rzeka wizji
jeśli już się złączyło kilka kulek i wytworzyło Boga
to potem ten Bóg chce iść dalej
moc płynie, koryta drzemią
nie wiem co było na początku

nauczają jedni innych właściwych podwieszeń
w pustce, dróg przejścia znikąd do tutaj
przezroczyste płachty skór i głazów
odbicia zegnane na siebie
gruzłowate śmiechy, rozpylona w kosmosie myśl -
przewodnik i..

masz cenić zakupy w Realu, masz uznać Jahwe
kto bruździ Pedałom jest Żydem
kto myje ręce będzie jadł pieczeń
gorszy ateisto, gorszy dzieciaku
dlaczego nie uczysz się, nie uznajesz świąt
i tego że Jezus nas zbawił, dlaczego
nie dajesz się przekonać naszym racjom,
naszym rojeniom?

kulki się zderzają i przekonują, czasem jedzą się
czasem kopulują, pierwsze zasady - dekalogi
bez Biblii Jednak ja nie dam się przekonać
dziecko zakatowane, czemu coś musisz uznać? -
- bo tego wymaga rozum lub serce
przekonane w Tobie Inaczej spadaj
krwiożerczy carze

schwytać trzeba za rękę rękę złoczyniącą
zło czyniąca ręka niesie ból i śmierć
ręka tamę stawiająca narzuca swe prawo
innej myśli celu mocy
rację prawdziwą ustala kwiatostan
w porozumieniu bez słów
z wolą naczelną..


liczba komentarzy: 2 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Bożydar

Belamonte/Bożydar, 15 września 2017

Równoczesność - z tomu Spotkania i rozmowy

na niebie gdzie linia ziemi się rysuje
drży daleka gałąź samotnej wegetacji
tam wilgotna ziemia użycza się ptakom
których pióro się nurza w krzyku słońca
w punkcie styku miliona ciał

idę do tej wyciągniętej ręki, od miejsca tęsknoty
po śladach wydeptanych nogami zaginionych w zmierzchu
i patrzę jak dochodzę do samotności pióra w błękicie
w kolor deszczowy idę, w rozmycie
w świat zagubiony, odległy od zmysłów
w przestrzenie i do punktu zbiórki zarazem
gdziem "cząstkę mej duszy zostawił"
i patrzę na to dochodzenie
i zarazem jestem dochodzącym

wtapiam się w horyzont
jestem już cętką na głazie wtulonym w biel piasku
wędrowcem z dagerotypu na klatce schodowej
- dwójka przyjaciół spaceruje brzegiem jeziora -
a zarazem patrzę na siebie z początku drogi
wyobrażam sobie że patrzę na czyjeś plecy
czy że idę..

...gdzie jestem?

może gwiazdy i okna domów i kłosy zbóż
też się patrzą
ja mogę równie dobrze być okiem
z przodu i z tyłu głowy
i oczami kwiatów i chmur
ale zdążam do konkretnej smugi nieba
rzeźby gałęzi
konkretnego kamienia i zachodzenia słońca -
do czegoś poza granicą

stanowię teraz wzór estetyczny
przerwę, antrakt lub tło
i dwie pędzą bryły: pociąg i samochód
równolegle, w tej ja i w tamtej
do figury w kształcie krzyża
do przejazdu

na końcu staję się dzieckiem
jakiegoś zupełnie innego porządku
bez własnej woli i winy
przy niepełnej aprobacie rozumu
ale za to przy pełnej serca i nadziei
bo posłuchałem głosów
głosów zmysłów i rozpędu myśli


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Bożydar

Belamonte/Bożydar, 5 lutego 2018

Białe bestie (z tomu Odwrotny Ulisses)

Czy może mnie zabić i nic
jak pustynia na pustyni
tsunami
boski wiatr
kamikadze i powrót próżni i ciszy
dwutysiącletnie konanie
i nic
tysiące ofiar szczepionek
i nic
Czy może sobie kpić i rozdawać życie i śmierć
na tronie
Nowy Bóg Stary Bóg
Bóg piramid Kosmiczny Przypadek
Władca much i kur i Erosa
Młoda dziewczyna w Auschwitz

Jeździ dyliżansem, jeepem, mną
białymi bestiami, zachwytem nad swą, naszą dobrocią
jednego wieczoru

Ucz się języków i samoopanowania dziecko
nerwy na wodzy
walczysz z białymi bestiami

śnieg, zwierzęta
matka, krajobrazy rodzinne
to przyjaciele
albowiem istnieją obce rasy

Uważaj na wczasach
Uważaj u obcych Nie trać maski
Bo cię zamurują, bo cię zakopią
Zlecą się kury i muchy
Białe bestie przyjadą na wczasy
Srać na twój dziki grób

gdzieś we francji
Miasteczko Twean Peaks i Piły Mechanicznej
po wyjściu z kąpieli już nie ma ubrań i dokumentów
zasypali żwirem
gdy pytasz nie rozumieją, polak jeden
też nie rozumie
Już jadą białe bestie
Rozbijasz szybę w baraku bestii
awanturujesz się
nie możesz ich rozbić
czekasz w kąpielówkach
na przyjazd karetki suki psów
mogłeś odejść bez tożsamości i kasy, a tak
Czy chociaż zostaniesz częścią społeczeństwa jako wariat

Każdy ma swoje białe bestie atakujące od wewnątrz
I swojego Goga i Magoga
i miasteczka w których czuje się jak wariat
miasteczka graniczne, zmieszany Babilon
całkiem normalne miasteczka bezprawia

Rządzi tutaj Oz a za Ozem stoi Kościej Bezśmiertny
Nie demokracja a prawa wypadkowe chorej
socjaldemokratycznej tolerancji
Kobiety w poszanowaniu odmienności mają dać się gwałcić
a my patrzeć na ich ukamieniowanie
z głowami w telefonach komórkowych
Powstaje niepolski obóz koncentracyjny

Jesteś obcy Jesteś wirusem
Myślisz i czujesz
Trzeba cię zaszczepić
Zmądrzejesz albo zrobisz miejsce
Dla rasy panów


liczba komentarzy: 2 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Bożydar

Belamonte/Bożydar, 25 stycznia 2018

Dwa (z tomu Odwrotny Ulisses)

daleko - niewiasta jest mną zainteresowana
pies pręży się za parkanem - tak się rzeczy mają
oko widzi dal i czuje się zaproszone
cudzoziemskie czereśnie zrywa wiatr
czeka grób i rzeka i stolik króla Artura
Chadir i Zielony Rycerz
znawca każdej strony kobiety

dwie jaźnie, dwa lwy, los z powietrza
wiatr - ognisty miłośnik przez rzekę przeprawiony lecę
na prawo jasna ziemia, na lewo spalona
czy nad spaloną są dzikie łowy jak na obrazie
lot to potęga obrazu, przepaści, głębi wyzwolonej
nie jastrzębi a gołębi lot
w kierunku domu zamieszkałego przez kobietę z dwójką dzieci
gdzie nie czułem się bezpiecznie
w tę stronę zaniósł mnie nieposłuszny wiatr świadomego snu
nie w jasną, w której niczego nie było?
a więc kobiety dwie czekają w dali
jasnej ciemnej
(Tak już mam że tego cycka bożego szukam zawsze - wieczny chłopak)

Zanieś mnie wietrze gdzie nikt nie woła i nie czeka
bo tam ktoś jest zainteresowany przyszłością mego rodu, której naprawdę nie ma
przychodzimy, nie czekał a jest zainteresowany
albo pustka wita nas w progu obcego domu, w progu obory
gdzie w powrót jakiegoś archetypowego Ulissesa bawiłem się
będąc dzieckiem, ku uciesze widowni życzliwej - kuzyna i kolegi
Znów z daleka rozlega się nasz głos
bo gdzieś jest port dla ciała i duszy
królestwo życia i śmierci
dwie jaźnie, dwa bogi
i boski wiatr


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Bożydar

Belamonte/Bożydar, 24 stycznia 2018

Topielec (jakby kobieta) (z tomu Odwrotny Ulisses)

nie zwierzę nie ryba nie ptak
topielec
nie żywy nie martwy
nie krzyk ciszy nie oko cyklonu
bezdomny
zielony
we włosach układanych w fale
w pomarańczach przechodzących w nicość
w krzykach mew
odpoczywający

kołysany z troską
beztroski
odbicie do samej głębi
osoba czwarta i piąta i szósta
coś z niczego
ostatni w kolejce po pracę
ostatni w kolejce po zbawienie
żywiołak łaknący żywiołu
oddany żywiołom
niepochowany
straszący

niedokończony się kończący
wolny letnik
skrępowany lodem
wyruszający w podróż wraz z topnieniem lodów
bezpieczny bezsilny niedotykalny
poślubiony bogom
załatwiający swe sprawy przed
najwyższym trybunałem

rzecznik praw obywatelskich
pośmiertne życie duszy
komunia przemiana
wywieranie wpływu
ktoś z nikogo


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Bożydar

Belamonte/Bożydar, 12 września 2017

Spotkania i rozmowy - z tomu Spotkania i rozmowy

Spotykają się nie tylko wyobrażenia ale i rzeczy
ale może wyobrażenie jest rzeczą
wartość przypisana tkwi w nas
a więc nie wiadomo z kim tak naprawdę rozmawiam
i on nie wie tego o mnie
ale coś nas ciągle też urabia, nasze wyobrażenia też
więc i ja nie wiem kim się staję, ani wiem kim naprawdę jestem
czyż one oni mnie nie zużywają do swych celów
czyż wszystko nie ma planu i krwi
atomy też to robią - myślą

nie ufam oczom nie ufam zmysłom nie ufam myślom

czym był łopian dla Leśmiana
czym jest łopian sam w sobie
czym jesteśmy dla łopianu
bo jesteśmy dla siebie - w to wierzę
wsza i obłok Magellana

a pomiędzy nimi
godziny swędzące ciała pokłutych bydląt
i koniuszki palców ścigające wrażenie ulotne
kłótnie, szarpaniny na ulicy
podpatrywane ustronia w lokalach, a dalej..
pustka

Jak dziwna jest siła spojrzenia
ściągnięte rysy ożywia, kusi zmianą miejsca
i wizjami połączeń w wojnach ras i płci
źrenice się rozszerzają, garbią lub prostują plecy -
jestestwo niesamotnego ptaka w dżungli

Może powrócimy na oku atomu
na oczach atomów pędzących i pierwszych wież
rozglądnięcie się piasków na pustyni dało by krzyk
kto patrzy - jestestwa
i atomy są, deja vu, one powróciły

jak ciała same ich marzenia o innych ciałach
bezoczne stwierdzenia obecności w pustce
piękne wiary płatków róż i śniegu
bez obłudy czyste wyobrażenia
czyste śnienia obłoków i skóry
perspektywy zatracone
widzę osiągnięte
rozmowa z promieniem ostatnia
z tym jakim jest dla mnie, a dla innych czymś innym
więc kontakt zatracić z duszą to najgorsze zło

ale taka rozmowa z promieniem samym w sobie
to przerwa w byciu, przerwa dziecka płodu snu rośliny -
bezoczna
lecz i wtedy żyje rozmowa gdy wstajemy świadomi
świadome błądzenia konieczne
kłamstwa dni zanikające w prawdziwych walkach i miłościach


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Bożydar

Belamonte/Bożydar, 22 stycznia 2018

One (z tomu Odwrotny Ulisses)

Pomimo tego, że Obcy wszedł w nostalgiczne uliczki projekcji wczoraj-dziś
to znajdujemy szkołę dla niewidomych
Pomimo że białe bestie nie dają szans poczułem że mój duch chce zagrać w bilarda
i że jednej „podobał mi się pański wiersz“
I chociaż dwa punkty na radarze obserwatorów gwiazd stałych się łączą i pada krzyk
To ja myślę że ten punkt nowy to przeniknięcie
I szkoła dla niewidomych jest wolna od telefonów komórkowych
i wirtualnych umiejętności
A pochylona w holu nad książką dziewczynka wypuszcza łuk wiedzy
prania gotowania masowania dotykania chodzenia
w realnym świecie

Ona ma tyle więzi a ja tylko ból się zbliżający z gwiazd otchłani w sieci neuronów
i spojrzenia na taki sam wszędzie smutek szaro-kolorowych ścian
mgieł, dali, rowerków opartych o mury, podwórek opuszczonych przed wiekami,
w okna na zewnątrz do wewnątrz mojego -
wieczne powroty, nawoływania do wcieleń, uspokojeń, zakotwiczeń
Chociaż wszędzie też tak samo ręce opadają nad książką
Skoro ona ma już więź a ja tylko wspomnienia utraconej więzi po ludziach
mi nadal bliskich, ich dusz które się gdzieś w labiryncie czasu zagubiły
za szybą, za taflą i poluzowały napięty łuk wiedzy i miłości
to mówię do niej - Nie tylko byłaś ale jesteś szczęściarą -
a ja wciąż na drodze okrężnej pomiędzy nieoswojonymi dalami do tutaj
i też mam swój napięty łuk

Białe bestie i ból nie powstrzymają burz
zaleją daleki brzeg, wyrosną góry na spacerze
gdy szukając pracy trafiłem do remizy strażackiej i odnawiamy jakiś budynek
zdałem egzamin u ludzi czynu, terminatorzy na strażaków, ostatnie piętro,
a za rzeką i rogiem i rampą -
góry
Projekcje nieświadome staną się moimi
a gwiazdy stałe i obserwatorzy przed radarami to żywe trupy
doskonali śniący
doskonałe meble w swoim świecie
Tylko podskórna wiosna zna tajemnicę

Wszędzie same kody, cuda, pętelki
na łańcuszku Kali
mało poczwarek nowych twarzy
w historii
planety
człowieku
Więc jak się dalej modlić
mutacje postępują za wolno, za szybko

Ojciec zabija Syna
Syn Ojca Syna Ojca..
instytucje szkoły upadają
oprócz szkoły dla niewidomych
i dwa punkty stają się nowym
żukiem gnojakiem
młodym mężczyzną grającym na harfie
mną mną mną
niepotworem


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Bożydar

Belamonte/Bożydar, 10 września 2017

Kamień - z tomu Spotkania i rozmowy

kamień ma przeszłość
rozmawia z dłonią zdobną w miecz i dłuto
jest użyczeniem piersi niewieście
procą w jakiejś wojnie
konaniem wiatru
czeka od dawna na przylgnięcie brzucha jaszczurki
na włączenie w ołtarz, na troskę..
podróżnik, rozpustnik, dopełniony wyobraźnią
zbiegły niewolnik i sędzia, treść snu
wiek jego sugeruje młodość
jeszcze nie dołączył do rozmów na swój temat
nie rozpadł się

wydaje się pociągać za sobą konieczność istnienia
wielu rzeczy, kamieniom obcych, gwiazd bliski
popychany w kierunku swej czarnej dziury, matki kamieni
przez kosmiczny wiatr, uciekający od jednej mgły
do mgły przyszłości, wciąż piaskiem broczący
na darmowej wycieczce obrazów zdarzeń

z kamienia lecą iskry na wszystkie strony
dochodzą w cele bezdusznych widm
w ich ruchu się roztapiają
śpiąc przechodzi przez żyły, rodzi się, pocałunki składa
przerwy wypełnione brakiem oddziaływań
pomiędzy gwiazdozbiorami rozsiane znaki przestankowe
to tylko iskry oczu, iskry kamieni
złudzenia narodów, wielkie motywacje
cele ostateczne wielkich nazw - ewolucji, ruchu mas
zamknięty sen, lot, noc, dzień
ziarno

Ta iskra to marzenie w świecie bezdusznych popchnięć
To ogień narodów


liczba komentarzy: 2 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Bożydar

Belamonte/Bożydar, 2 października 2017

Kanie - z tomu Spotkania i rozmowy

wiaderko pełne grzybów
przygoda jesienna
szturm grzybów na miasto
ich armie ustaliły strategie i łapią ludzi z wiaderkami i są wyrywane z kół
kół gatunków swych, swych żyć nieprzerwanych łańcucha
oddychają na słońcu za szybą samochodu i nadal rozwijają kapelusze
miały rodzić i opalać się
ale niestety zawołały mnie że chcą być zjedzone

pełne wiaderko to cała historia
fakt który czekał na swoje pojawienie sie
można odtworzyć marszrutę hipotetycznego zbieracza, ducha zbieracza
wśród brzóz, iglaków i mgieł leśnych
przywołano zbieracza sprzed wieków

lubię się opalać, chcę się wygrzać na wiór, w pył dróg
solidne porcje wody, przestrzeń, rozwieram kapelusz, pachnę
weź mnie dla Renatki, na zimno jestem lepsza
weź mnie w swoje koło, zaprzyjaźnimy się
znasz mnie, już urodziłam

atakujemy miasto, otwieramy się
tak mówiły, inne mówiły żebym sobie poszedł
ich strategie zaplanował mocarz większy niż Kim Dzong Un i Trump
tak czy siak rozmnażamy się, opalamy, otwieramy
i swobodnie rozpadamy
nie jesteśmy białym małżeństwem


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Bożydar

Belamonte/Bożydar, 3 października 2017

Wieczny odpoczynek (gryf i wieża) - z tomu Spotkania i rozmowy

pożre was ogień, pożre was powietrze
wieża biegnie upadając w poziomie ku górze bo zanik wyszczupla
robi ostrze
ostrze na końcu, grubość u początku - podstawa
kręgosłup to oś, wokół niej coś narasta - jest strzałą
strzała celuje do środka przestrzeni, w środku jest dom
za wapieniem w wapieniu
wejścia strzeże ogień i powietrze - gryf
w środku jestem i na zewnątrz
kraty nas oddzielają i nie ma szans na przejście
nawet po ich wyrwaniu, bo chodzi o wejście w taflę

gryf na szczycie to głowa małpy, małpy której nie ma
zwieńczenie kopuły, trofeum łowcy głów i jego głowa
twarz, bez wątpienia inny bóg; lecz granica od niebiologicznego do biologicznego
od ludzkiego do zwierzęcego, od ognia do powietrza odbitych w wodzie
jest spinozjańska
więc oddaję cześć innemu
nieznanemu
mnie samemu
Sziwie, małpie, Bogu, gryfowi
zwieńczeniu gitary, drzewa, horyzontu
myśli

stara upadająca kaplica na cmentarzu i te drzewa odbite w wodzie
tworzące kręgosłup, pierwszą piramidę Puruszy
skoki w obłoki, kamienne schrony i więzienia
drzwi, okno dzieciństwa
odczłowieczony ale ten sam
embrion w kamieniu, pożarty przez ogień i powietrze
jakby w wieczności
nienarodzony ty


liczba komentarzy: 2 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Bożydar

Belamonte/Bożydar, 16 grudnia 2017

( RYTUAŁY POZA ZASŁONĄ )

Pocztówka

W domu wuja wiele dzieci gra na cytrze.
Po południu będą puszczać bańki mydlane.
Kosodrzewina rośnie za tłem okien.
Dźwięki pojawiają się w centrum serc, które tańczą w ogniu wiecznym.
Poeta mówi do dzieci: „W rewolucji chodzi o to, że ktoś pożarł kogoś, potem jego ktoś inny
i taki łańcuszek to rewolucja. Jej końcem jest droga wiecznej wojny."
Dzieci wybiegają z dźwiękami przez szyby.
Zapatrzona w ogień podłożyła skrzydła pod głowę
- kiedyś była lekarką ubogich, teraz jest aniołem stróżem przewodnikiem.
Psem przewodnikiem dla dziecka - wynajęta w procesie wyboru nowego mieszkania
- bezimienna dusza w młodszej duszy
- o imieniu łączącym w sobie skradzione początki wszystkich imion.

Martwe odsłony

start
zatrzymany w oku obłęd zbliża się do ciała
uśpione rozkosze rozrywają mózg
nieświadoma obojętność
przeciągnięta w nieskończoność nieobecność w myślach
jakichkolwiek..
niewypowiedziane wyrzuty już pozapominałem
moje nerwy nie są słabe
to ja odnalazłem spokój
spokój, spokój - śmierć
brak motywów
cierpię, że nie cierpię
myślę, że nie myślę
antynomie są puste, nic nie czai się w pustce
jakaś moc - (złudzenie nieśmiertelności)
zupełnie zdrowy człowiek..
(tchnienie z ciemności podniosło w górę jedwabiste zasłony)
stop

start
ponury dzień zaszumi w głowie młodością
zniża się gromada ptaków
na głowę przechodnia
grom
deszcz iskier wrzeszczy w poszyciu lasu
ciało dziwki wzywa
rozpoczynam walkę o wybór w tej próżni
płaszczyzny nakrycia
pazury odcisnęły się na jedwabiu
kolce drapieżnych śladów
drapie w ścianę
od środka
wsączyła się w odgłos kłótni czysta rozkosz
a byłem już człowiekiem z kamienia
na którego skórze zawarły się szczęki buldoga
na twarzy tańczyły płomienie
niestety ból przypomina mi o słabości
czegoś brak w otępieniu
jeden skurcz mięśni, jedno poruszenie
i delikatne dotknięcie puchu
w odpowiednie miejsce
w oczekiwanej chwili
i już podziwiałem moc płynącej w mych ranach
zakazanej rozkoszy
Ale w tym też mnie nie ma
stop

Obrazy zrodzone w ciszy poza zasłoną,
gdzie mieszka stan realny rzeczy tego świata -
faktów zewnętrznej i wewnętrznej lustrzanej pogody
atomów ziemi, wody, ognia i powietrza
winy, myśli i uczuć  -
Ta ciemność i cisza i skurcze dające się pewnie namalować
zamieniają się potem w nasze obrazy i słowa

Rozplątanie

przeminęło się przez zmokłe od łez wystąpienie
nie ma nic bo się dzieje
rozłapałem się
dzieje się wśród ech, oczu, w iskrach, słowa
wyspowiadałem się w..

i zatańczę nad przepaścią przytulony do niej
popłyniemy na fali do przystani śmierci
już go przyjęła chłodem stamtąd
wlała w serce eteryczną przestrzeń
odebrała czucie w ognistym pocałunku
przysunęła do serca swego piękna noc
i po promieniach księżycowych rozproszyła mnie w puch
w ostatniej chwili zabrała na budulec nowej jaźni
i straciłem się, choć nie przestałem istnieć

Może kiedyś się obudzę z tego snu

Stara zbroja

..patrzyłem w jego oczy
w starej zbrojowni, zbiorowisku kształtów i słów
wyostrzone ostrza, naramienniki w których odbija się blask
wyraz wieczności, została najtrwalsza maska
wyraz pracy wieków w ciałach stworzeń wytrącającej z mroku zbroje i szkielety
Zbroja to abstrakt, to magia liczb, praca wielu. Ten jeden
pracujący w wielu, ten kształt ostateczny, konieczny, czysty,
bezlitosny, doskonały - to szkielet życia, najeźdźca wrzynający się we wrogów
szkielet na którym się ono opiera
Słowa żywe, płonące w powietrzu pochodnie, ewangelie dobra i zła
wyciśnięte na życiu

..widziałem go jak kroczył powietrznymi korytarzami
Wyznacza się go z lotu jaskółek, z wędrówek zwierząt
Z torów atomów, myśli w głowach, uczuć, emocji. To jego ubrania
Ślady. Pozy. Para się rozwiewająca
w korytarzach umysłów i jaskiń
Żyjący w mitach wzór życia, czynnik decydujący o formach,
w których przodkowie i kamienie zalegają cmentarze

Ten porządek nowy to to, co napływa spoza zasłony..

Fantom (Vader)

nad morzem ludzkich kości i morzem ludzkich łez
teraz już tylko rumowiskami błędnych skał
wzeszedł duch rycerza, któremu nic co ludzkie nie jest bliskie

jest obecnością woli w czasie i przestrzeni
muzyką rzeźby w wieczności
widzialne przekształca się w nim w niewidzialne
On czuwa w naszych snach, niewyczerpany, milczący
obecny bardziej niż piramidy
głos wołającego na pustyni
pustka oddechu, pustka myśli
część niczego, które jest częścią każdego ziarenka piasku, duszą
Anioł śmierci w trelach słowiczych pieśni ukryty wyraźnie, więc
niewysłowiony
złudzenie nieśmiertelności, obcy
uparty, milczący, wyzbyty dążeń, piękny
Oddalony od rzezi tego poranka
z dala od krwi
pusty, głodny
znudzony
obmyty w ranach dzieciństwa, krwią pijana ludzka bestia
Potwór, Potwór który stał się
odbiór przesyłki z wieczności
Urok zła
piękno poza dobrem i złem jak orgazm wyzwolonych

Patrzyłem się na jego grę, gnicie i walkę
W swoich pięknych i okrutnych gestach
jest czysty i niezachwiany, ekspresji pełny
przekraczający granicę dobrego smaku
Ożywiony jego duchem jest żywy i martwy
Złożony z czystej zemsty, działania i woli przetrwania
Ukryty lecz czasem ożywiający myśl
zostawiający ślad w metalu,
który nakłada na swą drugą skórę ten, który idzie na wojnę
Chciałbym się nim poczuć

Zewsząd słyszę krzyki
w których się pławię
Czy to mi jest potrzebne do szczęścia? -
raczej do przebudzenia się ze snu nieśmiertelności
To droga tego, który stąpa aleją strachu
pośród wrzasków
na próżno
bo jest niemowlęciem i rumieniącą się dziewicą
a nie oddechem pustyni w eterze i konturem ciemności w pustce
i ich synem i ojcem
świadomym siebie warunkiem ich istnienia

„Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek“

Jakiś Judasz gdzieś wiesza się
Jasność myślenia wystarczyłaby w tej chwili za szczęście
gdyby nie to, że pora umierać
Oto przychodzi najeźdźca z ciemności,
który jedyne co przynosi to śmierć
Z zezwłoku wypełzły setki węży i robaków
plon dla nicości
straszliwy obraz ugrzązł pod powiekami

Kościół winy

tchnienie z ciemności podniosło w górę jedwabiste zasłony
złapany w pułapkę dobra i zła otępiałem
wyrywanie się ku złu by żyć
„..deptałem ciała kochanych i znienawidzonych
ludzką krwią pijany plugawiłem każdą rzecz
bezlitosną brałem kąpiel w morzu ludzkich łez, jęków i krwi
smagany biczem ich płaczu, jak dziwka klepana w tyłek.."
Poczucie mocy zrodzone w ciszy
Urzeczywistnia to tylko plamy na bieli. Bieli która jest jedynie
przywoływaniem brudu, jest już brudem. Brudem, który
chce się odrzucić zanurzając się w nim
Lecz spokój jest najgorszy
Spośród czynności będących środkiem do osiągania celów
mycie to najwstrętniejsza z rzeczy
Ktoś rozbił lustro w moim domu
wybuch je rozsadził, a spokój złożył
prowadzę się na sznurku, mówię sobie na klatce ,,dzień dobry''
Jestem sąsiadem okładającym żonę
Poczucie pustki w sercu przełamać okrucieństwem
Chodzi może tylko o zemsty niemożność.
Ale w tym mnie nie ma
Obrazy atakują oczy wewnątrz głowy

Taka nicość życia z jednej strony i taki fantom z nicości z drugiej
Ani w tym ani w tym a tylko w drobnych radościach pomiędzy nimi
Jestem

Fantom (Frankenstein)

Czegoś brak w otępieniu, może wina
Analiza tej chwili spokoju to za mało
Obraz zakalec to za mało
Te wizje nie są koniecznością
Lecz pójście dalej będzie za parę minut koniecznością
trwanie w morzu lodów, w beczce smoły,
w klatce ze zdechłym trupem nie wystarczą jeśli
w coś się nie obleczą moje myśli i krew
Jest przecież czas, który rzeźbi szczyty
Jest ogień w kropli wody
duszo wróć do mnie
obiecuję zacząć nowe życie

Czy to jest pod kontrolą? Czy jest spontaniczne?
Może ani to, ani to, czyli rytuał
To siła rozpędu martwych myśli

po drodze gdzieś się zagubiła pełnia, równowaga i płynność życia
nieszczery Frankenstein
który nie umiał przyjąć ani dać miłości
aż stworzył w swoim mniemaniu doskonałego człowieka
o ogromnych potrzebach i niezgrabnego w swych
prośbach i prawdziwego do bólu
niepomszczone dziecko, które pamięta
samotność i odrzucenie i nienawiść
Brak wyobraźni, ostatnia pokutująca myśl z pragnień przeszłości

Samotność liści  słońca i wiatru, które pragnę pozdrowić
dla mądrej sroki, dla mnie i ciebie i dla was
Oczy, które pragnę dotknąć słowem
Umysł to przecież mówiące oko
gdzieś pośrodku tego co małe i co wielkie
co na zewnątrz i co wewnątrz
Muszą się znaleźć obrazy i słowa,
które obudzą morza uczuć i dadzą szczęście i wolę

Miłość i nienawiść, głód i sytość nie dają pokus, nie uwodzą się
Jest trwaniem poza granicami, w spokoju lodowców
Pozbyty chęci pokonywania w sobie siebie
Kontroli zaniechał, zbyt zmęczony tam dotarł i wygasł,
by mieć swą szansę bycia i zdobył przypadkiem tą szansę

Chciałby skakać nad przepaściami, żeby wytrząsnąć życie lub ducha
ze swojego stwórcy..

można jego myślom zatruć treść i zagmatwać czynność
Jeśli jest samym duchem to można złapać go za gardło
i wytrząsnąć z niego jego trwały pobyt na planie barw,
a jeśli nie to można go obedrzeć ze skóry..

Zdjęcie we śnie

to było górą miastem
chorągiewki na murach, wynurzyło się z mgły jak łódź
kopiec tarasowy, nie widziałem mrówek ani ludzi
aparat nie przyjmował hasła, a mgła pokrywała łódź
gotową do zniknięcia lub odlotu
i zarazem to mgła czyniła ten widok prawdziwym
i chcąc go pokazać, tego ptaka, tego ducha kuzynce, musiałem się spieszyć
zanim mgła go zasłoni i okaże się, że ta mapa, proporczyk, tort
zniknie w nadprzestrzeni, albo że po prostu urok utopi się w codzienności
i chwila zachwytu zostanie zapomniana
a więc zmarnowana przez grzech, nieuchwycony ślad dzieciństwa

zbawiony kiedyś
rzeka i przejście na jej drugą stronę po słupkach i linkach
w pobliżu domu Natalii, czasów z Ojcem i ze mną na materacu
zdążyć przed zniknięciem widoku
..która to narodziła się przed 20 laty i dorosła dla wyzwolenia młodości
w chorym Ojcu rosła rosła jak pewny siebie krzew
i teraz ten sen się ziścił choć zamieszkany przez kogoś innego
będzie raczej
kto w fajniejszy dla niej sposób wskakuje na płynący materac

Zwierzę zawsze jest gotowe by pobiec za swoją panią

Armia życia

welonek Ludwik mój tata Aga
papużka Marian co przegrał z kontuzją od lepa na muchy
moja wina
ciała samotne obmywane rzeką, czasem
pełne winy i strachu
wyciągnięte z rzeki rozkoszy
budzą się do życia zjaw

żywy jest kompleksem pełnym ciepła i blasku
uchwytny i ciepły
światy lustrzane, taśmy odtwarzane to gorsze nawet niż nicość
nicość dla pewnej substancji to jej rozpad
a więc furtka śmierci
dla zmęczonych życiem

bo jak długo można być uwięzionym w labiryncie luster
wieczne teraz to nie moja chwila w której się posuwam
wraz z armią życia kul wizji ku spełnieniom
pomiędzy kwantami a nadprzestrzenią
te ostatnie mogą całować się w usta i ogon
„ciało i duch, pustynne kocha rumowiska
świeżą porosłe trawą“

dzień z życia Ludwika, papużki Mariana
taty, mnie, wszystkich
szczęśliwy dzień
i furtka przyzwoitej reinkarnacji
odprawmy Dziady, zaprośmy zmarłych na ucztę
i wyprawmy w podróż
by za rok już nie przyszli
niech odbicia na tafli z poza zasłony
wpromieniują się w krew

Wizje

Moc poczułem, ale obraz jest nędzny. Nie tego chce moc. Ale ja chcę jej.
Lecz nie uczyni mnie mocnym to zobrazowanie.
Nieświadome woli pobudki krystalizują się, a raczej
krystalizują się w nich nie tylko szlamy i brudy zwierzęce,
ale i boskie natchnienia, natchnienia mroku i światła.
Może to wybór mej duszy.
Wejrzenie, że to co się jako siła przedstawia jest obrazem słabości.
Pokonanie jej za pomocą wizji przewodnika
jest możliwe - tak - jest, ale wizja musi być prawdziwsza, czystsza,
bardziej boska, pociągająca, zrywająca z przeszłością,
z ziemią, nadciągająca, zdjęta z gwiazd, nadciągła z gwiazd,
z ich tańca i cienia i mroku i praw harmonii,
które ożywają w nas. Boskie zło i dobro.
Boskie piękno pociąga. Ale ono zjawia się na czystej glebie.
Sprzeciwia się pojęciu ewolucji.

To zmienia postać rzeczy

A po rozwikłaniu zagadki, po pożegnaniu rytuałów, pozostaje znów spokój i poczucie, że w niczym nie jest się silniejszym.
Jedynie idea walki i hartowania się wydaje się sensowna, by pokonać można było lenistwo i słabość.
Na końcu znów jest się słabym.

A najlepsze co można zrobić to zapomnieć i dać się pokonać miłości, być pokonanym przez łzy i ujrzeć i poczuć, że pod całą nienawiścią i buntem i zalęknieniem jest miłość do ludzi, zdradzona, poniżona miłość i żal, że się nie umie kochać, jedyna rzeczywista potrzeba. Potrzeba mówienia z ludźmi, patrzenia im w oczy, uśmiechania się. To, co czuł biedny pan Caravan po śmierci matki, gdy wracał znad rzeki. Że żyć się chce i że żyć to znaczy kochać. To zmienia postać rzeczy.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Bożydar

Belamonte/Bożydar, 27 lipca 2017

Belamonte w krainie Zombie (z tomu Listopadowe pasaże)

„Powiem ci jeszcze, roztropny Pauzaniaszu, nie istnieją narodziny
żadnej z rzeczy śmiertelnych ani też żaden koniec niszczącej śmierci.
Istnieje tylko mieszanie i wymiana tego, co zostało zmieszane.“
Empedokles.

„Nic nie wywróci się na nice w światach idealnych.“
Belamonte.

„Bo nawet gdy nic przeraźliwego ich nie straszyło,
przerażeni tupotem bydląt i i syczeniem gadów
zamierali ze strachu,
nie chcąc nawet spojrzeć w powietrze,
którego z żadnej strony nie można uniknąć.“
Księga Mądrości.

Zombie są nowym gatunkiem i ty możesz też się stać nimi
był sen mądry i szalony
zaczął się w domu moich rodziców - 30 lat bycia - zresztą jak wiele..
mieszkali tam „ja“, inni, drużyna, rodzina
Oni szli po murach, ręce w oknach i szparach..
Zombie - nasza przyszłość, my sami,
odpierani, jak gałęzie szturmujące niebo umysłu, jak gorączka, jak radość..
twarze wstrętu i rozkoszy, ja i rodzina, moja ty żony, dwie, przyjaciółki,
pokój studencki przy rondzie Mickiewicza
całą noc mogą tak się zbliżać
budzę się i nadal są, słyszysz głosy, a na oko jest zaćma, ale..
ja pogrążam się w walkę z rozkoszą uporu i rezygnacji mego ja

sceny się zmieniają i teraz sramy i kopulujemy, teraz się gonimy
i splatamy jak żaby, jesteśmy, wychodzimy z pod wody,
Resident Evil + rozbita armia z secesji co pełznie - dolina tłumu Goga z Wieży Babel
i szpary nocy - oczy pantery i węża i trupa i Boga + plus więź
której bronimy przeciw nowemu gatunkowi
opustoszałe i oczyszczone scenerie, lokum dusz i rzeczy, a rzeczy atakują
bo z nich, z przerw między nimi, wypełzają Zombie
dotykają, wciągają, pożerają

ale jest przemiana postaci i nie kończy się podróż ciągłości bez ja
przez śmierci coraz plugawsze
nasza drużyna ma miotacze
potem ktoś mówi - Teraz nastąpił Raj - i modlimy się z tefilin
albo bez, przed ścianą wspinaczkową jakby płaczu i poznajemy się w tej przemianie
ale zjawia się Pan Przypadek i tańczy taniec św. Wita i jesteśmy
wciągani w klęskę Raju, piękne kobiety rozbiegają się, ich ciała idealne
przylegają do śmietników, pełzają, stapiam się z jedną z nich
i czerpiemy rozkosz z siebie, wszyscy biegają, nagle znów biegnę
i głos oznajmia - A teraz będzie Apokalipsa - i jestem już znużony
i nie wiem co od czego ma być Boże oddzielone

Nagle wsadzają nas do słojów z formaliną, łapią najpierw, albo to groby,
a potem w tych słojach leżakujemy i wychodzą z nas anioły, tzn. wstajemy,
rodzimy się jako doskonalsi i dziwna ta znowu śmierć
niezupełna i zupełne zrozumienie słów Empedoklesa
o mieszaniu i nieistnieniu śmierci
I nie wiem czy to koniec walki z Filistynami i Nabuchodonozorami
i Zombie - czy ja to nadal ja

jeszcze spacer wokół bloków, wokół skwerów skwerami
ulic ulicami, zbieranie się po walkach, ocena grup i sytuacji
raczej czystki, porządki sanitarne, relaks, ostatnie wizje lokalne
niedobitków dobijanie, cios łaski

Ten Schow był naprawdę niezły
Próby Apokalipsy, Raju i Nocy Żywych Trupów
zmiany scenerii walk, ale naprawdę nie wierzę, że może się skończyć, lecz
głębokie zapadanie aniołów (strasznych niezmiennych) może kładzie kres
metamorfozom,
jak Durga-Pantokrator, niszcząca, uśmiechnięta i spokojna
właściwie pozostają same rdzenie
tak że można na zawsze zamknąć oczy lub patrzeć
co nie robi różnicy,
choć może zadziałać jakiś mechanizm wskrzeszenia akcji,
choćby żeby się przebudzić, albo to ciągnąć..

https://youtu.be/CB3BIxfzs-Q


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Bożydar

Belamonte/Bożydar, 6 listopada 2017

Wniknięcie (Abraxas) - z tomu Spotkania i rozmowy

dachem jest błękitne niebo
wnętrze jest wszędzie, we mnie i na zewnątrz jest granica
tam gdzie się zapadam, gdzie przechodzę z otworów w otwory, gdzie
płynę nad dachami i pełnię straż
przechodzę uciekam gonię budzę się i spadam i stoję
mam ściany, jestem ścianami, zamieszkuję w przelocie
trawą pod skórą jestem
tym bagnem jestem
tą ostatnią myślą przed skokiem i otwartą nagle przepaścią
i lotem
i wzorem rozpryśniętym na chodniku
i światem który się pożarł i nie pożarł bo się uspokoił
zawiesił
zatrzymał
otworzył na przestrzał
ściany więzienia nie są więzieniem dla więzienia
trzeba być mchem
trzeba być tłem
trzeba być wisielcem, noga na nogę, figura tańca do góry nogami
w wodzie zaczyna się od głowy
i stąpa po niebie
spada w próżnię i znika
w szczelinie

falują wiatry w zamczysku, wąż pełznie z okien do okien
zamek się rozrasta, jest wszędzie
gwiazdy zaglądają w oczy, oczy zaglądają w gwiazdy
biegnę po głowach dachach wzgórzach
w nich
nimi
w kropli odbija się jądro Ziemi, twarz Odyna
będąca niebem powstającej Walhalli
leżę twarzą do ziemi przysypany
jedyne nieracjonalne życzenie pośmiertne
cały ten gmach oddycha, wnika w świat a ja w niego
głębia pod czy nad - przestrzeni, głębia mchu, zapachu i koloru
rody Ojców tylko tak mogły pokonać świat
Pobóg niczym Abraxas, węże ramion, korona krzyża
i dzida wbita w podkowę - penis
Gwałtownicy wiedzieli, że aby nie zniszczył nas gniew
musimy być samym gniewem, bóstwami gniewu
Przecież ten świat jest teraz moją matką i ojcem
jest nami po śmierci i nami przed urodzeniem
Dlatego gryf Ojców nie wypowiada mi wojny, nikomu i niczemu
Tylko jest wszystkim
Strażnikiem Wrót


liczba komentarzy: 2 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Bożydar

Belamonte/Bożydar, 10 października 2017

Ostatnia posługa (okno) - z tomu Spotkania i rozmowy

księżycu, spełnienie snów
chora, najbardziej wątpliwa
muzo ostatnia
martwy żywy przedmiocie
mej troski
w którego przychylność do końca
nie uwierzę
składniku wilczych modlitw
poronień i tęsknoty
na pół przecięta
z niebem w oczach i nogami na ziemi
na pustkowiu ratuj słońce w nocy
na dywanach starych łazienek, kołysanych wiatrem
i w bluszczu skąpanych
pij ze mną piwo po nocy kupione
bo jeszcze żywię swą śmiercią obrazy gatunku
przesyłam wnukom posłania
wszczepione w promienie słońca
ożywiam przyszłe trupy w elegancji
szczerych ale delikatnych rozmów
w miejscach dla tych co cudownie
roztrwonili życie
posyłając w świat odblaski żywe z lędźwi -
dzikie dobre dzieci
wolne niewdzięczne troskliwe
akceptujące biednego lisa
przechodzącego przez rzekę
szeroko rozlaną w blasku
księżyca

A ona mnie spamięta
Da mi tą posługę Ciosem w kark uśpi
Tulipany złoży i będzie pamiętać
O te pamiętanie chodzi, skąpane w życiu
wziętym ze sobą na głębię, na środek morza
a nie zostawionym
na brzegu
O te pamiętanie chodzi
To jest posługa ostatnia
Nie o dobicie na prośbę
w blasku twych oczu czynioną
zanim prosić nie będę już umiał,
nie o tulipany, muzykę,
wymoszczoną trumnę i wiarę
w moją obecność na ceremonii,
ale o to pamiętanie możliwości
zaistnienia Belamonte.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 1 | szczegóły


  10 - 30 - 100



Pozostałe wiersze: Bianco (rozkosz przejścia) (WOLA SNU), Podróż (z tomu Wola snu) (WOLA SNU), Klamka, klucz, wózek (WOLA SNU), Odnajdywanie snów (WOLA SNU), Zbąszyń (brzdąc) (WOLA SNU), Zagubienie (WOLA SNU), Dziki ogród (WOLA SNU), Lalka sądowa (salka sądowa)(WOLA SNU), Opóźnienie (zebrać do kupy ten bukiet)(WOLA SNU), Bractwa (WOLA SNU), Wola snu (WOLA SNU), Odwaga na pstrym koniu jeździ (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Smoki (mix) (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Bobry mądre (pora biegania) (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Wężowe języki (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Resety (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Tęsknota (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Tło (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Siewca (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Skok (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Zdrada (nowe możliwości) (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Długopis samopis (z tomu Maksymy i medytacje), Na wyrost(ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Joga snu (spirala) (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Niejasne odnogi(ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Coś stracić (wewnętrzna kaplica)(ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Skala (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Odkrycie (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI), Odwrotny Ulisses (z tomu Odwrotny Ulisses), Szczupak (z tomu Odwrotny Ulisses), Zadomowienie zwierząt (z tomu Odwrotny Ulisses), Białe bestie (z tomu Odwrotny Ulisses), Osoby (z tomu Odwrotny Ulisses), Dwa (z tomu Odwrotny Ulisses), Topielec (jakby kobieta) (z tomu Odwrotny Ulisses), Rozstaje (z tomu Odwrotny Ulisses), One (z tomu Odwrotny Ulisses), Oko w wietrze (z tomu Odwrotny Ulisses), Moment w rozmowie (z tomu Odwrotny Ulisses), Odkrywanie kanałów przez rzekę (z tomu Odwrotny Ulisses), Nieświadomość (z tomu Odwrotny Ulisses), ( RYTUAŁY POZA ZASŁONĄ ), Leki na lęki rozpadającej się więzi - minitomik, Wniknięcie (Abraxas) - z tomu Spotkania i rozmowy, Karty dziadka - z tomu Spotkania i rozmowy, Wzruszenie serca - z tomu Spotkania i rozmowy, Ekspozycje - z tomu Spotkania i rozmowy, Zawieszenie w promieniu - z tomu Spotkania i rozmowy, Słomkowy kapelusz - z tomu Spotkania i rozmowy, Małgosia - z tomu Spotkania i rozmowy, Akcje ratunkowe - z tomu Spotkania i rozmowy, Umieranie - z tomu Spotkania i rozmowy, Koła - z tomu Spotkania i rozmowy, O świetle, duszy i odbiciach - z tomu Spotkania i rozmowy, Zobowiązanie - z tomu Spotkania i rozmowy, Sandomierskie nowiny - z tomu Spotkania i rozmowy, Ostatnia posługa (okno) - z tomu Spotkania i rozmowy, Przedzaświat (gród) - z tomu Spotkania i rozmowy, Papieros (fajka pokoju) - z tomu Spotkania i rozmowy, Cudowna lekkość bytu - z tomu Spotkania i rozmowy, Tunele - z tomu Spotkania i rozmowy, Strzała - z tomu Spotkania i rozmowy, Wieczny odpoczynek (gryf i wieża) - z tomu Spotkania i rozmowy, Kanie - z tomu Spotkania i rozmowy, Nagłe zniknienie jej - z tomu Spotkania i rozmowy, Aneks do odbić - z tomu Spotkania i rozmowy, Postęp - z tomu Spotkania i rozmowy, Jeszcze o agrafkach - z tomu Spotkania i rozmowy, Tchawica - z tomu Spotkania i rozmowy, Bunt - z tomu Spotkania i rozmowy, Duch staruszki - z tomu Spotkania i rozmowy, Siostra - z tomu Spotkania i rozmowy, Dusze - z tomu Spotkania i rozmowy, Równoczesność - z tomu Spotkania i rozmowy, Skrzydła - z tomu Spotkania i rozmowy, Spotkania i rozmowy - z tomu Spotkania i rozmowy, Mecz - z tomu Spotkania i rozmowy, Kamień - z tomu Spotkania i rozmowy, Zanikanie - z tomu Spotkania i rozmowy, Brzeg spojrzenia - z tomu Spotkania i rozmowy, Miłość do.. - z tomu Spotkania i rozmowy, Tajemnica - z tomu Przesilenia, Imiesłowy - z tomu wampir czy brzoza, Runy - z tomu Cisza, Cały tom Zagubiona polana, Ktoś to ładnie skomponował - z tomu Boskie zaangażowanie, Boska geometria - z tomu Boskie zaangażowanie, Piękna góra i letni wiatr (ziemski raj) - z tomu Gwiezdny przybysz, Obudzenie (kształt) - z tomu Terapia zajęciowa, Żuk - z tomu Cisza, Dziewczyny - z tomu Oddech ostatni, W lesie (bycie) - z tomu Maksymy i medytacje, Cień zmarnowanej szansy (Mirogoj) - z tomu Jaskinia, Porozumiewanie się strumieni (z tomu wampir czy brzoza), Trójca (z tomu Jaskinia), Belamonte w krainie Zombie (z tomu Listopadowe pasaże), Podziemne słońce (z tomu Rodzina), Depresja - osłabiona wytrzymałość (z tomu Bądź policzony), Nadzieja miłosna (zmiennokształtny) - z tomu Bądź policzony, 4. Mana - koncepcja czwarta (świat przodków) z tomu Bądź policzony, 3. Nieciągłości (z tomu Bądź policzony), 2. Koło (miłości i śmierci pierwszych dzieci) - z tomu Bądź policzony, Węzły polimorficznej roli życiowej i pozażyciowej (1,2,3,4), Labirynt (z tomu bądź policzony), Ozyrys (trzy koncepcje - z tomu Bądź policzony), Bursztynowa komnata (z tomu Bądź policzony), Przemóc liczenie (z tomu Bądź policzony), Trawa (z tomu Bądź policzony), Tatuaże (z tomu Bądź policzony), Bezdroże ( tomu Bądź policzony), Głosy (wiosna) - z tomu Bądź policzony, Więcej niż sympatia (z tomu Bądź policzony), Bądź policzony (z tomu Bądź policzony), Obcy (z tomu Bądź policzony),

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1